Jak przestać być zakompleksioną ofiarą losu?

(fot. shutterstock.com)
Dr Maria Popkiewicz-Ciesielska

Chyba każdy ma jakieś kompleksy - mniejsze lub większe, które w różny sposób wpływają na nasze życie. Często, żeby sobie z nimi poradzić "przerzucamy" je na innych - zwykle podświadomie. W jaki sposób to robimy i jaki wpływ na innych mogą mieć nasze kompleksy?

Jak przestać być zakompleksioną ofiarą losu?

Trzy pułapki wynikające z zakompleksienia. Z ustawiania się w pozycji ofiary losu wyciągnie nas dr Maria Popkiewicz-Ciesielska - kobieta zarażająca swoja życzliwością, niosąca pomoc. Na co dzień robi to zawodowo prowadząc gabinet psychoterapii we Wrocławiu.

DEON.PL POLECA

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jak przestać być zakompleksioną ofiarą losu?
Komentarze (11)
S
someonelikeyou
14 grudnia 2014, 19:48
Moim zdaniem najskuteczniejszą metodą jest zaakceptowanie tych wszystkich kompleksów, co oznacza uwolnienie się od nich poprzez szczere przyznanie przed samym sobą. Mówisz sobie "faktycznie jestem tą nie dość dobrą osobą, której w nic dobrego w życiu nie może się przytrafić". Każda inna metoda będzie jedynie ucieczką od głęboko zakorzenionego przekonania o samym sobie, i na tym poziomie świadomości jest to najszczersza prawda. Uciekając, nieświadomie utwierdzamy się w przekonaniu o swojej niedoskonałości, bo po co mielibyśmy to robić, jeżeli nie jest to prawdą? a to z kolei za każdym razem, kiedy upadamy przynosi nam cierpienie. Chodzi tutaj o to, żeby pogodzić się z tą najmroczniejszą prawdą o nas samym i dzięki temu wznieść ponad schemat myślenia uwarunkowany przez tą negatywną myśl, która zniekształca odbieraną przez nas rzeczywistość. Trzeba szczerze przyznać się przed sobą "ok, jestem głupi, brzydki itd. i nie mogę nic z tym zrobić, nie ma dla mnie ratunku, żadnej nadzieji i muszę jakoś z tym żyć". O ile nie ma w tym żadnej ukrytej nadzieji, że być może jest coś co może pomóc mi stać się lepszym, wtedy następuje coś wspaniałego, uwalniasz się od tych przekonań poprzez ich akceptacje, wznosisz się na wyższy poziom zrozumienia. Tak jak już ktoś tutaj wspomniał, problem w tym, że nie kochamy siebie za to jacy jesteśmy, nie akceptujemy swoich wad. W tym stanie nie potrafimy dostrzec błednego koła w jakim się znaleźliśmy, dlatego aby się z niego wydostać musimy stanąć w miejscu, przestać grać w grę umysłu, której wygrać nie możemy, bo takie są jej zasady. 
N
nicia
14 grudnia 2014, 22:53
mądrze mówisz!
A
andrzej
14 grudnia 2014, 16:57
Sama prawda, choć nieco gorzka. Najpierw należy zrozumieć jak powstają kompleksy, jaką pasożytniczą mają naturę i jak zniewalają umysły ludzi. Jest wiele pozycji książkowych na ten temat, każdy powinien coś dla siebie odpowiedniego znaleźć i trochę się zagłębić w tą tematykę. Jest wiele metod prowadzących do uwolnienia się z kompleksów i dla każdego będzie inna. Dla kompleksów natury fizycznej ostateczną pomocą może być  np chirurgia, choćby plastyczna. Już niedługo powinny też pojawić się pierwsze narzędzia z inżynierii genetycznej oraz nanotechnologii. Nie wiem czy będą to powszechne narzędzia i dostępne dla wielu, czy też zostaną ograniczone do wąskiej grupy ludzi, trudno prorokować w tej materii. Kompleksy natury psychicznej są jeszcze trudniejsze w usunięciu. Jednak ludzie sobie i z tymi kompleksami dają radę. Jedną z metod jest przeprogramowanie świadomości, a najmniej inwazyjną metodą są AFIRMACJE. Spotkałem ludzi którym nie pomogli drodzy specjaliści, a pomogły właśnie afirmacje. Nawet takie pozornie naiwne - rano przed lustrem "jestem wspaniała/y", "jestem doskonała/y", "jestem kochana/y" po jakimś czasie zaczynają przemieniać nasze otoczenie. Zwykle aby cokolwiek dostrzec potrzeba od 30 do 90 dni pracy rano tuż po obudzeniu i tuż przed zaśnięciem, w ciągu dnia w wolniej chwili relaksu też można takie afirmacje przywoływać w myślach. Afirmacje trzeba układać z sensem trzeba się tego nauczyć. Nie cały rok pracy potrafi zmienić nawet całe życie.
A
andrzej
14 grudnia 2014, 16:57
c.d.   Przykład z życia. Znajoma - lekki zez, krzywe nogi, nieco za krótkie, niesymetryczna twarz, krzywe zęby, rude włosy (a kiedyś to był stygmat dla człowieka), jakieś tam krzywe palce u nóg i coś tam jeszcze. Dla wielu mężczyzn po prostu istna kobieta tragedia. Minęło kilkanaście lat. Spotykam kobietę o rudych włosach z niesymetryczną fryzurą (maskującą niedoskonałość twarzy), bardzo gustowny ubiór podkreślający piękno kobiecego ciała i najważniejsze - sposób zachowania.  Kilka lat pracy nad sobą zaowocowało zmianą sposobu zachowania, korektę charakteru, zmianę wizerunku wyszukanymi metodami stylizacyjnymi, czyli zupełną przemianą kobiety tragedii w cud natury. Tutaj nic samo się nie zrobi. Potrzeba trochę świadomego wysiłku dobrze ukierunkowanego na cel. Aby tego dokonać trzeba to zrozumieć, a więc trzeba sobie dać trochę czasu i popracować nad sobą.
A
Ania
14 grudnia 2014, 15:03
Mam mieszane uczucia. Moim zdaniem ta Pani mówi o manipulatorach. Oczywiście, bycie manipulatorem, nie wyklucza kompleksów. Obawiam się, że osoby zakompleksione, które manipulatorami nie są, po odsłuchaniu tej wypowiedzi wpadną w jeszcze większy dół.
Z
zawiedziona
24 kwietnia 2014, 11:49
do tego filmu powinna być dołączona magiczna różdżka,wtedy miałby sens.
Q
qlka
12 lutego 2014, 22:16
El napiasła: "To że ktoś ma kompleksy nie znaczy że chce ciągnąc za sobą innych żeby oni też w nie wpadli." Wcale nie chce ale robi to nieswiadomie. Są zakompleksieni, którzy milczą, służą, usprawiedliwiają innych, byle tylko poczuć że ktoś ich lubi. Są też zakompleksieni, którzy wymuszają troskę, manipulują, byle tylko poczuć że ktoś ich lubi. Jedni i drudzy robią to nieświadomie. Ani jedni ani drudzy nie kochają siebie więc też innych nie potrafią kochać. Złośliwy manipulant to nic przyjemnego ale służalcza postawa też nie jest dobra. Pomagać innym żeby komuś pomóc a pomagać żeby samemu poczuć się lepiej to zasadnicza różnica.
J
J
22 marca 2014, 10:46
Bzdura.
E
El
6 lutego 2014, 20:02
ja sie nie zgadzam z tym co Pani mówi. To że ktoś ma kompleksy nie znaczy że chce ciągnąc za sobą innych żeby oni też w nie wpadli. Ja myśle że to jest tylko i wyłącznie krzywdzenie siebie i chec zwrócenia na siebie uwagi żeby ktoś sie nade mną ulitował i pocieszył.  ... Elisa, zakładasz błędnie, że każdy, kto ma kompleksy opowiada o nich wszystkim wokół. Są osoby, które dobrze funkcjonują w społeczeństwie, z zewnątrz, a w środku zmagają się z mnóstwem kompleksów. Nie dzielą się nimi z kimkolwiek. Upada więc Twoja teoria o zwracaniu na siebie uwagi. Publiczne użalanie się nad sobą, by znaleźć się w centrum zainteresowania, to zupełnie inny problem, wynikający raczej z  niezaspokojonnych potrzeb emocjonalnych. Poza tym, jeżeli komuś, kto naprawdę (naprawdę!) myśli o sobie źle, powie się "e tam, po prostu chcesz zwrócić na siebie uwagę", zrobi się mu olbrzymią krzywdę.
E
elisa
6 lutego 2014, 17:44
ja sie nie zgadzam z tym co Pani mówi. To że ktoś ma kompleksy nie znaczy że chce ciągnąc za sobą innych żeby oni też w nie wpadli. Ja myśle że to jest tylko i wyłącznie krzywdzenie siebie i chec zwrócenia na siebie uwagi żeby ktoś sie nade mną ulitował i pocieszył. 
BG
BOGDAN GRYKO
6 lutego 2014, 16:25
MÓGŁBY POWSTAĆ TAKI CAŁY CYKL O OSOBOWOŚCI CZŁOWIEKA BARDZO PRZYDATNE RZECZY TO BY BYŁY DLA WIELU LUDZI ZAGUBIONYCH