Rodzice idealni nie istnieją, dzieci zresztą też
Gdy przychodzimy na świat, otrzymujemy ciało - musimy jednak zdobyć osobowość. Nikt z nas, pozostawiony samemu sobie, nie jest w stanie odnaleźć istoty rzeczy - rdzenia stanowiącego punkt odniesienia dla naszych zachowań i życiowych doświadczeń.
Dziecko nie jest w stanie pojąć tego, co przeżywa: gromadzi tylko fakty, przechowując je w pamięci - będzie je w stanie zrozumieć dopiero w wieku dorastania, o ile ktoś wcześniej je tego nauczy. Teraz wszystko to, czego przypadkowo doświadcza, staje się owym rdzeniem - punktem odniesienia. Nie towarzyszy temu jednak żadna refleksja: dziecko nie potrafi jeszcze opisać i przeanalizować tego, co mu się przydarza.
Rodzic trwa u jego boku, aby je wspomóc w rozumieniu i nazywaniu świata.
Czyni to na cztery sposoby:
- poprzez słowo: dziecko przyjmuje to, co mówią rodzice, o ile są to słowa niepodlegające dyskusji;
- poprzez przykład: zachowania rodziców są bacznie obserwowane, kontrolowane i zapamiętywane przez dzieci;
- poprzez nastawienie: sposób pojmowania życia, który pozostaje ukryty w sercach rodziców - nigdy nie zostaje wypowiedziany, lecz przekazywany jest całą ich osobą... Dziecko w sposób doskonały wyczuwa, czy jest akceptowane, odrzucane, wykorzystywane...;
- poprzez wyznawane wartości: wcześniej czy później rodzice muszą dać świadectwo o nadziei, która uzdolniła ich do przekazania daru życia.
...i natychmiast pojawiają się wątpliwości...
Bez fałszywych alarmów. Rodzic idealny nie istnieje - myli się, błądzi, gubi. I tak ma być: nie należy wychowywać dzieci "w sposób idealny". Wystarczy być szczerym.
Dzieci także nie są idealne: rodzice chcieliby żyć w przekonaniu, że wydali na świat chodzący cud i przeżywają ogromne rozczarowanie, gdy wychodzi na jaw, że ich dziecko jest tylko zwykłym dzieckiem. Są również rodzice uważający się za panów losu własnego dziecka - obwiniają się za każdy błąd, jak gdyby od tego właśnie zależało życie i śmierć ich potomstwa. Istnieją również tacy, którzy dziecko odrzucają: wysiłek, który trzeba włożyć w jego wychowanie jest tak ogromny, że w pewnym momencie mają dość. Są nim w jakimś sensie przesyceni, więc je odpychają. Ono od nas ucieka? To my tak naprawdę, w sposób nieświadomy, odrzucamy je jako pierwsi!
Jeśli czujesz, że to, co zostało tu napisane, dotyczy także ciebie, nie bój się - nie odbiegasz od normy. Tak samo jest nawet w chrześcijaństwie: pojęcie grzechu pierworodnego zakłada, że w tym, czym rodzice obdarzają swe dziecko, nieodwołalnie zawiera się także grzech pierworodny.
Ciągłe poczucie winy potęguje nasz niepokój, za który przychodzi później płacić naszemu dziecku.
Więcej w książce: My i nasze dzieci. Wskazania dla rodziców dzieci do lat 10 - Alessandro Manenti
Skomentuj artykuł