Prawdziwi mężczyźni nie istnieją. Z jednym wyjątkiem
"Jestem czy nie jestem prawdziwym mężczyzną?". Taka myśl nie raz dręczy umysły facetów poszukujących własnej męskości i tożsamości. Czy prawdziwym mężczyzną jest tylko twardy, odważny i mężny człowiek, a ten wrażliwy, stojący z boku już nie? A co jeśli w historii świata był tylko jeden prawdziwy Mężczyzna, a wszyscy inni powinni dążyć do tego, aby stać się jak On?
Nie przepadam za określeniem „prawdziwy mężczyzna”, ponieważ każdy może mieć inne spojrzenie na to, jaki mężczyzna powinien być, aby mógł zostać nazwany „prawdziwym”. Są wśród mężczyzn ludzie twardzi, bezkompromisowi, odważni, biorący sprawy w swoje ręce, ale są też bardziej wycofani, wrażliwi, nie wybijający się od razu przed szereg. Czy to oznacza, że prawdziwymi mężczyznami są jedynie ci pierwsi, a drudzy już nie? Niezupełnie. Każdy facet jest inny, ma inne cechy, wady, zupełnie różną od pozostałych historię życiową, inne spojrzenie na rzeczywistość oraz inne zasady, reguły. Nie można więc pochopnie stwierdzić: "On jest prawdziwym mężczyzną, a ty nim nie jesteś".
Oczywiście nie oznacza to, że każdego mężczyznę należy naśladować. Żyjemy w czasach kryzysu męskości, co widać na każdym kroku. Ilu jest takich facetów, którzy opuścili swoje żony, kiedy pojawiło się dziecko w rodzinie? Albo uważających się za panów domu i wylegujących na kanapie, dzierżąc w dłoni niczym berło pilot od telewizora? W 2016 roku w Krakowie papież Franciszek mówił do młodych o współczesnej symbolice kanapy, która kojarzy się z wygodnictwem, zamknięciem na świat, pewnego rodzaju paraliżem. Myślę, że jego słowa powinny być skierowane nie tylko do młodych, ale i do wielu mężczyzn, „wegetujących na kanapie”.
Może to być dość kontrowersyjne stwierdzenie, ale według mnie żaden mężczyzna nie jest i nie był prawdziwy poza jednym wyjątkiem. Jest nim Chrystus. Jeżeli my, faceci, mamy mieć w życiu wzór mężczyzny, autorytet, to powinien być nim Syn Boży. To właśnie Jezusa powinniśmy naśladować i każdego dnia robić wszystko, aby być jak On. Jak czytamy w Księdze Rodzaju, zostaliśmy przecież stworzeni na obraz i podobieństwo samego Boga (Rdz 1,26-27).
W roku 1987 w Chile Jan Paweł II mówił: "Przyjrzyjcie się Panu uważnie, a odnajdziecie w Nim oblicze samego Boga. Jezus jest Słowem, które Bóg miał do powiedzenia światu. To sam Bóg, który przyszedł dzielić nasze istnienie, istnienie każdego z nas". Te słowa mogą nas utwierdzić w przekonaniu, że jako mężczyźni powinniśmy w naszym życiu stawiać za wzór Jezusa i pragnąć dążyć do prawdziwości, jaką ma On w sobie.
Przywołane słowa Jana Pawła II nie są oczywiście skierowane jedynie do mężczyzn. Nie tylko oni powinni naśladować Jezusa. To zadanie dotyczy każdego człowieka. Stojąc jednak w obliczu kryzysu męskości, warto każdemu mężczyźnie wskazywać na Chrystusa. On, będąc pośród nas, żył odważnie, mężnie, nie bał się, działał, kochał. Ponownie przywołam tutaj słowa papieża Franciszka z 2016 roku: "Jezus nie jest Panem komfortu, bezpieczeństwa i wygody. Aby pójść za Jezusem, trzeba mieć trochę odwagi, trzeba zdecydować się na zamianę kanapy na parę butów, które pomogą ci chodzić po drogach, o jakich wam się nigdy nie śniło, ani nawet o jakich nie pomyślałeś". Papież wskazuje, że naśladowanie Chrystusa jest piękną, wspaniałą rzeczywistością, a po drodze mogą przydarzyć nam się tak cudowne rzeczy, jakie nigdy nie przyszłyby nam do głowy.
Podjęcie drogi naśladowania Jezusa wiąże się z pragnieniem świętości. Wielu mężczyznom świętość kojarzy się jednak ze stanem zupełnie niezrozumiałym i dalekim, takim, którego przeciętny człowiek nie jest w stanie osiągnąć. W wielu naszych umysłach święty jawi się jako ktoś, kto spędza godziny na modlitwie, kontemplowaniu Słowa Bożego, a w kręgu jego codziennych obowiązków nie mieszczą się sprawy związane z wyżywieniem najbliższych czy naprawieniem zepsutego auta. Myślimy, że świętość to zupełnie inna liga. Tymczasem historia pokazuje, że święci to nie tylko doktorzy Kościoła i pustelnicy. Święci często byli zwykłymi, normalnymi ludźmi. Być może nawet niektórzy z nich, zanim poznali Chrystusa, byli większymi grzesznikami od nas.
Jedna z rzeczy, która wielu facetów może różnić od świętych to fakt, że święci podjęli się wypełniania woli Bożej w swoim życiu. Niemal natychmiast nasuwa się pytanie: "Skąd mam wiedzieć, jaka jest wola Boża?". Czy może być nią także przyjęcie cierpienia, które nie daje radości, o jakiej mówił Franciszek? W moim przekonaniu postawa wypełniania woli Bożej to życie z miłością, kierowanie się nią bez względu na to, co może nas w życiu spotkać. A takich sytuacji są i będą tysiące.
Warto, aby każdy mężczyzna uważnie przyglądał się okolicznościom, które spotykają go w życiu, mając w głowie myśl, jak można z takich sytuacji wyciągnąć dobro. Być może osiągnięcie świętości będzie możliwe dzięki postawie pełnej miłości wobec spraw, które nas po ludzku wkurzają, których nie rozumiemy, lub wobec ludzi, których nie cierpimy, ale dzielimy z nimi naszą egzystencje. W tych wszystkich momentach przyglądajmy się prawdziwemu Mężczyźnie. On z pewnością na nas, nie zawsze świętych facetów, patrzy z miłością.
Skomentuj artykuł