"Co cię nie zabije, to cię wzmocni". Serio?
Podczas jednej z wypraw zablokowała mu się noga w szczelinie skalnej. Nie było innego wyjścia, lekarz zdecydował, że trzeba ją odciąć. W jednej chwili cały świat Marka zawalił się jak domek z kart.
"Porażka" - to słowo u niejednej osoby wywołuje dreszcze. Zdarza się jednak, że życiowe traumy są nam potrzebne. Co mnie nie zabije, to mnie wzmocni - mawiał Nietzsche. Poniekąd miał rację. Pokonywanie trudnych sytuacji wzmacnia naszą pewność siebie, rozwija. Droga do sukcesu, czy to w sporcie czy w jakiejkolwiek innej dziedzinie nie jest łatwa. Polega na przyswajaniu umiejętności, które przed nabyciem zawsze są nowością. Zmaganie z tym, co niełatwe buduje osobowość i hart ducha. Słowa Nietzschego nie sprawdzają się jednak w każdej sytuacji.
Trudno mówić o rozwoju w momencie bezpośedniego zagrożenia życia, kiedy przeżyjemy wypadek, czy jesteśmy ofiarą groźnego pobicia. Po traumatycznych przeżyciach może pojawić się PTSD, czyli zespół stresu pourazowego charakteryzujący się powracającym wspomnieniem tego zdarzenia, obejmującym obrazy i odczucia. Długotrwały stres może również doprowadzić do stanów lękowych, depresji czy problemów układu krążenia. Idealnie byłoby unikać nieszczęść, jednak to się nie zawsze udaje. Najważniejsze, by nauczyć się wyciągać wnioski z przytrafiających się nam niepowodzeń i dostrzegać w nich szanse na poprawę życia.
Zawsze jest wyjście
Marek był przewodnikiem górskim. Kochał swoją pracę i nie wyobrażał sobie, że może w życiu robić coś innego. Nieszczęście spadło na niego nagle. Podczas jednej z wypraw zablokowała mu się noga w szczelinie skalnej. Nie było innego wyjścia, lekarz zdecydował, że trzeba ją odciąć. W jednej chwili cały świat Marka zawalił się jak domek z kart. Po amputacji przestał wychodzić z domu, rozmawiać z przyjaciółmi. - Co ja teraz będę robił? Bez nogi nie będę mógł wykonywać pracy - rozmyślał. Żona nie pozwoliła jednak Markowi załamać się, pod byle pretekstem wyciągała go z domu. Stopniowo mężczyzna zaczął akceptować swoją sytuację i poprawiało się jego samopoczucie.
W ciągu dwudziestu pięciu lat od wypadku Marek wybudował dom, założył własną firmę. Ma też dwoje dzieci, które już skończyły studia. Poradził sobie. - Z każdej sytuacji jest jakieś wyjście. Miałem to szczęście, że w trudnym momecie była przy mnie żona. Nie wiem jakie życie prowadzułbym dzisiaj bez jej wsparcia - mówi.
Wyższy stopień funkcjonowania
Wiesław Błaszczak w książce "Rozwój osobowości po doświadczeniu realnego zagrożenia życia" wspomina o tym, że skutkiem traumatycznych przeżyć może być tzw. rozwój pourazowy (PTG). Dotyczy to sytuacji, kiedy osoba nie tylko wraca do stanu sprzed zdarzenia, ale rozwija się, wchodząc na wyższy stopień funkcjonowania. Okazuje się, że pozytywne zmiany po trudnych zdarzeniach obejmują 42% osób, natomiast ok 95% twierdzi, że niechciane wydarzenie nauczyło je czegoś nowego.
Jonathan Haidt, profesor psychologii na Uniwersytecie w Wirginii w książce "Szczęście" wspomina o trzech rodzajach korzyści wynikających z trudnych doświadczeń. Pierwsza wiąże się ze wzmocnieniem pewności siebie i świadomością, że jesteśmy o wiele silniejsi, niż nam się wydawało. Druga pomaga zidentyfikować przyjaciół, którzy pomagają w trudnych chwilach. Wiele osób w ciężkich momentach nie wie, jak się zachować, więc woli nie podejmować żadnego działania. Trzecim plusem jest przewartościowanie życia. Po traumie zaczynamy cieszyć się życiem, chwytać każdy dzień i nie zabiegać usilnie o sprawy materialne.
Ile zdążymy unieść?
Czy istnieje odpowiedni rozmiar traumy, której przeżycie zagwarantuje nam rozwój? I czy trudne sytuacje dla każdego będą szansą na osiągnięcie wyższego poziomu funkcjonowania? Jak zbadał psycholog Dan McAdams, okazuje się, że nie. Wszystko zależy od typu osobowości człowieka (czy jest introwertykiem czy ekstrawertykiem?), jak bardzo jest otwarty na nowe wydarzenia, jakimi kieruje się wartościami. Istotne są też uruchamiane w trudnych sytuacjach mechanizmy obronne, otwartość na opinie innych osób, na swój temat oraz analiza własnych zachowań.
Ekstrawertyk szybciej dojdzie do siebie po trudności niż introwertyk. Optymista skupi się na szansach i będzie szukał jasnych stron w sytuacji, która go spotkała. Szybciej też wróci do pracy, uważając, że pożądane rezultaty są owocem wysiłku. Osoby toksyczne mogą przekuć trudną sytuację na zdarzenie negatywe, jednak te dorastające w kochającej rodzinie mogą je zamienić na pozytywne zdarzenie, jak choćby pomoc innym.
Przepis na równowagę
Trudne przeżycia odbierają nam poczucie równowagi życiowej, naruszają system wartości. Zmuszają także do próby naprawienia swojej sytuacji, odzyskania stabilności. W takich sytuacjach często szukamy pomocy u psychoterapeutów, zwracamy się do Boga. Zdarza się, że osoby po silnej traumie, przechodzą nawrócenie, które porównują do opadnięcia klapek przysłaniających oczy.
Zaraz po trudnym przeżyciu najważniejsze jest wsparcie bliskich. W takich przypadkach nieoceniona staje się rozmowa i zrozumienie ze strony przyjaciół. Osoba po silnym stresie jest rozdrażniona, łatwo się złości, może rozpłakać się w nieoczekiwanym momencie. Stąd tak ważna jest uważność, z jaką powinni do niej podchodzić bliscy. Z badań przeprowadzonych przez Jamesa Pannebakera wynika, że jednym z najskuteczniejszych sposobów na oderwanie się od traumy i rozpoczęcie nowego życia jest wyrzucenie z siebie niechcianych emocji za pomocą słów.
Z tego powodu tak ważna jest rozmowa - z najbliższymi bądź z psychoterapeutą. Można również pisać - Pennebaker zaleca pisanie 15 minut dziennie przez kilkanaście dni. Tyle wystarczy, by zaobserwować zmiany na lepsze. Nie są ważne przy tym zasady gramatyki czy ortografii - sam proces ubierania emocji w słowa i przelewanie ich na papier może sprawić ulgę. Psycholog zauważa przy tym, że na trudne sytuacje można się przygotować, a zależy to od ich interpretacji. Warto podkreślać dobre strony doświadczeń oraz pielęgnować relacje z ludźmi. W odnalezieniu sensu w trudnych momentach życia wielu ludziom pomaga również wiara.
Dobry moment na porażkę
Nie każdy moment w życiu człowieka jest odpowiedni na przyjęcie potężnego ciosu. Bolesne doświadczenia przeżyte w dzieciństwie nie mają pozytywnych rezultatów w dorosłym życiu. Małe porażki, takie jak osiągnięcie dziesiątego miejsca w zawodach zamiast pierwszego czy niekiedy zdobycie gorszej oceny w szkole są potrzebne, by dziecko zrozumiało, że sukces wymaga dużej wytrwałości. Z drugiej jednak strony, strata ukochanej mamy czy bycie świadkiem poważnego wypadku, mogą sprawić, że osoba pokrzywdzona do końca życia będzie borykać się z konsekwecjami przebytej traumy.
Andreas Krüger w książce "Pierwsza pomoc dla pokrzywdzonych dzieci" długotrwałe skutki traumy psychicznej porónuje do ciężkiej infekcji chorobowej. Można się z niej wyleczyć, lecz wirus pozostaje w organizmie. Infekcja, czyli ból związany z trudnym przeżyciem, może w każdym momencie powrócić i zająć ciało.
Zjawiskiem odżywania po wielu latach urazów psychicznych zajmuje się psychotraumatologia, która bada m.in. skutki przeżyć wywołanych II wojną światową. Zdarza się, że kiedy osoby, które wyszły z piekła wojny, po kilkudziesięciu latach, spotyka silny wstrząs np. wypadek czy strata mieszkania, odczuwają objawy stresu pourazowego. Na nowo odżywają w nich odczucia bezsilności i bólu.
Dzięki prowadzonej terapii można złagodzić przebieg "gojenia się rany", jednak ślad w psychice pozostaje. Ważne, aby każdy po traumatycznych przeżyciach miał szansę opłakać doznane krzywdy i mieć szansę na rozstanie się z trudnym doświadczeniem. Blizn wewnętrznych, tak samo jak tych noszonych na ciele nie da się usunąć. Przypominają one jednak o historii człowieka, na którą składają się dobre i słabsze momenty.
Skomentuj artykuł