Trudne dzieciństwo i jego skutki zdrowotne
Osoby, które doznały traumatycznych przeżyć w dzieciństwie, np. śmierci rodzica czy przemocy, są bardziej narażone na przedwczesny zgon. A ci, którzy jako dzieci żyli w biedzie, częściej cierpią na choroby układu krążenia - wykazały badania.
Jak wyliczył zespół dr Janice Kiecolt-Glaser z Uniwersytetu Stanowego w Ohio, ludzie, którzy jako dzieci byli bardzo maltretowani lub przeżyli inne traumy mogą żyć siedem do 15 lat krócej niż osoby z ogólnej populacji.
Z kolei badacze z Uniwersytetu w Pittsburgu wykazali, że bieda doświadczona w dzieciństwie, zwłaszcza w wieku nastoletnim, nasila stres oraz zwiększa ryzyko stwardnienia tętnic i chorób układu sercowo-naczyniowego w życiu dorosłym.
Kiecolt-Glaser razem ze swoimi współpracownikami przeprowadziła badania w grupie 132 zdrowych osób w starszym wieku, z czego 58 opiekowało się krewnym z chorobą Alzheimera lub inną demencją, a 74 nie miało podobnych obowiązków. Jak wynika z wcześniejszych prac, opieka nad przewlekle chorą bliska osoba prowadzi do przewlekłego stresu i negatywnie wpływ na zdrowie fizyczne i psychiczne.
Wszyscy wypełniali ankietę dotyczącą objawów depresji, innych schorzeń oraz zachowań mających wpływ na zdrowie. Zadawano też pytania na temat doświadczonej w dzieciństwie przemocy i zaniedbań lub innych traumatycznych przeżyć, jak śmierć matki czy ojca, poważne problemy małżeńskie między rodzicami, dorastanie w domu, w którym ktoś cierpiał na chorobę psychiczną czy uzależnienie od alkoholu oraz brak bliskiej relacji choćby z jedną osoba dorosłą.
Okazało się, że osoby, które w dzieciństwie doznały przemocy fizycznej, seksualnej lub emocjonalnej, albo przeżyły traumatyczne doświadczenie miały we krwi wyższy poziom interleukiny-6 (IL-6), która jest wskaźnikiem stanu zapalnego w organizmie. Podobny wzrost poziomu IL-6 odnotowano u osób opiekujących się chorym krewnym.
U opiekunów, którzy jako dzieci doświadczyli przemocy stwierdzono dodatkowo zwiększony poziom innego wskaźnika stanu zapalnego - tj. czynnika nekrozy nowotworu TNF-alfa - w porównaniu z innymi opiekunami lub osobami z grupy kontrolnej.
Zdaniem dr Kiecolt-Glaser, oznacza to, że przemoc doświadczona w dzieciństwie może nasilać stany zapalne w organizmie związane z dużym stresem, jakim jest np. opieka nad ciężko chorym krewnym. Jak przypomniała badaczka, utrzymujący się wysoki poziom IL-6 i TNF-alfa został powiązany z takimi schorzeniami, jak choroby serca, zapalenie stawów, cukrzyca typu 2, osteoporoza, nowotwory, a nawet choroba Alzheimera.
W dalszych testach naukowcy zaobserwowali też, że osoby, które jako dzieci doświadczyły dwóch lub więcej ciężkich przeżyć miały oznaki szybszego starzenia komórek. Stwierdzono bowiem, że ich telomery - tj. zakończenia chromosomów chroniące cenny materiał genetyczny, które skracają się przy każdym podziale komórki - były wyraźnie krótsze. Na tej podstawie naukowcy obliczyli, że osoby, których dzieciństwo było wyjątkowo trudne mogą żyć od siedmiu do 15 lat krócej, niż ludzie z ogólnej populacji.
Jak podsumowała dr Kiecolt-Glaser, badania te potwierdzają, że traumatyczne przeżycia z dzieciństwa zwiększają podatność na stres i powodują długotrwałe konsekwencje zdrowotne na całe życie.
Drugi zespół naukowców kierowany przez dr Karen A. Matthews z University of Pittsburgh wykazał natomiast w kilku badaniach, że osoby, które wychowały się w biednych rodzinach mają już we wczesnej młodości, a nawet w nastoletnim wieku, grubsze i sztywniejsze ścianki tętnic, co wiąże się z wyższym ryzykiem miażdżycy. Nastolatki z biednych domów mają też wyższe ciśnienie krwi niż rówieśnicy.
W innych badaniach ten sam zespół zaobserwował, że dzieci i nastolatki wychowywane w biedzie mają nie tylko wyższe ciśnienie krwi i tętno, ale też wyższy poziom wrogości oraz reagują większym stresem na różne sytuacje społeczne, nawet te, które nie wiążą się z żadnym zagrożeniem.
Zdaniem dr Matthews, wyniki te dowodzą, że wiele schorzeń, które wykrywa się w wieku średnim, jak np. choroby serca, ma swój początek w dzieciństwie.
- Dzieci, które mają minimalne zabezpieczenie, zarówno ze strony rodziny jak i społeczeństwa, dorastają w nieprzewidywalnym i stresującym środowisku. To czyni je bardziej podatnymi na negatywne skutki trudnych doświadczeń. Jedynym sposobem przystosowania się jest bowiem wypracowanie nadmiernej czujności, pozwalającej stawić czoła potencjalnym zagrożeniom. Ale skutkuje to tym, że interpretują jako zagrożenie nawet te zdarzenia, które takie nie są i przestają ufać ludziom. Wówczas kontakty z ludźmi stają się źródłem stresu, który zwiększa pobudzenie, podnosi ciśnienie krwi, nasila stany zapalne i wycieńcza organizm. A to wszystko wpływa na ryzyko chorób układu krążenia - podsumowała badaczka.
* Informacje na ten temat podaje serwis internetowy EurekAlert.
Skomentuj artykuł