Buntuję się, ale wiem, jak sobie z tym radzić. Spróbuj mojej rady
Często bunt w głowie brzmi lepiej, niż gdy go wypowiadasz. Lepiej, żeby nie prowadził do sytuacji, w której nie potrafisz się z kimś pogodzić.
Ktoś podaje mi rękę na przeprosiny, a ja myślę czy to prawdziwe. Ktoś chwali mnie za coś, w czym nie czuję się dobra i zastanawiam się, czy ze mnie nie drwi. Ktoś każe mi coś zrobić, a ja czuję, że nie podołam, że to za dużo. Ktoś mnie ucisza, ale ja nic nie zrobiłam itd. Odzywa się we mnie nagle wewnętrzny bunt.
Co się dzieje, gdy się buntujesz?
Bunt pojawia się w nas i może zostać uciszony lub wysłuchany. Gdy dzieję się to drugie, mogą wyjść niemiłe sytuacje. Kiedy zostaje uciszony, często dręczy nas w środku. Jak ktoś mógł powiedzieć, że nie smakuje mu moja kawa?! Czy ten człowiek ze mnie drwi? Nie potrafię tańczyć, a on mówi, że wywijam na parkiecie?!
Ogólnie emocje są obojętne, ale to my nadajemy im cechę: albo negatywną albo pozytywną. Jeśli coś sprawia, że chodzimy poirytowali jest wielkie prawdopodobieństwo, że w końcu wybuchniemy. Nieraz zdarza się to przy małej sprawie, chociaż w głowie mamy większy scenariusz przyczyn i obrazy. Osoby z zewnątrz nie zawsze rozumieją naszą obrazę.
Co zrobić, gdy jesteś blisko wybuchu?
Osobiście polecam wyjście z pomieszczenia, gdzie znajduję się problem i chwilę ciszy - z samym sobą. Przeanalizowanie sytuacji i wypowiedzenie wszystkiego... Bogu. Może być na głos, przecież nikt nam tego nie broni. Często nasz bunt w głowie brzmi lepiej, niż gdy go wypowiadamy. Lepiej, żeby bunt wewnętrzny nie doprowadził do sytuacji, w której nie potrafię się z kimś pogodzić.
Najlepszym sposobem dla mnie jest rozmowa. Nic tak nie pomaga na bunt, jak po chwili wytchnienia wszystko opowiedzieć osobie, która nas zdenerwowała. Nawet jeśli ona nic na to nie odpowie.
Tekst pochodzi z bloga umocniona.blog.deon.pl
Skomentuj artykuł