Przyczyny alkoholizmu to więcej niż chore zwyczaje

(fto. depositphotos.com)

Przemek i Artur w jednym stali domu. Wychowali się na tym samym osiedlu (a nawet w tym samym bloku), uczęszczali do tej samej szkoły, a podczas studiów wynajmowali razem mieszkanie. Obaj od wczesnej młodości - jeszcze przed ukończeniem osiemnastu lat - lubili ostro imprezować i nierzadko sięgali po alkohol.

W liceum popijali napoje wyskokowe po kryjomu, na studiach (które dają przecież społeczne przyzwolenie na picie) urządzali "grube" imprezy. Dziś, po latach, Przemek jest osobą posiadająca pracę, rodzinę i spożywającą alkohol okazjonalnie. Artur, który imprezował razem z nim, jest natomiast człowiekiem uzależnionym, który dopiero niedawno zdał sobie sprawę z tego, że ma poważny problem. Historia ta pokazuje, że przyczyny alkoholizmu są o wiele bardziej złożone, niż tylko "chore zwyczaje narodowe". Sierpień, który często nazywamy "miesiącem trzeźwości", stanowi dobrą okazję, by spróbować te przyczyny zrozumieć.

Jak pijemy? Heroicznie i samobójczo 

Nie sposób jest zaprzeczyć temu, że Polacy - jako pojedyncze osoby i jako naród - mają z alkoholem poważny problem. Polska znajduje się w czołówce krajów z najwyższym spożyciem alkoholu na osobę, a w dodatku - każdego roku pijemy coraz więcej. Według ostrożnych szacunków w chwili obecnej od 600 do 800 tysięcy Polaków jest uzależnionych od alkoholu, natomiast około trzech milionów ludzi w Polsce pije w sposób nadmierny i szkodliwy. Po piwo i wino - a nawet wódkę - sięgają coraz młodsze osoby.

Oznacza to, że problem alkoholowy dotyka co najmniej kilka razy tyle osób mieszkających w naszym kraju - osoba uzależniona czy pijąca nadmiernie zazwyczaj nie krzywdzi wyłącznie siebie, ale także swoją rodzinę, przyjaciół, nie wypełnia należycie obowiązków zawodowych, co negatywnie odbija się na funkcjonowaniu gospodarki. Ponadto, spożywanie alkoholu przez kobiety w ciąży może powodować występowanie alkoholowego zespołu płodowego (FAS) u ich potomstwa - mimo ostrzeżeń ginekologów i akcji informacyjnych, aż 30 procent kobiet przyznaje się do spożywania alkoholu w czasie ciąży.

Jeśli jednak chcemy zrozumieć specyfikę polskiego picia, nie możemy przytaczać wyłącznie liczb. Musimy również przyjrzeć się temu, z jakiego powodu Polacy sięgają po alkohol. Tutaj wielu informacji dostarcza nam charakterystyka różnych stylów picia, które wyodrębnił znakomity polski psychiatra, Antoni Kępiński.

Według tego specjalisty, ludzie sięgający po alkohol czynią to z chęci pozbycia się rozdrażnienia i zmęczenia (ten styl Kępiński określił mianem neurastenicznego), pragnienia nawiązania kontaktów z innymi (to tak zwany styl kontaktywny), z zamiarem oderwania się się od nudnej codzienności (styl dionizyjski), w celu zyskania poczucia mocy (styl heroiczny, któremu często towarzyszy agresja) lub po to, by upić się i wyprzeć ze świadomości przykre wydarzenia (to tak zwany styl samobójczy). Wśród naszych rodaków szczególnie rozpowszechnione są dwa ostatnie style picia - heroiczny i samobójczy, a więc takie, które zakładają dążenie do upojenia alkoholowego - i przez to sprzyjają one popadnięciu w uzależnienie. 

Jednak zwyczaje i tendencje narodowe, z którymi w jakiś sposób spotyka się większość z nas, nie są jedyną przyczyną występowania alkoholizmu u poszczególnych osób. Gdybyśmy przyjrzeli się kulturze picia obecnej w rodzinach Przemka i Artura, to w pierwszej kolejności zapewne dostrzeglibyśmy podobieństwa: na imprezach rodzinnych każdego z nich obecny był alkohol (i to mocny), a także przyjęte było, że po świętach i innych ważnych uroczystościach należy mieć dzień na "dojście do siebie", czyli po prostu wyleczenie kaca. Podczas ważnych wydarzeń w życiu członkowie obu rodzin niejednokrotnie pili po to, żeby się upić - a przecież finalnie tylko w jednej z tych rodzin wystąpił problem alkoholizmu. Co takiego - poza zwykłym fartem - mógł więc posiadać Przemek, który nigdy nie przekroczył granicy uzależnienia, czego zabrakło Arturowi?

Nikt szczęśliwy nie zostaje alkoholikiem 

Chociaż model picia alkoholu, który jest popularny nad Wisłą, jest bez wątpienia szkodliwy dla zdrowia - i może stanowić jeden z czynników sprzyjających uzależnieniu - to jednak ogromnym nadużyciem byłoby powiedzenie, że za czyjąkolwiek chorobę alkoholową odpowiada wyłącznie kultura, w jakiej został wychowany. Alkoholizm - podobnie jak wszystkie inne uzależnienia, zarówno substancjalne (czyli od substancji) jak i behawioralne (od czynności) - występuje wtedy, gdy u jednej osoby "kumuluje się" wiele różnych czynników sprzyjających popadnięciu w nałóg.

Pierwsze spośród nich to czynniki biologiczne - niektórzy z nas po prostu od urodzenia mają większą "szansę" na uzależnienie. Nie oznacza to, że można wprost odziedziczyć alkoholizm po którymś z rodziców - badaczom udało się jednak wykazać, że gen FTO (ang. fat mass and obesity associated gene), zmniejsza ryzyko uzależnienia od alkoholu. Osoby nieposiadające określonego wariantu tego genu będą więc bardziej narażone na uzależnienie.

Terapeuci uzależnień czasem mówią, że wśród osób uzależnionych można spotkać wszystkie typy osób: bogate i biedne, młode i w podeszłym wieku, zadeklarowanych singli i osoby posiadające rodziny - ale nie sposób w grupie uzależnionych spotkać człowieka naprawdę szczęśliwego.

Drugim czynnikiem biologicznym jest indywidualna reakcja danego organizmu na alkohol - konkretna kombinacja enzymów u człowieka może sprawiać, że ten czuje się po alkoholu fatalnie i na przykład szybko zaczyna wymiotować (o takich osobach często mówi się, że alkohol im "nie wchodzi" - i z punktu widzenia psychologii uzależnień, osoby te mają sporo szczęścia!), zaś inne - po alkoholu odczuwają euforię i nie mają nieprzyjemnych dolegliwości, przez co piją więcej i częściej. Na szczęście to, że na loterii genetycznej „wygraliśmy” uposażenie sprzyjające chorobie alkoholowej, nie oznacza, że nie ma dla nadziei.

Inną grupą czynników sprzyjających uzależnieniu są bowiem czynniki psychiczne. Jeśli określona osoba ma trudności z kontrolą impulsów, nawiązywaniem kontaktów, efektywnym radzeniem sobie ze stresem i nie wykształciła dojrzałych mechanizmów obronnych, to istnieje szansa, że w którymś momencie jej sposobem "radzenia sobie" z trudnościami stanie się spożywanie alkoholu. Terapeuci uzależnień czasem mówią, że wśród osób uzależnionych można spotkać wszystkie typy osób: bogate i biedne, młode i w podeszłym wieku, zadeklarowanych singli i osoby posiadające rodziny - ale nie sposób w grupie uzależnionych spotkać człowieka naprawdę szczęśliwego.

Dzieje się tak dlatego, że osoby, które straciły kontrolę nad życiem, zwykle miały trudności na przykład  z mówieniem o emocjach czy budowaniem zdrowych relacji - zamiast tego wybierały "zapijanie" swoich trosk, co jednak w żaden sposób ich nie rozwiązuje. Dodatkowo, alkoholizm często współwystępuje z niektórymi chorobami i zaburzeniami natury psychicznej - na przykład depresją lub zespołem stresu pourazowego (PTSD). Wyniki jednego z polskich badań nad związkiem traumy z uzależnieniem wykazały, że mniej więcej 80 procent osób uzależnionych doświadczyło w swoim życiu przynajmniej jednego traumatycznego wydarzenia, zaś 59 procent uzależnionych od alkoholu doświadczyło przemocy. Badacze podkreślają, że znaczenie ma również wiek, w jakim osoba doświadczyła traumy - w porównaniu z osobami nieuzależnionymi, nadużywający alkoholu doświadczyli pierwszej traumy jako osoby młodsze.

I wreszcie - alkoholizmowi sprzyjają czynniki społeczne, takie jak wychowanie w rodzinie alkoholowej, dostępność alkoholu oraz społeczne (w tym rodzinne) przyzwolenie na picie i upijanie się. Kiedy w gabinecie spotykam się z osobami mającymi w rodzinie osoby z problemem alkoholowym, zwykle dość szybko okazuje się, że w tych rodzinach istnieje cała "alkoholowa mitologia": na przykład z pokolenia na pokolenie przekazywane są mity, że "prawdziwy mężczyzna nie wylewa za kołnierz", "piwo to nie alkohol" albo "na smutki najlepsza jest wódka i reset". W połączeniu z indywidualnym uposażeniem człowieka, dawanie wiary tego rodzaju mitom może sprawić, że człowiek szybciej, niż mógłby się spodziewać, straci kontrolę nad własnym życiem.

Nie mam pojęcia - i raczej się tego nie dowiem - jakie było biologicznie uposażenie Przemka, a jakie Artura. Nie wiem też, czy Artur doświadczył w swoim życiu traumy, czy jego rodzina skrywała jakieś mroczne tajemnice lub istniały w niej niewidoczne dla postronnego obserwatora dysfunkcje. Mam natomiast świadomość, że Przemek zawsze był odbierany jako osoba otwarcie mówiąca o swoich problemach i bardzo kontaktowa - Artur natomiast nawet na studenckich imprezach upijał się "na smutno" i wiele spraw przeżywał w samotności. Jest więc możliwe, że uzależnienie Artura było efektem jego trudności w radzeniu sobie z emocjami plus czegoś, co otrzymał w genetycznym „spadku” po swoich przodkach (o czym zresztą zapewne nie wiedział). Życie wewnętrzne obu mężczyzn musiało się różnić - być może właśnie z tego powodu alkohol odegrał w ich życiu zupełnie inną rolę.

Pani pedagog straszyła trądzikiem, ciążą i więzieniem 

Ponieważ wielu z nas - nawet o tym nie wiedząc - posiada biologiczne uwarunkowania, które mogą predysponować nas do alkoholizmu, a jednocześnie w naszym kraju nie brak jest rodzin, w których picie dużych ilości alkoholu jest akceptowane, to, z całą pewnością potrzebne nam są środki, które pomogą przeciwdziałać alkoholizmowi. Niezbędne są także instytucje i osoby, które będą niosły pomoc osobom już uzależnionym i ich rodzinom.

W pierwszej kolejności należałoby wprowadzić mądre kampanie profilaktyczne do szkół - wiem oczywiście, że w wielu placówkach tego typu zajęcia się odbywają, jednak nazbyt często przybierają one formę spotkań, podczas których straszy się piciem alkoholu w ogóle. Jedna z licealistek powiedziała mi kiedyś, że w podstawówce, do której uczęszczała, zajęcia z "wychowania do życia w trzeźwości" prowadziła pani pedagog, która straszyła skutkami picia alkoholu przed osiemnastym rokiem życia. Do "efektów picia" zaliczała "okropny trądzik na twarzy, niechcianą ciążę i więzienie za dokonane po pijaku włamania".

Nie trzeba być psychologiem dziecięcym, aby wiedzieć, że taka retoryka zupełnie nie trafia do młodych ludzi - oni potrzebują raczej tego, by ktoś nauczył ich rozmawiać o emocjach, zweryfikował różne mity na temat alkoholu, a także powiedział, gdzie - w razie życiowych zawirowań - można szukać pomocy. Krzysztof Brzóska, były dyrektor Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych w rozmowie z dziennikarzem miesięcznika "W drodze" zaznaczał natomiast, że wpływ na wysokie spożycie alkoholu w Polsce ma również jego ogólna dostępność (można go przecież nabyć na stacjach benzynowych i w czynnych całą dobę sklepach monopolowych) oraz obecność reklam alkoholu w telewizji. Choć trudno w to uwierzyć, to - jak zwraca uwagę Brzóska - niektóre z tych reklam adresowane są do… dzieci. Reklama, w której animowany żubr ratuje uroczego jeżyka, trafia przecież w gusta najmłodszych odbiorców.

Jeśli zatem chcemy chronić społeczeństwo przed uzależnieniem, powinniśmy zastanowić się, czy słusznym nie byłoby przyjęcie - wzorem Norwegów - całkowitego zakazu reklam alkoholu, a także ograniczenie dostępu do zakupu alkoholu w nocy, gdy konsumenci często kupują kolejną butelkę trunku będąc już w trakcie zakrapianej imprezy. Istotna w kształtowaniu społecznych postaw jest także kultura - i tutaj, przyznajmy, widoczna jest zmiana na lepsze. Współczesna polska kinematografia nie stawia już na piedestale zamkniętych w sobie mężczyzn pokroju Leona z "Sary" (przypomnijmy, że gdy Leon"musiał" się napić, własnoręcznie wyrwał sobie Esperal), ale próbuje zmierzyć się z tematem zniszczeń, jakie w życiu osobistym i społecznym powoduje uzależnienie. Przykładami takich obrazów mogą być "Pod Mocnym Aniołem" czy "Zabawa, zabawa" - film stanowiący próbę zrozumienia specyfiki nadużywania alkoholu przez współczesne Polki.

Podobnie jak uzależnienie od alkoholu jest efektem współwystępowania kilku różnych czynników, tak też zapobieganie alkoholizmowi i leczenie go wymaga wieloaspektowego oddziaływania. Dostępność psychiatrów i psychoterapeutów (także tych pracujących z całymi rodzinami), przemyślane programy profilaktyczne w szkołach, obostrzenia związane z dostępnością alkoholu oraz rozsądna promocja trzeźwości - także przez Kościół - mają szansę sprawić, że Polacy zamiast "pić za błędy" zaczną na trzeźwo rozmawiać o swoich problemach.

Imiona bohaterów zostały zmienione.

Psycholog i copywriter. Wierząca i praktykująca. Prowadzi bloga katolwica.blog.deon.pl

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Przyczyny alkoholizmu to więcej niż chore zwyczaje
Komentarze (2)
A4
Akwizytor 41
6 sierpnia 2020, 16:14
Dobry artykuł. Osobiście zawsze podejrzewałem, że w niektórych osobach jest po prostu fizyczne uwarunkowanie sprzyjające różnym formom nałogów. Myślę też podobnie jak autor, że uzależnienie nie jest efektem tylko jednego, ale przynajmniej dwóch lub kilku czynników. I wreszcie też tak jak autor uważam, że w próbie wychodzenia z tego nałogu należ skupiać się na kilku czynnikach. Nie ma jednego powodu i jednej przyczyny, jest ich więcej i są one czymś w rodzaju efektu domina. Lepsze rozumienie problemu, lepsze identyfikowanie go sprawia, że jesteśmy w stanie wypracował mechanizmy jakby broniące przed nałogiem na kilku płaszczyznach. Artykuł ogólnie godny wysłania do przynajmniej kilku osób.
KS
Konrad Schneider
5 sierpnia 2020, 09:19
To nie Franz Maurer wyprul sobie esperal. To zrobil Leon z filmu "Sara". Franz mowil: "pije, bo zycie na trzezwo jest nie do przyjecia". To by wskazywalo na styl samobojczy picia.