Bóg, z którym jeżdżę tramwajem
Warszawski tramwaj. Ledwo dobiegłam i zdążyłam schować się przed deszczem. Twarze podróżnych zamyślone i wpatrzone przed siebie. Za oknem senna deszczowa aura. Otulam się ciepłym szałem przy każdym otworzeniu drzwi. W ręku ściskam różaniec.
Opanowałam już niemal do perfekcji modlitwę w metrze, tramwaju i samolocie tak, żeby nikt poza mną nie widział, co mam w dłoni.
(fot. Katarzyna Olubińska)
Bóg w wielkim mieście słyszy twój krzyk >>
Na przeciwko mnie młoda, ładna dziewczyna: długie ciemne włosy, zgrabna kurteczka, wzrok jak wszyscy wbity gdzieś przed siebie. Kończę pierwszą dziesiątkę, kiedy widzę, że ona też ściska coś w ręku. Tego się nie spodziewałam. Ona też ma różaniec. Najwyraźniej zbiera się do wyjścia, więc pośpiesznie próbuje go schować tak, żeby nikt nie zauważył. Trochę zmieszana łapie mój wzrok. Uśmiecham się i otwieram dłoń. Ja też mam. Ostatnio dzieją się w moim życiu prawdziwe cuda właśnie dzięki tej modlitwie. Chcę się tym z Wami podzielić, kiedy za oknem szaro i zimno. To potężna broń, nawet jeśli schowana niepozornie w dłoni. Pozdrawiam wszystkich zaciskających dłonie w metrze i tramwaju.
Katarzyna Olubińska - dziennikarka "Dzień dobry TVN", autorka cyklu "Kobieta w religiach świata" oraz bloga i książki "Bóg w wielkim mieście".
Skomentuj artykuł