Bezdomnym brak motywacji, by zmienić życie

(fot. peasap / flickr.com)
PAP / slo

Największą trudnością w niesieniu pomocy osobom bezdomnym jest brak motywacji z ich strony. Wielu z nich nie chce zmienić swojej sytuacji życiowej - mówiła w środę w Krakowie na konferencji nt. bezdomności psychoterapeutka Joanna Dziasek.

Według niej, bezdomni liczą przede wszystkim na wsparcie materialne, a nie na pomoc psychologa czy psychoterapeuty.

DEON.PL POLECA

Do poradni psychiatryczno-psychologicznej krakowskiego Dzieła Pomocy św. Ojca Pio (organizującego konferencję), z własnej inicjatywy bezdomni rzadko się zgłaszają. Na ogół przysyłają ich tam pracownicy socjalni lub inne instytucje, z którymi placówka współpracuje.

- Pozytywny rezultat w zwiększeniu motywacji bezdomnego do zmiany swojej sytuacji może przynieść długoterminowa terapia, a do takiej trudno nakłonić bezdomnych - powiedziała PAP Dziasek. Podkreśliła, że w terapii ważne jest budowanie podstawowych relacji: zaufania i bezpieczeństwa. Dodała, że aby proces wychodzenia z bezdomności był skuteczny potrzeba nie tylko wsparcia psychologicznego, ale też pomocy pracowników socjalnych i osób duchownych.

Jak oszacowała, do poradni psychiatryczno-psychologicznej Dzieła Pomocy św. Ojca Pio miesięcznie trafia ok. 40 osób - przy czym szukają one doraźnej konsultacji, a nie długoterminowej terapii.

Psychoterapeutka podzieliła bezdomnych na dwie grupy. Pierwszą stanowią osoby uzależnione od używek, a drugą osoby z trudnościami wynikającymi z zaburzeń osobowości.

Pedagog Dzieła Pomocy św. Ojca Pio Joanna Zaborowska oszacowała, że z pomocy pracowników socjalnych, terapeutów, prawników i doradców zawodowych placówki, miesięcznie korzysta co najmniej sto osób. - Są to często od lat te same osoby. Inne, nowe, dowiadują się o nas "pocztą pantoflową". Od lipca do grudnia 2012 roku aż 47 osób znalazło dzięki nam stałą pracę - powiedziała PAP pedagog.

Konferencja "Świadoma droga do domu" poświęcona problemowi bezdomności odbyła się dzięki środkom z Programu Operacyjnego Fundusz Inicjatyw Obywatelskich.

Dzieło Pomocy św. Ojca Pio to organizacja, która powstała w 2004 r. jako kontynuacja działalności Kuchni św. Łazarza wydającej posiłki biednym i bezdomnym. Dzieło Pomocy św. Ojca Pio wspiera psychologicznie i materialnie biednych, w szczególności bezdomnych. Prowadzi też kuchnię dla ubogich, z której dziennie korzysta ok. stu osób.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Bezdomnym brak motywacji, by zmienić życie
Komentarze (9)
D
Daro
5 czerwca 2013, 22:28
Jest wiele kursów, które pomagają wzbudzić w sobie motywację i pobudzić nas do działania. Gdy nie radzimy sobie sami, warto skorzystać z pomocy kogoś doświadczonego. Tutaj jest darmowa konferencja online, która pomoże Ci osiągnąć sukces: http://www.mistrzmotywacji.pl/
jazmig jazmig
2 marca 2013, 18:55
Autorka pisze wyraźnie: bezdomni NIE CHCĄ zmienić swojego statusu, jedyne, na czym im zależy, to pomoc materialna. Ja proponuję, żeby nikogo, w tym bezdomnych, nie uszczęśliwiać na siłę. Nie ma problemów z pomocą dla nich, jeżeli nie chcą z niej korzystać, to mają do tego prawo i wara nam do tego.
T
tak
2 marca 2013, 15:57
Maxciej, skoro tak świetne jest życie bezdomnych to idź mieszkać w noclegowanich. Czemu się nie zamienisz?
JN
juz nie bezdomna...
1 marca 2013, 19:24
Gdybys teraz w tej chwili mial zostac bez niczego,zadnych srodkow domu i rodziny,odrzucony przez swiat w ktorym obecnie zyjesz,niewazne dlaczego,stan sam twarza w twarz z taka syt.powiedz co bys zrobil?nie snuj domyslow,sprobuj stanac w tej syt.,po wielu probach dalej nic sie nie zmienia,co myslisz?....po kilku latach nie chcesz juz myslec..potem proponuja ci pomoc...nie ufasz...boisz sie zmian...trzeba duzo milosci i serca by przywrocic ci nadzieje...i tez nie zawsze pozwolisz..boisz sie zranienia..Wielu powie,nie ja bym sie powiesil jakby tak mialo byc,takie zycie to nie zycie ,byc moze masz racje to nie zycie........A ONI zyja,i czekaja na ciebie,ciebie ktory potrafisz pokazac im nadzieje,nie zranic,zrozumiec i chocby sie usmiechnac.jak dasz im kanapke,podziekuja znajda jeszce  dwie inne osoby  by sie podzielic,bo nieludzkie jest jesc samemu,ale jak okazesz im promyk nadzieji,zostanie im w sercu i tym beda zyli....mnie to uratowalo.
L
lu
1 marca 2013, 18:37
Pomyslmy,a gdyby naszym dzieciom po roznych przejsciach zyciowych braklo checi zmiany,motywacji,czy zwatpilibysmy w nich?czy caly swiat poruszylibysmy zeby mimo wszystko im pomoc w odnalezieniu sensu zycia...?
C
czlowiek
1 marca 2013, 18:32
Nie debatujmy,nie osadzajmy ,wiecie czego na pierwszym miejscu potrzeba tym ludziom? Akceptacji takimi jakimi sa,milosci braterskiej,zwyklego czlowieczenstwa,zrozumienia,czasem moze tylko wysluchania,usmiechu...jesli zobaczymy w nich cierpiacego Jezusa bedziemy wiedzieli co robic..Czy mamy prawo oceniac ich czyny? Paradoks,ludzie bezdomni przyznaja sie do zlych wyborow,uzaleznien,nie obwiniaja swiata,brak tylko im nadzieji,wiary i milosci-My natomiast,chetnie oceniamy,a mowiac o bledach zyciowych zawsze szukamy winnych..Widzieliscie kiedys usmiech biednego czlowieka?ile w nim piekna,szczerosci,mimo poranionej duszy...Wiecej zrozumienia i milosci...
Oczywiście, że
3 lutego 2013, 17:27
Nie brak motywacji tylko nie chcą zmienić bo tak jest im wygodnie!.  Pewnym ludziom (bezdomnym) nie da się pomóc, bo kochają włóczęgostwo, nie muszą ponosić odpowiedzialności, nie mają stresów, że trzeba zapracować, zapłacić rachunki, by utrzymać miejsce zamieszkania. Oni i tak by się dusili w ułożonym systemie społecznym, a uregulowany tryb życia, codzienne wstawanie rano do pracy - to dla nich nie do udżwignięcia. Tu wszy i choroby -  już nie obrzydzą, są wplecione w wybór wolności. Nawet, gdy ktoś popadł w biedę z przyczyn nie od niego zależnych, to potem i tak nastepują zmiany w psychice, że woli się się włóczyć, niż wracać do świata, którego wymogi teraz zaczynają przerażać.  Wsród nich są pragnący normalnego życia, pomocy do powrotu do rodziny itp. lecz jak im pomóc? Kto zaryzykuje, da początkowe lokum, zatrudnienie takiemu człowiekowi na bezlitosnym rynku pracy, podtrzyma na duchu? Bez tego się nie podniosą, a tak koło zamknięte. Doraźna pomoc pozostaje głównym ich wsparciem. Psycholog nic nie da na jeden dzień. Znam jedną osobę, która wyrzucona z domu, życiu na dworcach, z tej bezdomności wyszła i zrobiła jeszcze karierę. Chciała już umrzeć na tej ulicy. Pomogli jej zwykli, wrażliwi  ludzie, którzy się nią zaopiekowali.
S
Staszek
31 stycznia 2013, 23:44
Ciekawe, czy ktoś z nas rzeczywiście chciałby nocować w noclegowni, gdzie nie tylko panuje smród, ale można jeszcze gratis dostać wesz ludzkich i odzieżowych... Oczywiście, są osoby, które nie chcą iść do schroniska, gdzie panują w miarę przyzwoite warunki. Poprzedni komentarz zbyt pochopnie wrzuca znaczną część pewnej grupy społecznej "do jednego wora". Wydaje mi się, że już tydzień spędzony na wolnym powietrzu, ze świadomością niepewności jutra powoduje w psychice zmiany, które mogą tłumaczyć sięgnięcie po alkohol i papierosy (co oczywiście samo w sobie nie jest dobre). Kto z nas błąkał się kiedyś po ulicy np. przez tydzień? A jeśli chodzi o jedzenie z Caritasu - to czy są to posiłki pełonowartościowe i pozwalające zadbać o zdrowie fizyczne? Co do zostawionej żony. Chyba może też być tak, że to dana osoba bezdomna została wyrzucona z domu. Niekiedy osoby takie tracą swój dom wskutek pożaru - mieszkanie nie było ubezpieczone. Gdzie są krewni tych bezdomnych? Co do zainteresowań bezdomnych. Słyszałem historię o bezdomnym, który w spotkaniu z pewną wykształconą osobą zaczął recytować poemat Homera. Nie chcę tu idealizować bezdomności. Zależy mi tylko, żeby nie stosować stereotypów, bo stąd już nie daleko do (niezasłużonego) potępiania.
M
Maciej
31 stycznia 2013, 10:20
Nie brak motywacji tylko nie chcą zmienić bo tak jest im wygodnie!. Jest to ich styl życia!  W zimie mają noclegowanie, tam ciepło, spanie, jedzenie. Mogłą się wykąpać, słuchać radia i oglądać telewizor. W lecie mieszkają na działkach, chodzą na jedzenie do Caritasu, dostają paczki i odzież. Jak chcą to dorabiają sobie przez zbieranie puszek, czy złomu. Żyją beztrosko, nie muszą się martwić o dom, dzieci, żonę którą zostawili. Mają swoją "społeczność" współne zainteresowania( alkohol, papierosy). Los kobiet bezdomnych jest okrutny, są wykorzystywane seksualnie, bite, poniżane. Inna sytuacją jest gdy bezdomnym zostało się bo straciło się dom przez biedę, wyjście z więzienia ( nie za przemoc w rodzinie). Tacy chcą pomocy i trzeba im dać szansę.