Postawcie mi krzyż brzozowy

Stanisław Pióro ps. "Emir" i ks. Władysław Gurgacz ps. "Sem", zima 1948/1949 r.
ks. Kazimierz Leń SJ / "Posłaniec Serca Jezusowego"

W naszym stuleciu wrócili męczennicy. A są to często męczennicy nieznani (...) wielkiej sprawy Bożej. Na ile to możliwe, ich świadectwa nie powinny zostać zapomniane w Kościele.

W krakowskim więzieniu przy ul. Montelupich zabito strzałem w tył głowy jezuitę o. Władysława Gurgacza. Było to w święto Podwyższenia Krzyża Świętego 14 IX 1949 r. i w przeddzień wspomnienia Matki Bożej Bolesnej. Zabito go wraz ze Stefanem Balickim (27 lat) i Stanisławem Szajną (25 lat). Pokazowy, tendencyjny proces miał ukazać społeczeństwu tego kapłana jako zdemoralizowanego i wykolejonego księdza-bandytę. A był to gorliwy, palący się do pracy duszpasterskiej 35-letni kapłan o głębokim życiu duchowym i wielkiej wrażliwości artystycznej.

Koniec II wojny światowej nie przyniósł Polsce wolności, lecz sowieckie zniewolenie. Ojciec Gurgacz podjął najważniejszą w życiu decyzję, która wpłynęła na jego dalszy los: przystąpił do antykomunistycznego powstania.

W latach 1948-1949 pełnił funkcję kapelana Polskiej Podziemnej Armii Niepodległościowej (PPAN) na terenie województwa krakowskiego i rzeszowskiego. W imię miłości Boga i Ojczyzny wybrał los ludzi wyklętych przez komunistyczną propagandę i wykluczonych spod prawa, nieustannie tropionych i skazywanych na śmierć. Nie zawahał się pójść tą drogą aż do samego końca.

W rozmowie ze szkolnym kolegą, ks. Janem Jakubczykiem, wyznał, że ukrywa się w lesie razem z żołnierzami PPAN i że zwrócił się do przełożonych, aby go usunięto z zakonu, bo nie chce go narażać na ataki Urzędu Bezpieczeństwa.

W czerwcu 1949 r. udał się do Prymasa Polski kard. A. Hlonda, by uzyskać zgodę na pełnienie funkcji kapelana oddziału partyzanckiego "Żandarmeria" PPAN. Dostał w Kurii Prymasowskiej jurysdykcję na cały kraj jako kapelan partyzantów. Oddział operował na obszarze powiatów nowosądeckiego i limanowskiego oraz na ziemi rzeszowskiej. W oddziale nazywano go Ojcem. Prowadził działalność duszpasterską i oświatową. Pomoc duchowa dla walczących o wyzwolenie z jarzma sowieckiego stała się dla niego imperatywem moralnym. Nie mógł odmówić kapłańskiej pomocy. Za sprawą Ojca każdy dzień rozpoczynano od Mszy św.

Nieudana akcja partyzancka w dniu 2 VII 1949 r. na urzędników wynoszących pieniądze z Banku Narodowego przy ul. Basztowej w Krakowie zakończyła się aresztowaniem. Jej celem było zdobycie pieniędzy koniecznych do uzyskania podrobionych dokumentów tożsamości dla żołnierzy PPAN. Ojciec Gurgacz nie brał w niej bezpośredniego udziału. Podczas procesu stwierdził: Moje miejsce jest tam, gdzie moich chłopców. Byliśmy razem, dlatego do końca będziemy dzielić wspólny los. Jasno i bezkompromisowo przedstawił motywy swojego postępowania. Dobitnie podkreślił, że tych młodych ludzi do lasu i do podziemia pchało bezprawie rządzących.

Rzeczywistość, w jakiej postawiono Polskę po wojnie, nie ma nic wspólnego z wolnością, a rząd jest uzurpatorski i narzucony. Tak mógł powiedzieć prawdziwy bohater o niezwykłej sile ducha. W końcowej części swojego wystąpienia dodał: Nie żałuję tego, co robiłem. Moje czyny były zgodne z tym, o czym myślą miliony Polaków... Ci młodzi ludzie, których sądzicie, to nie bandyci, jak ich oszczerczo nazywacie, ale obrońcy Ojczyzny. Na śmierć pójdę chętnie... Wierzę, że każda kropla krwi niewinnie przelanej zrodzi tysiące przeciwników i obróci się wam na zgubę. Swoją mowę zakończył słowami Psalmu (43, 1): Osądź mnie, rozstrzygnij sprawę moją. W tych słowach zawiera się całe jego synowskie zaufanie w dobroć Boga i Jego miłosierdzie.

Spełnienie życzenia o. Władysława: postawcie mi krzyż brzozowy, przywrócenie odebranych mu praw i pełna rehabilitacja nastąpiły dopiero po latach. Sąd Wojewódzki w Krakowie Wydział III Karny 20 II 1992 r. stwierdził nieważność wyroku Wojskowego Sądu Rejonowego w Krakowie z 13 VIII 1949 r.

Ważnym symptomem pamięci o Gurgaczu było udekorowanie go po śmierci przez ks. bpa Zbigniewa Kraszewskiego Krzyżem Kapelana, przyznanym 3 V 2000 r. jedenastu kapelanom Wojska Polskiego. Związek Podziemnych Sił Zbrojnych 1944-1956 dnia 1 VI 1999 r. wniósł pisemną prośbę do Jana Pawła II o wyniesienie o. Gurgacza do chwały ołtarzy. Prośba ta została złożona na ręce metropolity krakowskiego ks. kard. Franciszka Macharskiego.

Dnia 14 VI 2008 r. Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Lech Kaczyński odznaczył go pośmiertnie Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. W czasie państwowo-kościelnej uroczystości podczas Mszy św. w Nowym Sączu w kościele oo. Jezuitów delegat prezydenta przekazał odznaczenie na ręce siostrzenicy Ojca, p. Marii Kuczma, która ofiarowała je dla muzeum zakonnego w Starej Wsi.

Na Hali Łabowskiej w Beskidzie Sądeckim, przy kamiennym obelisku z tablicą upamiętniającą ukrywających się w lesie partyzantów PPAN i ich kapelana, od 10 lat na początku września odprawiana jest Msza św. Dyrektor szkoły z Maciejowej przyprowadza młodzież, która w ciągu roku opiekuje się tym miejscem. Tak tworzy się piękna tradycja utrwalająca pamięć o bohaterskich Polakach. Dla świadków życia i śmierci o. Władysław Gurgacz jest bez wątpienia bohaterem i świętym.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Postawcie mi krzyż brzozowy
Komentarze (10)
KN
kandydat na ołtarze
7 marca 2012, 22:50
Kościół w Polsce przygotowuje się do zbiorowego procesu beatyfikacyjnego ofiar komunizmu. Na ołtarze zostaną wyniesieni katolicy, którzy "w różnych miejscach i okolicznościach (w latach 1917-1989) zostali zamordowani z nienawiści do wiary, przez prześladowców, którzy wywodzili się z wrogiego religii totalitarnego systemu komunistycznego". Ks. dr Zdzisław Jancewicz z KUL, postulator w tym procesie, twierdzi, że zgłoszono już kilka nazwisk. Są to księża i osoby świeckie. Wśród kandydatów do zbiorowej beatyfikacji ofiar komunizmu z Małopolski jest ks. Władysław Gurgacz, jezuita, nazywany Popiełuszką czasów stalinowskich. (...) Od wiosny 1948 r. był kapelanem antykomunistycznego oddziału zbrojnego Polskiej Podziemnej Armii Niepodległościowej. W lipcu 1949 r. został aresztowany w Krakowie, skazany na karę śmierci, a następnie rozstrzelany.
WC
w celi śmierci
7 marca 2012, 22:41
Tuż po ogłoszeniu wyroków skazani przewiezieni zostali do krakowskiego więzienia na Montelupich, gdzie trafili na oddział przeznaczony dla "kaesiaków" (KS - kara śmierci). Ksiądz Gurgacz umieszczony został w osobnej celi, w której oczekiwać miał na wykonanie egzekucji. Bezpieka nie zaniechała jednak prób złamania jezuity i zmuszenia go do podjęcia współpracy. Równocześnie starano się nakłonić go do ukorzenia się i do napisania prośby o ułaskawienie, której adresatem mógł być jedynie ówczesny prezydent Bolesław Bierut. Spotkało się to ze zdecydowaną odmową mężnego kapłana. Pisać do Bieruta? Do agenta NKWD i prezydenta z sowieckiego, obcego nadania? Przecież nie można pisać do kogoś, kogo nie uznaje się za legalnego przywódcę polskiego państwa. "Bierut nie jest dla mnie oraz dla Polaków prawomocną władzą, lecz powolnym narzędziem Kremla" - mówił ks. Gurgacz. Ksiądz Wojciech Zygmunt, spowiednik i świadek działalności ks. Gurgacza, nie kryjąc fascynacji postawą swego przyjaciela, napisał: "Dla wielu więźniów w obliczu grozy śmierci bladły ideały patriotyzmu i wielkodusznej ofiary z życia. Śp. ks. Gurgacz do ostatniego momentu z życia złożonego na ołtarzu wierności Bogu, Ojczyźnie i swoim podopiecznym czynnie dokumentował swój heroizm. Za tę bohaterską postawę i nieskazitelne życie należą mu się nie tylko pamiątkowe tablice w świątyniach polskich, ale wyniesienie na ołtarze i zaliczenie w poczet świętych Kościoła rzymskokatolickiego". Marek Żelazny
DS
dwa strzały
7 marca 2012, 22:35
Po wieczornym apelu przyszli po niego by zabrać na egzekucję. Z cel zabrano też Stefana Balickiego i Stanisława Szajnę. Trzej skazańcy poprowadzeni zostali na miejsce kaźni. Podpatrujący tę scenę przez szparę w drzwiach inni więźniowie zaintonowali pieśń "Pod Twą obronę". Mimo protestów strażników ich śpiew nie ustał. Zapytany o ostatnią wolę ks. Gurgacz poprosił o możliwość wysłuchania pieśni do końca. Wyrażono zgodę. Gdy ucichły jej ostatnie tony, rozległy się cztery strzały. Przebieg egzekucji znany jest dzięki relacji naocznego świadka - dr. Ernesta von Beplego, Niemca, skazanego za zbrodnie popełnione w Auschwitz i powieszonego w grudniu 1949 r. na Montelupich. Z jego opowiadań, którymi podzielił się z innymi więźniami (opowieść tę przytaczał wielokrotnie, m.in. w trakcie spotkań na Hali Łabowskiej, wspomniany już Jan Witowski), wynika, że ks. Gurgacz odmówił zawiązania sobie oczu i patrzył w twarz swemu oprawcy. Ten, zapewne skonsternowany i mocno zdenerwowany, chybił za pierwszym razem i kula tylko zraniła kapłana, nie powodując jednak jego zgonu. Kolejny, dobijający strzał, oddany po zgładzeniu Balickiego i Szajny, okazał się już śmiertelny. Von Beple uczestniczył w egzekucji tylko dlatego, żeby po jej zakończeniu wyręczyć strażników więziennych w czynności włożenia ciał do worków i zniesienia do piwnicy. Marek Żelazny
Ulka
6 marca 2012, 22:54
Cześć Pamięci Bohatera!
OZ
ofiara z życia
5 marca 2012, 10:35
AKT CAŁKOWITEJ OFIARY o.Władysława Gurgacza Przyjmij Panie Jezu Chryste, ofiarę, jaką Ci dzisiaj składamy, łącząc ją z Twoją Najświętszą Krzyżową Ofiarą. Za grzechy Ojczyzny mojej; tak za winy narodu całego, jako też i jego wodzów przepraszam Cię Panie i błagam zarazem gorąco, Byś przyjąć raczył jako zadośćuczynienie całkowitą ofiarę z życia mego. Otom ja, skarz mnie Panie! Niech spadnie na mnie Twój słuszny gniew, ale nie karz narodów nowa pożogą wojny; nie narażaj kościoła Twego na nowe trudności i burze; nie dozwól ginąć na wieki licznym duszom... Abyś pokój i wszelką pomyślność Ojczyźnie mojej darować raczył, błagam Cię dziś pokornie, składając Ci w dani całkowitą ofiarę z życia mego. Spraw, o Panie, ażeby Polska wprowadziła w życie polityczne ewangeliczne prawo miłości; daj, by się kierowała w każdej dziedzinie duchem Twoim i pragnieniami Najświętszego Serca Twojego. Abyś Kościół Twój Święty na całym świecie pokojem i bezpieczną wolnością obdarzyć raczył, z całego serca błagam Cię, Panie jako żertwę ofiarną składając siebie, życie moje, doczesne szczęście moje. Panie Jezu Chryste, któryś dał przykład najwyższej miłości, ofiarując siebie samego na drzewo krzyża za grzechy całego świata i któryś powiedział , że większej nad to miłości nikt nie ma, aby kto życie swoje położył za przyjaciół swoich (J 15,13) – Przyjm, błagam, dar mój z życia i szczęścia ziemskiego, jaki Ci składam dzisiaj przez ręce Najświętszej Matki Częstochowskiej. Ty zaś, o Matko moja Najmilsza, wyjednaj u Syna, o co proszę, mocą wstawiennictwa Twego i spraw, by łaskawie przyjąć zechciał moją ofiarę. Pomnij, Matko Najmilsza, na krew i rany, mękę i śmierć Syna Twego i jakeś niegdyś chętnie ofiarowała Ojcu Niebieskiemu, tak i moją ofiarę racz przedstawić Najwyższemu, w łączności z ofiarą Jezusa, który żyje i króluje z Bogiem Ojcem i z Duchem Świętym – Bóg po wszystkie wieki wieków. Amen. Częstochowa, 7 marca 1939 roku.
Maryla
1 marca 2012, 21:54
Dzięki za przybliżenie tak wspaniałej sylwetki Ojca. Szkoda , że dopiero po wielu latach dowiadujemy sie o wspaniałych ludziach - Żołnierzach Wyklętych".
Z
Ziuta
1 marca 2012, 21:47
Warto pisać i przypominać to co robili dla Polski w której żyjemy.
J
Justyna
1 marca 2012, 16:51
Historia Polski objawiła wielu wspaniałych patriotów. Szkoda, że tak mało się o nich mówi. Nie ma się później co dziwić, że później niektórzy twierdzą, że Polacy to naród taki sobie i wgl. W rzeczywistości jeszcze wiele historii prawdziwych bohaterów nie ujrzało światła dziennego. Co do o. Gurgacza - wspaniały, bohaterski ksiądz
Janusz
1 marca 2012, 15:58
 Prawdziwy Ojciec!
J
Jan
1 marca 2012, 14:22
Dziękuję za to wspomnienie. Bo czy jest człowiek bez swojej historii... Wspaniały kapłan i patriota.