Idę w leasing
Ciało w pracy stało się niewolnikiem: częścią nas oddaną pracodawcy do wykorzystywania i zarządzania. Im lepsze, tym więcej może znieść. Ale czas na zmiany już nadszedł: musimy znaleźć balans.
Czekasz na wyznaczoną godzinę. Zaraz zacznie się rozmowa kwalifikacyjna o nową pracę. Chociaż nie ubiegasz się o stanowisko, na którym utrzymuje się kontakt z klientami, ani o pozycję przedstawiciela firmy czy o stołek członka kadry zarządzającej - do CV musiałeś dołączyć swoją fotografię. Skoro chcą cię zobaczyć, wiesz, że musisz wypaść jak najlepiej: młodo, dynamicznie, elegancko. Założyłeś więc najlepszą koszulę i marynarkę, w której według żony wyglądasz super.
Przed wyjściem z domu spędziłeś w łazience cztery razy więcej czasu niż zwykle, żeby zadbać o każdy detal swojego ciała: fryzurę, zarost, zęby, oddech, dłonie i paznokcie. A i tak gładząc teraz w nerwach twarz, czujesz, że trzeba było jednak użyć nowej maszynki do golenia i że przesadziłeś z wodą kolońską. Martwisz się, że twoje dłonie zaczynają się pocić, a, co gorsza, są zimne: i jak podasz taką rękę na powitanie?
Ponadto praca wciąż bardzo często jest źle zorganizowana. W efekcie w biurach nie pracujemy, ale jesteśmy jak komputery w trybie czuwania: nasz akumulator się wyczerpuje, choć żadna aktywność nie jest podejmowana. Co więcej - jak przekonuje zajmujący się tą problematyką Jason Fried, który nawołuje do nowego przemyślenia, czym powinna być praca - miejsce pracy jest zwykle miejscem najmniej sprzyjającym… pracy.
Nasze siły i uwagę rozpraszają bowiem przełożeni - szefowie, menedżerowie, kierownicy - i ciągłe spotkania, zebrania, narady. Ciężko o skupienie i swobodę. Właściwe działanie struktury pociąga za sobą nieraz złe funkcjonowanie pojedynczych jej elementów, ale machina sunie do przodu, niekiedy jak zaprzęgi napędzane mięśniami niewolników. To obraz katastroficzny, ale pasuje do niektórych instytucji, które swoje funkcjonowanie oparły o częstą rotację pracowników - zdesperowani ludzie pracują w nich bez litości dla ograniczeń ciała za grosze, by potem ustąpić miejsca kolejnym zastępom.
Koncepcja dbania o równowagę między życiem zawodowym i prywatnym jest jednak bardzo czuła na puste rytuały. Przekonuje o tym Nigel Marsh w swoim wystąpieniu na TED Sydney.
Czy nadal w świecie zawodowym przywiązujemy tak dużą wagę do atrakcyjności fizycznej i wyglądu człowieka? Zdaniem dr Heidtman coraz mniejszą. - Oczekiwania co do kompetencji są coraz bardziej złożone, coraz więcej też pracodawcy przywiązują wagi do postaw i wartości ludzi, których zatrudniają w firmie - twierdzi psycholog i socjolog. - Dlatego "ładność" naprawdę schodzi na drugi plan, ustępując charakterowi i oczywiście zdrowemu rozsądkowi w dbaniu o równowagę umysł-ciało.
Nadeszła ta godzina. Sekretarka zaprasza cię na rozmowę kwalifikacyjną, do której godzinami przygotowałeś swoje ciało i która, przez ten kwadrans oczekiwania, zdążyła je równocześnie tak bardzo zmęczyć. Jest spora szansa, że dostaniesz tę pracę. I jak wtedy odwdzięczysz się swojemu ciału?
Tomasz Ponikło - ur. 1985 r. Ukończył socjologię w Wyższej Szkole Europejskiej im. J. Tischnera i w Collegium Civitas. Autor książki Chrześcijanin. Rozmowy ze Stefanem Wilkanowiczem i współautor Miłość z odzysku. Nowy związek - jak z tym żyć w Kościele? (z Maciejem Müllerem). W latach 2008-2011 był dziennikarzem i redaktorem działu religijnego "Tygodnika Powszechnego". Członek Fundacji Kultury Chrześcijańskiej Znak oraz Zespołu Laboratorium WIĘZI. Mieszka w Krakowie.
Skomentuj artykuł