Nikt wam nie powie, jak "być mężczyzną"

(fot. CharlesFred / flickr.com)
Andreas Malessa / slo

Jak nasza kultura definiuje rolę mężczyzny na płaszczyźnie zawodowej i w rodzinie? Właściwie nie istnieją już takie definicje. Podczas gdy kobiety wkraczają coraz śmielej, z coraz większymi sukcesami w różne dziedziny zawodowe, mężczyźni zostali wciśnięci w dwie różne role - pracę zawodową i obowiązki rodzinne.

Z jednej strony pamiętają jeszcze przykład swoich ojców i dziadków, którzy byli przez żony odciążani od wszystkich obowiązków pozazarobkowych i mogli poświęcać się wyłącznie swej pracy. (Również kobiety mają przed oczyma taki obraz, a co za tym idzie, często oczekują sukcesów ze strony mężów).

Z drugiej strony wykształcenie i kariera nie są już monopolem zarezerwowanym dla mężczyzn; w tej dziedzinie kobiety stanowią coraz ostrzejszą konkurencję. Oczekiwanie, by mężczyzna angażował się w życie rodzinne, ujawniają nie tylko kobiety. Także wielu mężczyzn czuje, że ich odsunięcie od rodziny obraca się przeciwko nim, jest czymś nienaturalnym, a rola ojca i męża przynosi im w gruncie rzeczy głębokie zadowolenie.

DEON.PL POLECA

Podsumowując: "męskość" nie ma swojej definicji w epoce ponowoczesnej. A ponieważ nie ustaliły się jeszcze wypróbowywane obecnie modele życia - nasi ojcowie, dziadkowie i pradziadkowie żyli przecież w epoce nowoczesnej - trudno nam podołać nowym wyzwaniom. Nie pozostaje nam jednak nic innego: męską tożsamość musimy - każdy dla siebie - definiować i tworzyć sami. Do epoki nowoczesności powrotu już nie ma. A tym bardziej nie ma powrotu do średniowiecza, chociaż takie rozwiązanie niektórzy przyjęliby z zadowoleniem: skoro nie da się żyć nadal tak, jak w erze nowoczesnej, a ponowoczesność niezupełnie jeszcze nam "wychodzi" - wróćmy do tego, co było jeszcze wcześniej: walczmy ze smokami i ratujmy księżniczki! W sferze marzeń to może romantyczna wizja, ale na co dzień nieprzydatna. Smoków, przed którymi my i nasze dzieci chętnie by się ukryły - bezrobocia, różnego rodzaju uzależnień, AIDS, niszczenia środowiska - nie da się wyeliminować raz na zawsze jedną rycerską akcją. Nie ma też prawie księżniczek, które tylko czekają na swego wybawcę. Większość z nich zupełnie dobrze potrafi radzić sobie sama. Mimo to wielu mężczyzn szuka rozwiązań bliskich wiekom średnim: chodzą do wróżek, zwracają się ku ezoteryce albo wsiąkają w gry komputerowe z rycerzami w roli głównej. To nie czyni ich jednak "prawdziwymi mężczyznami".

Kiedy sobie wyraźnie uzmysłowimy, co dzieje się w naszej kulturze, zauważymy, że wielu z tych haseł, które definiowały mężczyzn w poprzednich pokoleniach i z których sami mężczyźni byli dumni, dziś już nie chcemy. Od "krwi i czci" poczynając, a kończąc na hasłach w rodzaju "wyżej - szybciej - dalej". Przez krótki czas wydawało się, że mężczyźni odnaleźli swoją prawdziwą tożsamość, kiedy zaczęli urzeczywistniać postulaty głoszone przez feministki. Ale taki mięczak, który w męskim towarzystwie będzie dziergał na drutach sweter z ręcznie przędzonej, naturalnej wełny, nie jest nigdy niczym więcej niż własną karykaturą.

Mężczyźni przekonali się bardzo szybko, że kobiety, którym chcą sprostać, dopasowując się do ich oczekiwań, nie traktują ich poważnie. I słusznie, ponieważ prawdziwej tożsamości nie osiąga się przez dopasowanie do wzorca oczekiwanego przez otoczenie, obojętne, czy jest to rola twardego macho, czy miękkiego wrażliwca. Ludzie inteligentni emocjonalnie zawsze zauważą, czy ten ktoś jest sobą, czy nie.

Nikt nam nie powie, jak "być mężczyzną". Musimy - każdy dla siebie - rozwijać własną tożsamość, to znaczy budować swą osobowość z elementów, które zostały każdemu z nas dane: z cech otrzymanych wraz z genetycznie uwarunkowaną naturą i z faktów wynikających z własnej biografii. Nie dokonuje się to oczywiście w społecznej próżni. Każdy człowiek jest konfrontowany z innymi ludźmi; spotyka się, wymienia informacje, czuje się rozumiany albo nierozumiany, szuka albo unika takich spotkań, cierpi albo cieszy się z towarzystwa innych ludzi.

Żaden inny aspekt nie wpływa równie mocno na nasze życie psychiczne, na nasz sposób przeżywania, samopoczucie i zdrowie fizyczne, jak relacje z otoczeniem, w którym żyjemy. Kim jesteśmy, definiowane jest przez to, jak traktujemy innych. Reguła ta sprawdzała się w życiu naszych przodków z ery nowoczesnej, będzie się sprawdzać w czasach ponowoczesnych i nie straci swej prawdziwości również w przyszłości, gdy przeminie ponowoczesność, a nastanie jakaś kolejna epoka.

Naszą męską tożsamość musimy - każdy dla siebie - definiować i tworzyć sami. Do epoki nowoczesności powrotu już nie ma. Tym bardziej nie ma powrotu do średniowiecza.

Wiecej w książce: Mężczyźni nie są skomplikowani - Andreas Malessa

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nikt wam nie powie, jak "być mężczyzną"
Komentarze (20)
M
Matteo
27 sierpnia 2014, 23:59
Mało konkretów w tym tekście, tylko ogólne frazesy. "Musimy - każdy dla siebie - rozwijać własną tożsamość, to znaczy budować swą osobowość z elementów, które zostały każdemu z nas dane" Co znaczy to zdanie?? Co mogę z tym zrobić? Poza tym trudno mi się w pełni zgodzić z tym, że naszą męską tożsamość budujemy sami. Człowiek "staje się" w relacji do innych, mężczyzna odkrywa swoją męskość w relacji z innymi wartościowymi mężczyznami. Polecam [url]http://mestwoimilosc.pl[/url]  Bardzo konkretnie o męskości:-)
SJ
Siła jest w nas
20 października 2013, 16:43
Marsz Mężczyzn [url]http://marszmezcyzn.pl/index.php/marszmedia[/url]
M
mhpaw
15 października 2013, 14:55
Ilu mężczyzn, tyle sposobów widzenia. Np. dla Velario nie potrzeba żadnych wzorców. Ja potrzebowałem znaleźć mentora i dobrą męską wspólnotę (trafiłem na nią dość niespodziewanie). Co do tych zasłyszanych tekstów to takie słowa-wytrychy. Czasem mogą działać i coś otworzyć, albo uszkodzą zamek. Bycie mężczyzną to rozwój cały czas, nie jest tak, że nie potrzebujesz się sprawdzić. Chłopiec też robi co mu kazano (mama, tata), natomiast mężczyzna ma wolność wyboru (wybiera swoje życie: kapłaństwo, zakon, życie samotne, życie małżeńskie) i stara się być konsekwentny (wybiera każdego dnia). Nie obarczałbym też kobiet za słabość mężczyzn. Paradoksalnie ta słabość moze stać się źródłem wielkiej siły jeślli jest mądrze przeżyta. PS. Dzięki Sebastanie za podpowiedź apropos strony. Jest świetna.
R
Rycerski
15 października 2013, 12:11
Podam Wam kilka zasłyszanych tekstów. Mężczyzna  prawdziwy nie musi potwierdzać swojej męskości. Czym mężczyzna różni się od chłopca ?  Chłopiec robi co chce, a mężczyzna to co powinien. Męskość zakłada też wybór biedy materilnej niż kradzież. Sporo problemów wynika z braku zrozumienia przez kobiety męskiego widzenia świata, powierzchowności, sposobu myślenia. Nie jest potrzebny ojciec, czy jakiś inny konkretny mężczyna,by dać męskość, jak to  tu ks. Pulikowski stwierdził. wystarczy jak zauważył ktoś inny oprzeć się na Ojcu, a takze na Synu i ich relacji, do tego obserwacje wielu dobrych cech u wielu różnych meżczyzn. Eldredge też nie jest rewelacją, taki górnolotny i niemal akedemicki jak poradniki typu "jak żyć" pisane za oceanem z punktu widzenia innej kultury. Trzeba mądrze ze źródeł korzystać. Dziś brak chrześcijanskich firm i pracodawców. Dominują starzy chłopcy w krótkich majteczkach u władzy i to oni sprawują patologiczny rząd dusz gnębiąc prawdziwych mężczyzn w tym kraju. Także w mediach.
S
sebastian
10 października 2013, 20:57
Polecam stronę Art of Manliness, utrzymana w klimacie przełomu 19-20 wieku, pełna świetnych tekstów, porad, notek biograficznych, książek, etc. głównie dla mężczyzn, ale kobiety też może zainteresować. Co setki męskich głów (dzielących się doświadczeniami jak być mężczyzną) to nie jedna :D
M
Maciej
5 października 2013, 15:16
Jak być prawdziwym Ojcem, mężczyzną i wzorem dla innych ? Proste wystarczy się wzorować na Na  Jezusie który wzorował się na Ojcu ...
Martino
3 października 2013, 16:21
Wzorce nie są potrzebne do budowania męskości. Są jedynie przydatne - jako punkty odniesienia, z ktorymi można konfrontować własną wizję męskości.
V
Velasques
2 października 2013, 18:40
@leszcz Koleżko, com napisał napisałem, bo sam staram sie pomóc jednemu młodzieńcowi odkryć w sobie, rozwinąć i pozwolić się rozwijać budzącą się męskości. I wiem jakie to trudne, żeby na przykład (jeden z wielu) wytłumaczyć przyszłemu mężowi i ojcowi, że czasami trzeba o coś odważnie i wbrew wszystkiemu zawalczyć, a być może i przegrać, podczas gdy "pani w szkole" mówi mu, że ma być grzeczny. Deprecjacja kobiet??? Tak już masz??? Daruj sobie poprawność.
L
leszcz
2 października 2013, 17:57
@Velasques Tak już mam, że nie lubię, jak ktoś próbuje budować swą męskość deprecjonując kobiety albo kobiecość deprecjonując mężczyzn. Twoja wypowiedź jest przykładem pierwszego. Pozdrawiam:)
V
Velasques
2 października 2013, 13:54
@leszcz Się wzniosłeś, że hej...
L
leszcz
2 października 2013, 11:55
@Jacek Dzięki za link. Na pierwszy rzut oka ta Szkoła Ojcostwa to interesująca oferta. U mnie punkt ma już za to, że nie proponuje powrotu do patriarchatu, jak inne tego typu inicjatywy. @Velasques Tak, trzeba wytępić wszystkie baby ( z przestrzeni prywatnej i publicznej) i nastanie raj dla chłopów.
V
Velasques
2 października 2013, 11:45
Nikt wam nie powie, jak "być mężczyzną" - jak to nikt? Sa przecież mamy, ciocie, babcie, panie w przedszkolu i szkole, katechetki. Jak sie pojawią kłopoty to jeszcze różnej maści filozofki i terapeutki rodzinne. W sytuacjach konfliktowych sprawami rodzinnymii zajmą sie sędziny i pracownice tzw. "ośrodków". Na codzień mamy przecież także redaktorki, dziennikarki no i ewentualnie mnóstwo celebrytek oraz całą armię blogerek. One wszystkie doskonale wiedzą jak "być mężczyzną", więc jestem spokojny.
M
mhpaw
1 października 2013, 14:44
Zgadzam się :)
L
leszcz
1 października 2013, 14:04
@mhpaw To niepotrzebne przeciwstawianie modlitwy i pracy jakiemuś innemu bohaterskiemu działaniu. Modlitwa i praca też same w sobie bywają heroizmem, zwłaszcza, gdy wiele kosztują. Ale fakt, dziś inaczej można być rycerzem, herosem. Co prawda dzisiejsza religijna publicystyka wtłacza mężczyznę w patetyczną rolę Lidera, Przewodnika, Autorytetu i Bóg wie jeszcze jakiej pożywki dla jego Pychy, podczas gdy dziś potrzebne jest męskie bohaterstwo dnia codziennego, jakoś niespecjalnie z liderowaniem zwiazane: rezygnacja z egoistycznej wygody ze względu na dobro rodziny, czas poświęcony dzieciom, życie sakramentalne, uczciwość w pracy, cierpliwość dla chorych rodziców, zaangażowanie w życie lokalnej wspólnoty. Uwaga: nie przez przemowę na lokalnym raucie, ale zrobienie zakupów starszym sąsiadom czy podwiezienie ich do kościoła. No, ale to dla kobiet, nie dla nas,autorytetów...
M
mhpaw
1 października 2013, 13:36
Artykuł niestety kiepski. Chociażby to: o minionej nowoczesności i staroświeckości bycia "rycerzem". Można być bohaterem, chociażby dla swoich bliskich, dla ludzi potrzebujących, przyjaciół. A jeśli kogoś to nie interesuje zawsze można zostać "zakonnikiem" który się modli i pracuje. Artykuł to trochę takie w czambuł potępienie tradycyjnie pojętej męskości. Zgadzam się z Marcinem, warto sobie przypomnieć "Dzikie serce".
A
ariaad
1 października 2013, 09:54
http://wio.org.pl/article/1323.htm Oferta dla meżczyzn z Krakowa, którzy chcieliby się rozwijać i odkrywać siebie w wyzwaniach.
30 września 2013, 23:19
Bosz - co za bełkot. Tak - mamy już koniec historii i największym problemem jest wybór pomiędzy Head & Shoulders, a Garnier.
P
Piotrek
30 września 2013, 23:16
~Leszcz Słowa o nadaniu męskości to akurat Eldrege :x
L
leszcz
30 września 2013, 21:44
Jeśli dla kogoś Pulikowski jest najwyższym autorytetem, to tylko współczuć.
M
Marcin
30 września 2013, 19:18
<<Nikt nam nie powie, jak "być mężczyzną". Musimy - każdy dla siebie - rozwijać własną tożsamość, to znaczy budować swą osobowość z elementów, które zostały każdemu z nas dane: z cech otrzymanych wraz z genetycznie uwarunkowaną naturą i z faktów wynikających z własnej biografii.>> Trochę się z tym nie zgodzę. Przytoczę może tylko to co pisał John Eldredge w "Dzikim sercu", albo słowa pana Jacka Pulikowskiego: "Męskość może nadać mężczyźnie tylko inny mężczyzna". Samemu nie da się tego nauczyć. Oczywiście ciężko spotkać na swojej drodze nieskazitelnego faceta, który przekaże "wszystko co potrzeba", ale Bóg się o to zatroszczy jeśli Go o to poprosimy. Sam też nadal szukam męskości, ale nie sam. Mogę usiąść w fotelu i mówić sobie jesteś męski..., ale te słowa będą miały prawdziwą moc jeśli usłyszymy je z ust prawdziiwego faceta. I wydaje mi się, że to jest proces nadawania męskości, który może trwać długie lata.