Spoglądasz na ekran co kilkanaście minut? Być może cierpisz na FOMO
Pragnienie stworzenia więzi z innymi ludźmi i uczestniczenia w działaniach grupowych jest w nas głęboko zakorzenione. Obecnie jednak coraz częściej u ludzi pojawia się lęk przed tym, że coś może ich omijać. Myślące w ten sposób osoby są nieustannie pełne niepokoju, biegają z jednej imprezy na drugą i zapominają, że można się odprężyć i cieszyć daną chwilą. O nowym zjawisku zwanym FOMO, pisze w swojej książce „Zakochany mózg i inne niezwykłe stany” Julia Fischer.
Co to jest FOMO?
Wg statystyki opracowanej w 2017 roku 47 procent użytkowników smartfona cierpi na syndrom FOMO. Występowanie tego zjawiska powiązane jest z niskim poczuciem wartości, małym poczuciem samozadowolenia, zmartwieniami i zwątpieniem.
FOMO to skrót od fear of missing out, oznacza lęk przed niebraniem udziału w fajnych wydarzeniach i przed tym, że coś nas omija. To prawdziwa epidemia naszych czasów. Powodem jest przede wszystkim nieustannie zwiększające się korzystanie z mediów społecznościowych.
Pragnienie stworzenia więzi z innymi ludźmi i uczestniczenia w działaniach grupowych jest w nas głęboko zakorzenione i wynika z ewolucji – jednym słowem, jest całkiem normalne. Przecież potrzebujemy innych, abyśmy sami mogli przeżyć.
Lęk przed tym, że coś nas omija
Dlatego zjawisko zwane FOMO nie jest niczym nowym i nie ogranicza się do użytkowników smartfonów. Nawet jeśli nie jesteśmy ciągle online, może nękać nas myśl, że zdecydowaliśmy się na niewłaściwą imprezę, na niewłaściwe spotkanie lub na niewłaściwe zajęcia, że gdzieś indziej dzieje się coś fajniejszego. Myślące w ten sposób osoby są nieustannie pełne niepokoju, biegają z jednej imprezy na drugą i zapominają, że można się odprężyć i cieszyć daną chwilą.
Badania nad zjawiskiem FOMO nie są jeszcze prowadzone na szeroką skalę, lecz na podstawie pierwszych wyników uzyskanych w Stanach Zjednoczonych i w Europie stwierdzono, że objawy FOMO mają przede wszystkim osoby, które są niezadowolone ze swojego życia, częściej się nudzą, pragną więcej uwagi ze strony innych i nie czują się kompetentne w swoich działaniach. Dotyczy to zwłaszcza młodych osób wchodzących w dorosłość do trzydziestego piątego roku życia, częściej mężczyzn niż kobiet.
FOMO a media społecznościowe
Media społecznościowe w kolosalny sposób zaostrzają lęk przed tym, że coś nas omija. Nie da się ukryć, że osoby cierpiące na FOMO poza światem mediów społecznościowych są szczególnie narażone na to, że mając dostęp do internetu, bez przerwy będą sprawdzać, czy czegoś nie przegapiły. Wtedy nie ma znaczenia, czy akurat z kimś rozmawiają, prowadzą samochód czy spotykają się na romantycznej kolacji przy świecach - mały duszek FOMO bez przerwy nerwowo stuka je w ramię: „Hej! Ty! A co teraz robią inni? Może dzieje się coś fajnego? Musimy ze sobą pogadać! Poza tym nie sądzisz, że moglibyśmy spędzić jeszcze bardziej gorący wieczór?”.
Na te pytania nie znajdą odpowiedzi, dopóki nie zerkną w ekran smartfona. Tak robi średnio co 18 minut 57 milionów użytkowników telefonów w Niemczech ponad sto razy dziennie. Po raz pierwszy zaraz po przebudzeniu się, potem podczas śniadania, później na uczelni, w pracy i ostatni raz przed pójściem spać. Każdego dnia spędzamy 3,25 godziny w internecie, a większość tego czasu poświęcamy na portale społecznościowe.
Kusi nas ich ciągła dostępność. Możemy pisać komentarze, wymieniać się wiadomościami na komunikatorach, sprawdzać, co robią inni, i pokazywać im, gdzie akurat jesteśmy. Do pewnego stopnia jest to oczywiście fajne. Jeszcze nigdy nie było tak łatwo nawiązać z kimś kontakt, poznać nowego partnera lub nową partnerkę, stworzyć sieć kontaktów i mimo ogromnych odległości rozmawiać ze znajomymi i rodziną.
A interakcja jest przyjemna! Twórcy mediów społecznościowych na pewno wiedzieli, że sposób funkcjonowania platform społecznościowych wykorzystuje nasz układ nagrody i układ przywiązania. Każdy lajk, każde serduszko, jakie dostajemy na portalach, i każde ciekawe odkrycie, jakiego dokonujemy, pobudza mechanizm uwalniania dopaminy. W zwojach naszego mózgu wystrzeliwują fajerwerki dopaminowe i narasta atmosfera radosnego podniecenia: „Dalej, chodź, szybko, tylko zerkniemy, co się dzieje online!”. Kiedy widzimy dużą liczbę lajków, a nowe odkrycia sprawiają nam radość, w naszych żyłach zaczynają krążyć opioidy: „Taaak, ludzie mnie kochają!” lub „Ależ ten kotek jest słooodki!”.
Ani się obejrzymy, jak przyzwyczaimy się do tego, aby w każdej wolnej minucie zanurzać się w świecie mediów społecznościowych. W każdej sekundzie przerwy sięgamy po smartfon. Im częściej pobudzamy w ten sposób nasz mózg, tym bardziej potrzebujemy nowych, ekscytujących bodźców. Jednocześnie napływ informacji, aktualizacji i przepisów na smoothie bowl jest tak wielki, że nie jesteśmy w stanie dowiedzieć się wszystkiego. Bardzo szybko pojawia się uczucie, że musimy być bez przerwy online i koniecznie wstawiać nowe posty - w ten sposób będziemy na bieżąco i świat o nas nie zapomni.
FOMO a utrata sensu życia
Oprócz tego mimowolnie zaczynamy porównywać się z tymi, których widzimy na portalach społecznościowych. A w świecie kolorowych, wygładzających filtrów ich życie wydaje się doskonalsze i ciekawsze niż nasze własne. Szczęśliwy ten, kto potrafi zdystansować się od takich myśli, wielu jednak poddaje się presji. Chcą dotrzymać kroku i czują wewnętrzny przymus, aby także wrzucić jakieś zdjęcie (oczywiście w odpowiednim oświetleniu i od najlepszej strony). Nagle każda scena z życia przemienia się w post, element instastories i w hasztagi - prawdziwy obraz danej chwili wydaje się obciachowy. Niektórzy posuwają się nawet do wymyślania swoich przeżyć i udawania, że są w innym miejscu niż naprawdę. Znam osoby, które wrzucają na Instagram zdjęcia z podróży samolotem do wspaniałego miejsca - na ekskluzywną plażę lub na ceremonię rozdania nagród - a chwilę później spotykam je w supermarkecie w dziale serów.
Jaki wstyd.
I jak dramatyczna musi być sytuacja kogoś, kto czuje się do tego zmuszony.
Natomiast część osób, obserwując luksusowe życie i lajki u znajomych, czuje się tak niedowartościowana, że regularnie doświadcza poczucia utraty sensu życia. Kiedy po radosnym oczekiwaniu wywołanym dopaminą nie następuje nagroda, lecz pod wyszlifowanym do błysku postem widnieje jedynie samotne, małe serduszko, nadchodzi uciążliwa frustracja. Jeśli ktoś daje się pożreć takim uczuciom, tkwi przed migoczącym ekranem smutny i sam jak palec. Odreagowując swój smutek, wiele osób spędza jeszcze więcej czasu w internecie, zamiast poświęcić go prawdziwym przyjaciołom. Poczucie samotności, bycia niekochanym i niezadowolenia wzmacnia się i tak wpada się w błędne koło.
Przeczytaj więcej w książce „Zakochany mózg i inne niezwykłe stany” wydanej nakładem wydawnictwa MANDO.
Skomentuj artykuł