Psy szczekają, karawana idzie dalej

Psy szczekają, karawana idzie dalej
(fot. mzacha / sxc.hu)
Norbert Lechleitner / slo

Nigdy nie czujemy się bardziej upokorzeni, niż wówczas, gdy mówi się o nas źle za naszymi plecami lub gdy jesteśmy niesłusznie obwiniani. Politycy uczą się dość szybko żyć z takimi doświadczeniami. Powodem może być przeciwnik polityczny z opozycyjnych kręgów, który chce się ich kosztem wybić, lub też dziennikarz, szermujący dla sensacji samowolnymi spekulatywnymi twierdzeniami.

Wprawdzie takie przypadki stanowią raczej wyjątek, a odpowiedzialni politycy z reguły wykorzystują poważną krytykę jako miernik stopnia akceptacji swojej pracy, to jednak rzadko udaje się im uniknąć przykrej sytuacji, w której czyni się im nieuzasadnione zarzuty.

DEON.PL POLECA

 

 

Po wyborach wytrawny polityk z wieloletnim stażem był poddawany nieustannym napaściom ze strony nowego członka parlamentu. Parlamentarzysta nie przepuszczał żadnej okazji, aby go zaatakować w swoich parlamentarnych przemowach lub w mediach, robiąc pod jego adresem pogardliwe uwagi. Jednak stary polityk nie czynił żadnych zabiegów, aby położyć temu kres. Nawet gdy jego przeciwnik przerywał mu grubiańsko w czasie parlamentarnej debaty, miał niezmiennie obojętny wyraz twarzy i ignorował jego krzykliwe wtrącenia.

Po jakimś czasie jeden z przyjaciół spytał owego polityka, w jaki sposób udaje mu się zachować spokój, jak może być tak opanowany i dlaczego w obliczu tego niestosownego zachowania i oczerniania ze strony owego adwersarza nie rewanżuje mu się tym samym całą mocą swojego autorytetu.

- Na twoje pytanie mogę ci najlepiej odpowiedzieć pewną historyjką z mojego dzieciństwa - odrzekł polityk. - Wówczas to, kiedy byłem jeszcze małym chłopcem, mieszkał ze mną po sąsiedzku stary człowiek, który miał psa. Zawsze, gdy świecił księżyc, pies zaczynał wyć i trwało to czasami ponad godzinę. Początkowo, budząc się w środku nocy, bardzo się bałem. Również dla pozostałych mieszkańców domu wycie to było dość uciążliwe, ale nie przeciwdziałano temu, ponieważ sąsiad był stary i samotny, a na dodatek głuchy jak pień.

Polityk przerwał, spojrzał na zegarek, po czym spiesznie wstał i powiedział: - Muszę już iść. Zobaczymy się w komisji.
- Jeszcze chwilę! - zawołał przyjaciel. - Nie opuścisz mnie przecież w połowie swojej historii! Co się potem stało?
- Właściwie nie mam już tu nic do dodania - odparł polityk z szelmowskim uśmieszkiem. - Kiedyś w końcu wycie to znudziło się psu, a księżyc dalej świecił.

DEON.PL POLECA


Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Psy szczekają, karawana idzie dalej
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.