Leczyć się z relatywizmu i moralnego cynizmu?

(fot. Johnny Worthington / flickr.com)
Józef Augustyn SJ / slo

O ile skrupulanci cierpią z powodu przewrażliwionego, pełnego urojonego poczucia winy sumienia, o tyle osoby cyniczne zdają się nie mieć żadnego poczucia winy. Zachowując się w sposób niemoralny, a nawet popełniając największe zbrodnie, nie czują wyrzutów sumienia. Postępują tak, jakby sumienia nie miały.

O ile skrupulanci wszędzie dopatrują się grzechu, o tyle cynicy, lekceważąc uznane normy, nie doświadczają żadnego grzechu. U osób cynicznych możemy mówić o atrofii, eutanazji czy aborcji sumienia. W głębokiej postawie cynicznej sumienie zdaje się nie funkcjonować.

Dwa sumienia

DEON.PL POLECA

Z okazji sześćdziesiątej piątej rocznicy Powstania Warszawskiego jedna ze stacji telewizyjnych przytoczyła wypowiedzi dwu żołnierzy Wehrmachtu, którzy jako bardzo młodzi ludzie brali udział w jego tłumieniu. Uderza kontrast pomiędzy tymi relacjami: w pierwszej ujawnia się głęboka niewrażliwość duchowa i moralny cynizm zasłaniający się estetyką; w drugiej - ciężkie, chore poczucie winy, które dręczy starego dziś człowieka od sześćdziesięciu pięciu lat, a obrazy zbrodni, jakich był świadkiem, nie pozwalają mu spać.

Oto pierwsza wypowiedź: "Patrzyliśmy na płonącą Warszawę, nie zastanawiając się nad tym, co dzieje się z ludźmi w płomieniach - wspomina Ludwig Kerstiens, który w czasie powstania miał dwadzieścia lat. - To był piękny, czysto estetyczny widok. W czasie powstania czytałem wiele, aby nie stracić kontaktu ze światem literatury niemieckiej, który wyniosłem z domu. Chciałem się z nim identyfikować, nawet w takiej sytuacji. To były bardzo ambitne teksty. Naczelną zasadą Wehrmachtu była umiejętność obchodzenia się z wrogiem. Ale dla nas, żołnierzy, SS to byli bandyci, więksi niż ci bandyci w Warszawie". "Czyli niż polscy powstańcy?" - dopytuje dziennikarka. "Tak, niż polscy powstańcy" - potwierdza z uśmiechem. Cynizm nie pozwala przyznać się do uczestnictwa w masakrze i zbrodni niewinnych ludzi, nawet po sześćdziesięciu pięciu latach.

Druga wypowiedź to słowa Mathi Schenka, który w czasie tłumienia Powstania Warszawskiego miał osiemnaście lat: "Nie można sobie wyobrazić okrucieństw, na które patrzyliśmy. Któregoś dnia musieliśmy szturmować szpital. Wpadło SS. Zastrzelili polskich rannych. Później wzięli pielęgniarki i jeszcze jednego lekarza i popędzili ich nago przed siebie. A teraz najgorsze. Powiesili ich za stopy i strzelili w brzuchy. Później ktoś z Wehrmachtu podszedł do nich i uwolnił ich od męczarni strzałem w głowę. Teraz dowiedziała się pani czegoś na temat powstania. I tak było codziennie. Innego dnia z budynku wyszły dzieci i wszystkie z podniesionymi rączkami mówiły: «Nie jesteśmy powstańcami^. Stanęły na schodach. My, żołnierze Wehrmachtu, opuściliśmy broń, ale w tym momencie SS otworzyło ogień. Do dziś słyszę wydany rozkaz dowódcy: «Oszczędzać amunicję. Używać kolb».

Pani rozumie? Nie, pani nic nie rozumie! Nie strzelać. Zatłuc. Tego nie można sobie wyobrazić. Zobaczyłem kiedyś małą dziewczynkę, może dziesięcioletnią. Była wystraszona. Machałem jej, by do mnie podbiegła, chciałem, by zeszła z linii ognia. Była może krok ode mnie, gdy ujrzałem, jak jej główka rozpada się na tysiące kawałków. Strzelił do niej podporucznik Wehrmachtu. Wieczorem przyszedł do mnie i powiedział: «Ależ to był mistrzowski strzał». Wie pani, co mu odpowiedziałem: «Po-czekaj, ty też dostaniesz swój mistrzowski strzał». Nie wrócił do domu. Gdyby pani widziała, jak kobietom wyrywano dzieci z ramion i wrzucano do ognia, jak gwałcono kobiety i też wrzucano do ognia. Tego sobie pani nie może wyobrazić. Nikt nie może. To znęcanie się... Są rzeczy, o których nie byłem w stanie nigdy pisać i mówić. Do dziś nie jestem... Nie, nie wszyscy tacy byli. Ale i my, w Wehrmachcie, takich mieliśmy. Zabici w powstaniu nigdy nie umierają. Tej nocy znów do mnie wrócą".

Definicje cynizmu

Definicje słownikowe i encyklopedyczne określają zwykle cynizm jako pogardliwe, lekceważące i wyzywające odrzucenie wszelkich ideałów, norm, zasad moralnych i religijnych oraz uznawanych przez społeczeństwo autorytetów. To także deprecjonowanie szanowanych instytucji oraz przyjętych sposobów postępowania i zachowania. Osoby cyniczne, choć same odrzucają wszelkie zasady, to jednak potrafią wykorzystywać dla własnych celów wiarę innych ludzi w ogólne normy, wartości i ideały.

Cynizm charakteryzuje także brak wiary w dobre intencje ludzi, w ich altruizm i życzliwość. Ludzie cyniczni są podejrzliwi, nieustannie dopatrują się u bliźnich własnego interesu. W sferze zaś poznawczej za ludzi cynicznych uważa się tych, którzy odrzucają istnienie obiektywnej prawdy i obiektywnego dobra. Wszystko dla nich staje się relatywne i moralnie względne. Cynicy wyznają etykę sytuacyjną. Czyny stają się dobre lub złe w zależności od sytuacji, w jakiej są popełnione. Osoby cyniczne twierdzą, że każdy pogląd i każda opinia mogą zostać uznane za prawdziwe lub też przeciwnie za fałszywe, zależnie od okoliczności lub po prostu od gry ludzkich interesów.

Nie należy łatwo utożsamiać postawy cynicznej z postawą agnostycyzmu czy ateizmu. To dwie różne kategorie oceny moralnej. Nie każdy cynizm ma swoje korzenie w postawie ateistycznej. Istnieją ludzie, którzy podają się za agnostyków czy ateistów, ale z najwyższym szacunkiem odnoszą się do naturalnego sumienia oraz prawa moralnego. To osoby, które choć wstrzymują się od religijnych deklaracji, a czasami wręcz negują istnienie Boga, de facto nieraz nieświadomie Go poszukują. Z drugiej zaś strony, możemy też mieć do czynienia z osobami, które uważają się za wierzące i praktykujące, ale w sprawach moralnych przyjmują cyniczne postawy, prowadząc w wyrachowany sposób podwójne życie.

Nie ma Boga, wszystko wolno

Jak pokazuje życie, nierzadko dochodzi jednak do sprzężenia zwrotnego pomiędzy ateizmem acynizmem natury etycznej. Zdarza się, że radykalny cynizm to nie tylko przejaw życiowego wygodnictwa, ale bezpośredni produkt rozmyślnego i podjętego świadomie odrzucenia Boga, by w ten sposób uwolnić się od zobowiązań natury moralnej. Tezę tę rozwija Fiodor Dostojewski. Klasycznym przykładem takiej postawy w jego twórczości jest między innymi Iwan Karamazow z powieści Bracia Karamazow: "Dla wszystkich poszczególnych ludzi - mówi Dostojewski ustami Iwana - takich jak my na przykład, którzy nie wierzą ani w Boga, ani w swoją nieśmiertelność, prawo moralne przyrody powinno się natychmiast stać przeciwieństwem poprzedniego prawa religijnego. A zatem egoizm posunięty do niegodziwości powinien być nie tylko dozwolony człowiekowi, ale i uznany za niezbędny, najrozsądniejsze i omal nie najszlachetniejsze wyjście w jego sytuacji".

Smierdiakow, nieślubny syn Fiodora Karamazowa, który przeniknął cynizm swego przyrodniego brata, tak ocenia w rozmowie z nim jego postawę moralną: "Kiedyś to pan był jakiś śmiały, «że niby wszystko jest dozwolone...». [...] Pan bardzo mądry. Pieniądze to pan kocha. Ja wiem. Honory też pan kocha, bo bardzo pan dumny. I wdzięki kobiece to pan nad wyraz kocha. A najbardziej to żyć w spokojnym dostatku i żeby nikomu się nie kłaniać... to najbardziej ze wszystkiego". W tym fragmencie autor Braci Karamazow ukazuje doskonale, jak cynizm światopoglądowy przekłada się na codzienne zachowania i postawy moralne. Cyniczne patrzenie na świat nie pozostaje teorią - jest realizowane w praktyce codziennego życia przez konkretne decyzje i wybory.

Współcześni ateistyczni autorzy nie tylko kwestionują uznane zasady moralne, ale oskarżają samą religię jako taką o wszystkie możliwe zbrodnie, a o wierzących wyrażają się z wyniosłością i pogardą. To czysty cynizm. Obok osławionego Richarda Dawkinsa i jego książki Bóg urojony, drugą ateistyczną "gwiazdą" jest francuski myśliciel Michel Onfray. Wjego poglądach postawa antyreligijna ściśle łączy się z hedonizmem. Zasadę Dostojewskiego: "Jeśli nie ma Boga, wszystko wolno", Onfray zamienił na ateistyczny dogmat: "Nie ma Boga, wszystko wolno". Stąd też jego ateizm łączy się z radykalnym hedonizmem: ponieważ Boga nie ma, rzeczywiście wszystko jest dopuszczalne.

W książce Traktat ateologiczny Onfray oskarża religię o wszelkie możliwe zło: "Religia monoteistyczna [.] każe nam nienawidzić samych siebie, darzyć wzgardą własne ciała, poniżać intelekt, oczerniać zmysły, opowiadać się za tym wszystkim, co neguje spełnioną subiektywność; [religia] zwrócona przeciw innym jest źródłem pogardy, złości, wrogości, nietolerancji, a więc również rasizmu, ksenofobii, kolonializmu, wojen niesprawiedliwości społecznej. Spójrzmy na historię: ileż krwi przelano za Boga Jedynego, ileż ludów skazanych w jego imię na nędzę"3. Wszelkie nieszczęścia - twierdzi Onfray - jakie spadały na ludzki rodzaj w ciągu całej jego historii, miały swoje źródło niemal wyłącznie w religii. Arogancja i cynizm takiego myślenia jest dla wielu z nas tak zaskakująca i nieoczekiwana, iż spontanicznie czujemy, że podejmowanie polemiki z tego typu oskarżeniami jest bezcelowe i bezzasadne.

Nie tylko odrzucanie zasad moralnych i religijnych wpływa na codzienne postawy moralne, ale także przeciwnie: niemoralne postępowanie kształtuje cyniczne poglądy, które mają usprawiedliwić własne wybory i decyzje.

Jezus mówi: Każdy bowiem, kto źle czyni, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby jego uczynki nie zostały ujawnione. Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki zostały dokonane w Bogu (J 3, 20-21). Współczesne liberalne poglądy, w których odrzuca się wszelkie normy religijne i moralne, są zwykle przykrywką dla niemoralności i niewierności sumienia. Światopoglądowy cynizm daje ujście najniższym instynktom, a rozpasane namiętności tworzą cyniczne ideologie. I tak cynizm w postępowaniu i myśleniu zlewa się w jedno.

Tę postawę opisał między innymi Erich Maria Remarque w powieści Na Zachodzie bez zmian. Główny bohater, a zarazem narrator, wyznaje: "Dostaliśmy się do strefy, gdzie rozpoczyna się front, i staliśmy się ludzkimi bestiami. [.] Niektórzy nasi odpychają ich kopnięciem, że aż nieboracy przykrywają się nogami. Tylko czasem, gdy błagają szczególnie żałośnie, mimo woli wpada się w gniew i odpowiada kopnięciem. Gdyby przynajmniej nie patrzyli w ten sposób; ileż niedoli mogą zawierać takie dwie małe plamki, tak małe, że można je zakryć kciukiem, oczy ludzkie". Zepsucie moralne - owoc zbrodni wojennych - sprawiło, że walka przestała być już tylko zmaganiem się z wrogiem ojczyzny, a stała się sposobem realizowania własnych najniższych instynktów.

Tę samą postawę cynizmu ukazuje Jonathann Littell w powieści Łaskawe. Jej bohater - gestapowiec Aue, mający na sumieniu wiele zbrodni -pisząc po wielu latach wspomnienia, zapewnia czytelnika: "Mogę was zapewnić, że do samego końca będę wolny od wszelkiej skruchy. Nie żałuję niczego: taką miałem pracę i już. [...] Wszystko, co robiłem, robiłem z całkowitą znajomością rzeczy, przekonany, że należy to do moich obowiązków i że jest to konieczne, jakkolwiek nieprzyjemne i nieszczęśliwe by to było. Na tym także polega wojna totalna: ktoś taki jak cywil przestaje istnieć".

To właśnie cynizm każe otoczyć się grubym murem niewrażliwości, chłodu i brutalności, by cierpiąc samemu z powodu najmniejszej doznanej przykrości, nie odczuwać żadnego poruszenia w stosunku do ludzi, którym bestialsko zadaje się ból, cierpienie i śmierć. To cynizm - ten ideologiczny i wprowadzany w praktykę - leży u podstaw przemocy i pogardy do drugiego człowieka i to zarówno w czasach wojny, jak też pokoju.

Cynik okrutny także dla siebie

Zdumienie budzi nieraz cynizm nastolatków, którzy z zimną krwią zadają śmierć, a później z kamienną twarzą czekają na wyrok sądowy przekreślający im życie na zawsze. Dzieje się tak, ponieważ cynik okrutny jest nie tylko dla innych, ale także dla siebie. Człowiek cyniczny uderza nie tylko w innych, ale również we własne życie.

W lipcu 2007 roku dwudziestotrzyletni pisarz Mirosław Nahacz popełnił samobójstwo. Zdążył wydać trzy książki, które opisują brutalny świat odurzenia narkotycznego i alkoholowego. W usta głównego bohatera książki Osiem cztery autor wkłada słowa, które są de facto opisem jego osobistej sytuacji: "Nam wolno prawie wszystko, myśleć, mówić, a w dodatku nic nie musimy; nie trzeba się bić, zresztą nie ma o co; nie ma żadnych idei; jak ktoś chce, może na siłę zostać harcerzykiem albo ministrantem, może odnajdzie sens i podobne duperele, nam to nie jest do niczego potrzebne. [.] Wiedzieliśmy też, że mimo wszystko jesteśmy tak samo głupi jak wszyscy, jak całe nasze rozpieszczone pokolenie, że samym gadaniem się nie wygra. Ale nie można przecież wygrywać, bo nie ma o co się bić. Zresztą to i lepiej, bo teraz nikomu by się nie chciało. [...] Nie. Nigdy nie chodziło o to, że czegoś nam brakuje albo że ktoś wyrządził nam krzywdę, że ojciec był alkoholikiem, że kogoś tłukli w domu. Sęk w tym, że często jest iluzorycznie normalnie".

Ludzie z takim podejściem do życia stają się niebezpieczni, najpierw dla siebie samych.

Zwycięży ten, kto wyrzeknie się wszystkiego

Jak leczyć się z relatywizmu i moralnego cynizmu? Trzeba zastosować identyczne środki, jak w leczeniu skrupułów: wierną modlitwę, pokutę i dawanie jałmużny. Skamielina niewrażliwości moralnej i duchowej łatwo roztapia się w szczerej, skruszonej modlitwie, w wyrzeczeniu, umartwieniu i służeniu ubogim. Szczególnie pomocna w leczeniu z cynizmu staje się przede wszystkim refleksja nad własnym i cudzym cierpieniem, szczególnie tym, które jest owocem nieodpowiedzialnego traktowania swojego życia. "Nic tak nie sprzyja przebudzeniu w nas zdolności do rozumienia innych, jak szarpiące duszę rozmyślania nad własnymi przestępstwami, błędami i przeoczeniami" - pisał Aleksander Sołżenicyn.

Dla autora Archipelagu Gułag jego ośmioletni pobyt w sowieckich łagrach stał się miejscem obudzenia się jego sumienia i wiary w Boga. Stąd też czas więzienia uważał wręcz za łaskę i dar Boży. Pisał: "Powracam do lat, gdy siedziałem za kratą, i powiadam, wprowadzając często w zdumienie ludzi, którzy mnie otaczają: bądź błogosławione więzienie, bądź błogosławione za to, żeś było w moim życiu"8. Cierpienie najpełniej przekonuje nas, że nie jesteśmy panami swego życia, a tym bardziej życia innych. Nie potrafimy przecież - co przypominał nam Jezus - odmienić choćby jednego włosa na swojej głowie ani też przedłużyć choćby o minutę swojego życia.

Rozwijanie dojrzałości sumienia, podtrzymanie równowagi i wrażliwości moralnej, choć nie jest łatwe, staje się wręcz warunkiem naszego człowieczeństwa. To wierność sumieniu stanowi o istocie ludzkiej godności.

Człowiek, który wyrzeka się swojego sumienia, traci w jakimś sensie swoje człowieczeństwo, staje się nieludzki. Człowiek bez sumienia jest bestią. Przykłady, które przytoczyliśmy powyżej, świadczą o tym najlepiej.

Bywają chwile w życiu człowieka, kiedy wierność sumieniu musi zostać okupiona wysoką ceną: namysłem, modlitwą, skruchą, wyrzeczeniem, znoszeniem niesprawiedliwości, a nawet życiem. Prześladowania religijne, którymi ludzkość nękana jest od tysiącleci, stawiają człowieka nieraz przed dramatycznym wyborem między zaparciem się Boga i siebie samego a wyrzeczeniem się swego ziemskiego życia. Nie były to jedynie dylematy chrześcijan pierwszych wieków. W XX wieku miliony ludzi wierzących zapłaciło cenę krwi za wierność sumieniu. I dzisiaj tysiące chrześcijan, szczególnie w krajach muzułmańskich, staje przed tym samym dramatycznym wyborem. Wielu z nich wybiera jednak wierność sumieniu i płaci za to przelewem krwi własnej i swoich bliskich.

Jak obronić swoje sumienie, gdy staje się przed prześladowcą? Oto rada, jaką daje Sołżenicyn w przytaczanym już Archipelagu Gułag: "Czego potrzeba, aby być silniejszym od śledczego i całego tego potrzasku? Trzeba wejść do więzienia bez drżenia o swoje, zostawione za bramą, pełne ciepła życie. Trzeba na progu sobie powiedzieć: moje życie się skończyło, trochę za wcześnie, ale co zrobić. Na wolność nigdy już nie wyjdę. Pisane mi jest, że zginę - teraz albo trochę później, ale później będzie nawet jeszcze ciężej, lepiej więc prędko. Nie mam już nic własnego. Bliscy umarli dla mnie - i ja dla nich umarłem. Ciało moje jest dla mnie od dzisiaj czymś obcym i bezużytecznym. Tylko duch mój i moje sumienie są dla mnie dalej drogie i ważne. Tylko ten zwycięży, który wyrzeknie się wszystkiego".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Leczyć się z relatywizmu i moralnego cynizmu?
Komentarze (2)
A
abcd
9 października 2012, 14:51
tak. relatywizm moralny to po rozwodzie żyć w ponownym związku, niesakramentalnym, i uważać, że "miłość ci wszystko wybaczy", a duszpasterstwo dla niesakramentalnych pomoże uśpić sumienie.
T
teresa
9 października 2012, 14:07
Różnie to bywa, ale najgorzej jest wspominać o jedzeniu przy kimś głodnym. Dopust Boży.Nie boję się śmierci głodowej ,a wy?