Stracił rękę, ale nie stracił pasji
Moja prawa ręka, choć byłem praworęczny, nigdy nie była tak sprawna, jak teraz lewa. Człowiek jest wiele w stanie znieść i do wielu rzeczy się przyzwyczaić - mówi 23-letni student Piotr Sajdak z Krynicy Zdroju.
Przekonuje, że choć stracił rękę, w jego życiu niewiele się zmieniło. Nadal realizuje się, gotując i prowadząc kulinarnego bloga. Na zbliżające się Święta Wielkanocne z czytelnikami DTS dzieli się swoimi przepisami i... optymizmem.
Pierwszy dzień studiów ubiegłego roku chciał przywitać z koleżankami na krakowskim Rynku. Imprezowali w "Aferze", gdy do jednej z dziewcząt podszedł mężczyzna, nachalnie ją zaczepiając. Piotrek stanął w obronie koleżanki. Wywiązała się bójka, po której opuścił klub. Za studentem wyszedł ktoś jeszcze, niespodziewanie zadając mu kilka ciosów nożem. Obrażenia były na tyle poważne, że po trzech tygodniach walki, lekarze podjęli decyzję o amputacji ręki.
- Słysząc, co chcą mi zrobić, myślałem, że moje życie właśnie się skończyło, że już nic nie będę w stanie wykonać - wspomina Piotrek. - Na szczęście takie myśli miałem przez pierwsze... trzy dni. Już w szpitalu przekonałem się, że mogę wszystko. Tylko oczywiście niektóre czynności wymagają ode mnie większej koncentracji i cierpliwości. Przykład? Sznurowanie butów. Już planowałem wymienić wszystkie na wsuwane lub zapinane na rzepę, tymczasem wychodząc ze szpitala bez problemu potrafiłem sznurować jedną ręką.
23-latek przekonuje, że jego życie niewiele się różni od tego sprzed wypadku. Studiował socjologię na Uniwersytecie Jagiellońskim, pracował jako kelner. Teraz już kończy naukę. Nie może co prawda pracować, nosząc tacę, ale nie ma zamiaru rezygnować ze swoich kulinarnych pasji. Chce zostać kucharzem.
- Czasem bywa to zabawne, czasem denerwujące, gdy biorę nóż do ręki i wszyscy domownicy podkładają mi pod niego ręce, by przytrzymać przedmiot, który mam pokroić. Generalnie jestem w stanie zrobić wszystko. Samo gotowanie nie sprawia żadnych przeszkód, większe trudności mam z przygotowaniem składników. Ale nauczyłem się obierać warzywa, odkręcać słoiki. Moja prawa ręka, choć byłem praworęczny, nigdy nie była tak sprawna, jak teraz lewa. Choć z pewnością byłbym w stanie robić wszystko szybciej, mając protezę - mówi Piotr Sajdak.
Jej zakup nie jest jednak w zasięgu jego finansowych możliwości. Na szczęście, tak jak przyjaciele i rodzina szybko pomogli mu uporać się z psychicznymi barierami, tak teraz robią wszystko, by pomóc pokonać bariery fizyczne. Sam Piotrek też biernie nie czeka na pomoc. Zaraz po wyjściu ze szpitala zaangażował się w działania Fundacji Jaśka Meli Poza Horyzonty, która realizuje projekt "42 do szczęścia". Co roku grupa chętnych bierze udział w krakowskim maratonie, by zebrać 42 tysiące złotych na protezę dla osoby bez ręki czy nogi. Tegoroczna akcja dedykowana jest właśnie Piotrowi.
- To symboliczna suma, bo zakup protezy dla mnie to koszt 300 tysięcy złotych. Niemniej wierzę, że uda się uzbierać potrzebną kwotę - mówi pełen optymizmu 23-latek.
Według niego brak ręki nie jest tak krzywdzący i problematyczny, jak ludzkie spojrzenia.
- Z jednej strony trudno się dziwić. Sam, zanim jej nie utraciłem, nie widziałem nikogo bez ręki czy nogi...
Możesz pomóc Piotrowi Sajdakowi w zakupie protezy, wpłacając pieniądze na konto:
Fundacja Jaśka Meli POZA HORYZONTY
Lanckorona 101, 34-143 Lanckorona
Numer konta: 03 1090 1665 0000 0001 2283 6207
Tytułem: "42 Do Szczęścia dla Piotrka"
Sprawdź więcej możliwości na stronie 42doszczescia.pl
Piotr Sajdak na swoim kulinarnym blogu thered-plate.blogspot.com proponuje na świąteczny stół.
polędwiczki wieprzowe w sosie czekoladowo-kawowym z nutką śliwki węgierki
Składniki:
- Polędwica wieprzowa
- powidło śliwkowe
- wino czerwone, wytrawne
- ostry sos chili
- napar z kawy
- czekolada kuchenna, gorzka
- przyprawy
Przygotowanie:
1. Na deskę do krojenia wysypujemy pieprz, rozmaryn, tymianek, cynamon obtaczamy w tych przyprawach polędwiczkę, po czym wrzucamy ją na rozgrzaną patelnie z oliwą. Obsmażamy dokładnie z każdej strony. Rozgrzewamy piekarnik do 180 stopni. Po obsmażeniu polędwicy wkładamy ją do piekarnika na około 5-6 minut.
2. Podgrzewamy w małym garnku powidła, dosypujemy rozmaryn. Zalewamy winem, około 250 ml (koniecznie czerwonym) i redukujemy aż widocznie wino zmniejszy swą objętość. Dolewamy 2-3 łyżki naparu z kawy, kilka kropel sosu chili (tylko nie tabasco). Mieszamy i podgrzewamy na średnim ogniu przez około 5 minut. Sos studzimy, do przestudzonego (ale nie zimnego) dodajemy czekoladę według uznania (ja dodałem około 2 kostki).
3. Polędwiczkę wyjmujemy z piekarnika na deskę do krojenia, dajemy jej odpocząć około 5 minut, po czym znów wkładamy do piekarnika na 2 minuty. Po tym czasie możemy podawać danie.
Źródło: www. thered-plate.blogspot.com
Skomentuj artykuł