Dlaczego Polacy tak często cierpią na choroby psychiczne? On to wiedział
Już za życia Kępińskiego zadawano sobie pytanie, dlaczego coraz więcej ludzi choruje na nerwice. Przecież żyjemy w coraz lepszych warunkach, przynajmniej w Polsce i w tej części świata.
Nie ma wojen, kataklizmów, więc skąd u człowieka ten lęk i wieczne chorobliwe napięcie nerwowe, zagubienie, a niekiedy rozpacz? Dlaczego stwarzamy sobie wyimaginowane zagrożenia i nawet wówczas, gdy nasz organizm wydaje się zdolny do normalnego funkcjonowania, popadamy w nerwicę?
Kępiński w Psychopatologii nerwic tak to wyjaśnił:
"Jest to problem smutku naszej cywilizacji, która mimo wspaniałych osiągnięć nie daje zadowolenia ani szczęścia, między innymi dlatego, iż wskutek niezwykłego skomplikowania stosunków produkcji, a w związku z tym także stosunków społecznych, każda próba realizacji własnych zamierzeń napotyka znaczny opór, a z drugiej strony, dzięki rozwojowi środków komunikacji i informacji, wzrasta poziom aspiracji".
Nasze złe samopoczucie bywa zatem, według niego, spowodowane głównie niemożnością zmieniania swego otoczenia według własnych pragnień i zamierzeń. Przeraża również niebezpieczeństwo zagłady, jakie stworzyła cywilizacja techniczna, świadomość, że w jednej chwili świat, w którym żyjemy, może zostać zniszczony, co powoduje poczucie wiecznego zagrożenia. Taka groźba istnieje także dzisiaj, wywołując w ludziach lęk prowadzący do nerwicy.
Cierpimy więc na skutek wszechobecnego w wysoko rozwiniętych krajach smutku oraz lęku wywołującego agresję. Także lęku przed zagładą. Lęk i agresja są zwykle kierowane na bliską osobę w rodzinie czy w pracy. Nerwicowy smutek, jak twierdził Kępiński, kryje często wrogość wobec otoczenia: pogardę, wstręt, uczucia pokrzywdzenia i nienawiści. A ponieważ uczucia mają dwukierunkowy wektor, żywiąc je, nienawidzimy też siebie i czujemy się nieszczęśliwi.
Antoni Kępiński. Gdy zachorował na raka zaczął pisać książki. I zmienił polską medycynę >>
Czy to rozwój cywilizacji generuje tak negatywne uczucia lęku i agresji, w konsekwencji wywołujące nerwice i inne zaburzenia psychiczne? A przecież ludzie wierzyli, że wyższa cywilizacja uczyni ich szczęśliwszymi, toteż ciągle podejmowali trudy i wysiłki prowadzące do jej rozwoju. Szczęście miało dać człowiekowi życie w dostatku, wygodne, przyjemne oraz obfite w dobra i rozrywki. Jak to się dzieje, że chociaż jesteśmy coraz zamożniejsi, mamy w zasięgu wiele różnorodnych towarów i atrakcji, nie czujemy się szczęśliwsi niż kiedyś? - pytał Kępiński.
Codziennemu życiu towarzyszy dzisiaj często pośpiech i nuda, co uznał za objawy zneurastenizowania społeczeństw cywilizacji technicznej i przekonywał, że to przesyt oraz znudzenie dostatkiem są przyczyną braku radości i szczęścia.
Zmęczenie współczesną cywilizacją objawia się więc, jak sądził, różnymi formami znerwicowania, a wynika ono także... ze zbyt łatwego osiągania przyjemności. Tak łatwego, że przyjemność, jak napisał, przestała być przyjemnością.
A uczucie szczęścia bywa tym silniejsze, im większy trud włożymy w jego osiągnięcie. W nadmiarze dóbr i przesycie, usypiającym, otępiającym, spowodowanym dobrobytem i brakiem aktywności, widział więc Kępiński przyczyny niezadowolenia z życia i smutku. Jego zdaniem człowiek jest szczęśliwszy wtedy, gdy czyni wysiłki, aby pokonywać wciąż nowe trudności. Toteż nerwice pewnego typu mijają, gdy chory znajdzie się w sytuacji wymagającej takiego wysiłku.
Już Kępiński zauważył, że w związku z rozwojem środków komunikacji raptownie zwiększała się ilość bodźców docierających do świadomości człowieka, spostrzegł, że ludzie są atakowani coraz większą liczbą często nieprzydatnych informacji, co ma zły wpływ na ich system nerwowy, bo nadmiar bodźców jest dla człowieka obciążeniem psychicznym. Gdy system nerwowy jest osłabiony, dochodzą do świadomości nie tylko ważne, ale i nieważne sygnały, gdyż nie zostają one wyeliminowane na niższych szczeblach układu nerwowego.
Dociera ich więc jednocześnie za dużo, a wtedy człowiek nie umie sobie z nimi poradzić, czuje zamęt, trudno mu uporządkować myśli, jego uwaga jest rozproszona, niczego nie może zapamiętać, zapomina, gdyż z nadmiaru bodźców odczuwa w głowie tylko szum i chaos. Dzisiaj, gdy istnieje znacznie więcej różnych środków przekazu i komunikacji, tych bodźców jest jeszcze więcej i ciągle się zwielokrotniają, więc zagrożenie stało się w naszych czasach jeszcze większe. Nie jesteśmy w stanie ich filtrować w czasie percepcji i oceniać ich wartości, żeby jedne eliminować, a inne rozważać i wyciągać z nich wnioski.
Przytłaczają nas, męczą, obciążają nadmiernie nasz system nerwowy, tym samym go osłabiając.
Przyczyn nerwic upatrywał też Kępiński w coraz słabszych i płytszych relacjach między ludźmi. Uważał, że to zmiana środowiska naturalnego na techniczne odbija się ujemnie na naszych wzajemnych stosunkach. Kontakty międzyludzkie stają się powierzchowne, krótkotrwałe, nie zaspokajają tkwiącej w człowieku potrzeby drugiego człowieka. Dzisiaj to już poważny problem nie tylko ludzi starszych, ale i młodych, którzy nie umieją nawiązywać i utrzymywać bezpośrednich relacji z innymi.
* * *
Tekst pochodzi z książki "Antoni Kępiński. Gra z czasem". Tutaj kupisz ją z 10-procentowym rabatem >>
Skomentuj artykuł