Gdy pozwolisz zawiści osiągnąć swój cel

(fot. Crystian Cruz / flickr.com)
Norbert Lechleitner

Dwaj mężczyźni leżeli w tej samej ciasnej, małej izolatce. Tylko jeden z nich był w stanie na tyle podnieść głowę, by wyjrzeć przez znajdujące się tam wąskie okienko. Drugi chory musiał leżeć na wznak i mógł się tylko nieruchomo wpatrywać w ściany oraz sufit.

Popołudniami zdarzało się, że promień słońca wpadał przez okienko, rozjaśniając mrok izolatki. Wówczas ten, który leżał bliżej okna, podnosił się odrobinę i mówił współpacjentowi, co widzi na zewnątrz.

Opowiadał o parku za oknem, o drzewach skąpanych w blasku słońca, o ptakach i o dużym stawie, po którym pływały łabędzie oraz kaczki. Opowiadał o spacerowiczach, o ich psach i o obłokach na niebie.

Zauważył przy tym, że jego opisy działały na drugiego chorego dobroczynnie. Ustał jego niepokój, a szorstki często głos stał się milszy dla ucha i sympatyczniejszy, kiedy prosił opowiadającego o dokładniejszą relację i więcej szczegółów.

Tak więc opisywał mu ładne dziewczęta w letnich sukienkach, czy ludzi opalających się, czytających lub harcujących na łące. A raz opowiadał, jak to mała dziewczynka, karmiąc kaczki, o mały włos nie wpadła do wody.

Współpacjent z łatwością wyobrażał sobie wszystkie opisywane sceny, tak jakby to on sam je obserwował. Naraz przyszła mu do głowy myśl, że to niesprawiedliwe, iż pacjent przy oknie ma tak wspaniały widok, a on sam nie może nic z tego zobaczyć. Myśl ta niczym kornik wgryzała się coraz głębiej w jego serce, które wkrótce całkowicie zatruła zawiść. Z trudem przychodziło mu zachowywać się tak, jakby nadal cieszył się popołudniowymi opowiadaniami. Zarazem jednak, choć podsycały jeszcze bardziej jego zawiść, nie mógł z nich zrezygnować.

Żądło zazdrości nie pozwalało mu już nawet zasnąć nocą. Leżał bezsennie w łóżku i rozmyślał nad tym, jakby to było pięknie, gdyby sam wreszcie mógł wyjrzeć przez okno i w ten sposób uczynić trochę bardziej znośnym swój pobyt w tej nieprzyjemnej izolatce.

Jego rozmyślania przerwał głośny kaszel. Chory pod oknem dostał ataku. Dusił się i rzęził. Gwałtownie się poruszał i nie mógł chyba znaleźć guzika dzwonka, aby wezwać dyżurującą w nocy pielęgniarkę. Zawistnik nie poruszył się. Nie zadzwonił po pomoc. Udawał, że śpi i nie widzi, iż chory jest w potrzebie.

Rankiem pielęgniarka zastała pacjenta martwego w jego stojącym pod oknem łóżku. Przyszedł lekarz, po czym łóżko ze zmarłym wywieziono w milczeniu z pokoju.

Teraz drugi chory pozostał sam. Nie potrafił powściągnąć swej niecierpliwości. Po południu spytał pielęgniarkę, czy nie mogłaby przesunąć jego łóżka pod okno, co też chętnie uczyniła.

Osiągnął swój cel. Podniósł się z trudem, by móc wreszcie samemu napawać się tym pięknym widokiem i... zobaczył szary mur sąsiedniego domu.

Więcej w książce: Oaza dla duszy - Norbert Lechleitner 

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Gdy pozwolisz zawiści osiągnąć swój cel
Komentarze (2)
T
tom
18 kwietnia 2013, 22:02
Nie tak się rodzi zawiść. Zawiść się rodzi wtedy, kiedy najpierw obaj leżą w izolatce, a następnie ten od okna zdrowieje i wychodzi, a drugi zostaje sam. Bez dobra które od tamtego otrzymywał a tym bardziej bez dobra które tamten dostał. Jest różnica między tymi dwiema sytuacjami. I dlatego, nie ma we mnie skłonności do takiego potępiania zaistników, jak to zazwyczaj ludzie deklarują. Zawiść się rodzi wtedy, kiedy współtowarzysze niedoli różnych i bied, "porzucają" tych co zostają, ponieważ im się dostają teraz już jakieś lepsze okoliczności, sprawy. A trzeba pamiętać jeszcze, że wspólne znoszenie różnych bólów i bied, pomoc sobie nawzajem w ich znoszeniu tworzy więź. Także w zawiści najczęściej jest pzrede wszytskim  gniew za odebraną więź, towarzystwo w potrzebie, przez tego, kto już nie ma takiej potrzeby, dostawszy coś lepszego.
T
teresa
11 grudnia 2012, 09:43
Ktoś musi zbudować mur,któy ocali innych.Po jednej zawistni, po drugiej znienawidzeni.