Szedłem w pornografię jak w dym. Teraz wiem, że mogę się zatrzymać

Szedłem w pornografię jak w dym. Teraz wiem, że mogę się zatrzymać
(fot. Devin Edwards / Unsplash)

Naprzeciwko mnie siedział chłopak, który powiedział, że jest seksoholikiem i że nie radzi sobie z pornografią, masturbacją, oglądaniem się za kobietami. W jednej chwili dotarło do mnie, że jestem taki sam jak on.

Jakub: Z tego, co mówimy, wynika, że większość sposobów na przezwyciężenie nałogu, które zwykle przychodzą na myśl, zawodzi. Droga moralna – czyli uznanie, że to, co robię, jest złe i upokarzające – nie przynosi rozwiązania. Moralność nie jest więc kluczem do sukcesu. Droga wiedzy, czyli świadomość choroby, jej przebiegu i skutków też nie daje efektów. Możemy być tą wiedzą przerażeni, a dalej nie potrafimy porzucić uzależnienia. Jak się okazuje, także droga religijna nie wystarcza. Sama spowiedź czy modlitwa, choćby najszczersza, pełna skruchy i prośby o pomoc, nie przynosi wyzwolenia. Co zatem jest niezbędne, aby nastąpił przełom? Żeby mogło rozpocząć się zdrowienie z nałogu?

DEON.PL POLECA

Bartek: Modlitwa, szczególnie w przypadku osób wierzących, często jest bardzo pomocna, bo daje siłę do podjęcia działania. Ale rzeczywiście, jeśli kończy się na samej modlitwie, do niczego to nie prowadzi. Dla mnie odpowiedź jest jasna: tym koniecznym działaniem, które prowadzi do przełomu, jest spotkanie i znalezienie więzi z innymi, którzy są w takiej samej sytuacji. W moim przypadku było to po prostu przyjście na pierwsze spotkanie (tak zwany miting) Anonimowych Seksoholików.

Pamiętam, jak usiedliśmy za stołem i zaczęliśmy się przedstawiać. Na początku każdego mitingu jest taki moment, w którym uczestnicy mówią kolejno jak mają na imię, wobec czego są bezsilni i jak długo pozostają „trzeźwi” seksualnie. Naprzeciwko mnie siedział chłopak, który powiedział, że jest seksoholikiem i że nie radzi sobie z pornografią, masturbacją, oglądaniem się za kobietami. W jednej chwili dotarło do mnie, że jestem taki sam jak on, mam te same problemy. Różnica między nami polegała na tym, że on wtedy był ponad rok czasu wolny od kompulsywnych zachowań. Dla mnie to było jak uderzenie pioruna. Nie potrafiłem sobie wyobrazić, jak można być przez rok wolnym od masturbacji?

Jakub: Krzyknąłeś pewnie: człowieku, co ty robisz?

Bartek: Nie pojmowałem, jak to jest możliwe. Ja mogłem wytrzymać maksymalnie jeden dzień, może dwa, a zwykle ledwie kilka godzin – a ten mówi o roku? Na początku nie wierzyłem, ale potem zaczęli przedstawiać się kolejni bracia i jeden miał kilka dni trzeźwości, inny miesiąc… Pomyślałem, że może jednak się da, że jak zacisnę zęby, to może miesiąc wytrzymam. Przede wszystkim jednak poczułem, że tym ludziom mogę powiedzieć o swoim problemie, bo oni mnie zrozumieją. Gdy przyszła moja kolej, powiedziałem więc, że nie radzę sobie z masturbacją i z pornografią, że szukam kontaktów poza małżeństwem, że ciągle mi mało, że czuję się osamotniony, przytłoczony i nie wiem co zrobić. Gdy powiedziałem to wszystko na głos, nagle poczułem ulgę. Pierwszy raz w życiu opowiedziałem o tym komuś szczerze i w poczuciu bycia zrozumianym. A potem zobaczyłem, że inni mają rzeczywiście podobne problemy, tylko że oni znają rozwiązanie. I poczułem, że chcę tu wracać, uczyć się od innych, żebym wreszcie mógł przestać wchodzić w te zachowania. Wcześniej nie wiedziałem, jak to zrobić. A teraz już się tego uczę.

Jakub: Do tej pory była tylko śmierć, a teraz jest życie i śmierć.

Bartek: Tak, teraz faktycznie mam wybór. Wcześniej go nie miałem, szedłem w pornografię jak w dym. A teraz wiem, że mogę się zatrzymać.

Krzysztof: Choć w szczegółach moja droga była inna – jak już mówiłem, nałóg upomniał się o mnie po dziesięciu latach trzeźwienia z alkoholizmu i przynależności do AA – to utożsamiam się z tym, co powiedział Bartek. Dla mnie takim przełomowym momentem również było przyznanie się innym do uzależnienia i zbudowanie więzi na tym gruncie. W tamtym okresie czułem silny wewnętrzny dysonans, bo na grupie AA rozmawialiśmy o czwartym kroku, czyli obrachunku moralnym swojego życia, a ja wciąż nosiłem w sobie tajemnicę uzależnienia od żądzy seksualnej. Dojrzewała we mnie decyzja, aby się tym podzielić. I na jednym z mitingów zaryzykowałem. Długo się zbierałem, układałem, jak ja to powiem, ale w końcu wykrztusiłem z siebie, że mam problem z seksem. Powiedziałem dość oględnie na czym on polega i zobaczyłem dużą ulgę u pozostałych uczestników. Po spotkaniu długo jeszcze rozmawialiśmy, właściwie każdy się z tym identyfikował. Zaczęliśmy więc razem szukać rozwiązania i tak trafiliśmy do wspólnoty podobnej do Anonimowych Seksoholików. Tamta wspólnota już nie istnieje, aleja i inni jej członkowie w międzyczasie znaleźliśmy się w SA (Anonimowi Seksoholicy - przyp. DEON). Przełomowy był jednak tamten dzień, gdy nazwałem swoją chorobę i znalazłem w tym wsparcie innych braci.

Jakub: Mówimy o jakiejś wspólnocie, o braciach – brzmi jak jakiś zakon albo sekta religijna.

Bartek: Tak, jesteśmy wspólnotą – bo łączy nas doświadczenie choroby i chęć zdrowienia. Stąd taki a nie inny język. Ale SA nie jest ruchem religijnym, ani nie jest związane z żadną religią. Wśród nas są zarówno osoby wierzące, jak i niewierzące. Jest to wspólnota mężczyzn i kobiet – bo są wśród nas też kobiety – które mają problem z kompulsywnymi zachowaniami seksualnymi, a naszym głównym celem jest wytrwanie w seksualnej trzeźwości, czyli w wolności od kompulsji seksualnej. Tylko i aż tyle.

Jakub: To, co mówicie o momencie przełomowym, jest mi jako alkoholikowi ponownie bardzo bliskie. Dla mnie bardzo istotne z jednej strony było poczucie stanięcia nad przepaścią: jeszcze wprawdzie nie straciłem wszystkiego, ale zmierzam w stronę katastrofy. Wiem, że nie będę umiał się zatrzymać, że idę w ciemność. Z drugiej strony coś zaczęło we mnie pękać dopiero w momencie, gdy porozmawiałem szczerze z innym alkoholikiem. Po raz pierwszy wyznałem wtedy, że jestem uzależniony od alkoholu, że jestem wobec tego bezsilny i zupełnie sobie nie radzę. Rozmawialiśmy kilka godzin i na koniec obaj odczuliśmy, że to nas umocniło. Dla mnie to było bardzo zaskakujące odkrycie, że mówiąc o swoich problemach, mogłem w ten sposób coś mu od siebie dać. Że w ten sposób nawzajem przyszliśmy sobie z pomocą.

Wtedy zapaliło się maleńkie światełko w mroku. Nie potrafiłem jeszcze nazwać, czym ono jest, ale przeczuwałem jego obecność. Z perspektywy czasu powiedziałbym, że – choć wciąż nie wierzyłem, że mogę przestać pić – poczułem, że nie muszę być w swoim cierpieniu samotny. Minął jeszcze jakiś czas, zanim trafiłem do AA, ale z tej pierwszej rozmowy, bardzo prostej i zwyczajnej, wyszedłem poruszony i zbudowany. Tadeusz, jak wyglądał twój moment zwrotny?

Tadeusz: Żeby odpowiedzieć na to pytanie, muszę przedstawić nieco dłuższą historię. Choroba seksoholizmu, która rozwijała się u mnie przez ponad dwadzieścia lat i z którą wszedłem w małżeństwo, doprowadziła mnie na taki skraj, że mając kochającą żonę uciekałem w związki z innym kobietami. W końcu, mimo że w teorii uznawałem nierozerwalność małżeństwa, wyprowadziłem się z domu, bo miałem już dosyć tej napiętej atmosfery, którą zresztą sam tworzyłem przez swoje ciągłe niezadowolenie i niezaspokojenie.

Zamieszkałem z inną kobietą i uwierzcie mi, przez pół roku było naprawdę dobrze między nami. Zacząłem myśleć, że uda nam się zbudować trwały związek. Ona była szczęśliwa, zaakceptowała też moje dzieci. Ale po jakimś czasie zobaczyłem, że mnie to jeżdżenie między dwoma domami męczy, a tę kobietę krzywdzę, nie dając jej tego, na co zasługuje. Podobnie dzieciom nie byłem w stanie poświęcić tyle czasu, ile bym chciał. W końcu zrozumiałem, że takie życie w rozdwojeniu nie jest dla mnie, że nie jestem w stanie stworzyć z tą kobietą szczęśliwego związku i że nie dam jej nigdy tego, co może dać mężczyzna, który nie jest związany węzłem małżeńskim.

Coś wewnętrznie zaczęło się we mnie kruszyć. Doszedłem do takiego stanu, że pewnego dnia, kładąc się do łóżka obok niej, zacząłem się modlić do Boga, żebym się do niej nie zbliżył. To może brzmieć dziwnie, ale czułem, że nie chcę jej dłużej krzywdzić przez swoją bliskość.

Jakub: Duża rzecz, zwłaszcza jak na kogoś uzależnionego od seksu.

Tadeusz: To był początek przemiany. Wkrótce powiedziałem jej, że nie dam rady, że jeśli zostaniemy w tym związku, to będę ją krzywdził. Wiem, że to był dla niej trudny moment, ale widzę to w ten sposób, że wtedy zwróciłem jej wolność, którą wcześniej jej odebrałem. Gdy się wyprowadziła, a ja zostałem sam, przeżyłem najdłuższą noc w moim życiu. W desperacji padłem na kolana, płakałem i błagałem Boga o pomoc. Wołałem do Niego, że już nie chcę tak żyć, że jestem wykończony takim życiem, że skrzywdziłem tak wiele osób. Spałem może dwie czy trzy godziny.

Następnego dnia wstałem i pojechałem do kościoła dominikanów we Wrocławiu. Poprosiłem spotkanego zakonnika o spowiedź generalną z całego życia. Wysypałem przed nim wszystko, co miałem. To był taki kaliber, że sądziłem, że wygoni mnie stamtąd. A on to przyjął i udzielił mi rozgrzeszenia. Po spowiedzi postanowiłem, że wracam do domu. I wróciłem, po pół roku, jak syn marnotrawny, jak zbity pies, ale po nawróceniu. Moja żona na początku robiła wszystko, żebym się wyprowadził. Choć wcześniej chciała, żebym wrócił, to bała się, że znowu ją zostawię, zdradzę, zranię. Stwierdziła, że ułożyła sobie życie sama z dziećmi i nie chce mnie. A ja każdego dnia rano wstawałem i odprowadzałem dzieci do przedszkola – w tamtym czasie nie pracowałem – a następnie jechałem do kościoła i każdą Komunię Świętą przyjmowałem w jej intencji. Przez dwa tygodnie każdy dzień był taki sam – kiedy żona wracała z pracy, robiła mi awanturę, a ja z pokorą wszystko przyjmowałem.

Jakub: Co się stało po tym czasie?

Tadeusz: Zacząłem szukać dalszej pomocy, bo czułem, że Bóg mi przebacza i podnosi z kolan, ale jeśli chcę zmienić swoje życie, ja sam muszę zrobić coś więcej. Odnalazłem stronę internetową, o której słyszałem gdzieś wcześniej, Anonimowych Seksoholików. Na stronie znalazłem numer telefonu do kontaktu. Strasznie się bałem, ale zadzwoniłem. Odebrał całkiem miły człowiek, wysłuchał mnie, zadał mi kilka pytań, a potem powiedział „słuchaj, dzisiaj za pół godziny jest miting, jak chcesz, to wpadaj”. Rzuciłem telefon i wybiegłem z domu, ze strachu całą drogę się trząsłem.

Przyszedłem, usiadłem wystraszony, zastanawiałem się co mam mówić, o co tu chodzi. Było nas tam około dziesięciu i kiedy usłyszałem, jak ludzie się przedstawiają, to nagle przyszła ulga. Pomyślałem „Boże, jestem wśród swoich, to jest to miejsce”. Jestem wśród ludzi, którzy mają taki sam problem. Ktoś się dzielił, że ma żonę i dziecko, a jego problemy to masturbacja, pornografia, skanowanie kobiet, wchodzenie w chore związki. Jakbym słyszał samego siebie. Miał rok wolności. Pomyślałem „Boże, jeśli on potrafi przez rok być trzeźwy, to ja też tak chcę”. To był prawdziwy przełom i mój pierwszy dzień trzeźwości, bo wcześniej, mimo nawrócenia, wciąż uciekałem w pornografię. Bóg podniósł mnie z ziemi, a wspólnota SA dała mi narzędzia na drogę, abym mógł sobie poradzić z chorobą.

* * *

Fragment pochodzi z książki „Zaplątani w pożądanie” wydanej przez Wydawnictwo 2RYBY.

Anonimowi Seksoholicy (SA) to wspólnota mężczyzn i kobiet, którzy dzielą się swoimi doświadczeniami, siłą i nadzieją, aby rozwiązać własny problem z uzależnieniem i pomagać innym w zdrowieniu. Jedynym warunkiem uczestnictwa w SA jest pragnienie zerwania z żądzą i osiągnięcia seksualnej trzeźwości. Jeśli sądzisz, że masz taki problem, odwiedź www.sa.org.pl – zrób test i zadzwoń.

Jeśli jesteś kobietą zmagającą się z niechcianymi skłonnościami homoseksualnymi i potrzebujesz pomocy, by żyć z Bogiem, doświadczając tych trudnych uczuć – napisz na adres grupy wsparcia dla kobiet: do.serca@yahoo.com.

Zachęcamy do lektury książki "Zaplątani w pożądanie". Już wkrótce opublikujemy fragmenty zawartych w niej rozmów.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
red. ks. Mirosław Maliński

Publikacja dla każdego dorosłego człowieka – niezależnie od płci i identyfikacji seksualnej.

Prawdopodobnie wiesz, jak wielu ludzi zmaga się obecnie z problemami seksualnymi i jak wiele sprawia to bólu. Jednak najczęściej nie tylko one są...

Skomentuj artykuł

Szedłem w pornografię jak w dym. Teraz wiem, że mogę się zatrzymać
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.