Zemsta jest słodka... Czy odczuwamy zadowolenie, gdy odgrywamy się na innych?
Czy nasz mózg jest zaprogramowany na odczuwanie rozkoszy, kiedy się na kimś mścimy i wyobrażamy sobie, że ktoś cierpi? Czy to raczej mechanizm obrony własnej, gdy ktoś wyrządza nam krzywdę? - na te pytania odpowiada Julia Fischer w książce "Zakochany mózg i inne niezwykłe stany".
Wcześniej czy później wszyscy kiedyś wpadamy w złość - wówczas przeważnie nie czujemy się komfortowo. Złość to w czystej postaci efekt stresu. Są jednak takie chwile, kiedy wraz ze złością przenika nas rozkoszne mrowienie od końca włosów aż po czubki palców.
Groźny błysk w oku, szyderczy uśmiech... Szykuje się zemsta
W takich momentach w naszych oczach pojawia się groźny błysk, a kąciki ust podnosi nam szyderczy uśmiech. Tak się dzieje, kiedy ktoś nas sprowokował, a my planujemy zemstę - lub jej dokonujemy.
„Słodkość” zemsty badały rozmaite grupy naukowców. Ich eksperymenty przebiegały podobnie jak doświadczenie badające frustrację (…). Osoby znajdujące się w komorze skanera grały w grę polegającą na tym, aby na dany sygnał nacisnąć przycisk szybciej, niż zrobi to przeciwnik. Uczestnicy tych doświadczeń byli przekonani, że ich przeciwnicy są w sąsiednim pomieszczeniu oraz że naprawdę mają szansę z nimi wygrać. Tak naprawdę grali jedynie z komputerem i było z góry ustalone, jak często mają wygrać lub przegrać. Naukowcy obmyślili różne strategie, które miały prowokować graczy.
W kilku eksperymentach badane osoby za każdym razem, gdy przegrywały, słyszały nieprzyjemny dźwięk - wtedy mówiono im, że głośność dźwięku wybrał przeciwnik. Jeśli uczestnicy wygrywali, mogli sami zdecydować o natężeniu dźwięku, którym ogłuszą przeciwnika.
W innych badaniach „przeciwnik” zabierał pieniądze graczowi, który przegrał. Z kolei w razie zwycięstwa przegrany mógł się zemścić sam, zabierając pieniądze rywalowi. Postawiono jeden warunek: wprawdzie można było odebrać pieniądze przeciwnikowi, ale nie trafiały one na konto uczestników - chodziło zatem tylko o rewanż, a nie o wyższą wygraną.
Im silniejsza prowokacja, tym silniejsza żądza zemsty
Co się okazało: im złośliwiej komputer prowokował graczy, tym bardziej gotowała się w nich złość, agresja i pragnienie zemsty. Uczestnicy coraz bardziej zwiększali głośność dźwięku, który miał usłyszeć przeciwnik, odbierali kontrahentom coraz więcej pieniędzy. Obraz w ich mózgach pokazywał, że w głowach sprowokowanych graczy uruchomiła się sieć złości i w miarę zwiększającej się agresji stawała się coraz aktywniejsza - dotyczyło to zwłaszcza wyspy. Wiemy, że jest ona częścią kory mózgu i uczestniczy, po pierwsze, w procesie odczuwania empatii, po drugie, w przetwarzaniu licznych bodźców negatywnych, jak ból, wstręt - i najwidoczniej także złość i zemsta. Wraz z wyspą coraz bardziej uaktywniała się jeszcze jedna struktura w sprowokowanym mózgu: jądro półleżące, kluczowa część naszego układu nagrody. Im bardziej świeciło ono na monitorach, kiedy komputer prowokował graczy, tym silniejsza była w nich żądza zemsty. Im większa była radość z planowanego odwetu, tym bardziej agresywna była zemsta i tym silniej była odczuwana.
Czy zatem oznacza to, że nasz mózg jest zaprogramowany na odczuwanie rozkoszy, kiedy się na kimś mścimy i wyobrażamy sobie, że ktoś cierpi? Raczej nie.
Pomyśl, zanim się zemścisz
Psycholodzy przypuszczają, że ten mechanizm ma nam zapewnić uruchomienie obrony własnej, gdy ktoś wyrządza nam krzywdę. Dzięki niemu możemy się obronić, uwolnić i w razie wątpliwości dzięki aktowi zemsty zabezpieczyć się przed kolejnym atakiem naszego dręczyciela.
Julia Fischer "Zakochany mózg i inne niezwykłe stany. Odkryj, jak zmieniają cię emocje" (Wyd. MANDO)
Nasza kora przedczołowa dba z kolei o to, aby nie poniosła nas każda fantazja o zemście, choć niejedna z nich może być tak piękna. Kora przedczołowa analizuje sytuację i przesyła układowi nagrody wiadomość: „Stój, nie ciesz się za wcześnie! Na końcu pewnie sami sobie zaszkodzimy. Lepiej więc sobie odpuśćmy. Choć możemy się jeszcze trochę nacieszyć myślą o zemście”.
Skomentuj artykuł