Jak zostać złymi i nieszczęśliwymi teściami?

Podstawowy postulat: rodzina to piekło, ponieważ zostało postanowione odgórnie, że ma być rajem. (fot. shutterstock.com)
Giampaolo Redigolo / slo

Teściami nie zostaje się automatycznie, na skutek czyjejś decyzji. Zostaje się nimi wtedy, gdy podejmie się decyzję o chęci dokonania kolejnej zmiany w życiu, o przyjrzeniu się rodzinie pod innym kątem, o podjęciu nowej misji. Jednym słowem, zostaje się nimi z wyboru.

Być teściem to znaczy realizować projekt, który wymaga jasno wytyczonych celów, silnej motywacji, pewnego zasobu wiedzy i dużej dozy wyobraźni.

10 niezawodnych sposobów, jak zostać nieszczęśliwymi teściami i rozbić rodzinę własnych dzieci.

Podstawowy postulat: rodzina to piekło, ponieważ zostało postanowione odgórnie, że ma być rajem.

DEON.PL POLECA

  1. Jest tylko jeden słuszny punkt widzenia, wasz. Wszystko, co jest niezgodne z waszymi oczekiwaniami, jest złe.
  2. Każdy problem ma tylko jedno rozwiązanie, i wy już je znaleźliście w przeszłości.
  3. Nie zadawajcie sobie trudu dotarcia do istoty problemu, bazujcie zawsze na własnych opiniach i doświadczeniu.
  4. Traktujcie każdą supozycję i każde "mówi się, że" jako absolutny pewnik. To najlepszy sposób, aby się nimi stały.
  5. Nie stosujcie polityki małych kroków i systematycznego rozwoju, żądajcie, aby wszystko od razu funkcjonowało jak najlepiej. Będziecie obrzydliwi.
  6. Nie proponujcie nigdy zięciowi i synowej więcej niż 2 rozwiązań: jeśli zdecydują się na opcję A, nalegajcie na opcję B, i na odwrót. W ten sposób zawsze będziecie mogli zadać cios w plecy, a do tego zapewnicie sobie nienawiść dzieci.
  7. Przekonajcie sami siebie, że nie zasługujecie na szacunek. Niechybnie was to spotka.
  8. Wasza rodzina jest prawdziwa, rodziny innych są fałszywe.
  9. Budujcie tajne sojusze z synem lub synową, córką lub zięciem w zależności od tego, kto częściej się z wami zgadza. Skutecznie skłócicie rodzinę.
  10. Grajcie zawsze va banque: albo strata, albo zwycięstwo, o półśrodkach nie może być mowy. Nie ruszycie z martwego punktu.

Rozwiązanie: jest tylko jedna reguła gwarantująca dobre kontakty nie tylko w rodzinie, ale także z wszystkimi ludźmi - to połączenie lojalności, zaufania i tolerancji.

Więcej w książce: Zawód - teściowie - Giampaolo Redigolo

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jak zostać złymi i nieszczęśliwymi teściami?
Komentarze (6)
Asia Babicz
8 czerwca 2011, 06:52
Co do piekarnika, to dopóki babcia zyje i mieszka z młodymi, niech piecze swoje pyszne ciasta, niech przynosi im smaczne sznycelki, synowa czy córka pomagając nauczy się, albo podejmie tą rolę po naszej śmierci. Moja teściowa zawsze piekła tort orzechowy. Ja swój taki pierwszy tort zrobiłam po jej śmierci i był dobry. Wczesniej nie miałam na to czasu i nie chciałam odbierac jej tego przywileju. Tak że ja optuję za tradycyjna rodziną, która się wtrąca, współboleje, współ się cieszy, pomaga, w lot łapie problemy młodych, broni ucisnionych, wchodzi na pole bitwy, podnosi rannych i opatruje i wzywa lekarza, którym jest przede wszystkim Bóg.
Z
Zocha
17 kwietnia 2015, 11:10
Współczuję Twoim zstępnym.
Asia Babicz
8 czerwca 2011, 06:51
Nie płaćcie im rachunków? Gdyby tak miało byc to połowa wnuków nie miałaby zapłaconych żłobków i przedszkoli i nie pojechałaby na wycieczki szkolne, a czasem wyłączyliby młodym prąd, szczególnie gdy młoda mama traci pracę i młody maz zarabia mało, a czasem okresowo nic. Zawsze też jak uważam, nalezy spodziewać się wdzięczności za wyswiadczone dobro i rodzice którzy pomagali dzieciom i wnukom maja prawo liczyc na ich wdzięcznośc szacunek i pomoc w starości. To naturalne i właściwe. Nasze doświadczenie życiowe jest bardzo cennym materiałem, które młodzi moga wykorzystać, nasze doświadczenie w mikroskali to w makroskali HISTORIA. Nie sprzedajemy swego doświadczenia, ale ofiarujemy je w darze młodym. Nie wolno zakrywac historii rodziny przed dziećmi i wnukami, nalezy ja przekazywac, dzielic sie, czasem przestrzegać, bo moze się powtórzyc. To obowiązek starszego pokolenia wobec młodszego. Tylko robic to nalezy w odpowiednim momencie, ale nie zniechecac sie i nie traktowac siebie i swego zycia jakby nie istniało. Jakbyśmy jako rodzice i teściowie mieli nie istnieć, to i młodych też by nie było.
Asia Babicz
8 czerwca 2011, 06:51
Nie wtrącac się do czyjejś kłótni, kłótni własnych dzieci? A skąd wzieła się potrzeba i wartość mediacji? Nie dawać rad, czyli patrzeć jak brną w porażki i kłopoty, bo żle ocenili rzeczywistość i siebie wzajemnie? A skąd pojawiła się instytucja adwokata i doradcy? Nie mówić o pieniądzach, gdy złe gospodarowanie nimi to jest równia pochyła, po której lecą w przepaśc długów i rozwodów?
F
franek
17 kwietnia 2015, 11:08
Ty chyba nie wiesz co to jest małżeństwo! Małżeństwu można i nawet trzeba pomagać, ale nie wolno się wtrącać!
Asia Babicz
8 czerwca 2011, 06:50
Stop! Giampaola nie wszczepiajmy na polski grunt, on rozumuje liberalnie i wymyślił rzeczywistość, jaka nie istniała nie istnieje i istniec nie będzie, a w kazdym razie w Polsce. Taki szablon relacji nijak ma sie do zycia, to jakaś twarda zbroja nałożona na seniorów rodziny, którzy kochaja swoje dzieci i wnuki. On zaleca nie wtrącac się. Ale nawet gdyby babcia i dziadek oslepli, to bedą reagować każdą struną swego serca na to co sie dzieje w życiu ich dzieci i wnuków. Tak jest w każdej normalnej kulturze i tradycji. Dzieci są przedłużeniem ich życia. Nie wyobrażam sobie sytuacji, że gdy mój mąz traktuje mnie np. niesprawiedliwie to ja nie mam obrony w moich czy jego rodzicach! Czy oni maja stać np. obojętni, gdy on np. ma boku kochanke, nie wtrącać się? Czy upomnienie tej strony co robi źle lub udzielenie wsparcia dla strony pokrzywdzonej jest faworyzowaniem?