To zabija ochotę na seks w małżeństwie

(fot. ian murchison / flickr.com))
Andreas Malessa, Ulrich Giesekus / slo

Jej migrena? Jego problemy z potencją? Dzieci śpiące niespokojnie w pokoju obok? Nie, to telewizja, komputer i stres w pracy. Po 25 latach od wejścia na rynek prywatnych kanałów telewizyjnych (co w Niemczech dokonało się za sprawą chrześcijańsko-demokratycznego kanclerza Helmuta Kohla, który, nawiasem mówiąc, obiecywał "przełom moralno-duchowy"), erotyka konsumowana poprzez ekran telewizora jaskrawo pobiła to, co dzieje się w małżeńskich sypialniach.

Bulwersujące maksymy założyciela kanału RTL Helmuta Thomy przyjmowane niegdyś z politowaniem i dezaprobatą ("Zasięg oddziaływania wyznacza rozmiar biustu" czy "Widownię zdobywają trupy i prostytutki") fatalnie się, niestety, sprawdziły.

Seks oglądany w mediach zastępuje praktykowanie seksu. Dlaczego? Ponieważ wyznania miłosne na ekranie brzmią romantyczniej, a flirt w spocie reklamowym zawsze kończy się oszałamiającym sukcesem. Również dlatego, że żadna realnie istniejąca kobieta i żaden rzeczywisty mężczyzna, ani żadna sypialna nie sięgają do poziomu tych ideałów i nie mają takiego powabu, jaki uzyskuje się w starannie wyreżyserowanych scenach erotycznych. Kiedy się je ogląda, ma się nieodparte wrażenie, że napięcie seksualne jest tym wyższe, im szczodrzej kobieta odkrywa swoje wdzięki i im bardziej wprost mężczyzna manifestuje potrzebę rozładowania napięcia.

DEON.PL POLECA

Żadne pragnienie erotyczne nie bywa w nich nigdy dyskretnie przemilczane czy odsunięte w czasie, żadna przyjemność zaledwie odczuta albo przeczuta; wszystko jest tam dosadnie pokazywane, wyrażane, "zamawiane", "dostarczane". A potem kobiety i mężczyźni "zaspokajają się" nawzajem. Co jest pouczającym zwrotem wziętym z języka handlowego, który w sposób logiczny usprawiedliwia pojawienie się na końcu idiotycznego pytania klasycznego egocentryka: "Byłem dobry?". Takie "zaspokajanie" smakuje w prawdziwym życiu tak, jak sugeruje jego nazwa - czyli jak fastfood. Mężczyźni na krótką metę lubią ten sposób konsumpcji. Kobiety pozostają notorycznie nieusatysfakcjonowane, więc tracą zainteresowanie. Albo z rezygnacją się godzą. Albo wycofują się zupełnie.

To ekscytujące mrowienie...

Napięcie erotyczne, to "coś" w powietrzu, "motyle w brzuchu", powstają w chwili określanej nieco staromodnie jako moment przezwyciężenia wstydu. To sytuacja, kiedy mężczyzna i kobieta przekraczają granice, do których nigdy wcześniej się nie zbliżyli albo zdarzyło się to naprawdę wyjątkowo. Kiedy, wstrzymując oddech, są zdecydowani zrobić coś "niesłychanego". Każdy mężczyzna i każda kobieta, wolno przypuszczać, przypomina sobie bicie serca przy pierwszym głębokim pocałunku, podczas rozpinania guzika koszuli poprzedzającego ten "pierwszy raz". Erotyczna gęstość tej sytuacji nie była zapewne zależna od tego, czy skóra widoczna pod rozpinanym ubraniem była idealnie piękna, lecz od tego, jak wiele różnych dotknięć, ile przyzwolenia powiększającego się z minuty na minutę wówczas się odczuło.

Dla pisarzy ubiegłego czasu, malarzy, muzyków, tancerzy i twórców teatralnych był to dobrze znany, lecz zawsze funkcjonujący mechanizm: najpierw narastanie pożądania i napięcia w wyniku początkowej odmowy, opór, potem ostrożna zgoda, a w końcu gorące zdobywanie lub bycie zdobywaną. Jeśli brakuje momentu przełamywania wstydu i oporu, jeśli nie ma zakazu odsłaniania ciała, jeśli nie pojawia się odkładanie w czasie ani nie zostają postawione żadne warunki wstępne, jeśli zawsze i wszędzie istnieje tylko prymitywne pożądanie, a - ze strony kobiety - drżąca gotowość, nie ma się co dziwić, że napięcie seksualne u mężczyzn gwałtownie opada podczas zbliżeń, do których dochodzi.

Niczego nie da się nakazać...

Czy w dzisiejszych czasach można przez całe życie być subtelnym kochankiem jednej kobiety? Mówiąc o kochanku, nie mam na myśli partnera, z którym kobieta ma romans "na boku", lecz zwyczajnie i po prostu mężczyznę, który szczerze kocha swoją żonę. Jeśli w trakcie małżeńskich zbliżeń on mimo to coraz później osiąga rozkosz albo nawet do niej niezupełnie dochodzi, powodem nie jest monogamia. Często natomiast winien jest "balast obrazów". Internet, który wkroczył we wszystkie dziedziny życia, sprawił, że akrobacje łóżkowe można obejrzeć wszędzie i o każdej porze. Przed dwudziestu pięciu laty mężczyźni, ulegając buzującej potrzebie erotycznych doznań, odwiedzali, stawiając wysoko kołnierze płaszczy, małe brudne kina w okolicach dworców.

Zbliżenie seksualne przepełnione miłością jest uwielbieniem drugiej osoby, wypowiadanym w języku ciała. Konsumowanie pornografii w ostatecznym rozrachunku czyni mężczyzn impotentami. Cóż bowiem więcej może się wydarzyć po obejrzeniu tych wszystkich "mocnych" filmów? Seks ze zwierzętami? Pornografia dziecięca? Gwałt na oczach publiczności? Biednego podpatrywacza przeszywa dreszcz przerażenia. Nie, oczywiście, nie.

Lecz za późno: ta część ciała, której nie da się wydawać poleceń, odmawia coraz częściej posłuszeństwa wtedy, kiedy realna kobieta, żywiąca prawdziwe uczucia, pragnie być naprawdę kochana. Jeśli nie udaje przy tym nimfomańskiego nienasycenia, lecz pragnie z mężczyzną kochanym całym sercem stopić się w jedno do głębi swego jestestwa. Bez wyrachowania. Z oddaniem i bez żadnych ubocznych zamiarów. Z wewnętrznym nastawieniem zapomnienia się, podobnym do stanu dziecka, o którym mówimy, że jest "pochłonięte bez reszty". Bez uprzedzeń, w bezgranicznym zaufaniu. Wzbierając i doświadczając "siódmego nieba", co jest zawsze darem. Nie osiąga się tego przez nieustanne ocenianie się i reżyserowanie takich chwil ani nie da się wyliczyć na kalkulatorze, jaki funkcjonuje w niektórych głowach.

Więcej w książce: Mężczyźni nie są skomplikowani - Andreas Malessa, Ulrich Giesekus

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

To zabija ochotę na seks w małżeństwie
Komentarze (46)
M
Marilla
4 sierpnia 2014, 19:02
Kupcie sobie dziewczyny  coś seksownego humor poprawi, i facet innym wzrokiem spojrzy ja kupiłam sobie coś takiego me-seduce pl    Jak się ładnie ubiorę, od razu lepiej się czuję, nie wiem jak wy :)
MS
moja sprawa
26 października 2013, 18:44
uważam że, ochotę na seks zabija ciągłe wtrącanie się księży do życia seksualnego zwykłych ludzi. Dorośli, naprawdę doskonale sobie w tej kwestii radzą i nie potrzebują ciągłego "monitorowania" ich spraw łóżkowych i rozrodczych.
P
poldek34
26 października 2013, 09:39
Przeżywanie bliskości małżonków nawet po kilkunastu latach małżeństwa może i powinno być coraz bardziej wszecogarniacjące i wszeekstatyczne - jest to jak najbardziej możliwe. Ale potrzebna jest zdolność przetwarzania gestów. Przecież najważniejszym organem erotycznym człowieka nie sa narządy płciowe i sfery erogenne ale mózg. Tam tkwi klucz do pełnego przeżywania nie tylko swojej seksualności ale erotyki w miłości. Jeśli li tylko ciało i fatałaszki kobiety są przyczyną miłosnych uniesień, to taki poziom przeżywania bliskości wzajemnej skończy się prędzej czy później impotencją lub poszukiwaniem wrażeń w pornografii, wiagrze  i innych "wspomagaczach" pożądania seksualnego. Pociągająca jest osoba wraz z jej seksialnością. Jeśli skupimy się tylko na erosie, zagubimy osobę. Stąd wzajemna jedność rodzi się w głowie poprzez wcajemne poznawanie i odkrywanie. Nie bez znaczenie w tym jest także potrzeba czasowej abstynencji seksualnej np. w okresach płodności. Wtedy małzonkowie uczą się okazywania czułości inaczej niż przez współżycie. Czy to droga łatwa? Nie łatwa ale dająca szczęście i mocną więź wyrażająca się nie tylko poprzez erosa ale także agape.
D
DPMS
25 października 2013, 20:51
Wesoły Romek, A ja Ci polecam tę książkę:http://www.amazon.com/Universe-Nothing-There-Something-Rather/dp/1451624468 Zrozumiesz czemu Twoja wiara w zbawienie przez Jezusa to infantylna bzdura.
K
Kon
24 października 2013, 17:47
Na życie seksualne długoletnich małżonków czai się wiele rozpraszaczy i zabijaczy nastroju. Pojawiają się też takie problemy jak latka, które lecą i problemy z potencją, spadkiem libido itd. (na to akurat są różne leki typu permen itp.). Do tego dochodzi stres, praca, dzieci i nagle się okazuje, że człowiekowi najzwyczajniej w świecie się nie chce. Trzeba jednak dbać o bliskość fizyczną, bo bez niej niestety wszystko się sypie. Jeśli nie ma się siły na seks to polecam przytulanie, całowanie, głaskanie – trzeba to robić, by nie zapomnieć co to znaczy „bliskość” i „namiętność”.
J
Jan
22 października 2013, 11:57
Piękny i smutny fragment..
L
Luka
21 października 2013, 08:58
~DPMS to nie 'fake'. To z kilkoma wyjatkami moja historia. :) ...
WR
Wesoły Romek
20 października 2013, 08:56
Do ~borat 2013-05-14 03:54:02  Chyba nie rozumiesz ani artykułu ani idei religii, jeśli dla Ciebie ślub to czary mary faceta w sukience. Bóg to nie jest istota, która czeka aż się przewrócisz by mieć z tego ubaw, ale pomaga Ci się podnieść. Jeśli jesteś z Wawy to zapraszamy Cię na www.czegoszukasz.org a jeśli spoza to http://www.alfapolska.org/ i przyjdź na kurs i może zrozumiesz dlaczego mimo upływu 2 tysięcy lat wiara w Jezusa nie przeminęła, co więcej przynosi radość i szczęście. 
K
kaja
16 października 2013, 15:30
zapomniałam dodać,że nie współżyłam z zadnym mężczyzną do ślubu, stosuję tylko metody naturalne planowania rodziny (ekologia :)) i znam więcej takich par ! seks jest wspaniały!
K
kaja
16 października 2013, 15:19
A co ze starym dobrym "zmęczeniem materiału"? Ludzie mają największą ochotę na potężne porcje zdrowego seksu, gdy się poznają i zakochują. Biologia jest srogą nauczycielką. Chemia w mózgu to obiektywne procesy.  najlepiej nam jest w łóżku w pierwszych 3-4 latach związku. Potem, cóż...jak sobie poukąłdamy dobrze, to od biedy 2 razy w tygodniu, bo chemia w głowie już inna.  Kościół o tym milczy, ale pomija się tę "cudowną" różnicę między facetami a kobietami - facerom chce się częściej, dużo częściej, a kobietom rzadziej. I gdzie tu "logika stworzenia"? Co za bzdura! Płeć nie ma znaczenia, może temperament...jestem kobietą, ochoty nabieram z wiekiem, wprost proporcjonalnie do doswiadczeń "łóżkowych", ciągłego poznawania się z mężem...zawsze mam ochotę! mogłabym tak na okrągło, gdyby to było możliwe...ale przecież doba składa się z różnych faz : praca, dzieci, dom sport, relaks duchowy itd...jesli kogoś kochasz i mu UFASZ! to ciągle go pragniesz i wiecznie tęsknisz! do OSOBY,nie do czynnośći, fizjologii, ulżenia w napięciu itd...poza tym trzeba mieć szacunek do mężczyzny, żeby go pragnąć...musisz cały czas pracować na zainteresowanie kobiety, a o tym wielu mężczyzn nie ma zielonego pojęcia...  
N
nn
16 października 2013, 15:09
40 kg nadwagi u partnera działa błyskawicznie,  doskonały środek gaszący, gasi wszelki pożatr....
D
DPMS
16 października 2013, 03:25
To jest pewnietaki sam „fake” jak tzw. świadectwa typu: „byłem ochrzczony, ale nie praktykowałem; zacząłem uprawiać jogę/ słuchać hevy-metalu/ czytać Harry Potera/ stawiać tarota/ interesować się okultyzmem/ masturbować/ oglądać pornografię itp. itd. Uległem zniewoleniu. Moje życie straciło sens. Znajomy zaproponował mi uczestnictwo w mszy o uzdrowienie/ zaprosił na spotkanie odnowy w duchu świętym. Pomyślałem sobie co mi szkodzi? Podczas modlitwy poczułem jakby coś przenikało moje ciało i umysł - teraz wię, że to byo działanie ducha świętego. Od tamtego czasu codziennie nawracam się do Jezusa”.
N
N
10 października 2013, 16:39
"Konsumowanie pornografii w ostatecznym rozrachunku czyni mężczyzn impotentami." - smutna prawda. 
K
Kajko
10 października 2013, 11:26
bardzo fajnie i plastycznie opisane...poza tym wartościowe i prawdziwe!!
K
kemot
10 października 2013, 10:51
@And, też jestem przekonany, że to fake
K
kemot
10 października 2013, 10:45
@Kuba, Jeśli to, co napisałeś nie jest prowokacją, to nie oszukuj się. Problem jest tylko i wyłącznie w Twojej głowie. Jesteś jedynym znanym mi przypadkiem, który wiąże abstynencję przed ślubem z impotencją (psychiczną) po ślubie. Uroiłeś sobie coś i trwasz w tym z uporem, by ukarać kochającą Cię osobę za to, że nie oddała Ci się, wbrew swoim przekonaniom, wtedy, kiedy miałeś na to największą ochotę. Potrzebujesz pomocy psychologicznej i z niej jak najszybciej skorzystaj odrzucając najpierw jakąkolwiek winę po stronie żony albo jeśli (jak twierdzisz) związek nie został skonsumowany to zakończ go dla dobra Was obojga.
A
And
10 października 2013, 10:44
A co do przypadku "Kuby", to jest ewidentnie fake. Zmyślona historyjka pod tezę, że Kościół nie ma racji. Jaki facet z własnej woli ożeni się z kobietą, która go nie pociąga?
A
And
10 października 2013, 10:30
Zgadzam się co do tego, że pornografia stępia zmysły i marnuje napięcie, które mogłoby zadziałac między partnerami. Ale to nie jest istota problemu. Najważniejsze jest spostrzeżenie, że pornografia zamienia miłość w usługę. Zamienia wzajemne obdarowywanie się  we wzajemną listę życzeń. Ale to nie jest tak, że zobaczę coś ostrego w filmie, i juz mnie nie będzie brało "rozpinanie guziczków". Przeciwnie: zobacz i zastosuj, zaproponuj JEJ, tej jedynej, którą obdarowujesz wszystkim, co najlepsze. Zadbaj o romantyzm i o erotyczną gęstość sytuacji - równą tej w filmie. Skorzystaj z tego i rzuć JEJ do stóp.  Niestety, najczęściej pornografia kończy się czym innym - oczekiwaniem, że to partner/ka będzie taka jak w filmie, a nie ja. Jeśli JEST miłość, to odrobina pornografii może ją wzbogacić ( a nawet uodpornić na pokusy zdrady) Jeśli nie ma - żadna pornografia tego nie zmieni.
J
J.W.
10 października 2013, 00:54
Kościół milczy? U mnie w latach 90-tych, w podstawówce, jedynymi lekcjami gdzie było coś o seksie była religia.
Filip Wo
10 października 2013, 00:46
Kuba Ty chłopie nie masz co się dziwić, bo tak się nastawiłeś na celibat, że Twoje ciało i mózg odpowiednio na to zareagowały. Nie chcę Cię zalamywać, ale prawdopodobnie byłbyś wzorowym zakonnikiem :D Po prostu musisz się "nawrócić" w znaczeniu - zmienić myślenie - i tu borat ma rację - coś musisz zmienić w sobie, jeśli chcesz żyć z tą kobietą - ale ja Ci powiem, że to coś musi wypłynąć z głębi Ciebie (hehe, borat pewnie będzie się śmiać, a mnie chodzi o coś głębiej, coś w duchu) a nie z myślenia dyskursywnego jakie się rodzi pod wpływem nakazów i zakazów... po prostu daj się ponieść pożądaniu jak patriarchowie w Starym Testamencie i siupa, bądź sobą jakim Cię Pan Bóg stworzył :D
W
Wojtek
9 października 2013, 15:35
Polecam każdemu, kto ma "balast obrazów"... [url]http://yourbrainonporn.com[/url]
D
DPMS
28 maja 2013, 03:54
Borat może nie napisał tego zbyt finezyjnie, ale ma 100% racji! Facet o imieniu "Kuba" związał się z jakąś nawiedzoną babą, która - jak to trafnie borat ujął - potraktowała na serio wierzenia pastuchów kóz sprzed 2000 lat - i przez to dwoje ludzi ma spieprzone życie. Może ta kobieta była niewkształcona, a może po prostu głupia? Dziwię się też czemu ten "kuba" się zgodził na taki związek? W sumie to także jego wina... Myślę, że jedyne wyjście to byłby rozwód w tej sytuacji. To ostateczność, ale trudno, czasami popełnia się błędy, ważne, żeby z nich wyciągąć wnioski.
A
Agata
15 maja 2013, 09:26
Czy moderatorzy Deonu śpią? Użytkownik o nicku @borat obraża innych i snuje niesmaczne sugestie, nie dało by się usunąć tych wpisów?
B
borat
15 maja 2013, 04:43
"akty milosci" ? dobre, moze u nawiedzonej katolickiej ciemnoty normalni ludzie maja sex....
DD
do dzieciaków
14 maja 2013, 09:12
@dzieci w małżeństwie sakramentalnym nie ma seksu. Są akty miłości!
B
borat
14 maja 2013, 03:56
kuba , napisz list z ta swoja nieszczesna historia i wyslij do jakiejs gazety, moze do "fakty i mity"
B
borat
14 maja 2013, 03:54
religie to jednak idiotyczne bajki katolicy wierza ze ten ich pan bozia bedzie zly jesli jakis chlopak bedzie mial sex z dziewczyna zanim facet w czarnej sukience zrobi nad nimi czary mary i weznie za to kase , po tym juz nie ?
B
borat
14 maja 2013, 03:49
do kuby nie chce zadawac niestosownych pytan niemniej pewnie masz mocno wyrobione rece od jazdy na wlasnym sprzecie ??? tyle czasu bez kobiety ???
B
borat
14 maja 2013, 03:46
do kuby , druga mozliwosc to proba wyrwania sie z tego bagna zerwil ten idiotyczny uklad zanim cie zniszczy olej idiotyczna religie ktora sprowadza tylko bol i cierpienie rozstan sie z ta nawiedzona kobieta zacznij zycie od nowa bez religijnych kajdan !!
B
borat
14 maja 2013, 03:43
kuba , masz dwie mozliwosci - nie robic nic i za jakis czas zastanawiac sie ktory skok jest dla ciebie lepszy skok na sznur czy skok pod pociag
K
Kuba
11 maja 2013, 14:06
Ochotę na seks w małżeństwie zabija brak seksu przed ślubem. Moja żon jest katoliczką. Przed ślubem bardzo jej zależało, żebyśmy nie współżyli, choć ja odczuwałem taką potrzebę. Jednak ze względu na jej poglądy zdecydowałem się spełnić jej oczekiwania. Spotykaliśmy się przez prawie 2 lata jako para, a potem narzeczeni, zanim wzięliśmy ślub, żyjąc w tej "czystości". Początkowo było ciężko, potem jakoś opanowaliśmy chęć współżycia. Teraz jesteśmy już po ślubie 14 miesięcy i nadal nie współżyjemy. Moja żona bardzo na to nalega, ale mnie jakoś zupełnie ona nie pociąga seksulanie, choć ją kocham, to zupełnie nie mam ochoty na relacje intymne z nią. Byliśmy u psychologa 2 razy i nic z tego nie wynika. Myślę, że przed ślubem oswoiłem się z myślą, żeby z nią nie współżyć, że teraz nie chcę tego zmieniać. Nie wiem co będzie dalej. Moja żona w każdym razie jest coraz bardziej sfrustrowana. Boję się, żeby nie skończyło się to katolickim unieważnieniem ślubu.
C
celnik
21 lutego 2013, 10:54
Logika stworzenia jest logiczna :) Mężczyzna może mieć w ciągu roku wiele dzieci z wieloma kobietami, a kobieta tylko jedno dziecko w roku, z jednym mężczyzną. A logika przykazania? Nie zawsze byliśmy chrześcijanami. Aby MÓC przestrzegać przykazania "nie cudzołóż", musisz pożądać innych kobiet. Inaczej, przykazanie nie ma sensu. A uzasadnienie dla przykazania? Cóż. Zapytaj Boga, ale z doświadczenia wiem, że Jego przykazania prowadzą do dobra. Doświadczenie każdy zdobywa sam.
T
Tomek
20 lutego 2013, 16:24
A co ze starym dobrym "zmęczeniem materiału"? Ludzie mają największą ochotę na potężne porcje zdrowego seksu, gdy się poznają i zakochują. Biologia jest srogą nauczycielką. Chemia w mózgu to obiektywne procesy.  najlepiej nam jest w łóżku w pierwszych 3-4 latach związku. Potem, cóż...jak sobie poukąłdamy dobrze, to od biedy 2 razy w tygodniu, bo chemia w głowie już inna.  Kościół o tym milczy, ale pomija się tę "cudowną" różnicę między facetami a kobietami - facerom chce się częściej, dużo częściej, a kobietom rzadziej. I gdzie tu "logika stworzenia"?  
M
morgan
11 grudnia 2012, 20:58
nie miałem sposobności odpowiedzieć wcześniej to co napisałeś to coś z czym się zgadzam prawie w 100% znasz może jakąś literaturę o tzw uświadamianiu dzieci? przecież rodzice w Polsce nie umieją w większości o tym rozmawiać ze swoimi dziećmi (zresztą ze sobą też nie bardzo...)
MR
Maciej Roszkowski
27 października 2012, 17:28
Przyjacielu, To była oczywiście przenośnia, pewnie mamy różne doświadczenia w tej kwestii. Zarówno w Duszpasterstwie Akademickim Św. Anny w którym uczestniczyliśmy z moją przyszłą żoną, jak i potem w parafii Św. Andrzeja Boboli my i nasze dzieci uzyskaliśmy dostateczną wiedzę na temat życia małżeńskiego we wszystkich jego aspektach. Nie musi chyba Kościół zastępować rodziców w formacji mlodego pokolenia w dziedzinie seksu. Jeśli główny nacisk kładzie na potrzebę miłości osobowej, cierpliwości (a  małżeństwo wymaga jej jak mało co), jeśli przytacza Hymn do miłości Św. Pawła i (za rzadko!) "Pieśń nad pieśniami" ten najpiękniejszy chyba erotyk to myślę że spełnia swoja rolę. Bardziej szczegółowe informacje znaleźć  można w diecezjalnych poradniach psychologicznych. Zapewne wskazane byłoby  stworzenie możliwości  poradnictwa o charakterze medycznym+ duszpasterskim bo jeden O. Knotz nie wystarczy.
M
morgan
26 października 2012, 21:16
 MR Dzięki za pozdrowienia, być może masz rację. Serdeczności
MR
Maciej Roszkowski
25 października 2012, 16:51
 Morgan. Chyba należymy do różnych kościołów. Pozdrawiam 
M
morgan
25 października 2012, 00:02
 generalnie Kościół na temat sexu milczy, jest wobec niego podejrzliwy i nie bardzo wie jak to ugryźć fakt konieczności poszukiwania czegoś na temat sexu jest sam w sobie potwierdzeniem, że jest to temat traktowany po macoszemu a co do stwierdzenia, że dawanie ok, przyjmowanie nie bardzo, to zastanawiam się jak można dawać, kiedy druga strona też chce dawać, a nie przyjmować?
A
Asia
24 października 2012, 18:52
Dla tych którzy uważają, że kościół określa seks jako cos złego muszę powiedzieć o czymś co może zmienić ten pogląd. Poszukajcie sobie Teologi ciała JPII a jeszcze lepiej "wstęp do teologi ciała" bo sama teologia jest na początek trudna do strawienia. Jeśli pojmiesz po tej lekturze, jak kościół widzi seksualność człowieka to możesz być zadumany na dłużej. Ogólnie mówiąc seks jest czymś pieknym gdy dajesz a nie bierzesz! Całkowicie się zgadzam. Gdyby Ci, którzy zarzucają katolicyzmowi (nie katolikom, bo to różnica) "opóźnienia" w tej kwestii, poznali to podejście, byliby w niemałej konsternacji, bo okazałoby się jeszcze, że sami są w przedszkolu emocjonalnym i ideowym, a nie Ci "godni litości" katoliccy abstynenci ;)
P
Poszukiwacz
10 października 2012, 07:06
Dla tych którzy uważają, że kościół określa seks jako cos złego muszę powiedzieć o czymś co może zmienić ten pogląd. Poszukajcie sobie Teologi ciała JPII a jeszcze lepiej "wstęp do teologi ciała" bo sama teologia jest na początek trudna do strawienia. Jeśli pojmiesz po tej lekturze, jak kościół widzi seksualność człowieka to możesz być zadumany na dłużej. Ogólnie mówiąc seks jest czymś pieknym gdy dajesz a nie bierzesz!
L
lenke
9 października 2012, 11:14
"Jeśli brakuje momentu przełamywania wstydu i oporu, jeśli nie ma zakazu odsłaniania ciała, jeśli nie pojawia się odkładanie w czasie ani nie zostają postawione żadne warunki wstępne, jeśli zawsze i wszędzie istnieje tylko prymitywne pożądanie, a - ze strony kobiety - drżąca gotowość, nie ma się co dziwić, że napięcie seksualne u mężczyzn gwałtownie opada podczas zbliżeń, do których dochodzi." - co za punkt widzenia... kobieta w "drżącej gotowości":] i zdobywający ją mężczyzna, któremu opada napiecie...NIGDY w druga stronę...gratuluję.
(
()
7 października 2012, 22:13
 co zabija ochote na sex..? 150 tysiecy a nawet wiecej powodow.... sprawa indywidualna, nie wierze w proste uogolnienia...
M
morgan
7 października 2012, 09:07
 a może to trochę tak, że seks jest generalnie przedstawiany jako coś złego? do tej pory nie ma sposobu w jaki można rozmawiać o seksie w KK bardzo dużo wzniosłych słów, ale bardzo często dookoła, w ogólności i z wyraźną intencją, że najlepiej to o tym pomilczeć
S
sosna
7 października 2012, 07:52
 Bingo
X
XYX
6 października 2012, 15:56
Miłość jest pełną akceptacją wzajemnej fizjologii/filozofii. Jestem normalną,zdrową i kochającą osobą,która potrafi czekać, aby bez sensu  nie okaleczać drugiego człowieka ,a  potomstwu dać  jak najlepszą opiekę. Jeśli płodność traktowana jest jak balast i ciężar nie do udźwignięcia, podświadomość będzie wypychać z serca człowieka.
S
Sztaundynger
5 października 2012, 16:10
W miłości najbardziej cenię Niedoświadczenie. Miłość nie jest kunsztem, Miłość jest wzruszeniem.