Nie masz siły wstać do pracy? Czujesz, jak przygniatają cię życiowe ciężary? Ten tekst jest dla ciebie
Są takie ciężary i troski, których się nie wybiera. Spadają jak grom z jasnego nieba. Często udaje się nawet zarzucić je sobie na plecy i brnąć do przodu. A jednak gdy idzie się przez życie nieustannie zgiętym w pół, widzi się tylko ziemię pod stopami.
W Nim było życie,
a życie było światłością ludzi... (J 1,4)
To coś więcej niż słowa i coś innego niż historia, która wydarzyła się wieki temu. To rzeczywistość, której można doświadczyć, jeśli pozwoli się sobie na spotkanie. A On pokazuje, że w takich chwilach naprawdę można doświadczyć życia - niezależnie od tego, jaka trudność spędza nam sen z powiek.
1. gdy dźwigasz na swoich barkach cały świat
Są takie ciężary i troski, których się nie wybiera. Spadają jak grom z jasnego nieba. Często udaje się nawet zarzucić je sobie na plecy i brnąć do przodu. A jednak gdy idzie się przez życie nieustannie zgiętym w pół, widzi się tylko ziemię pod stopami. Gdy jakimś nieludzkim wysiłkiem uda się unieść głowę, można czasem zerknąć na linię horyzontu. W niebo nie patrzy się nigdy. Nie ma na to sił.
Tylko... czy na pewno to właśnie Ty musisz dźwigać to wszystko?...
A była tam kobieta, która od osiemnastu lat miała ducha niemocy: była pochylona i w żaden sposób nie mogła się wyprostować. Gdy Jezus ją zobaczył, przywołał ją i rzekł do niej: «Niewiasto, jesteś wolna od swej niemocy». Włożył na nią ręce, a natychmiast wyprostowała się i chwaliła Boga. (Łk 13, 11-13)
2. gdy zapomniałaś, jak masz na imię
Ewangelia mówi o kobiecie, która prowadziła w mieście życie grzeszne. Wiedział o tym każdy. Wiedzieli o tym może tak dobrze, że nawet zapomnieli, jak miała na imię. Być może ona sama nie chciała o nim pamiętać. Myślała, że definiuje ją tylko i wyłącznie jej słabość. A jednak On przypomniał jej, że niezależnie od wszystkiego jest Kobietą, cenną jak perła i stworzoną z miłości. Córką oczekiwaną z wytęsknieniem przez Ojca. Kto wie, może wyszeptał też wtedy do ucha jej imię? To prawdziwe, najgłębsze, którym nie nazywał jej nikt inny?
On zaś rzekł do kobiety: "Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!" (Łk 6, 50)
3. gdy prawie udało Ci się osiągnąć doskonałość
Prawie, bo trzeba jeszcze popracować. Stworzyć odpowiedni plan, zainwestować wszystkie swoje siły, a potem jeszcze więcej sił, by kontrolować efekty. Poszukać najskuteczniejszej modlitwy, znaleźć najmądrzejszego spowiednika, wypracować najlepsze tempo zdobywania kolejnych cnót i zasług. W międzyczasie wypróbować najskuteczniejsze tabletki ułatwiające zasypianie i odganiające troski, które jedna po drugiej galopem pędzą przez myśli, nie pozwalając ani na chwilę zwolnić tempa. Już prawie się udało. Trzeba się tylko bardziej postarać?
«Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona». (Łk 10,41-42)
4. gdy nie masz sił
Wypróbowałaś sto jeden sposobów na rozwiązanie problemu. Zawiodły sto dwa. Wiesz, że to się nie uda, nie masz sił walczyć. Najchętniej zapadłabyś w sen zimowy, by obudzić się wiosną. W międzyczasie ktoś mógłby - jak książę z bajki - pojawić się w Twoim życiu i rozwiązać wszystkie problemy. I w pewnym sensie... tak właśnie może być. A biorąc pod uwagę to, że Eucharystia rozpoczyna się od pocałunku (ucałowanie ołtarza), jesteśmy chyba coraz bliżej... Ciepło, cieplej, gorąco?
Ująwszy dziewczynkę za rękę, rzekł do niej: «Talitha kum», to znaczy: "Dziewczynko, mówię ci, wstań!" Dziewczynka natychmiast wstała i chodziła, miała bowiem dwanaście lat. (Mk 5,41-42)
5. gdy już nie wierzysz
Bo wszystko się skończyło. Jesteś w stanie wyobrazić sobie trudności, problemy, nawet spory kryzys. Ale sytuacja w której na krzyżu umiera Nauczyciel? To koniec. Trzeba pozbierać się i zacząć żyć inaczej, znaleźć inny pomysł na siebie. Jak tylko uda Ci się wstać. Jak tylko uda się zapanować nad płaczem, który aż wstrząsa całym Twoim ciałem i nie pozwala wstać z ziemi. Jak tylko uda się znaleźć choć jeden powód, by w ogóle cokolwiek zaczynać. Są przecież takie zakończenia, do których nikt nie dopisze happy endu. Chyba, że...?
Rzekł do niej Jezus: «Niewiasto, czemu płaczesz? Kogo szukasz?» Ona zaś sądząc, że to jest ogrodnik, powiedziała do Niego: «Panie, jeśli ty Go przeniosłeś, powiedz mi, gdzie Go położyłeś, a ja Go wezmę». Jezus rzekł do niej: «Mario!» A ona obróciwszy się powiedziała do Niego po hebrajsku: «Rabbuni», to znaczy: Nauczycielu! (J 20,15-16)
...a światłość w ciemności świeci
i ciemność jej nie ogarnęła. (J 1,5)
I nikt nie doświadcza tego mocniej, niż ten, kto zmaga się ze słabością i brakiem nadziei, z ciemnością i mrokiem.
Dlatego życie może dopisywać kolejne punkty do tej listy i każdy z nich może być szansę na spotkanie z Życiem.
Nie wszystko jeszcze stracone.
Majka Moller - aktywna zawodowo mama dwójki dzieci, na co dzień dentystka i magister psychologii. Od lat zakochana w swoim mężu, od zawsze i chyba z wzajemnością - w życiu i górach. Autorka bloga Chrześcijańska Mama i współautorka książki "Ile lat ma Twoja dusza?"
Wpis ukazał się pierwotnie na blogu chrześcijańska mama >>
Skomentuj artykuł