Jakie są sekrety długowieczności?
Co do wpływu niektórych czynników na długość życia zgodni są i lekarze, i gerontolodzy. Do czynników skracających życie należą: uwarunkowania genetyczne, płeć, brak aktywności fizycznej, nieprawidłowe odżywianie, skutkujące otyłością. Polskie badania i obserwacje lekarzy także nie pozostawiają wątpliwości. Wszyscy stulatkowie są szczupli!
W 1950 r. królowa brytyjska osobiście uścisnęła dłoń wszystkim 50 stulatkom zamieszkałym w jej kraju. W 1960 r. w podobnej uroczystości uczestniczyło już 100 stulatków. Dziś nie organizuje się w Wielkiej Brytanii takich imprez, ponieważ królowa musiałaby znaleźć czas i siły, aby osobiście gratulować kilku tysiącom brytyjskich stuletnich seniorów. Gerontolodzy szacują, że w związku z wydłużaniem życia ludzkiego co dziesięć lat podwaja się liczba osób dożywających magicznych stu lat. W 2000 r. w Polsce żyło prawie 2000 stulatków. W lipcu 2010 doliczyliśmy się ich 2557.
W samej Małopolsce mieszka obecnie 317 osób mających co najmniej 100 lat. Rok temu, dokładnie o tej samej porze, było ich 193. W samym Krakowie żyje 68 matuzalemów, którzy przekroczyli magiczną setkę, a całkiem niedawno, w 2003 r., lista najstarszych krakowian zawierała zaledwie 31 nazwisk. W Nowym Sączu w lipcu 2010 r. ZUS wypłacał honorowe świadczenie (2716 zł) 26 sędziwym obywatelom, ale szacuje, że do końca roku zacna grupa długowiecznych może się powiększyć o kolejnych 31 osób. Przeżyli dwie wojny światowe, czasami zesłania i obozy koncentracyjne, prawie wszyscy zaznali w życiu głodu. Tracili najbliższych, przepadał ich majątek, los rujnował im życiowe plany. Spracowani, umęczeni nieszczęściami, zahartowani codziennymi trudnościami dotrwali do magicznej daty w kalendarzu.
Do tańca i do różańca
Na śniadanie była dzisiaj kawa zbożowa z mlekiem. Obowiązkowo z kożuszkiem. Chleb i kawałek białego sera. Na obiad będą młode ziemniaczki z kwaśnym mlekiem. Takim prawdziwym, od krowy. Pani Stefania lubi proste jedzenie. Mięso niechętnie, ale kapusty nie odmówi. Tylko nie w bigosie. - I placki. Z prawdziwą kawą - mówi z uśmiechem Stefania Kowalczyk. Najstarszą Małopolankę zastajemy na ławeczce przed domem. Za kilka dni skończy 106 lat. Wygląda na 20 mniej. Porusza się bez większego trudu, choć dla pewności czasem używa laseczki. - Eeee, kręgosłup nie pusca - macha ręką, gdy wyrażam zdumienie jej znakomitą kondycją. I sama proponuje przejście w inne, mniej słoneczne miejsce.
Zagaduję o wojnę. - Ale którą? Pierwszą czy drugą? - odpowiada i natychmiast przypomina sobie 1914 rok oraz tych, którzy wtedy zginęli. Pamięta, gdzie mieszkali. A w czasie drugiej najgorszy był głód w 1940 i 1941 r.
- Do setki mieszkałam w moim starym domu. Tu wychowałam czworo dzieci. Jedna córka i syn już nie żyją - Stefania Kowalczyk pokazuje miejsce, gdzie stał. - Trzy lata temu go wyburzyliśmy i przeniosłam się do synowej.
Jeszcze w ubiegłym roku chodziła na każdą niedzielną mszę św. do kościoła. Teraz słucha transmisji z Łagiewnik, ale w niedzielę, na swoje 106. urodziny wybiera się do swojego kościoła.
Od blisko tygodnia rodzina Karola Niebielskiego świętuje jego 100. urodziny. Specjalnie na tę okazję ze Stanów Zjednoczonych przyjechała jedna wnuczka z rodziną, a z Francji druga. Najpierw była przejażdżka dorożką po Krakowie, tort w gronie rodzinnym, potem spotkania z sąsiadami. Wreszcie, 12 lipca, dokładnie w dniu 100. urodzin, wspólna zabawa z mieszkańcami Domu Seniora Naftowca w Krakowie. Emerytowany nauczyciel szkoły budowlanej po ukończeniu 90 lat sam podjął decyzję o przeniesieniu się do domu opieki. Podczas fety w DPS nie przyjął wprawdzie zaproszenia do tańca od artystki śpiewającej na jego cześć lwowskiego walczyka (pan Karol pochodzi z okolic Lwowa), ale porusza się samodzielnie.
Daje sobie radę z wejściem do mieszkania córki na I piętrze. I zachował bystrość umysłu. Kiedy wnuczka Ania informowała dziadka, że wybiera się do niego z życzeniami "syn pana Pająka", byłego sąsiada stulatka, ten rezolutnie odpowiedział: "Przecież pan Pająk nie ma syna". Rzeczywiście, dorosła wnuczka nie miała pojęcia, że z gratulacjami do jubilata wybierał się zięć sąsiada.
Na swoich setnych urodzinach (3 października br.) za to chętnie zatańczyłaby Aurelia Burczanowska, siostra Dominika z klasztoru Sióstr Niepokalanek z Nowego Sącza. Zatańczyłaby mazura, gdyby tylko znalazł się partner znający kroki. Jak na stulatkę jest bardzo sprawna, wręcz kipi energią. Jeszcze kilka lat temu weszła i zeszła z Gubałówki (mówi, że Gubałówka to "małe nic"). Po tej wycieczce jednak lekarz stanowczo jej zabronił takich eskapad. Energię przerzuciła więc na czytanie i pisanie. Na święta np. pisze ponad 150 listów! Pasjonuje się literaturą religijną, ale teraz postanowiła odświeżyć swoją znajomość literatury polskiej. Obecnie czyta Kapuścińskiego.
Gros małopolskich seniorów, którzy przekroczyli magiczną setkę, zachowuje bardzo dobrą kondycję. Wojciech Salamon ze Szczawnicy (setka stuknęła mu 21 maja br.) jeszcze do niedawna sam robił zakupy. Dobra forma to efekt wieloletniego oprowadzania turystów. Wciąż jest sprawny, a jego pasja to własna pasieka.
Mimo 101 wiosen pani Leontyna Zawiślak, pochodząca z Kołomyi mieszkanka Tarnowa, emerytowana nauczycielka matematyki, w kuchni domownikom pozwala... zmywać naczynia. Sama gotuje i jest w tej dziedzinie perfekcyjna. Interesuje się polityką, słucha radia, a jej ulubiona lektura to "Dziennik Polski".
27 czerwca 100. urodziny obchodziła Stefania Knap spod Olusza. Mieszka razem z czteropokoleniową rodziną. Ma pokój na piętrze i sama radzi sobie z pokonaniem schodów. Spaceruje po podwórku, ogląda telewizję (choć coraz rzadziej, bo słabnie jej wzrok) i słucha radia. Jeszcze ubiegłego lata plewiła w ogródku. Lubi podróżować samochodem wraz z rodziną. Wiosną tego roku pojechała do córki do Otmuchowa koło Opola.
Herbatki ze śliwowicą na rozgrzewkę nie odmówi 101-letni Jan Płachta z Nowego Sącza, zagorzały kibic MKS Sandecja. Jeszcze dwa lata temu na mecze przyjeżdżał na rowerze. Dziś podjeżdża po niego specjalny samochód z klubu. Zasiada w sektorze dla VIP-ów. Radzi sobie ze wszystkimi czynnościami, tylko na dalsze przechadzki zabiera laskę. Szwankuje mu też wzrok. Dlatego wnuczka zabrała go do salonu Vision Express. A tam klientów wita reklama: ile lat, tyle procent zniżki. Ekspedientka poinformowała zachęcająco o promocji, a w odpowiedzi usłyszała od pana Jana: - No to będzie pani musiała dopłacić.
101-latek wybrał dwie pary okularów za 1200 zł, ale musiał zapłacić za szkła 300 zł. Komputer próbował liczyć te zniżki tak, jak został zaprogramowany. Nie dał rady. Zwariował.
W latach 1999-2001 Międzynarodowy Instytut Biologii Molekularnej i Komórkowej w Warszawie realizował program "Polstu2001" finansowany przez Komitet Badań Naukowych. W ramach programu zbadano 350 polskich stulatków. Chciano zdiagnozować warunki, w jakich żyli w ciągu stu lat, choroby, jakie przeszli, zapytać o wykształcenie i styl życia, jaki uprawiali. Naukowcy postanowili również pobrać od polskich matuzalemów materiał genetyczny, który być może pozwoli odkryć gen długowieczności. Konieczność transportu krwi do odpowiedniego laboratorium spowodowała, że ograniczono teren badania do sąsiedztwa trzech klinik współpracujących z programem (Kraków, Poznań, Warszawa). Jednak grupa badanych okazała się zbyt mała, jak na szeroko zakrojony projekt badawczy. Postanowiono rozszerzyć program i objąć badaniami lekarskimi wszystkich stulatków z czterech województw, w tym z małopolskiego i świętokrzyskiego.
Szczęśliwa korekta sprawiła, że tak dużo wiemy o stulatkach w naszym regionie. Dr nauk med. Alicja Klich-Rączka oraz dr nauk med. Jolanta Życzkowska z Katedry Gerontologii Collegium Medicum UJ przebadały w ramach programu "Polstu2001" kilkudziesięciu stulatków. Były wśród nich osoby leżące, praktycznie bez kontaktu z otoczeniem, ale również zadziwiające bystrością umysłu i umiejętnościami.
- Rzadko zdarza się dożyć stu lat dwojgu małżonkom. Ja spotkałam jedyny raz taką uroczą parę. Byli nauczycielami w Radoszycach na Kielecczyźnie, pan miał 104, a pani 101 lat. 104-latek był nauczycielem matematyki, a w teście sprawności intelektualnej, gdzie m.in. wykonuje się rysunek pięciokątów, zrobił go najdokładniej z wielu tysięcy badań, które przeprowadziłam w diagnostyce otępienia. Pan wymierzył precyzyjnie kąty kątomierzem, mimo że wykonuje się je odręcznie. Ale on odparł, że przez całe życie był precyzyjny i uczył dokładności i wiek go z tego nie zwalnia - wspomina dr Alicja Klich-Rączka.
- Na całym świecie nie ma jednego absolutnie zdrowego stulatka. Ale też nie są to osoby schorowane. Stulatkowie generalnie są zdrowsi niż pokolenie 80-latków. Słabsze organizmy umierają wcześniej, tak działa prawo selekcji naturalnej. Jednak osoby sędziwe, jeśli nawet są wolne od chorób, to na pewno cierpią na zmiany zwyrodnieniowe. Wszyscy w tym wieku mają problem z narządem ruchu - twierdzi dr n. med. Alicja Klich-Rączka. No, prawie wszyscy...
Geriatra z CM UJ przypomina sobie pewnego 103-latka mieszkającego na Podkarpaciu. Wspólnie z dr Życzkowską miały go przebadać, pobrać krew, przeprowadzić wywiad. Mimo wcześniejszego umówienia wizyty, zastały dom zamknięty na cztery spusty. Lekarzowi jadącemu do tak wiekowego pacjenta przychodzą wtedy na myśl najczarniejsze scenariusze. Obawy co do możliwego zejścia pacjenta okazały się - na szczęście - mocno przesadzone. Wkrótce zjawił się zdrów i cały. Okazało się, że codziennie o tej porze chodzi na mszę do kościoła. 5 kilometrów!
Rundkę po wsi, powolutku, podpierając się laseczką, zwykła codziennie zaliczać 107-letnia mieszkanka Świętokrzyskiego. Wszyscy we wsi ją znali i bardzo szanowali.
Pięć lat temu w zdumienie wprowadził urzędników z Urzędu Gminy w Tomicach (powiat wadowicki) pan Julian, mieszkaniec Radoczy. Skończywszy 100 lat postanowił wymienić zieloną książeczkę na plastikowy dowód osobisty. - Osobiście przyszedł do urzędu, osobiście wypełnił kwestionariusz. Tłumaczyliśmy, że przecież to urząd mógł przyjechać do niego, ale odparł, że jest takim samym obywatelem jak każdy inny i powinien dopełnić swego obowiązku - wspomina dziś wyjątkowego mieszkańca gminy wójt Tomic.
W 102. wiośnie życia pani Jadwiga Magiera z Krakowa, pod opieką m.in. swojej bratanicy, pojechała w sentymentalną podróż do Lwowa. Od ponad pół wieku marzyła, aby jeszcze raz zobaczyć miasto swego dzieciństwa i młodości. Wszystko, co w jej życiu było najpiękniejsze, kojarzyła ze Lwowem. Wyjątkowa turystka tak wzruszyła przedstawicieli krakowskiego biura podróży, że postanowili ufundować jej wycieczkę w prezencie. Wróciła szczęśliwa i zdmuchnęła najpierw 102, potem 103 świeczki na urodzinowym torcie. Mamy nadzieję, że będzie świętować kolejne urodziny.
Wspominane sytuacje mają swoje daty: pięć lat temu, dwa, zaledwie rok... Dla stulatków to epoki. Większości bohaterów nie ma już wśród nas. Została pamięć o ich wyjątkowości.
Mit o abstynencji?
Kompleksowe badania stulatków przeprowadzone podczas programu "Polstu2001" pozostawiły wiedzę na temat polskich matuzalemów. Nie było wśród nich osób zdrowych, ale u większości obiektywne wskaźniki zdrowia okazały się zadowalające. 37 proc. nigdy nie było w szpitalu, 25 proc. raz w życiu, co trzeci od 2 do 4 razy. Tylko 3 proc. podało, że rozpoznano u nich cukrzycę, 5 proc. chorowało w przeszłości na gruźlicę, 8 proc. na choroby nowotworowe.
Najczęstszym zabiegiem operacyjnym w tej grupie wiekowej były zabiegi usunięcia zaćmy. Najczęstszą dolegliwością - bóle stawów. Ciekawostką jest, że przynajmniej kilka własnych zębów posiadało 14 proc. polskich stulatków. Jedna z badanych kobiet miała ich jeszcze 13! Co czwarty sędziwy senior poruszał się samodzielnie między pomieszczeniami w domu, radził sobie z myciem, ubieraniem, przygotowywaniem posiłków i przyjmowaniem leków. Pozostała grupa w mniejszym, a najczęściej w większym stopniu, potrzebowała całodobowej opieki drugiej osoby.
Magicznego wieku znacznie częściej dożywają kobiety. W programie "Polstu2001" proporcja między płciami wynosiła 1:7 na korzyść kobiet. ZUS w Małopolsce wypłaca tzw. honorowe świadczenia 175 osobom. W tej grupie są 152 kobiety. Jednak mężczyźni, którzy dożyją setki, charakteryzują się zwykle lepszym stanem zdrowia i sprawnością niż kobiety w tym samym wieku.
- Widoczna jest też wyraźna różnica między stulatkami wiejskimi i miejskimi. Ci pierwsi są - nazwijmy to - bardziej naturalni, sprawniejsi fizycznie, lepiej widzą, lepiej słyszą. Mają wzrok nie zepsuty czytaniem książek i słuch nie poddawany przez cały wiek oddziaływaniu miejskiego hałasu. Ci miejscy są trochę "podreperowani". Są lepiej wykształceni, a to przekłada się na racjonalną dietę, aktywny tryb życia i profilaktykę. Są to czynniki wyraźnie przedłużające życie. Mają też łatwiejszy dostęp do lekarzy. Mimo zanieczyszczenia środowiska, w miastach żyje więcej sędziwych Polaków niż na wsiach - stwierdza dr Alicja Klich-Rączka.
Choć w wielu wywiadach stulatkowie przyznają, że nie palili, a alkohol pili rzadko, to zdarzają się osoby dożywające zacnego wieku razem ze swoimi nałogami. Najstarsza mieszkanka Ziemi Jeanne Calment, Francuzka, która przeżyła 122 lata i 164 dni, do końca życia lubiła wypić lampkę porto, a do 117. r.ż. paliła papierosy. Musiała się z nimi rozstać z powodu... słabego wzroku. Nie znosiła pomocy innych.
- Generalnie jedli, co było, a jeśli mieli okazję się napić, to z niej korzystali. Jednak wśród stulatków nie było osób pijących nałogowo. Ale co nieco i to codziennie, owszem - mówi krakowska lekarz geriatra. I przypomina sobie stuletnią mieszkankę okolic Proszowic, która w rytuale codziennego dnia miała wieczorem małą buteleczkę żołądkowej gorzkiej. Synowa, która się opiekowała stulatką, co miesiąc po otrzymaniu emerytury kupowała w sklepie trzydzieści buteleczek. Któregoś dnia uznała, że to nieekonomiczny zakup. Kupiła tyle samo żołądkowej gorzkiej, tyle że w butelkach półlitrowych. Ale dla babci sztuka to sztuka. Wypiła swoją codzienną buteleczkę. Przeżyła.
Skomentuj artykuł