Samobójstwa - kto i dlaczego nie chce żyć?

(fot. Chris Blakeley / flickr.com)
Katarzyna Gajdosz

Mamy w kraju już niemal dwa razy więcej samobójców niż ofiar wypadków drogowych. Mamy w Polsce więcej samobójstw niż zabójstw. Co takiego wydarzyło się, co pchnęło ich w tak desperacki czyn. Jak kształtowała się ich osobowość - cechy destrukcyjne, zdolności adaptacyjne, odporność psychiczna lub utrwalone zaburzenia charakterologiczne?

Rozmowa z Marią Wawszczak, psychologiem klinicznym i psychoterapeutką w Centrum Medycznym Batorego w Nowym Sączu.

Katarzyna Gajdosz: W lipcu życie odbiera sobie człowiek, dla którego nie było rzeczy niemożliwych. Tydzień temu sądecka policja ujawnia kolejne tragedie: 17-latki z Nowego Sączu i 20-latka z Mystkowa. Ich rodziny pozostają z pytaniem: Dlaczego? Czy w ogóle istnieje na nie odpowiedź?

DEON.PL POLECA

Maria Wawszczak: Wiarygodną odpowiedź mogłaby udzielić tylko osoba, która się na ten krok zdecydowała. Niemniej warto się zastanowić nad wpływem różnych czynników, zarówno konstytucjonalnych, czyli związanych z obciążeniem, pewnym predyspozycjami, jak i doświadczeniami wyniesionymi z dotychczasowego życia, z kontaktów w rodzinie, w szkole. Trzeba przyjrzeć się historii życia człowieka - co takiego wydarzyło się, co pchnęło go w tak desperacki czyn. Jak kształtowała się jego osobowość - cechy destrukcyjne, zdolności adaptacyjne, odporność psychiczna lub utrwalone zaburzenia charakterologiczne.

Czy takie analizowanie pomoże bliskim otrząsnąć się po tragedii?

Na pewno nie, ale tego nie da się uniknąć. Ludzie zadają sobie to pytanie, często obwiniając siebie za to, co się stało. Niemniej wiedza człowieka, po takim dramatycznym zdarzeniu, jest inna niż przed. Nie mieliśmy wszystkich potrzebnych informacji, by w danym momencie inaczej się zachować. To dotyczy nie tylko samobójstw, ale i wszelkich wypadków i wydarzeń. Gdybym wiedział, że w tej drodze jest dziura, czy jechałbym tędy, by w nią wpaść?

Zaraz po: "Dlaczego?" rodzi się kolejne: "Czy można było temu zapobiec?".

Ważny jest klimat, w którym człowiek dorasta, jest wychowywany, żyje. Im więcej życzliwości w kontaktach międzyludzkich, zrozumienia, otwartości na różne problemy, tym łatwiej temu zapobiec.

Co jednak w sytuacji, gdy na swoje życie targa się człowiek przez wszystkich postrzegany jako otwarty, spełniony. To on był oparciem dla bliskich…

Być może w którymś momencie nastąpiło wyczerpania, a bliscy nie zauważyli, że on również potrzebuje pomocy. A być może odezwała się biologia. Jeżeli w życiu człowieka wszystko jest udane, w miarę szczęśliwe, tym większe jest prawdopodobieństwo wpływu obciążeń biologicznych. Często jednak osoba silna, mocna psychicznie, gdy zaczyna odczuwać dyskomfort, ma większe trudności, by zwrócić się o pomoc. Na tym zresztą oparta jest ideologia telefonów zaufania. Odciągnięcie choćby na chwilę dramatycznej decyzji, pozwala jej zapobiec.

Czy w takim razie można stworzyć wytyczne, jakie zachowania, "sygnały" zauważane u bliskich, mogą być początkiem ich myśli samobójczych… ?

Inaczej wygląda to w przypadku kobiet, inaczej u mężczyzn. Kobiety bardziej reagują depresją, wycofaniem się, smutkiem, stąd łatwiej zauważyć, że coś jest nie tak. Mężczyźni natomiast częściej uciekają w stronę alkoholu, środków psychoaktywnych, by zamaskować swoją bezradność, smutek, depresję. Za wszelką cenę chcą pokazać sobie i innym, że są silni, twardzi, "męscy" i zachowują się zgodnie z tym fałszywym stereotypem.

Czy można wskazać sygnały? Jeżeli znamy daną osobę i zauważamy zmiany w jej zachowaniu: jest albo smutniejsza niż zwykle, albo przesadnie wesoła i zaczyna prowadzić beztroski tryb życia - czy wiemy, że w jej życiu wydarzyło się coś, co może mieć wpływ na jej załamanie się, trzeba być przy niej blisko. Przy czym trzeba wiedzieć, że trudne momenty są subiektywne. Dla nas może to być mało istotne, a dla niej bardzo ważne. Inaczej przeżywa niepowodzenie szkolne młody człowiek, inaczej dorosły z perspektywy swojego życia. Inaczej radzi sobie z krytyką dojrzała osoba, a inaczej ktoś, kto jeszcze nie ma wypracowanych mechanizmów obronnych.

W ubiegłym roku w Polsce odebrały sobie życie 903 kobiety i 5193 mężczyzn. Skąd taka różnica między kobietami a mężczyznami?

Zmienia się wzorzec kobiety i mężczyzny. Kobiety stają się bardziej odpowiedzialne, ale patrzą na swoich bliskich, kierując się ich dobrem, podkreślając, że mają dla kogo żyć. Mężczyźni natomiast podchodzą do tego pod kątem własnej wartości, poczucia własnego ego. Żyjemy w czasach, które stawiają przed nami wiele wyzwań - trudno jest utrzymać rodzinę, zadbać o dom. Mężczyźni często dochodzą do wniosku, że skoro nie są w stanie temu sprostać, muszą się wycofać. A to nie jest właściwa droga. Na to, jak już wspomniałam, bardzo często nakładają się problemy alkoholu czy narkotyków. Mężczyzn ponadto trudno przekonać do skorzystania z porad specjalistów. Uważają, że sami sobie poradzą i niestety w którymś momencie przeceniają swoje siły…

Media coraz częściej donoszą o samobójstwach nastolatków. Czasem podawany powód odebrania sobie życia bywa - właśnie jak Pani zauważyła, z perspektywy dorosłego - zupełnie błahy: problemy w szkole, niespełniona miłość. Może problem tkwi, w czym innym? Może w wychowaniu? Wychowujemy dzieci coraz mniej odporne psychicznie? Może "twardy chów" naszych rodziców, dziadków nie był taki zły?

W tej chwili zmieniła się sytuacja w szkołach. Nie ma praktycznie niepromowania uczniów do następnej klasy, unika się ocen niedostatecznych, a wrażliwość ucznia przesuwa się na samą opinię o nim. Nie na ocenę, ale na to, co ktoś powiedział, jak ktoś spojrzał. Po drugie, modne stało się tak zwane wychowanie bezstresowe. Jeżeli dziecko przez wiele lat nie ma styczności ze stresem i nagle po wielu latach spotyka się z sytuacją stresową, burzącą jego konstrukcję psychiczną, reaguje silniej . Po trzecie, rośnie tempo życia i impulsywność, rośnie więc również impulsywność reakcji młodych ludzi - zwłaszcza w okresie buzowania hormonów. Do tego dochodzi jeszcze cały kontekst społeczny. Dziś mamy wiele rozbitych rodzin, patologii społecznych… Powszechna jest presja na rywalizację, autoprezentację nierzadko w stylu egoistycznym ("Liczę się tylko ja, muszę być najlepszy"), nawet kosztem zdrowia, rodziny, przyjaciół.

Do tego należy dołączyć jeszcze kontekst medialny, przede wszystkim internet…

A ten podsuwa młodym nawet dokładne instrukcje, jak się zabić. Przerażać może również wszechobecne zjawisko hejtingu. Dlatego tak ważna jest bliskość rodzica z dzieckiem, rozmowa, ale spokojna, bez ubliżania, krzyku, presji.

Sądecka Fundacja Tarcza po ostatnich tragediach podała: "Mamy w kraju już niemal dwa razy więcej samobójców niż ofiar wypadków drogowych. Mamy w Polsce więcej samobójstw niż zabójstw. Różnica polega na tym, że z prewencją zabójstw i skutków wypadków drogowych walczy cały sztab ludzi i kilka potężnych instytucji. Prewencji samobójstw nie ma w Polsce wcale. A jeśli jest taka, o której nie wiemy - nie działa". Czy "prewencja samobójstw" jest w ogóle możliwa? Jak miałaby wyglądać?

Przede wszystkim należy zwiększyć sieć działających poradni, które świadczą pomoc psychoterapeutyczną, stworzyć mocną kadrę psychoterapeutów i uczynić bardziej dostępnym telefon zaufania. W Nowym Sączu istniał taki dla młodych, ale kilka lat temu został zlikwidowany podczas przeprowadzki Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej z ulicy Kościuszki na Broniewskiego. Ponadto po przejściu na emeryturę jedynego psychiatry dziecięcego zlikwidowano też Poradnię Zdrowia Psychicznego dla Dzieci i Młodzieży (brak kontraktu z NFZ). Co jeszcze należy zrobić? Dbać o zdrowe relacje społeczne. Jeżeli mamy chore społeczeństwo, mamy chorą młodzież i przypadki dramatyczne. A patologia społeczna jest duża. Hitler zakładał, że jak spożycie alkoholu sięgnie 5 litrów statystycznie na osobę, nastąpi biologiczne wyniszczenie narodu. Tymczasem w pewnym momencie w Polsce ono sięgnęło 11 litrów. Poza tym, jak porównamy wyniki badań w amerykańskich testach uzależnień polskich pacjentów, to prawie wszyscy łapią się na patologię. To wskazuje, jak bardzo chorym społeczeństwem jesteśmy.

Tragedii nie udało się uniknąć. Teraz trzeba pomyśleć o tych, którzy żyją, by uniknąć podobnych wypadków… Jak pomóc bliskim samobójcy?

Na pytanie: "Czy ja mogłem/am coś zrobić?" trzeba sobie uczciwie odpowiedzieć. Czy mając taką wiedzę, jaką mam teraz, mogłem/am pomóc? A co teraz można zrobić? Przede wszystkim być blisko siebie. Możemy zrobić coś dla żyjących, dla siebie - choćby unikać takiego stylu bycia, jaki doprowadził kogoś dla nas ważnego do tragedii. Powinniśmy wyciągać wnioski z doświadczeń innych ludzi, ale także literatury, filmu, sztuki. Nie jesteśmy w stanie cofnąć tego, co się stało, ale możemy zrobić jeszcze wiele dobrego dla innych.

Rodziny samobójcy są obligatoryjnie objęte opieką psychologa?

Obligatoryjnie nie. Lekarz rodzinny może skierować na psychoterapię, ale by się dostać do psychologa trzeba czekać w kolejce kilka miesięcy, nawet do roku. I to jest następny dramat - system, który nie zapewnia natychmiastowej, kompleksowej opieki… Stosunkowo łatwo można uzyskać leki, a ich długotrwałe zażywanie grozi powikłaniami w formie uzależnianie lekowego.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Samobójstwa - kto i dlaczego nie chce żyć?
Komentarze (52)
JJ
~Jola Jola
11 listopada 2023, 19:22
Jakieś życie było. Poukładane. W sumie - mimo problemów - byłam szczęśliwa. Nagle zmienia się wszystko. Umiera mąż, w miedzyczasie zmiana środowiska... Po otrząśnięciu się z samotności poznaję anioła... Ale on chce żyć inaczej, a ja tak nie potrafię. Nie przesadza się starych drzew. To prawda. Koszmar. Nie chcę być garczkową kurą, a on tak sobie wyobraża kobietę. Moje prawdziwe życie się skończyło. On tego nie rozumie. Nie chcę żyć. Mam 69 lat.
HP
~Halina Papadu
8 lipca 2022, 00:38
A ja po prostu chcę przestać istnieć. Eutanazja jest dobrodziejstwem. Zwierzęta,to cudowne ,mają taką możliwość Niestety ludzie nie. Zrobione wszystko co mogę reszta poza zasięgiem
PS
~Patrycja Sama
18 lipca 2021, 21:21
Chodzę na terapię, regularnie , już dłuższy czas. Biorę leki, tez już jakiś, wypróbowałam już chyba większość które są na rynku. Mimo tego nie chce mi się żyć. Nie wiem już co mam robić, jestem bezradna.
IB
~Iwona Bojanska
22 września 2020, 20:53
Mój ukochany popełnił samobójstwo dwa miesiące temu. Mówił, że życia beze mnie nie ma sensu, ale że mną też nie chciał być. Zostawił mnie, a potem chciał wrócić na co mu nie pozwoliłam i w ten sam dzień powiesił się.
KF
~Katarzyna Florczyk
8 sierpnia 2020, 17:11
Prawdą jest, że życie jest ciężkie, czasami zbyt ciężkie, aby móc dalej żyć. Kiedyś nie rozumiałam samobójców, wydawało mi się, że to ludzie byt słabi. Dziś wiem, że oni są silniejsi niż my, tylko dostali ciężar, którego nie byli w stanie udźwignąć. Życie jest ciężki zarówno dla osób z życiowymi sukcesami, bogatych, sławnych, z rzeszą fanów - popatrzmy na poziom uzależnienia, samobójstw, rozwodów i chorób psychicznych wśród znanych aktorów, piosenkarzy, rockmanów na całym świecie, jak i dla szarego zjadacza chleba. Wydaje mi się, że my ludzie nie jesteśmy stworzeni do tak brutalnego, pełnego nienawiści życia i świata, gdzie króluje konsumpcjonizm, rywalizacja, nienawiść, wojna. Jesteśmy stworzeni do życia w Niebie i tylko tam otrzymamy spokój duszy.
MK
~Marta Kłos
4 grudnia 2019, 21:46
w moim przypadku tylko Jezus trzyma mnie za szelki gdyby nie to już dawno skoczyłam z mostu do Wisły albo jakoś inaczej wle Ryszard nie pisz tak, mnie lekarz - aborcjonista, komunista z wieloletnim stażem (zabił kilkaset dzieci) chyba z zemsty za to, że przychodził do mnie ksiądz usunął wszystkie kobiece organy, nie jestem kobietą, straciłam młodośc możliwość macierzyństwa mimo młodego wieku, dlaczego? po co ? nie wiem, tylko te szelki...
GC
~G C
5 stycznia 2020, 03:57
To nieprawda, że nie jesteś kobietą! Nie słuchaj tego wewnętrznego "głosu", który wmawia Ci takie rzeczy. Pomodlę się za Ciebie, żeby wszystko dobrze Ci się w życiu ułożyło. Trzymaj się!
RU
~Ryszard Ul
13 listopada 2019, 19:32
W moim przypadku jedynie wiara i przykazania powstrzymują mnie , żeby to zrobić . Bezsens życia , kolejne porażki ... Wokoło konsumpcjonizm , ludzka zawiść nawet wśród najbliższych , nienawiść , pęd za posiadaniem ... Nie umiem tego znieść , marzę o śmierci tak jak większość ludzi marzy o wspaniałych wakacjach czy o wygranej na loterii ... wiem , że kiedyś się spełni tylko , że ja chciałbym już dzisiaj ,teraz umrzeć ...
27 marca 2016, 03:26
Moja siostra popełniła samobójstwo. Ja też już mam dosyć życia. Nie mam przyjaciół,wszyscy mnie zostawlili, bo niby nie lubią męża ale po prostu ja im nie pasuje. nigdy nie pasowałam od dziecka. Miałam tylko siostrę ale i ona mnie zostawiła. Żyję tylko dla męża ale i on mówi że mu już nie zależy. Jestem naprawdę dobrą osobą, może za dobrą dlatego jestem samotna.. JUŻ zażyłam tabletki ale zwymiotowałam po chwili. Nie chce żeby córeczka została bez Mamy,choć wiem ze mąż od razu znalazłby inną. Wiem że myśli samobójcze sa problemem psyhicznym ale życie nie daje niektórym wyboru. Wiem ze Mojej siostrze jest teraz lżej...pszestała cierpieć. Ale wiem ze razem byloby nam łatwiej przetrwać. Teraz zostałam sama
GG
Gosia Górecka
27 listopada 2017, 16:01
Nigdy nie jesteś sama. Dlaczego tak twierdzisz skoro masz córkę?Nie żyjemy dla samych siebie, żyjemy po to by jak najwięcej dać siebie...innym.Samobójstwo to egoizm i ucieczka,życie to wyzwanie.Oczywiście że nie jest łatwo, nikt nie mówił że będzie. I uwierz mówi to osoba która dwa razy próbowała popełnić samobójstwo.Nie mogłam tego zrobić,bardzo kocham moją mamę,nie skrzywdziłabym jej w ten sposób,miała tylko mnie.Także sama widzisz...twoja siostra nie myślała o Tobie,przykro mi z tego powodu ale musisz fakt zaakceptować.Już od dwóch lat walczę o moją 12 letnią córkę która raz na miesiąc ma próbę samobójczą,musi być pod opieką 24/7, nic nie pomaga,leki,rozmowa,wsparcie...NIC. Życie jest cudowne,to największy dar i nierozumiem jak można ten dar w ten sposób potraktować,wyrzucić jak śmiecia bo sprawy nas przerastają.Boli mnie okropnie że jako matka muszę się przypatrywać jak dziecko udaję,chowa się pod maską i przysięga samej sobie że kiedyś uda się jej zabić.Dla samobójców dar życia to tylko rola,rola która kończy się śmiercią bohatera.Szkoda że nie widzą tego co ja.
AT
~Adam Tarkowski
1 grudnia 2019, 23:16
Pamiętaj ,że Bóg cie zna i wie co przeżywasz-pomódl się proszę szczerze-W moim przypadku zadziałała modlitwa "Jezu ty się tym zajmij" -Bóg odpowiada -choć często inaczej niż sobie wyobrażamy.
T
Toyota
26 lutego 2016, 21:59
Nie wiedziałem, że są takie różnice między kobietami a mężczyznami to wyjaśnia twierdzenie mojej przyszłej żony ,że skoro codziennie myślę o tym by skończyć ze sobą to muszę jej nie kochać a to nie tak , ja poprostu nie cieszę się z niczego, nic nie sprawia mi radści, nie chce mi się żyć.  Mam odłożoną dużą ilość leków psychotropowych i codziennie zmagam się z tym by ich nie zażyć, to tak jak by we mnie był jeszcze ktoś , jeden chce bym to zrobił a drugi nie. Generalnie jestem po pięciu próbach samobujczych, kiedyś był smutek i płacz teraz nie czuje nic, czasami zachowuje się bardzo dziecinnie, popadam w skrajności ale bez płaczu,  kiedyś się ciołem i przypalałem papierosami, teraz uciekam myślami będąc nie obecnym rozważając o sensie życia. Od jakiegoś czasu słyszę piski w głowie co czasami doprowadza mnie do szaleństwa no i moja przyszła żona twierdzi, że gadam ze sobą czasami łapie się na tym ale nie kiedy nie pamiętam by miało to miejsce myślę, że wypaliłem się życiowo i nie chcę więcej znosić porażek w życiu, że nie chce znów trafić do szpitali zwłaszcza , że ona chce bym poszedł do lekarza i do psycholog a ja obawiam się , że jak im powiem to wszystko to zamkną mnie znów w wariatkowie . Odłożyłem dwa opkakowania depakine chrono 500, 2 op.escitalopram actavis 10mg,2op zolaxa rapid i 2 op velactine 75mg chce to wszystko zażyć i popić wódką  muszę tylko ustalić przed soba samym kiedy to zrobię wierzę, że wówczas jedno moje życie skończy się ale zacznie nowe nie chcę z tym już walczyć i czekam na odpowiedni dzień. To prawda co napisanio w tym artykule czesto uciekam do narkotyków i pije prawie codziennie ale i tak mi jest wszystko jedno. Krzysztof
27 lutego 2016, 00:04
Leki psychotropowe musiał ci przepisać psychiatra, i co on na to wszystko co tu piszesz?
DK
do księży pytanie
20 marca 2015, 20:04
księża zamiast poruszać na kazaniach problem samobójstw, wolą mówić o seksie, antykoncepcji, in vitro, związkach partnerskich itd. Dlaczego nie poruszają takich tematów? Nigdy???????
.
.....
25 marca 2015, 21:08
pytanie jest zbyt trudne, ponieważ nie ma żadnej!!!!!!! odpowiedzi. Fakt, nie dotyczy seksu.
N
nclue
26 marca 2015, 00:17
A po co mają je poruszać? Lepiej, gdyby się pomodlili o rozwiązanie problemów, które doprowadzają ludzi do samobójstw. Ale księża mają w nosie zarówno ludzi świeckich, jak ich los. Podlizują się władzy i dbają o swój własny portfel, reszta ich nie obchodzi.
J
jarek
27 maja 2015, 01:21
To trudny temat, zbyt często nie da się mówić o samobójstwach z ambony. Raczej to pasuje na np. rekolekcje wielkopostne. Gdybym był księdzem to bym mówił czasem o tym kazania i konferencje bo wiem, że  załamania nie są ludziom niczym obcym. Pozdrawiam wszystkich tkwiących w depresji. Módlmy sie za siebie nawzajem abyśmy nie wpadli w rozpacz
A
arek
20 marca 2015, 19:36
mnie wykancza otoczenie, pseudo koledzy-ktorzy jak zwykle okazali sie wieprzakami wykorzystujacymi, naciagajacymi ,dwulicowymi wieprzakami, gl;upota innych , obojetnosc, brak zrozumienia, nawet rodzina mnie tępi-wszystko przez to ze powiedzialem prawde o grupce ludzi ktorzy mnie otaczali. czyli wychodzi na to ze lepiej bylo na d siedziec.... zmiana otoczenia pomoze? mam chyba tez depresje, w sumie to pewne jest
M
Marmolada
13 marca 2015, 21:32
Przez wiele lat miałam poczucie, że życie nie ma sensu. Miałam przekonanie, że musi być tak jak ja chcę, albo wcale... Owszem to był czas wkraczania w dorosłość, trudny czas, ale emocje straszne i rozumiem wszystkich, którzy doświadczają bólu dobijania się własnymi myślami, które zataczają ciągle koło. Z racji praktyk zawodowych, które odbywałam w szpitalu pomału zaczęło do mnie docierać, że żyję fałszywą rzeczywistością a ta prawdziwa to nie tylko ja i moje problemy, ale też inni ludzie, którym ja sama mogę też pomóc. Nigdy nie jesteśmy zbyt, biedni, słabi, by pomóc innym, to najlepsze lekarstwo również na nasze problemy. Już później po nawróceniu, zrozumiałam, że wszelkie cierpienia można łączyć z tymi Jezusa. I wtedy jest się Jego rękoma i Jego nogami, dla innych a nasze problemy są Jego. Kryzysy są ciągle, czasami duże, ale On nigdy nie opuszcza Mnie. To piękna przygoda- wierzyć, widzieć więcej niż tylko siebie, a On w miarę czasu wszystko wyjaśnia, uczy kochać siebie i innych. Proście Go o pomoc i mówcie Mu o wszystkim, dla Niego jest to ważne. Życzę wszystkim sił i otwarcia się na Miłość.
D
Danka
13 marca 2015, 20:43
Ja choruję na schizofrenię od ponad 20 lat.Przeszłam różne etapy(lekarzy,farmakologię,psychoterapię)Dziś nie biorę lekarstw.Mam troje dzieci.Moim Lekarzem jest Bóg.Komunia Św.,Spowiedź Św.,Modlitwa wstawiennicza.Niejednokrotnie byłam u egzorcystów.Czytam Pismo Św.,chodzę na wspolnotę.Potężną bronią jest Różaniec Św.Maryja bierze nas jak dzieci w swoje ramiona.Nigdy u swoich bliskich nie znalazłam takiego oparcia jak w Bogu.Oni zawsze widzą wady,Bóg też je widzi,ale pomaga mi je przełamywać.Ja poprostu wpuściłam Pana Jezusa do serca.Jezus jest ze mną i wie co czuję w sercu,a przecież nikt z ludzi tego nie może dla nas zrobić,tabletek też na to nie ma.Życie to walka,ale lepiej Panem Bogiem,niz bez niego.Życze wszystim Jezusa w sercu.
MR
Maciej Roszkowski
13 marca 2015, 21:03
Trzymaj się. Szczęść Ci Boże
AE
Adonai Elohenu
21 lutego 2015, 20:47
Przychodzisz Panie mimo drzwi zamkniętych Przychodzisz Panie mimo drzwi zamkniętych Jezu zmartwychwstały ze śladami męki Ty jesteś z nami poślij do nas Ducha Panie nasz i Boże uzdrów nasze życie.
M
Mateusz
24 kwietnia 2016, 17:27
Gdzie jest twój Bóg który odmawia uzdrowień ?? który nas kara i pozwala nam cierpieć ??? zobacz ile tu ludzi co pokłada w nim ufność . A on dalej pozwala na cierpienie ...odmawia mimo modlitwch i wołań ... a jezus rzekł żebyśmy prosili a dostaniemy  , a dalej uderza chorobami o zostawia nas samych !!!! Gdzie twój książe pokoju !!!!
B
bez
21 lutego 2015, 20:30
życie jest bezsensowne
L
Lusi
21 lutego 2015, 19:58
Mam 35 lat a mysli samobojcze mam ponad 20 lat. Wtedy probowalam sie zabic ale pomyslalm ze jesli zostane przy zyciu byc moze w przyszlosci spotka mnie cos dobrego i bede szczesliwa. Przezylam 20 lat i bardzo tego zaluje ze cos mnie wtedy powstrzymalo. Teraz juz prawie nie mam wyjscia. Niczego bardziej nie pragne od smierci. Tak zaluje ze nie ma Polsce eutanazji dla ludzi takich jak ja ktorym zycie przysparza jedynie cierpien, ktorzy nie maja dla kogo zyc. Nienawidze siebie i ludzi. Jestem wlasciwia zdecydowana na taki krok. Musze tylko zamknac kilka spraw.
M
ministrant
21 lutego 2015, 20:47
* Zacznij czytać Ewangelie * Idź do Sakramentu Uzdrowienia(Spowiedź)[musisz znaleść dobrego spowiednika] * Chodź często na Msze Św. i karm sie Chlebem życia Życie ma sens, a wszystkie złe rzeczy, które nas spotykaja przemijają tak jak przemija świat i zło na nim. Uwierz w Jezusa ! Jemu zależy na Tobie i Twoim życiu bo Cie kocha jak nikt na tej ziemi. Uwierz, a zmieni sie Twoje życie.
A
Anula
13 marca 2015, 19:20
Do Lusi... Mam 55 lat i od ponad 50lat zaluje ze wogole sie urodzilam,cale zycie nazywana-smarkaczem,od dziecinstwa karana paskiem przez ojca za to ze wogole istnialam ,no bo przeciez przeszkadzalam w jego zyciu( ojciec nigdy nie chcial miec dzieci),a kiedy wyszlam za maz to znowu trafilam z deszczu pod rynne i sama musialam wychowywac syna.Teraz syn jest dorosly,charakterem bardzo podobny do swojego tatuska.Niestety nie potrafie go kochac i ciesze sie kiedy nie dzwoni,czy mnie nie odwiedza-bo mam spokoj.Dlatego dobrze cie rozumiem,czlowiek cierpi z roznych powodow i nie kazdy jest psychicznie silny zeby przetrwac.
V
vesta
20 marca 2015, 20:22
Lusi, życie jest trudne ale nie beznadziejne. Zwyczajnie nie masz kogoś kto by Ci dał trochę bezinteresownej dobroci, brak Ci miłości, to choroba serca a nie kłopot z życiem. Nie ma co rozdzierać dalej ran. Proponuję Ci terapię, która zawsze działa. Idź do ośrodka z chorymi dziećmi, do szpitala albo do chospicjum albo nawet do domu dziecka i daj im trochę miłości, tak zwyczajnie poczytaj bajkę, przytul, pobaw się, zobaczysz niebo w oczach tych dzieci i ten skrawek nieba będzie Cię leczył, zaręczam. Serce leczy tylko miłość, te dzieci z wdzięczności dadzą Ci tyle miłości, że będziesz fruwać z radości. Tak to działa. To rada pragmatyczna, konkretna, przynajmniej spróbuj. Brak Ci miłości więc jej poszukaj dając ją innym, najlepiej właśnie dzieciom bo one umieją kochać bezinteresownie. Tylko dobo i miłość leczą serce.
26 maja 2015, 22:40
Vesta, to piękne co napisałaś. Jesteś naprawdę mądrym i dobrym człowiekiem.
W
Wiola
21 lutego 2015, 13:38
Boga nie ma,jezeli istnieje to tylko krzywdzi,moje zycie to porazka.Nie mam juz sily zyc od dawna.Nigdy nikogo nie skrzywdzilam,wszystkich ktorych kocham rania mnie.Juz raz probowalam ale odratowali mnie,bardzo tego zaluje juz nikt by mnie nie skrzywdzil.
L
Lusi
21 lutego 2015, 20:00
Ja Cie rozumiem, ale tak jak sobie Tobie tez nie potrafie pomoc.
F
filippo
4 października 2014, 01:06
Witam, może to nie jest dobre miejsce ale bardzo prosił bym was, czytelników o modlitwę za mnie. Choruję na nerwicę lękową. jest mi bardzo ciężko od wielu lat pracuję z psychologiem i modlę się.  Teraz poszedłem na studia i do pracy ... Objawy się strasznie nasiliły. Sprawiają mi ogromne cierpienia, lęk powoduję że nie mogę się skoncetrować na pracy i nauce . , nie mogę normalnie rozmawiać z ludzmi.Stale boję się... potszebuję wsparcia.. módlcie się za mną proszę..! Módlmy się też za innych dotkniętych nerwicą czy innymi podobnymi problemi depresja,schizofremia bo to są straszliwie ciężkie choroby.Pokornie proszę o choć jedną wzmiankę do Boga o mnie..!
M
Magdalena
5 października 2014, 20:54
Przeciwnie…DEON to dobre miejsce, aby prosić o modlitwę... Obiecuję modlić się za Ciebie.
J
ja
23 października 2014, 19:22
Bede modlil sie za Ciebie
Maria Łada
23 października 2014, 19:41
A może powinieneś zmienić psychologa? Jeżeli nie pomaga Ci, może znajdż innego terapeutę? Psychoterapeuta nieraz też jest toksyczny. Oczywiście też będę prosiła Boga żeby Twój stan się poprawił. Pozdrawiam :)
M
magda
31 października 2014, 14:12
Hej fillippo!  ja tez walczyłam z nerwicą lękową i się udało.  zapraszam Cię na forum netkobiety tam znajdziesz osoby ktore z tym sie borykają, bedziemy mogli pogadac i mam nadzieje ze znajdziesz pomoc i wsparcie ktorego wtedy potrzebujemy, zapraszam  pozdrawiam Magda
D
Desperatka
12 listopada 2014, 21:37
Proszę pomódlcie się też za mnie. Myślę o tym coraz częściej, użalam się nad sobą i nie potrafię się podnieść. Brak mi siły. Pracuję w biurze, w którym siedze 8h przed komputerem, często nic tam nie robię, ciężko mi znaleźć inną pracę. Po powrocie do domu nie robię dosłownie nic, zamykam się w swoim pokoju. Tak tkwię w marazmie. Kłócę sie strasznie z rodziną. I najważniejszy powód to złamane serce, nie potrafię tego przeboleć, ciężko mi nawet coś o tym napisać, myślę o samobójstwie. Taki stan trwa już rok. Proszę módlcie się za mnie.
R
Ralph
26 maja 2015, 15:33
Filipie drogi, jak najbardziej, będę się za Ciebie modlić! Walcz i nie poddawaj się!
CN
co na to Kościół?
12 września 2014, 22:49
Trzeba częściej pisać, że Bóg ma dla nas wyłącznie cierpienie, że zawsze wysłuchuje ale nie tak jak o to prosimy, że od czasów ewangelicznych zmienił zdanie i wcale nie chce nikogo uzdrawiać, bo nasze zdrowie nie jest najważniejsze (tylko zdrowie księży), że jak ktoś się czuje samotny to własnie powinien w tym stanie pozostać bo nie nauczył się samotności, że im więcej cierpienia tym lepiej itd., ......a jeszcze więcej ludzi utraci nadzieję i popełni samobójstwo. Przecież o to najwyraźniej Wam chodzi.
E
Elżbieta
12 września 2014, 23:57
Właśnie.
GG
Gosia Górecka
27 listopada 2017, 16:10
Kościół to wymysł człowieka...nie Boga.Rzecz w tym że Bóg jest wszędzie,my,ludzie nie potrzebujemy ścian z betonu ani kamieni by rozmawiać i być z Bogiem. Bóg jest w drzewie, w przelatującym ptaku, w mrówcę w ziarenku piasku...on tylko chcę z nami rozmawiać,dać nam otuchę.On ZAWSZE jest z nami, czy tego chcemy czy nie.Dał nam wolną wolę, byśmy popełniali błędy i się na nich uczyli. Nie traktujcie Pana Boga odpowiedzialnego za wszystko zło, bo wiecie że tak nie jest. Na świecie dzieje się właśnie tak, bo my ludzie, wybieramy ,decydujemy a wiemy że nic nie jest idealne,wieczne. 
D
dexter
11 września 2014, 00:00
znęcanie się psychiczne w pracy małżeństwo na odległość i samotność brak akceptacji wśród społeczeństwa z powodu lekkiej niepełnoprawności ( kuleje na nogę ) ja znam to wszystko i dokładnie wiem co to znaczy bo to wszystko przeszedłem i dziwne że jeszcze żyję bo po czymś takim żyć się nie chce proste naprawdę nie chce
A
Anna
11 września 2014, 19:36
Lepsze małżenstwo na odległość niż całkowity brak małżenstwa.
O
ona
11 września 2014, 20:05
Albo piekło niezgody pod wspólnym dachem.
J
Jezus
10 września 2014, 09:31
Dla smutnych i wątpiących chce pokazać Moje życie. Chcę  zadekować ten utwór, szczególnie fragment od 7 minuty. Ja podnoszę każdego kto się do Mnie zbliży. https://www.youtube.com/watch?v=rSRQvg7OHnI
M
Mateusz
24 kwietnia 2016, 17:32
Gdzie jest ten kóry jest pełen miłości ? któy poda mnie chleb a nie kamień ?? Ten który pomocy nie odmawia ??? gdzie jest ten sprawiedliwy który swoją sprawiedliwą miarą jednym dał więcej innym mniej innym dal choroby !!! ten sprawiedliwy Bóg pełen miłości który wybrał swój lud izraela żeby szedł na wojne ginąć od miecza ?? to jest ten Bóg który powołuje do chorób i wojny ???
A
Agata
10 września 2014, 08:08
Życie jest i piękne i trudne jednocześnie. W momencie podjęcia tej ostatecznej decyzji w głowie rodza się myśli: jestem sam, nikt mnie nie zrozumie, już więcej nie mam sił, będzie im lepiej beze mnie, trochę się pomartwią, ale zapomną; mają poczucie, że w świecie są jak w ciemnym ciasnym pokoju, który przytłacza, przydusza...każda najmniejsza aktywność jest strasznie trudna, no i lęki strach przed wszystkim...nadzieja, że wraz ze świercią wszystko się skończy... Dziś uważam że to złudna nadzieja...zmieniło się moje życie od tamtego zdarzenia.     Nie mówię, ze jest kolorowo, ale jest inaczej.Inne jest moje podejście.Czasem nachodza mnie myśli ale już nie tak uporczywe i czasem prosze o pomoc bliskich.Wcześniej się izolowałam i nie umiałm się zwrócić o pomoc. W tym roku po nowemu będę mieć 15 lat...byłam tedy młodym człowiekiem... Odpowiadając na jedno z pytań powyższych, czasem nie można przewidzieć.Ja się perfekcyjnie ukrywałam...
25 marca 2015, 23:59
Agata, ale żyjesz! Rozumiem, że chciałaś odebrać sobie życie, ale nie zrobiłaś tego - i to jest najważniejsze. Wciąż żyjesz...Ja też chciałam kilkakrotnie odebrać sobie życie - ale to jest za mną. Stan ducha człowieka, który o tym myśli, jest nie do oddania prostymi słowami. To jest stan, w którym myśli się, że to już koniec. Że już nikt i nic nie zdoła zmienić tego, co teraz dzieje się ze mną. Tak czułam, tak myślałam, nawet mam niewielkie blizny na lewym nadgarstku. Mam też grób przyjaciela, który to zrobił na długo zanim porżnęłam sobie nadgarstek. Każdy perfekcyjnie ukrywa się. Do czasu. Andrzej ukrywał się perfekcyjnie do dnia, w którym postanowił pofruwać, a człowiek jednak po skoku z wieżowca latać nadal nie umie. Ja całe lata kisiłam w sobie wiele rzeczy, które powodowały, że nie umiałam normalnie i fajnie żyć, ale nie umiałam z nich wyjść. Pewnego dnia postanowiłam, że zasnę jak Petroniusz. Ale...wola życia i wiara były silniejsze. Nie po to Jezus za mnie umarł, żebym ja teraz odbierała sobie życie. Wytłumaczyłam samej sobie, że ból raz jest, raz go nie ma, ale to minie. Każdy ból MINIE.
B
biz
9 września 2014, 16:16
życie jest trudne
J
Jezus
9 września 2014, 16:20
zycie jest piękne
A
adi
11 września 2014, 01:08
Nie żartuj sobie.....
25 marca 2015, 23:51
 Życie jest i piękne, i trudne. I to nie jest żart...