Jak zawalczyć o czystość? Opanuj te sposoby

Jak zawalczyć o czystość? Opanuj te sposoby
(fot. christopher lemercier / Unsplash)
Logo źródła: Wydawnictwo W Drodze Daniel C. Mattson

Pamiętam, gdy pierwszy raz zwierzyłem się komuś z moich zmagań o czystość, szczególnie w kontekście skłonności ho­moseksualnych. Miałem dwadzieścia osiem lat, gdy w końcu powiedziałem to mojemu terapeucie.

To było przerażające. Tak się tym denerwowałem, że zamiast przyznać się do tego twa­rzą w twarz, napisałem do niego list. A jednak ten krok dał mi wielką wolność. Terapeuta zasugerował, bym przyłączył się do protestanckiej grupy działającej na tamtym terenie związanej z Exodus International. Denerwowałem się, dzwoniąc do lidera tego programu, ale po rozmowie zapisałem w swoim dzienniku (2 sierpnia 1999 roku): „Pogadać z kimś o niesieniu ciężaru! W koń­cu pogadać z kimś, kto dźwiga taki sam ciężar, jak ja! Doszedłem do punktu, w którym męczy mnie już samotna walka w cichości – to naprawdę niemożliwe – a cisza okazała się dla mnie słabą bro­nią (...). Czuję się ośmielony, gotowy do walki (...). Już nie czuję się samotny! Chwała Bogu!”. Niedługo potem powiedziałem o moich skłonnościach rodzicom i najbliższym przyjaciołom. (...)

DEON.PL POLECA

Sugerowałbym, by podzielić się swoimi skłonnościami oraz zmaganiami o czystość z kimś bliskim i zaufanym. Jeśli jesteś młody, idealnymi osobami byliby twoi rodzice, ale możesz tak­że zdecydować, że taką osobą będzie twój ksiądz. Może pomóc w przekazaniu tej informacji rodzicom, jeśli nie czujesz się do­brze z myślą zrobienia tego osobiście. Bądź roztropny, jeśli chodzi o informowanie kolegów i koleżanek z klasy czy innych znajo­mych. Tego typu informacje roznoszą się lotem błyskawicy – tak przynajmniej było w moim przypadku. Teraz, gdy tak wiele osób wie o moich skłonnościach homoseksualnych, trudniej mi żyć w czystości. Nieustannie podkreślam potrzebę roztropności i ro­zeznania w dzieleniu się tą informacją. Uważam, że lepiej jest tu być bardziej dyskretnym niż otwartym. (…)

Czasami zachowujemy się tak, jakby bez internetu nie dało się już żyć, ale w takich sytuacjach powinniśmy przypomnieć sobie następujące słowa Chrystusa: „Jeśli więc prawe twoje oko jest ci po­wodem do grzechu, wyłup je i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje cia­ło miało być wrzucone do piekła” (Mt 5,29). Pamiętam ten moment w 1999 roku, gdy siedziałem przed komputerem ponad dwadzieścia cztery godziny bez przerwy – wyzwoliłem się dopiero wtedy, gdy odciąłem kabel dostarczający internet do mojego domu. Przestroga o wyłupieniu prawego oka jest symboliczna, ale czasami najlepszą rzeczą, jaką możemy zrobić, jest wyeliminowanie internetu z na­szego życia. Musisz się także zastanowić, czy posiadanie smartfona jest dobrym pomysłem. Znam świętego człowieka po pięćdziesiąt­ce, który przez wiele lat prowadził życie w czystości. Sukces ten wią­że on częściowo z nieposiadaniem internetu i smartfona.

Czasami to niewykonalne z uwagi na pracę lub szkołę. Ist­nieją jednak filtry w przystępnej cenie, które pomogą ci, jeśli faktycznie chcesz zachować czystość. Niektóre filtry można kon­figurować razem z tak zwanymi strażnikami. Stają się one wtedy potężnymi czynnikami zniechęcającymi do oglądania pornogra­fii: twój strażnik zawsze zobaczy, kiedy miałeś ochotę wejść na za­kazaną stronę. To zdrowy i święty wstyd, który jest Bożym darem, pomagającym utrzymywać się na właściwej ścieżce.

Post i inne ćwiczenia duchowe

O homoseksualizmie i czystości Katechizm wypowiada się w na­stępujący sposób: „Osoby homoseksualne są wezwane do czy­stości. Dzięki cnotom panowania nad sobą, które uczą wolności wewnętrznej, niekiedy dzięki wsparciu bezinteresownej przyjaźni, przez modlitwę i łaskę sakramentalną, mogą i powinny przybliżać się one – stopniowo i zdecydowanie – do doskonałości chrześci­jańskiej” (KKK 2359). „Cnoty panowania nad sobą, które uczą wolności wewnętrz­nej” nie odnoszą się jedynie do czystości. Cnota czystości jest elementem większej cnoty umiarkowania, tak definiowanej przez Katechizm Kościoła katolickiego:

Umiarkowanie jest cnotą moralną, która pozwala opanować dążenie do przyjemności i zapewnia równowagę w używaniu dóbr stworzonych. Zapewnia panowanie woli nad popędami i utrzymu­je pragnienia w granicach uczciwości. Osoba umiarkowana kieruje do dobra swoje pożądania zmysłowe, zachowuje zdrową dyskre­cję i „nie daje się uwieść (...), by iść za zachciankami swego serca” (Syr 5,2). Umiarkowanie jest często wychwalane w Starym Testamen­cie: „Nie idź za twymi namiętnościami: powstrzymaj się od pożądań!” (Syr 18,30). W Nowym Testamencie jest ono nazywane „skromnością” lub „prostotą”. Powinniśmy żyć na tym świecie „rozumnie i sprawie­dliwie, i pobożnie” (Tt 2,12) (KKK 1809).

Zatem opanowanie pomagające w czystości może być kształ­towane nie tylko w obszarze seksualności. Święty Hieronim mówi: „Post nie jest cnotą kompletną samą w sobie, lecz jedynie funda­mentem, na którym można budować pozostałe cnoty” (…).

Jeśli chcemy kultywować czy­stość, musimy zrozumieć znaczenie odpoczynku i rekreacji, a także posiadania innych zainteresowań. Znalezienie sobie jakiegoś zaję­cia, dzięki któremu doświadczamy radosnego i zdrowego samoza­pomnienia jest podstawą życia w czystości. Dla mnie takim hob­by, dzięki któremu zapominam o czasie i wszystkich troskach tego świata, jest fotografia. Pogoń za idealnym zdjęciem stała się dla mnie obsesją. Gdy staram się uchwycić wymarzony kadr, pożądli­we myśli nie mają szans. Kreatywne działania dają mi więcej rado­ści i autentycznego zadowolenia niż popełniane dawniej grzechy nieczystości. Teraz rozumiem, że tak się dzieje, ponieważ zawsze używałem seksu w nieodpowiedni sposób: chciałem, by dawał mi przyjemność. W istocie należy z niego korzystać, wiedząc, że jego nieodłącznym celem jest tworzenie. Właśnie dlatego po wszystkim nigdy nie czułem się usatysfakcjonowany Z kreatyw­nymi działaniami jest dokładnie odwrotnie. Po dniu spędzonym na fotografowaniu zawsze mam ochotę na więcej z uwagi na czy­stą radość, jaka wypełnia moje serce. Seksualność jest tak blisko związana z naszym najgłębszym potencjałem twórczym: ze sta­waniem się ojcami i matkami, i chociaż jestem singlem, odkry­łem, że wszelkie kreatywne czynności odzwierciedlają twórczy umysł samego Boga. Przypominam sobie zdanie Gilberta Keitha Chestertona, który stwierdził, że „sztuka jest niewątpliwie zna­kiem rozpoznawczym człowieka”. Gdy angażuję się w artystyczne przedsięwzięcia, czuję, że żyję. Te kreatywne poczynania pomogły mi w wypełnieniu pustki, która utworzyła się miejscu dawnych nie­czystych zachowań. Ćwiczenia fizyczne, pomoc innym na zasadzie wolontariatu oraz spędzanie czasu w grupie dobrych znajomych są koniecznymi elementami naszej walki o cnotę czystości.

Modlitwa i lektura duchowa

Ojcowie Kościoła zalecają także modlitwę i lekturę duchową jako oręż w walce o cnotę czystości. Na myśl przychodzą mi sło­wa św. Pawła, który powiedział: „W końcu, bracia, wszystko, co jest prawdziwe, co godne, co sprawiedliwe, co czyste, co miłe, co zasługuje na uznanie: jeśli jest jakąś cnotą i czynem chwaleb­nym – to miejcie na myśli!” (Flp 4,8).

Często myślałem o tym, jak wiele obrazów musiało zakodo­wać się w moim umyśle po tych wszystkich latach uzależnienia od pornografii. Zdaję sobie sprawę, że tam, gdzie kiedyś porno­grafia dostarczała paliwa dla pożądania, teraz powinienem roz­wijać cnotę poprzez karmienie umysłu dobrymi i szlachetnymi myślami. Taka przemiana i odnowa umysłu nie dokona się z dnia na dzień, ale zawsze zadziwia mnie poczucie pokoju, które opa­nowuje mnie po lekturze tekstów autorstwa świętych. Oczywiście, modlitwa jest dobra i konieczna, ale są chwile, kiedy to nie wy­starcza. Człowiek to jedność duszy i ciała, dlatego czasami gdy czuję, że pragnienia ciała są zbyt silne, by pokonać pokusę nieczy­stości, muszę iść i zrobić coś innego z moim ciałem. Pierwszą odpowiedzią powinna zawsze być modlitwa – musimy rozbijać nasze myśli o skałę – ale myślę także, że musimy czynić to w miej­scu, gdzie nie będziemy pozostawieni sami z naszymi myślami.

Czas spędzony na adoracji przed Najświętszym Sakramen­tem jest nieoceniony w naszej walce o czystość. W kaplicy ado­racji zawsze ogarnia mnie wyciszający spokój. Nie wydaje mi się jednak, by bieganie na adorację w chwilach najintensywniejszych pokus było dla mnie najkorzystniejsze. Moje pragnienie seksu bie­rze się najczęściej z samotności, izolacji, stresu, a nawet nudy. Jeśli pokusy pochodzą z samotności, dzwonię do przyjaciela i pytam, czy ma czas na jakąś wspólną aktywność. Wyjście z domu jest dla mnie w takim momencie ważniejsze od modlitwy. Święty Alfons Liguori napisał: „W pokusach przeciwko czystości mistrzowie du­chowi zalecają, by nie tyle walczyć ze złą myślą, co zwrócić umysł ku czemuś duchowemu, a przynajmniej neutralnemu. Walka z in­nymi złymi myślami twarzą w twarz jest użyteczna, ale nie z my­ślami nieczystymi”. W moim przypadku częściej, bo nie jestem św. Alfonsem, bardziej od natychmiastowej modlitwy pomaga zwrócenie się ku „czemuś neutralnemu”. Gdy pokusy pochodzą z nudy, pomocna jest wspomniana już tutaj rada św. Hieronima udzielona dziewicy. Chociaż była zamożna i nie musiała pracować, święty poradził jej, by codziennie wykonała własnoręcznie jakąś pracę. Pismo mówi bowiem: „Serce leniwego czeka bez skutku” (Prz 13,4).

Jeśli pokusy biorą się z obezwładniającego poczucia rozpaczy lub chwili wstrętu do samego siebie, wtedy najbardziej pomaga mi adoracja przed Najświętszym Sakramentem. Czasami pokusa oglądania pornografii bierze się z zazdrości – chcę oglądać męż­czyzn, którzy wyglądają tak, jak chciałbym wyglądać. Są chwile, gdy muszę być przed Najświętszym Sakramentem i odpocząć w prawdzie, że jestem ukochanym dzieckiem Boga, stworzonym do życia bez lęku i cudownie utkanym Bożą ręką w łonie matki (por. Ps 139,13–14).

Jeśli chodzi o codzienną modlitwę, dobrym początkiem jest rozpoczynać i kończyć każdy dzień Liturgią godzin. Gdy rozpoczynamy dzień, składamy nasze nadzieje i wysiłki w ręce dobrego Boga, a na zakończenie dnia dobrze jest przypomnieć sobie wszystkie jego wydarzenia, zobaczyć, gdzie moglibyśmy się poprawić, i poprosić Boga o łaskę pomocy w poprawie na jutro. Oczywiście różaniec jest wielką pomocą dla wielu kobiet i mężczyzn walczących o czystość. Moje modlitwy w ciągu dnia są raczej zawsze nieformalne. Często powtarzam: „Drogi Jezu, proszę, pomóż mi”. Czasami skracam to do: „Drogi Jezu, proszę”. Myślę, że czasami powtarzam to sto razy dziennie. A potem wy­konuję dalej swoją pracę, ufając, że On pomoże mi w odpowied­nim czasie i na swój sposób.

Sakrament pojednania

Kocham chodzić do spowiedzi. Gdy byłem dzieckiem dorastają­cym w Kościele, sakrament ten przerażał mnie. Teraz to dla mnie jedna z najcenniejszych rzeczy świata. Thomas Merton, który świetnie rozumiał pokusy ciała, napisał:

Stąd początkiem mądrości jest wyznanie grzechu. To wyznanie zjed­nuje nam miłosierdzie Boga. Sprawia, że w naszym sumieniu rozbły­ska światło Jego prawdy, bez którego nie moglibyśmy porzucić grze­chu. Wnosi moc Jego łaski w nasze dusze, wiążąc działanie naszej woli z prawdą w naszej świadomości.

List do biskupów Kościoła katolickiego o duszpasterstwie osób homoseksualnych stwierdza, że autentyczne programy duszpaster­skie dla osób takich jak ja „powinny być pomocą dla osób homo­seksualnych na wszystkich poziomach życia duchowego: przez sakramenty, a szczególnie przez częstą i szczerą spowiedź sakra­mentalną, przez modlitwę, świadectwo, radę i pomoc indywidu­alną. W ten sposób cała wspólnota chrześcijańska może dojść do poznania swojego powołania niesienia pomocy tym swoim braciom i siostrom, oszczędzając im tak rozczarowania, jak izola­cji”. Częste korzystanie z sakramentu pokuty i pojednania było kluczowe w mojej walce z pokusami przeciwko czystości.

Bywało, że w szczególnie trudnych okresach pokus musiałem spowiadać się z tych samych grzechów w krótkim odcinku czasu. Istnieje podstępna pokusa szatana, który wmawia nam, że powin­niśmy się wstydzić naszych upadków i że jedynie żałosny głupiec biegałby tak często do spowiedzi. Możesz odczuwać zażenowanie, bojąc się, że ksiądz rozpozna twój głos, zorientuje się, jak mało czasu upłynęło od ostatniej spowiedzi, w której wyznałeś dokład­nie takie same grzechy, i pomyśli, że jesteś beznadziejny. Musimy raz na zawsze pozbyć się takich myśli! Musimy pamiętać, że księża są powołani do patrzenia na nas oczyma Chrystusa, który zawsze spogląda na człowieka uwikłanego w grzechy seksualne z wielkim współczuciem. Czy roczne dziecko wstydzi się upadków zaliczo­nych podczas nauki chodzenia? Bóg patrzy na nas w taki właśnie sposób: cieszy się z naszych wysiłków, gdy próbujemy stać i cho­dzić ścieżką, którą nam wyznaczył. Nasze grzechy nieczystości są grzechami duchowego dzieciństwa – spowiedź to czas wyciągania rąk w stronę naszego Ojca Niebieskiego i proszenia Go o umoc­nienie naszych kroków. On zawsze uśmiecha się do nas życzliwie, gdy do Niego biegniemy.

Słowa Psalmu 103 mogą być dla nas wielką pociechą:

Jak się lituje ojciec nad synami, tak Pan się lituje nad tymi, co się Go boją. Wie On, z czego jesteśmy utworzeni, pamięta, że jesteśmy prochem (Ps 103,13–14).

Zadaniem księdza jest patrzeć na nas oczyma Boga. Spowiedź kasuje naszą listę długów. Często medytuję nad Bożym miłosier­dziem wyrażonym w niebywałej idei, że nasze wykroczenia usuwa­ne są z Jego pamięci tak daleko, jak odległy jest wschód od zachodu.

Nieważne, ile razy popadaliśmy w ten sam grzech – Bóg za­wsze nas dźwiga, a jutro znów wstanie nowy dzień. Nigdy nie powinniśmy się wstydzić częstego chodzenia do spowiedzi. Jedy­nie głupiec wstydzi się poszukiwania uzdrowienia, jeśli takowe jest dostępne. Jeśli wstydzimy się popełniania ciągle tego samego grzechu, naszym przykładem musi być św. Paweł. Pisze on, że ist­nieje jedna rzecz, którą z całą pewnością będzie czynić: „zapomi­nając o tym, co za mną a wytężając siły ku temu, co przede mną” (Flp 3,13). Moja rada dla wszystkich walczących o czystość jest prosta: Chodźcie do spowiedzi – i róbcie to często!

Fragment pochodzi z książki Daniela C. Mattsona "Dlaczego nie nazywam siebie gejem?" wydanej przez wydawnictwo W Drodze. Więcej znajdziesz tutaj.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Daniel C. Mattson

Zapis podróży przez życie, by wreszcie odnaleźć swoją prawdziwą tożsamość - umiłowanego dziecka Bożego

Daniel C. Mattson kilkanaście lat angażował się w relacje homoseksualne. Droga poszukiwania szczęścia, spełnienia i wolności doprowadziła go z powrotem do...

Skomentuj artykuł

Jak zawalczyć o czystość? Opanuj te sposoby
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.