3 pomysły na Wigilię inną niż zwykle
Wigilię można niechcąco zamienić w prawdziwy wieczór przetrwania. W każdym domu ludzie realizują swój rodzinny scenariusz. To, jak jutro będzie w Twoim, zależy również od Ciebie.
W większości domów zwykle zaczyna się podobnie. Ktoś wypatruje pierwszej gwiazdki na niebie, ktoś krząta się przy stole dostawiając kolejne nakrycia, ktoś parzy sobie dłonie gorącymi pierogami, wyjmując je na półmisek. Ktoś większy nalewa barszcz, ktoś mniejszy sprawdza, czy aby na pewno pod choinką jest wystarczająca liczba prezentów, a ktoś dowolnego wzrostu wzywa domowników na modlitwę.
Po krótszej lub dłuższej chwili stoimy zgromadzeni wokół stołu, słuchając tych samych co rok, dwa lata i wieki temu słów Ewangelii. Na stole tańczy płomień świecy, zapach wszystkich świątecznych potrwa mile roznosi się w powietrzu, komuś zadrży głos, a ktoś ze śmiechem rzuci się komuś w ramiona dzieląc się opłatkiem.
W większości domów kolacja wigilijna zwykle zaczyna się podobnie. A co wydarza się dalej?
Może w Twoim domu łamanie się opłatkiem to wyczekiwany przez wiele miesięcy moment, gdy bez skrępowania można komuś wyznać po raz kolejny miłość. Może odliczasz dni do Świąt, bo w końcu możesz się na nich spotkać z rodziną i ukoić tęsknotę. Może Twoi domownicy z nabożnością klękają do modlitwy, a przy stole toczą się rozmowy o rzeczach ważnych, radosnych, pięknych i dobrych. Może ledwo zdążacie odejść od stołu przed pasterką, bo tak lubicie spędzać ze sobą czas, ciesząc się opowieściami z codzienności, dzieleniem kawałkami życia każdego członka rodziny.
Jeśli tak właśnie przeżywasz Boże Narodzenie, to bardzo Ci gratuluję i cieszę, że są takie domy. Gorąco wierzę, że w takich miejscach te trzy dni świętowania to czas pokoju, radości i napełniania się miłością Nowonarodzonego. Jeśli to Twoja historia, to nie czytaj dalej, zamiast tego skocz po pyszną herbatę, przyda się przy tych niekończących się rozmowach.
A może u Ciebie jest inaczej? Scenariusz pierwszy
Gdy tylko jeden z członków rodziny kończy czytanie Ewangelii, gdy skrzypienie krzeseł ustanie, zaczyna się narzekanie. Na pierwszy ogień oczywiście służba zdrowia, niekończące się kolejki do lekarzy, nieudane operacje, przekręty, zamykane szpitale.
Te opowieści najlepiej ubarwić faktami, zatem za chwilę słyszysz o wszystkich chorobach każdego członka rodziny. Żeby jednak nie było tak kolorowo, to ktoś na pewno przypomni niedawne nieszczęście, jakie spotkało ciocię Krysię. Ach nie, ona to jeszcze nic, posłuchajcie, co mnie się zdarzyło…
W okolicy dwunastej potrawy jest jasne, że zawsze może być gorzej. Że żyjesz w kraju bez przyszłości, którym rządzą ludzie niespełna rozumu, gospodarka chyli się ku upadkowi, a każde małżeństwo kończy się rozwodem. Twoje też się skończy, poczekaj, aż pojawi się dziecko, albo gdy podrośnie, to zobaczysz… Ta tyrada dramatów, narzekań i żali nie ma końca. Jak w przetargu, kto da więcej - bo zawsze można z kapelusza wyciągnąć historię jeszcze gorszą niż u przedmówców.
Scenariusz drugi
Ta opowieść może wydarzyć się niezależnie, czy jesteś samotny, czy już masz chłopaka, czy jesteś narzeczonym, żoną, spodziewasz się dziecka albo już je masz. Nie ma znaczenia, jak radzisz sobie w pracy, z jakimi wynikami kończysz studia, ile stopni awansowałeś w tym roku.
Przy stole wigilijnym są ci, którzy wiedzą lepiej od Ciebie, czy Twój pomysł na życie jest sensowny. Słyszysz pytania o to, dlaczego jeszcze nie albo dlaczego już.
W połowie Twojej odpowiedzi poznasz sto złotych rad, jak poznać dziewczynę marzeń, jak zbudować dom, jak wychować dziecko, jak zajść w ciążę, jak zmienić pracę, albo jak się zdrowo odżywiać. Nie ma znaczenia, że nie pytasz. Rady spływają jak fontanna czekolady - bierz ile chcesz, częstuj się, dla każdego wystarczy!
Scenariusz trzeci
Wróćmy do początku. Może u Ciebie nie ma już opłatka, bo jakoś tak nie wiadomo było, co komu życzyć, to zrezygnowaliśmy. Siadacie do stołu. Ktoś pyta, komu i ile nalać barszczu, padają komplementy o pysznych pierogach czy ładnie ubranej choince.
Ktoś rzuca w przestrzeń pytanie, jak się jechało, jaką pogodę zapowiadali na Święta i czy puszczą w telewizji Kevina. Niezdarne próby rozpoczęcia rozmowy spełzają na niczym. W ciszy stukają widelce, zagłuszając milczenie. Na stół wjeżdża ostatnia potrawa. Po niej jeszcze klasyczne podziękowania, szurnięcie zasuwanych krzeseł i już, przetrwaliśmy, można spokojnie udać się do siebie.
Ta jedna noc
Te obrazki nie wyczerpują wszystkich możliwych scenariuszy kolacji wigilijnych w naszych domach. Są smutne, a jednocześnie z zasłyszanych historii wiem, że bardzo prawdziwe. Mimo usilnych starań nie zawsze uda się, by ta jedna noc była inna niż wszystkie pozostałe dni w roku. Marzymy o pięknych Świętach, o spotkaniach w rodzinnym gronie, o doświadczeniu radości Bożego Narodzenia, i… czar pryska w codzienności.
Najpiękniej przystrojona choinka, najpyszniejsze potrawy na stole, najstaranniej dobrane prezenty nie odmienią naszych relacji w jeden wieczór. Jeśli na co dzień nie mamy o czym rozmawiać, jeśli każdy żyje w swoim świecie, jeśli myślimy o życiu negatywnie przez 364 dni w roku, to nie zdołamy przez kilka godzin udawać kogoś innego. Braknie nam wprawy i maska opadnie, albo znowu odejdziemy od stołu z pełnym brzuchem i pustym sercem.
Może więc wykorzystać tę jedną noc, by rzeczywiście pozwolić Bogu narodzić się w naszych rodzinach? Skoro Jezus przyszedł na ten świat w drodze, w samym środku podróży Maryi i Józefa, w wielkiej niegotowości, w szarych dniach powszednich, to może i my mamy dzisiaj szansę w tych naszych niedoskonałych domach Go spotkać? Może warto w tym ostatnim tygodniu przygotować się do kolacji wigilijnej tak, by odmienić jej charakter i wypełnić ją radością?
Trzy pomysły na Święta inne niż zwykle
Nadzieja podpowiada, że powyższe scenariusze można zmienić. Wymaga to oczywiście odwagi, by przełamać znany wszystkim schemat i wystawić się na różne komentarze. Masz do stracenia co najwyżej pół godziny strojenia sobie z Ciebie żartów, ale do wygrania o wiele więcej. Możesz odmienić nie tylko tę kolację, ale każde kolejne spotkanie, wykorzystując jeden z poniższych pomysłów:
1. Coś dobrego
Kiedy w Twoim domu tematy rozmów krążą wokół tego, co kiepskie, niedoskonałe, nieprzemyślane, beznadziejne i trudne, atmosfera gęstnieje od narzekania. Wstając od takiego stołu raczej nie ma się ochoty na zachwyt nad Bożym Narodzeniem…
Możesz to odkręcić, proponując swoistą grę: mówimy o świecie tylko dobrze albo wcale. Im bardziej ten pomysł odstaje od codziennego sposobu komentowania rzeczywistości, tym bardziej potrzeba pilnować przestrzegania reguł tej gry. Można mówić o innych tylko dobre rzeczy, można proponować ulepszenia niedziałających kwestii w społeczeństwie, można opowiadać miłe rzeczy ze swojego życia.
Ważne, by jakikolwiek przebłysk narzekania, obgadywania, negatywizmu spalił na panewce i nie został wypowiedziany na głos. Po takiej półgodzinnej rundzie jest szansa, że humory będą lepsze, a w świadomości członków rodziny zagości zaskakująca myśl, że mówienie o świecie dobrze jest ogromnie przyjemne!
2. Duma i sukcesy
W naszych rodzinach są osoby, które lubią mieć rację i obdarowywać otoczenie złotymi radami na każdą życiową sytuację. To bywa męczące, szczególnie gdy dotyka Ciebie i chcesz już odwrócić od siebie uwagę.
Może zaproponujesz domownikom podzielenie się swoimi sukcesami z mijającego roku? Takie historie o radości, satysfakcji i dumie pozwolą zobaczyć rodzinę w innym świetle i poznać ich lepiej.
Wówczas okaże się, czym każdy żyje, co dla niego ważne, co osiągnął i w czym jest dobry. Być może opowiedzenie o tym będzie trudne - warto każdego ośmielić i nie komentować wypowiedzi, ale zamiast zawstydzania dać ciepły uśmiech. Przecież o to w tych Świętach chodzi - byśmy stawali się sobie coraz bliżsi i napełniali radością…
3. Miodowe lata
Jeżeli przy stole wigilijnym w Twoim domu panuje milczenie i nie bardzo wiadomo, jaki temat rozpocząć, by atmosfera zrobiła się lżejsza, warto wrócić do wspomnień z młodości. W tym aspekcie każdy ma coś do opowiedzenia!
Oprócz standardowych historii, jakie powtarza się z roku na rok w niemal każdej rodzinie, można przywołać dziecięce sekrety, psikusy czy zabawne wpadki. Papież Franciszek na Światowych Dniach Młodzieży w Krakowie mówił do wolontariuszy, by rozmawiali ze swoimi dziadkami i poznawali ich ustami historię. To wezwanie można zrealizować właśnie przy okazji spotkań świątecznych - dowiedzieć się, jak dawniej się żyło, co jadło, jak zdobywało pracę, czego uczyło w szkole, jak wyglądały pochody, jak PRL, a może nawet wojna.
Nie wszystkie opowieści będą łatwe, za to każda będzie prawdziwa, a jej bohater na pewno wdzięczny za cierpliwe wysłuchanie. Przy takich wspomnieniach zawsze jest też kupa śmiechu, a to sprzyja trawieniu.
Mówi się, że najlepszy czas na zmianę jest właśnie tu i teraz. Dlaczego zatem nie miałbyś stać się jej motorem w Twoim domu?
Przeczytaj też: Życzenia które ranią >>
Monika Chochla to żona Marcina, psycholog, coach i trener. Mówi, że jej drugie imię to pozytywność, bo jest jak radar wyczulony na nawet najmniejszy przebłysk nadziei. Prowadzi autorskiego bloga chcemisie.com.pl
Skomentuj artykuł