Człowiek nie powinien być sam

(fot. 55Laney / flickr.com)
Alfonso Vergara SJ / slo

Każdy człowiek chodzi drogami swego życia w nieodłącznym towarzystwie cienia - swej własnej samotności, który tym wyraźniej jest widoczny, im silniejsze jest światło samowiedzy człowieka. Lecz samotność nie wydaje się być dobrym towarzystwem. "Nie jest dobrze - powiedział Bóg - żeby człowiek był sam".

Zamknięty w ciemnym zaułku samotności nie może ani poznać siebie, ani odkrywać przyrody, ani nadawać nazw rzeczom, ani tak urządzać świata, by mógł nad nim panować i pracować. Dlatego dał mu Bóg "podobnego doń pomocnika", żeby ten wyrwał go z drętwoty, kazał stanąć na nogi i wziąć się do pracy przy budowie własnego domu.

DEON.PL POLECA

Dwojakie jest zadanie człowieka wobec własnej samotności: musi on ją rozpoznać i przyjąć, ale nie może pozostać w niej ani uciec od niej, tylko ją przezwyciężyć nawiązując nici przyjaźni i miłości z innymi osobami. Niektórzy ludzie tak przerażeni są samotnością, której doświadczają jako "egzystencjalną pustkę", że starają się zatracić w alkoholu czy narkotykach własną tożsamość lub zanurzają się w tłumie, aby zamazać swoją osobową świadomość.

Współczesny człowiek tak bardzo boi się pustki samotności, że gotów jest spędzić życie "podłączony" do radia, telewizora, telefonu, gier elektronicznych. Ze strachu przed ciemnością zapala reflektory, które gaszą mu gwiazdy. Przeciw depresji, w jaką wpędza go cisza, na cały regulator nastawia wszystkie głośniki, zagłuszając ich diabelskim rykiem daleki szum fal i sosen na wietrze.

Kiedy w rozmowie ze świeżo poznanymi osobami przedłuża się chwila milczenia, natychmiast czuje się nieswojo i zaczyna gorączkowo szukać nowego tematu lub stara się przypomnieć sobie jakiś kawał, którego opowiedzenie pozwoliłoby mu okazać się dowcipnym.

Kiedy brakuje mu pewności siebie albo sam sobą jest znudzony, sięga po alkohol, który albo go podnieci, wyzwalając utajoną agresję, albo uśpi w nim świadomość. W swym smutku i poczuciu opuszczenia, w przeświadczeniu, że nie istnieje nikt, kto by go kochał, kto by go przyjął jako osobę, usiłuje w aktywności seksualnej znaleźć potwierdzenie tego, że jest żywy, i nawet przez krótką chwilę się łudzi, że połączył się z kimś uczuciem, ale zaraz wraca pustka, głucha, bez żadnego odzewu.

Co to znaczy przyjąć swoją samotność? Żeby nauczyć się odkrywać naturę i móc prawdziwie związać się z innymi osobami, każdy musi być gotowy przejść przez ciszę, przebrnąć przez pustynię, wejść w ciemności nocy. Tylko tam bowiem przemówią doń rzeczy, zaświecą mu gwiazdy, dotrze głos, który przenika do serca.

Czas i siła nawyków niszczą nasze komunikowanie się nawet z tymi osobami, które kochamy: łącza się blokują i nie są w stanie przekazywać najgłębszych doznań serca. Wzajemne stosunki ulegają wypaczeniu, więzi przeradzają się w więzy, w zależności pełne obaw, podejrzeń i neurotycznego poczucia winy. Wtedy właśnie dobrze jest udać się na pustynię duchowego odosobnienia, nabrać dystansu do tych drogich nam osób po to, by nauczyć się obcować z nimi szczerzej, swobodniej, bliżej. I nie o to tu idzie, by uciekać od świata, złorzecząc mu na domiar, lecz o to, by spojrzeć nań z oddalenia i zobaczyć go szerzej, rozleglej. Przyjrzawszy mu się w ten sposób, będziemy w stanie lepiej go poznać, pokochać i zmieniać.

Więcej w książce: Radość bycia człowiekiem - Alfonso Vergara SJ

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Człowiek nie powinien być sam
Komentarze (24)
KG
Kinga Gelnicka
27 sierpnia 2020, 20:22
A ja jestem introwertyczką i lubię samotność trzeba się cieszyć z tego co się ma. Wiadomo że lepiej żyć w małżeństwie i mieć dzieci z drugiej strony nie każdemu to pisane. Tak naprawdę to najważniejsze to żyć w zgodzie ze sobą zresztą i tak na tym świecie nie osiągniemy pełni szczęścia zawsze będzie nam czegoś brakować w sumie. Jedna kobieta nie znajdzie męża jedna nie zostanie nigdy matką inna nie skończy upragnionych studiów jeszcze jedna nie zrobi tego czy tamtego. Tak naprawdę to trzeba cieszyć się chwilą. Ja zawsze pocieszam się tym, że ktoś ma gorzej jednak nawet i ode mnie. Niestety chociaż to może być bolesne, ale zawsze ktoś od nas będzie miała gorzej a ktoś lepiej. Z drugiej strony to samotność też ma swoje plusy. Największa sztuka w życiu to w cierpieniu znaleźć szczęście a wtedy wszystko będzie łatwe.
T
Tymon
17 grudnia 2014, 14:57
Człowiek nigdy nie jest sam...przecież jest Bóg,nasz Stwórca,z którym można i należy rozmawiać.A na ziemi???Wystarczy życ obok innych i służyć pomocą,dobrem,cieszyć uśmiechem..To powraca do człowieka,bez zobowiązań..
Ł
łasica
13 lipca 2014, 16:56
Ten tekst nic nie wnosi w zycie. Są w nim tylko oczywiste oczywistości...własnie przydala by mi sie pomoc w ogarnieciu poczucia samotności, która uparcie pcha mnie w zło,które ledwo opóściłam."...każdy musi być gotowy przejść przez ciszę, przebrnąć przez pustynię, wejść w ciemności nocy."-yhy i wszystko jane...napisane wprost...no dajcie mi tu jakąś pustynie....nie znosze takiego gadania... co to w ogole znaczy??? Nie mozna do czlowieka mowic po ludzku tylko tak "ładnie". "kolorowo" przedstawiać,że jest w czarnej dziurze i musi sie ogarną,a nie siedziec i płakac...
&E
"samotny" egoista
12 lipca 2014, 22:16
Po co jest mi potrzebnym drugi człowiek ? Czy drugiemu człowiekowi chcę coś podarować bezwarunkowo i bezinteresownie ? a może wpierw On/Ona ma spełnić jakieś warunki . Warunki, które zadowolą moje Ja, a jeśli On nie podoła , nie wypełni planu, które dla niego przewidziałem w Moim Życiu, jeśli się zawiodę ?   może ja nie potrafię być z kimś bezinteresownie, ...,kochać.
2
225
13 lipca 2014, 17:43
A czy między ludźmi możliwa jest całkowita bezinteresowność? Sam fakt, że się w kimś zakochujesz jest interesowny - jest Ci dobrze przy tej osobie, kochasz tę osobę za to, jak się przy niej czujesz, a nie dla niej samej i nie wbrew temu, jak się przy niej czujesz - w przeciwnym razie każdy wybierałby osobę najbardziej antypatyczną i nie pociągającą dla siebie. Poza tym trzeba jednak trochę myśleć. Czy jest o czym razem porozmawiać, jak już zgasną fajerwerki? Czy jest jakaś podobna wrażliwość, na której można bazować? Choćby estetyczna, muzyczna, czy jakakolwiek inna? Przecież coś razem interesującego trzeba robić. Stosunek do duchowości, wartości? Może ktoś będzie kiedyś szydził z tego, ze chcesz bywać w kościele, że to jest ważne? Tak, to jest interesowne, ale te rzeczy trzeba uwzględniać.
M
Mietek
11 lipca 2014, 14:33
Bogu chwała za ten artykuł, w dobrym czasie sie pojawił!!!
K
Kamila
7 marca 2014, 15:36
"Nie jest dobrze - powiedział Bóg - żeby człowiek był sam". Szkoda tylko,że ci co w pierwszej kolejności głoszą Jego Słowo, mają to gdzieś...
B
brawo
6 marca 2014, 18:31
Tak pięknie napisane, naprawdę... ale jak przyjdzie co do czego, to księża równie łatwo powiedzą co innego (w konfesjonale ludzie słyszą dziwne słowa: "rozwiedź się z nim/nią"), księża nie potrafią kompletnie pomagać małżeństwom sakramentalnym będącym w kryzysie. Potem gdy już za późno, to już pomagają: tworzą duszpasterstwa niesakramentalnych. "Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela" - GDZIE PODZIAŁA SIĘ TA PRAWDA? ... uważam te porady niektórych księży "rozwiedź się z nim/nią" za bardzo rozsądne. Właściwie najrozsądniejsze. Świadczą one  o tym, że istnieją jeszcze mądrzy i rozsądni księża. Bo gadanie typu "to taki krzyż, więc trzeba go nieść", "przecież ślubowałeś/aś" -tak naprawdę nie mają żadnego sensu. Wielkie BRAWA dla mądrych księży!!!!!
M
Majka
30 czerwca 2014, 19:40
W takiej sytuacji rozwiązaniem jest separacja a nie rozwód! Jako katolicy nie powinniśmy doradzać rozwodu, który otwiera drogę na życie w grzechu poprzez zawarcie nowego związku cywilnego.
M
Mk
6 listopada 2013, 17:41
Co robić jak żyć w tej samotności z tym cieniem własnym.
JN
już nie samotna
30 czerwca 2014, 15:42
Idź do ludzi, polecam http://bielsko.gosc.pl/doc/2065070.Ewangelizacja-w-Beskidach-po-raz-drugi
Anna Grzesik
6 listopada 2013, 17:05
Tak naprawdę Bóg się już nie liczy... Nic nie warte są słowa składane przed Bogiem w dniu ślubu, nic nie warte są nawet dzieci... Rozwody są tak proste, tak powszechne... ja chyba nigdy nie wyjdę za mąż... tracę już jakąkolwiek nadzieję, że to może się udać... nati, więcej wiary i mniej oczekiwań :) Polecam ci do przeczytania książkę J.Dobsona "Miłość porzebuje stanowczości". Trzymaj się!
T
Tomek
6 listopada 2013, 15:38
Komentarz taki: Spotykaj się bo warto się spotkać, nawet jeśli to jest spotkanie o niczym i blee bleee. Zawsze tez mozesz isc na spacer, na wycieczke, do kina, muzeum, sklepu, na cmentarz czy gdzie tam chcesz ale nie sam.... Nie jestes samotna wyspa i nie udawaj ze jest ci z tym dobrze. Mozesz tez z kims gotowac, grac pilke, na gitarze , ogladac film, a nawet sprzatac czy myc samochod. Uczyc tez sie mozesz razem i pracowac. A jak jestes sama to nie wybrzydzaj, tylko szukaj tego faceta. Nieodpowiedni... jak bys poznala wszystkich to by sie okazalo ze kazdy z nich bylby niedpowiedni, tylko w roznym stopniu.... Wiec trzeba wyrzucic w kat wygode i egoizm i znalezc kogos zeby sie z nim kilkadziesiat lat pomeczyc. A zreszta moze sie okazac ze wcale to nie bedzie taka meczarnia, jak sie troche zrezygnuje z siebie. Dla meza, zony, dzieci. Przestan opowiadac ze ty to juz zoniesz sama, sam tylko rusz cztery litery, rozgladaj sie , szukaj, staraj się....  
SN
Samotna nie z wyboru
17 grudnia 2014, 15:29
Jak Ty mało wiesz o życiu Tomku...
M
Marcin
8 lipca 2013, 10:13
A co w sytuacji, kiedy kogoś kocha się, bez wzajemności. Kiedy najpierw pojawiła się przyjaźń, zrozumienie, wspieranie się nawzajem. Gdzie rozmowy o rzeczach ważnych w życiu nadawały sens i głębię. O kwestiach wiary, o własnych emocjach i uczuciach. Co w sytuacji, gdy ktoś taki odchodzi z naszego życia? Pozostaje pustka i osamotnienie. To nie samotność, w której można się odnaleźdź. To nie samotoność "urodzajna" ...co wtedy .... ?
K
kate
11 lipca 2014, 08:49
Twój przypadek to nie samotność. To kolejny etap miłości. Łatwo kochać kogoś kto jest na wyciągniecie ręki, kto daje wsparcie. Trudniej, choć prawdziwiej, kochać kogoś dla niego samego, dla faktu, że istnieje, że jest. Jeśli dana ci została taka miłość, to znaczy taka jest dla Ciebie najwłaściwsza. Inaczej stałbyś się egoistą, uważajacym, ze wszystko kręci się wokół Ciebie. Teraz możesz kochać bez "przydasiów" w postaci dobrego słowa, czułego gestu, duchowej więzi.
B
Bogna
9 czerwca 2013, 22:04
Oczywiście pół artykułu o tym czego nie wolno, za to ani słowa o tym jak wyjść z samotności, a lekarstwem na nią jest... tez samotność, tylko "płodna". Typowe kościelne bredzenie dla naiwnych. A chodzi o to, zeby ludzie jednak pozostali samotni.
NW
nie ważne kto
27 grudnia 2012, 17:05
Mogę Cię tylko o tyle pocieszyć, że sama nie jesteś. O ile to może pocieszyć. Ja praktycznie jestem już prawie pogodzona z tą myślą, że nie wyjdę za mąż. Szkoda gadać :) Napewno lepiej być samej niż być na siłę z kimś nieodpowiedzialnym. Ale na wszelki wypadek nadzieję warto mieć, bo nigdy nic nie wiadomo, może na starość dopiero ktoś fajny się trafi hi hi hi. A co? :)
J
Justyna
30 czerwca 2014, 15:10
Pamietajcie, ze nigdy nie bedziecie sami bo z wami jest i zawsze bedzie Bog!!!
N
nati
27 grudnia 2012, 16:50
Tak naprawdę Bóg się już nie liczy... Nic nie warte są słowa składane przed Bogiem w dniu ślubu, nic nie warte są nawet dzieci... Rozwody są tak proste, tak powszechne... ja chyba nigdy nie wyjdę za mąż... tracę już jakąkolwiek nadzieję, że to może się udać...
R
R
1 lipca 2012, 17:45
Gdy byłam młodsza uciekałam od samotności; najgorsze towarzystwo było lepsze niż samotny weekend. Samotność była trudna, wręcz nie do zniesienia. Teraz po 40tce jest odwrotnie. Samotność jest prosta, łatwa, wygodna. Kontakt z innymi - nawet bliskimi przyjaciółmi - jest trudnym wyzwaniem, wyzwaniem by nie oceniać, nie pysznić się, nie porównywać. Samotność wydaje mi się twórcza, rozwijająca, a bycie z innymi czasem jałowe. Ble ble ble o niczym. Trudno poruszyć naprawdę istotne tematy. Gada się o rzeczach - komórkach, samochodach, meczach Nie mówi się o miłości, o śmierci, o Bogu (raczej obgaduje sie księży, krytykuje kościół). I życie w pojedynkę i w małżeństwie; i samotność i wspólnota - to sprawdzian naszego człowieczeństwa i wiary. Trudny sprawdzian, gdzie tylko Bóg może pomóc Mądre słówa. Treściwsze niż artykul
A
AGA
1 lipca 2014, 09:19
super- szczera prawda- TEZ TAK MAM ;)
GZ
gdy za późno
1 lipca 2012, 10:45
Tak pięknie napisane, naprawdę... ale jak przyjdzie co do czego, to księża równie łatwo powiedzą co innego (w konfesjonale ludzie słyszą dziwne słowa: "rozwiedź się z nim/nią"), księża nie potrafią kompletnie pomagać małżeństwom sakramentalnym będącym w kryzysie. Potem gdy już za późno, to już pomagają: tworzą duszpasterstwa niesakramentalnych. "Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela" - GDZIE PODZIAŁA SIĘ TA PRAWDA?  
A
aa
1 lipca 2012, 10:02
Gdy byłam młodsza uciekałam od samotności; najgorsze towarzystwo było lepsze niż samotny weekend. Samotność była trudna, wręcz nie do zniesienia. Teraz po 40tce jest odwrotnie. Samotność jest prosta, łatwa, wygodna. Kontakt z innymi - nawet bliskimi przyjaciółmi - jest trudnym wyzwaniem, wyzwaniem by nie oceniać, nie pysznić się, nie porównywać. Samotność wydaje mi się twórcza, rozwijająca, a bycie z innymi czasem jałowe. Ble ble ble o niczym. Trudno poruszyć naprawdę istotne tematy. Gada się o rzeczach - komórkach, samochodach, meczach Nie mówi się o miłości, o śmierci, o Bogu (raczej obgaduje sie księży, krytykuje kościół). I życie w pojedynkę i w małżeństwie; i samotność i wspólnota - to sprawdzian naszego człowieczeństwa i wiary. Trudny sprawdzian, gdzie tylko Bóg może pomóc