Koniec związku. Zostańmy przyjaciółmi
Koniec związku. Nie da się wszystkiego wykreślić, bo to jest kawał naszego życia. "Zostańmy przyjaciółmi"… Możliwa jest w ogóle przyjaźń po rozstaniu?
Marta Jacukiewicz: Osoby, które były ze sobą kilka lat decydują się na rozstanie, ich związek powoli się kończy. Z czym wiąże się utrata partnera?
Andrzej Wichrowski: Bycie w związku daje nam bardzo dużo różnych rzeczy. Bardzo ważne jest wsparcie społeczne - jeśli jesteśmy z kimś blisko, możemy się podzielić swoimi problemami, otrzymać pomoc. Jest to wsparcie nie tylko w kontekście psychologicznym, ale także w codziennej organizacji życia. Utrata tego wsparcia jest czymś niezwykle ważnym zarówno w kontekście organizacji życia, ale także w funkcjonowania społecznego. Ponieważ zwykle żyjemy w parach - tak jest skonstruowane społeczeństwo - utrata pary to cios także w kontekście społecznym.
I rodzi się pytanie, czy w takiej sytuacji jestem gorsza/gorszy?
Oczywiście, może powstać takie pytanie, skoro straciłam kogoś i jestem sama/sam. Trzeba powiedzieć, że jest tutaj kwestia emocjonalnego zaangażowania. Kogoś kochamy, lubimy, jesteśmy do kogoś przywiązani, mamy dużą intymność z tą osobą. Utrata takiej relacji jest ciosem. W ogóle funkcjonowanie człowieka w dużym stopniu opiera się na byciu w relacjach. Relacje z drugą osobą, zaczynają się od naszych rodziców, ale też są to relacje z przedmiotami, ideami. Za każdym razem utrata relacji jest czymś bolesnym i rodzi takie pytania.
Oczywiście, ale rozstanie to przecież lepsza opcja niż "pusty" związek?
Związki romantyczne składają się z trzech komponentów: intymność, namiętność, zaangażowanie. Jest to koncepcja amerykańskiego psychologa Roberta Sternberga. Intymność rozumiana w aspekcie relacji, wzajemnej troski, zainteresowania, wspierania się. Element intymności jest czymś, czego doświadczamy również w relacjach przyjacielskich. W związkach romantycznych dochodzi namiętność, która jako pierwsza wybucha w momencie zakochania. Pragniemy być z tą osobą, pragniemy być blisko, chcemy ją dotykać, słuchać, całować, uprawiać z nią seks.
W związku romantycznym najpierw pojawia się namiętność, później - kiedy już ludzie się poznają - intymność, a następnie zaangażowanie, które jest trzecim elementem koncepcji Sternberga. Jeśli związek staje się "pustym związkiem" - takim, w którym nie ma intymności i namiętności, ale jest zaangażowanie - koniec jest bliski. W momencie, kiedy już tylko z przyzwyczajenia jesteśmy w związku, to trudno, aby taki związek trwał nadal.
Da się budować związek bez namiętności?
Wiele ludzi jest szczęśliwych w związkach, w których jest bardzo mało namiętności. W micie romantycznej miłości są wielkie emocje, uczucia, motyle latają, fajerwerki, romantyczne kolacje, itd. Czas, w którym namiętność jest duża - może trwać nawet kilka lat, ale później przyzwyczajamy się do siebie. Z czasem namiętność powszednieje. Mnóstwo ludzi wchodzi też w związki z rozsądku, ale jakiś element namiętności jest niezbędny. W zgodnych z europejską normą kulturową związkach ludzie sami wchodzą w relacje - namiętność jest więc potrzebna, aby zbliżyć się do siebie. Jeśli zbliżymy się do siebie - jesteśmy w stanie wytworzyć intymność, a następnie zaangażowanie.
"Zostańmy przyjaciółmi"… Możliwa jest w ogóle przyjaźń po związku?
Jeśli zdecydujemy się na rozstanie wcześniej - kiedy widzimy, że związek nie ma przyszłości, albo nie chcemy w nim być - szanse na utrzymanie przyjaźni są dużo większe. Mogę postawić hipotezę: kiedy dwie osoby decydują się na rozstanie, jest większa szansa na przyjaźń niż w przypadku, kiedy to jedna osoba rozstaje się z drugą - w tej sytuacji jest ogromne zranienie i trudno w tym zranieniu odbudować zaufanie, które konieczne jest do tego, aby być w relacji przyjaźni.
Rozstanie może mieć również wpływ na nasze inne relacje?
Bardzo ważna jest kwestia w jaki sposób wchodzimy w związki. Na pewno pojedyncze doświadczenia istotnie na nas wpływają i mogą zaburzyć nasze funkcjonowanie, ale trafiają na określone predyspozycje. Możemy odwołać się do koncepcji "podstawowego zaufania", która mówi o tym jaki mamy pogląd o świecie - na ile świat jest miejscem przyjaznym, wpierającym, na ile jest to miejsce, w którym można być. Coś, co wiąże się z podstawowym zaufaniem - jest kwestią tego w jaki sposób wchodzimy w związki.
Jakie sa te sposoby?
Cindy Hazan i Philip Shaver rozróżnili trzy style przywiązania: ufny - kiedy czujemy się bezpiecznie, radzimy sobie w związkach, a kiedy się skończą - będziemy funkcjonować dalej. Inny styl, lękowo-unikający, charakteryzuje się duża potrzebą bliskości, ale też boją się odrzucenia. Dla takich osób rozstanie będzie najtrudniejsze. Wreszcie osoby o trzecim stylu, unikającym, są przekonane, że nie potrzebują innych ludzi do szczęścia.
Można powiedzieć również o rozstaniach w zgodzie. Z czego one wynikają?
Jeden element to kwestia tego jaki jest to etap związku, drugi etap - w jaki sposób osoby, które są w związku wchodzą w relacje, trzecie - kto się z kim rozstaje, czy rozstają się razem czy oddzielnie, czy rozstają się w przyjaźni, czy w krzywdzie i bólu. To jest kwestia indywidualnych upodobań. Są takie osoby, które wykreślą numer z książki telefonicznej…
Może wykreślają, ale w pamięci pozostanie…
Na pewno. Oczywiście, że nie da się wszystkiego wykreślić, bo to jest kawał naszego życia. Stymulacja, której doświadczamy w relacjach z innymi ludźmi, czy w ogóle od innych ludzi - to bardzo silna stymulacja, bardzo mocno się w nas wrzyna właśnie dlatego, że żyjemy wśród ludzi. Nasze życie się dzieje wśród ludzi, żyjemy dzięki ludziom. Gdyby nie było ludzi - nie byłoby nas. Człowieczeństwo realizuje się w dużym stopniu przez relację z innymi ludźmi.
Rozstanie nie powinno być traktowane tylko jako porażka, ale również jako szansa na zbudowanie czegoś nowego, trwalszego?
Musimy pamiętać też o tym, że niezależnie od różnych uwarunkowań, które nas dotyczą - stricte uwarunkowań biologicznych i tego jak jest skonstruowany nasz układ nerwowy - jesteśmy bardziej lub mniej podatni na lęk, sposób w jaki radzimy sobie z napięciem - na poziomie biologicznym, ale też na poziomie społecznym - jak wykształciliśmy się jako ludzie w kontekście wychowania, środowiska, w którym wzrastaliśmy. Czy było to środowisko, które było bezpieczne, dające wsparcie, czy było to środowisko, które zagrażało. Są to rzeczy, które wpływają na nasze funkcjonowanie i na to, w jaki sposób będziemy doświadczać świata i jak będziemy radzić sobie w różnych sytuacjach. One mają wpływ, ale nie determinują. Mamy wolną wolę, mamy aparat umysłowy, który umożliwia nam przedefiniowanie tej sytuacji. M.in. na tym polega psychoterapia - tworzy się nowe sposoby doświadczania świata, siebie. Umożliwia to przezwyciężenie tego typu schematów myślowych.
Aby dać sobie szansę na nowy związek, konieczna jest również zmiana nastawienia do świata, ludzi?
Często taka zmiana jest potrzebna. Stosunkowo niedawno pojawiło się nowe podejście, nazywane trzecią falą terapii behawioralnej, tzw. "terapia schematu". Myśli się tutaj poznawczym funkcjonowaniu człowieka, jak ona/on doświadcza świata w kontekście pewnych schematów. Ma to sens na poziomie neurologicznym, bo nasze doświadczanie świata zależy od dróg synaptycznych w naszym mózgu. Za każdy raz kiedy myślimy w jakiś sposób - utwierdzamy się w tym sposobie myślenia. Kiedy rozmawiam z moimi klientami, używam metafory kolein. Sposób myślenia, który mamy są jak koleiny w polnej drodze, które są wyjeżdżone i bardzo trudno jest z nich wyjechać. Natomiast jak już się z nich wyjedzie - być może trzeba będzie przez tę łąkę jakoś sobie tę drogę przygotować, ale jest to budowanie nowych dróg myślenia, nowych sposobów myślenia. Nie muszą różnić się diametralnie, ale będą inne niż te, które mamy.
Andrzej Wichrowski - psycholog, psychoterapeuta z Warszawy.
Skomentuj artykuł