Kochany... co ty w ogóle o mnie wiesz?!

Kochany... co ty w ogóle o mnie wiesz?!
Jak to możliwe, że dorosły człowiek, zupełnie nie rozumie, kim w rzeczywistości jest? (fot.blue_beany / flickr.com)
Lucia Pelamatti / slo

"Jak to możliwe - pytamy zdumieni samych siebie - że inni wiedzą o nas coś, czego my sami o sobie nie wiemy?". Może to mieć wiele uzasadnień. Przyjmijmy jedno z nich - wyjaśnienie psychoanalityczne.

Nasze ego (ja) ukształtowało się w wyniku swego rodzaju wewnątrz psychicznego konfliktu między siłami id (potrzeby, instynkty, pragnienia, odruchy...) i wymaganiami superego (normy, reguły, wartości, zasady, ideały...). W toku tego konfliktu każdy musiał odrzucić pewne elementy siebie, które stały się częścią tak zwanego "ja zanegowanego". Ale te elementy, nawet jeśli nie zostały uznane, istnieją i działają nadal. Dlatego też inni, obserwując nas, zdają sobie sprawę, że nie jesteśmy tylko i wyłącznie tym, co twierdzimy i kim, jak uważamy, jesteśmy.

Często dzieje się tak, że gdy pytamy kogoś: "A ty, jakim jesteś typem człowieka?", otrzymujemy w odpowiedzi, pomimo całkowitej szczerości naszego rozmówcy, obraz niekompletny, w którym brakuje niektórych fragmentów. Może się tak zdarzyć, że usłyszymy od osoby, której wybuchowy i agresywny charakter dobrze znamy, że jest "typem takim... takim... raczej spokojnym, zrównoważonym, prawie bez charakteru...". A być może właśnie kilka godzin wcześniej słyszeliśmy echa któregoś z jego agresywnych wyczynów...

Nic więc dziwnego, że takie stwierdzenie wywołuje naszą reakcję. Zastanawiamy się w duchu, "jak to możliwe, że dorosły człowiek, zdający sobie sprawę z własnych czynów, zupełnie nie rozumie, kim w rzeczywistości jest?". Mamy ochotę się roześmiać, powiedzieć mu to otwarcie... Ale prawie zawsze wolimy to przemilczeć. Po cichu komentujemy tylko w duchu całe zdarzenie i oceniamy tę osobę, oczywiście bardzo nieprzychylnie. Te negatywne oceny nawarstwiają się i prawie zawsze doprowadzają do ochłodzenia stosunków, do wytworzenia dystansu wobec tej osoby.

DEON.PL POLECA

Ale mamy do wyboru inną drogę, a mianowicie próbę udzielenia pomocy tej osobie w poznaniu jej ciemnych fragmentów, mówiąc jej na przykład: "Tak, rzeczywiście jesteś taki, jak to przedstawiłeś, ale moim zdaniem, jesteś też niekiedy dość agresywny... Pamiętasz jak..." czy też: "Akurat wczoraj..." i, posługując się przykładami, możemy skłonić tę osobę do zastanowienia się nad swoim sposobem postępowania. Tego, kto otrzymuje tego rodzaju przypomnienie, może to zaboleć; może też poczuć się nieco rozgniewany i rozżalony; niełatwo jest przecież przyjąć do wiadomości to, co psuje nam obraz samych siebie, który tak pracowicie wznosiliśmy. Ale każde otrzymane "oświecenie", poszerzając obszar już poznany, pomaga w coraz lepszym, głębszym i bardziej autentycznym samopoznaniu. Nie ma takiego elementu osobowości — nawet negatywnego, który przy właściwym rozpoznaniu i kontroli nie mógłby stać się czynnikiem pozytywnym.

Kontynuując naszkicowany wyżej przykład, osoba, która staje się świadoma swojego agresywnego ładunku może nauczyć się kanalizować go i dozować, zamiast gromadzić go tam, skąd może się wydostać jedynie w postaci niszczycielskiego wybuchu. Przecież nawet agresja, podobnie jak i inne aspekty, do których odnosimy się z niechęcią, stanowi - pod pewnymi warunkami - niezbędny element równowagi psychofizycznej; gdybyśmy nie nosili w sobie agresji, nie moglibyśmy być przedsiębiorczy, nie mielibyśmy ducha inicjatywy...

Kiedy w dojrzałym i dobrze funkcjonującym małżeństwie istnieje wymiana nie tylko "pieszczot emocjonalnych", ale i "sygnałów negatywnych", każdy z partnerów ma możność poznania także swoich ukrytych aspektów, których bez pomocy drugiej osoby nigdy by nie poznał.

DEON.PL POLECA


Mądrość polega na gotowości przyjęcia wszelkich "sygnałów negatywnych", jakie wysyła do nas partner w przeświadczeniu, że jest to wyświadczona nam przysługa, gdyż coraz lepsze i głębsze poznanie siebie zaprowadzi nas z czasem do większej pewności siebie i większej wolności. W rezultacie przełamiemy wówczas nieprzyjemne uczucie frustracji, rozczarowania, które nierzadko zamienia się w pragnienie odwetu na współmałżonku, który ośmielił się sprawić nam taki afront. Przezwyciężymy wtedy własną niezdolność do ustanowienia relacji lojalności i będziemy z kolei zdolni również z naszej strony do nadawania sygnałów, także tych negatywnych.

Zawsze lepiej podjąć ryzyko i już dziś stawić czoło drobnemu zatargowi, jaki może wyniknąć z dyskusji na temat tego, co może być trudne do przyjęcia, niż pozwolić na gromadzenie się nieporozumień, które z czasem mogą prowadzić do autentycznych problemów zdrowotnych i tworzyć dzielące ludzi głębokie przepaści.

Oczywiście trzeba będzie wiele taktu i cierpliwości, aby wybrać odpowiedni moment, znaleźć odpowiednią drogę, wychodząc być może od własnych słabości i ostrożnie dawkując emocje, aby nie wyzwolić w drugiej osobie głębokich frustracji i reakcji depresyjnych. Ale tylko w ten sposób będzie można przezwyciężyć formalizm i rytualizm w poszukiwaniu coraz bardziej autentycznej i wzbogacającej relacji.

Więcej w książce: Bolesna miłość - Lucia Pelamatti

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kochany... co ty w ogóle o mnie wiesz?!
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.