Kiedy pozwalasz sobie na słabość i płacz, okazujesz sobie miłosierdzie

Kiedy pozwalasz sobie na słabość i płacz, okazujesz sobie miłosierdzie
Zdjęcie ilustracyjne (Fot. pl.depositphotos.com)

Kiedy pozwalasz sobie na słabość i płacz, okazujesz sobie miłosierdzie. Ono daje przestrzeń na miłość i na spotkanie. Miłosierdzie to reakcja na biedę, którą być może w sobie nosisz - to uznanie i przytulenie swojego wewnętrznego dziecka, które było wielokrotnie opuszczane, zwłaszcza wtedy, gdy najbardziej potrzebowało akceptującej bliskości. Teraz, jako dorosły, możesz ją sobie dać.

Kiedy jesteśmy zamknięci w swoim smutku, bezradności i tęsknocie za bliskością, boimy się, i wtedy czasem udajemy, że możemy obejść się bez innych. Odgrywamy mit „niezależności”: wmawiamy sobie i światu, że nikogo i niczego nie potrzebujemy do szczęścia. Jednak takie podejście niesie ze sobą wiele innych strat. Rezygnujemy z życia, ruchu, tańca, radości.

Stajemy się bryłami lodu - na zewnątrz silni, lekko niedostępni, czasami nawet podziwiani za to, jacy jesteśmy twardzi i jak wspaniale sobie w życiu radzimy, a w środku trawi nas pragnienie, by ktoś podszedł blisko i nas przytulił. Do lodowej skały trudno się przytulić.

Dlatego potrzebujesz czułości - delikatnie przykładanej ciepłej dłoni, która powoli i cierpliwie rozpuszcza lód. Nie chodzi o łamanie go, kruszenie, roztrzaskiwanie - tego już dużo było w twoim życiu.

Chodzi o delikatne ciepło, o traktowanie siebie i swojego ciała z delikatnością, na jaką zasługuje, a jakiej być może nigdy nie doświadczyło. Do tego, by wzrastać i dojrzeć to, co w nas wymaga opieki, potrzebujemy bliskości z drugim człowiekiem, wzajemności.

Drugi człowiek jest dla nas lustrem, a my jesteśmy lustrem dla niego. Dojrzewanie oznacza rozpoznawanie w sobie obszarów wzrostu.

Możliwe, że doświadczenie przemocy od najbliższych spowodowało, że emocje zostały zamrożone - żebyś nie musiał(a) się już bać, cierpieć, żebyś nie płakał(a), bo płacz też był karany… Wiesz, że dziecko potrafi podjąć decyzję: „nie pozwolę nikomu podejść blisko”? To oczywiste, że się boi, bo jest bezradne wobec przemocy.

Dorosły może o siebie zadbać, użyć siły, postawić granice.

Jak wyjść z zamknięcia?

Pierwszym krokiem do wyjścia z tego zamknięcia może być opłakanie przeszłości, pozwolenie sobie na łzy - one nie oznaczają słabości, są informacją o tym, że coś w środku boli i powinno być zobaczone, objęte opieką i przyjęte.

Łzy to nie krwotok z nosa - nie trzeba ich powstrzymywać. Nie są powodem do wstydu. Łzy to słowa, które kiedyś nie mogły być wypowiedziane - o smutku, o samotności, bezsilności i lęku. Muszą wypłynąć, by zrobić miejsce na słowa miłości i czułości.

Czasami karcimy się za łzy, a przecież one informują, że płynie w nas życie, że za czymś tęsknimy lub coś nas boli. Często podczas warsztatów słyszę zdania: „Znowu beczę”, „Nie chcę płakać, bo to słabe”, „Ile można płakać i rozczulać się nad sobą?!”. A właśnie tego rozczulania się bardzo potrzebujemy!

Wrażliwość to droga do bliskości

Rozczulenia się nad dzieckiem, które nie doświadczyło bliskości, a tak bardzo za nią tęskni. Wrażliwość to droga do bliskości - boimy się jej. Mężczyźni uważają ją za „niemęską”, a kobiety za „słabość”. Jednak kluczem do pełnego i radosnego życia jest uwolnienie wrażliwości dziecka, a potem jej pełna akceptacja w życiu dorosłym.

Wrażliwość nie zniknie, nie schowa się pod kocem, nie odłożymy jej na późniejszy okres życia. Jest sposobem odczuwania i odbierania świata.

Wrażliwość to zaangażowanie w życie całym sercem. Wymaga od dzieci wielkiej odwagi, aby otwierać się na nowe poruszenia i odsłaniać własną wartość. Ta wartość najczęściej wypływa z głębokiej pasji i palącej potrzeby dzielenia się swoją jakością życia, wrażeniami, przemyśleniami. A skoro odczuwają więcej i mocniej, naturalnie pragną też dzielić się coraz bardziej.

Łzy powodują przepływ, a życie potrzebuje przepływu. Kiedy zatrzymujemy łzy w sobie, to, co ważne, utyka w nas, pragnienie bycia przyjętym zostaje niewypowiedziane, samotność otula nas jak całun śmierci. Kładziemy się w tym grobie, ponieważ wmówiono nam, że „nie zasługujemy na nic lepszego”, że „należy się cieszyć z tego, co jest”, że „inni mają gorzej, więc nie ma na co narzekać”. A przecież nie o narzekanie tu chodzi; chodzi o autentyczną bliskość.

Pragniemy się spotkać w tym, co dla nas ważne. Chcemy być przyjęci ze łzami, ze smutkiem, z naszą tęsknotą… Chcemy pozwolić przepłynąć stracie przez nas, by nie zaległa, tak by można było zrobić miejsce na nowe…

Łzy rozpuszczają ciężar. Są ciepłe i niosą ze sobą ciepło, o którym już zapomnieliśmy - dostrzegasz to? Być może mądrość ciała polega na tym, że ich ciepło ma z największą delikatnością rozpuścić jakiś kawałek lodu albo rozluźnić napięcie. Są subtelne i łagodne, ale trzeba pozwolić im płynąć. Kiedy wzrastamy, potrzebujemy czasu i czułości, żeby tkwiące w nas kłamstwa czy ból mogły minąć. Tak jak praca u fizjoterapeuty wiąże się z pewnego rodzaju bólem, który w końcu mija, tak my potrzebujemy łagodności i zaufania do siebie, by przeprowadzić siebie przez trudne doświadczenia ku zdrowiu.

Łzy robią miejsce na łagodność.

  • Zbyt długo byliśmy silni.
  • Zbyt długo wytrzymywaliśmy.
  • Zbyt długo ukrywaliśmy nasze emocje.
  • Zbyt długo byliśmy jak skała.
  • Zbyt długo chroniliśmy innych zamiast zadbać o siebie.

Łzy to niewypowiedziane kiedyś słowa. Potrzebują popłynąć.

Kiedy cierpimy w milczeniu, uniemożliwiamy innym autentyczne poznanie i zrozumienie nas, a także okazanie nam empatii i - co ważne - udzielenie pomocy. Tłumiąc owe uczucia, wysyłamy wszystkim napotykanym osobom komunikat: „Mam się dobrze, nawet wtedy, gdy zmagam się z problemami”.

Nie zbliżaj się. Zachowuj dystans. Nie pytaj, dlaczego, bo nie chcę ci powiedzieć, co jest grane. Gdy jednak wyrażamy emocje, mówimy: Oto co i dlaczego czuję. Oto co chciałbym, żeby się teraz wydarzyło. Oto czego teraz od ciebie potrzebuję.

To przypuszczalnie największa intymność, jaką można sobie wyobrazić.

Zauważ, że kiedy cierpimy w milczeniu i odmawiamy kontaktu bliskiej osobie, mówimy jej: nie chcę cię, nie jesteś dla mnie na tyle ważna, by być blisko. To niestety bardzo boli i czasami nie da się tego wytrzymać, bo w bliskości chodzi o to, żeby być blisko i pozwolić być blisko drugiemu człowiekowi.

Jednak boimy się, że nasz ból i nasze cierpienie może być nie do udźwignięcia dla kogoś, kto nas nie zna. Ta niemożność bycia dla siebie dobrym, czyli miłosiernym, powoduje, że odcinamy się od innych. Nadal się lękamy i kiedy lęk ma już wielkość hangaru, okazuje się, że faktycznie nie można podejść blisko, a ciągłe odrzucanie jest po prostu nie do wytrzymania. Tak bym chciała, żebyśmy umieli wychodzić do świata i pozwalali innym być blisko, bo to przynosi ukojenie i daje bezpieczeństwo. Bliskość zakłada autentyczność wrażliwości. Trzeba pozwolić łzom płynąć.

Kiedy pozwalasz sobie na słabość i płacz, okazujesz sobie miłosierdzie. Ono daje przestrzeń na miłość i na spotkanie. Miłosierdzie to reakcja na biedę, którą być może w sobie nosisz - to uznanie i przytulenie swojego wewnętrznego dziecka, które było wielokrotnie opuszczane, zwłaszcza wtedy, gdy najbardziej potrzebowało akceptującej bliskości. Teraz, jako dorosły, możesz ją sobie dać.

„Samym sednem procesu zdrowienia i uzdrawiającym gestem wobec samych siebie jest łagodna, życzliwa akceptacja wszystkiego, co znajdujemy pośród naszych trudności”.

* * *

Fragment pochodzi z książki Agnieszki Kozak „Mądra bliskość. Jak dbać o siebie i innych”, wyd. nakładem wyd. MANDO inside.

Psychoterapeuta, praktyk NVC, wykładowca akademicki. W swojej pracy z ludźmi łączy elementy ciała, emocji, psychiki i duchowości, gdyż wierzy, że człowiek jest jednością psychofizyczną i ważne dla dobrostanu jest, by wszystkie te obszary funkcjonowały prawidłowo. Jeśli chcielibyście posłuchać, jak pracuje, zapraszamy na jej kanał na YouTube>>

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Agnieszka Kozak

Dlaczego przytulanie jest ważne?
Czy łzy są powodem do wstydu?
Co trzeba dać sobie, żeby dawać siebie innym?

Ciągle bierzemy się w garść, ogarniamy siebie, jesteśmy dzielni. Rzadziej mamy do siebie cierpliwość, uważamy...

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Kiedy pozwalasz sobie na słabość i płacz, okazujesz sobie miłosierdzie
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.