Maksymalizm moralny może być zaraźliwy
Większość ludzi stosunkowo rzadko robi coś, co wyraźnie odbiega pozytywnie od uznawanych norm społecznych. Ale czasem maksymalizm moralny może być "zaraźliwy" - przekonuje w rozmowie z PAP dr hab. Anna Oleszkowicz z Instytutu Psychologii Uniwersytetu Wrocławskiego.
Dr hab. Anna Oleszkowicz, profesor UWr, prowadzi badania nad zachowaniami, które wykraczają poza standardy oczekiwań społecznych i które można określić mianem maksymalizmu moralnego. - Mówi się, że tak postępujące osoby to altruiści, osoby pozytywnie "zakręcone", działacze społeczni - wyjaśnia psycholog.
Maksymalizm moralny należy do zachowań rzadkich, zawyża standardy społeczne i odwołuje się do motywacji nieegoistycznej. Osoby podejmujące takie zachowania działają zgodnie z uniwersalnymi wartościami i ponoszą przy tym dość wysokie koszty osobiste. Istotnym warunkiem jest również to, że zachowania te nie mogą wynikać z obawy przed karą za ewentualne łamanie prawa, gdyby nie były podjęte.
Podczas badań, które dr Oleszkowicz przeprowadziła na próbie ok. 100 dorosłych osób z co najmniej średnim wykształceniem, okazało się, że za zachowania maksymalnie moralne uznawane są m.in. oddawanie szpiku kostnego, bezinteresowne pomaganie osobom niepełnosprawnym, adopcja chorego dziecka, oddawanie do transplantacji organów swojego zmarłego dziecka, ratowanie cudzego życia lub obrona ludzkich wartości z narażeniem własnego życia, zachowania honorowe, a nawet... zwracanie uwagi wandalom niszczącym mienie.
Badani w dużej większości odpowiadali, że sami nie postępują w taki sposób, ale sądzą, że powinni takie zachowania podejmować. Ponadto wskazywali, że takie zachowania zasługują na szczególny podziw i innych ludzi należy zachęcać do ich realizacji.
- Każdy z nas mógłby mieć okazję wykazać się maksymalizmem moralnym, ale większość ludzi raczej tego nie robi - zauważa Anna Oleszkowicz. - Maksymalizm zakłada pewną postawę nonkonformistyczną, wykraczającą poza ustalone normy czy schematy. Zatem potrzebne są jednostki, które potrafią wytrącić społeczeństwo z takiego konformizmu, potrafią poruszać sumienia.
W innym badaniu psycholog sprawdzała podejście Polaków do idei zostania dawcą szpiku kostnego. Okazało się, że aż 40 proc. badanych deklarowało, że gdyby szpiku potrzebował ktoś z ich rodziny, nie zawahałoby się zostać dawcą. Natomiast tylko 5 proc. badanych nigdy nie zgodziłoby się zostać dawcą szpiku. Z badań Oleszkowicz wynika też, że największą zachętą do zostania dawcą byłaby namowa ze strony znajomych, którzy już poczynili kroki w tym kierunku np. oddali szpik kostny lub zarejestrowali się jako dawcy. - Maksymalizmem można więc się zarazić od innych - ocenia badaczka.
Dodaje, że "maksymaliści moralni" według opinii badanych wykazują się takimi cechami, jak odwaga, empatia, wrażliwość czy altruizm. A te cechy częściowo można w sobie wykształcić. Np. dziecko może uczyć się od rodziców zachowań empatycznych, wrażliwości na potrzeby innej osobę, przejąć motywację do czynienia dobra innym.
Jednak, jak podkreśla naukowiec z UWr, maksymalizm moralny nie zawsze jest zachowaniem odbieranym w społeczeństwie jednoznacznie pozytywnie.
Uczestnicy jednego z badań Anny Oleszkowicz byli pytani o to, jakie mogły być motywy zachowań osób, które wykraczały ponad obowiązujące normy moralne. Wśród przypisywanych motywów, oprócz pozytywnych czynników np. chęci niesienia pomocy innym czy chęci realizacji własnych norm moralnych, respondenci spodziewali się, że zachowanie mogło być interesowne, a więc jego motywacją była np. chęć zyskania pieniędzy, sławy czy koneksji. - Pokazuje to pewien opór przed takimi zachowaniami - komentuje psycholog.
Jej zdaniem, opór wynika z tego, że aby zdobyć się na niespodziewanie pozytywny czyn, trzeba przełamać własne nastawienie, czasem lenistwo czy wygodę, trzeba też poświęcić czas. Opór może się też rodzić z buntu przeciw nachalnie promowanym postawom lub po prostu z lęku.
- To nie jest oczywiste, że społeczeństwo czy społeczność zawsze wyraża zgodę na maksymalizm moralny - zauważa Oleszkowicz i przypomina, że np. niektóre sekty zabraniają transfuzji krwi czy przeszczepiania narządów. - Natomiast społeczeństwo koncentrujące się na śmiałych poszukiwaniach, postępowych ideach czy szlachetnych zachowaniach - rozwija się i dokonuje planowej zmiany o charakterze kreatywnym. Staje się bardziej tolerancyjne, otwarte i wrażliwe na potrzeby swoich członków - dodaje psycholog.
Zdaniem badaczki, nowe idee i zachowania wykraczające poza standardowe oczekiwania lansowane są początkowo przez jednostki lub małe grupy. Jeśli wiele osób to zaakceptuje, powstają warunki do rozpowszechniania tego typu zachowań i budowania nowych standardów. Jednocześnie społeczeństwo poprzez swoje instytucje stwarza warunki do niesienia pomocy, czego przykładem są szpitale, w których można oddać szpik kostny, fundacje czy instytucje pozarządowe.
Rozmówczyni PAP przypomina, że coraz więcej osób w dowodach nosi karteczki ze zgodą na oddanie organów po śmierci lub zgłasza taką gotowość swoim rodzinom. Zaznacza, że na Zachodzie regularne oddawanie krwi, zgłaszanie się na dawcę szpiku kostnego czy bycie wolontariuszem - nie jest rzadkością. - Coś, co kiedyś było maksymalizmem moralnym, po latach może stać się standardowym zachowaniem - zauważa psycholog.
Oleszkowicz zaznacza, że zachowania altruistyczne nie są do końca bezinteresowne. Chociaż nie przynoszą korzyści materialnych, to dzięki nim można zyskać satysfakcję osobistą, związaną z własnym systemem wartości. - Dla niektórych to może być bardzo silna nagroda - podsumowuje badaczka.
Skomentuj artykuł