Tatuaże na plaży, czyli motylek nad pośladkami
W jakim celu ludzie tatuują własne ciało? Czy chcą się bardziej podobać czy coś zademonstrować? Przechadzając się plażą odnoszę wrażenie, że jest ona coraz mniej zaśmiecona w porównaniu do czasów z mojego ostatniego urlopu. Natomiast coraz bardziej zaśmiecone są leżące na piasku ciała.
Są jak notatnik z nudnego zebrania. Esy, floresy, kolorowe konie… a nawet dewocjonalia. Legioniści rzymscy nosili wytatuowane na przedramieniu imię imperatora. Krowom i niewolnikom wypalano znak przynależności do swojego pana na zadzie i na piersi. O jakiej przynależności i o jakim niewolnictwie mówią dzisiejsze tatuaże?
Czy świadczą o jakichś wartościach, którym służą wytatuowani czy są jedynie wyrazem ich niczym nie skrępowanej fantazji. W okolicach pępka, nad pośladkami, na plecach, na rękach, Bóg wie gdzie jeszcze – jakim to kremem smarować, by słońce nie zniszczyło pracy artysty?
Pierwsi chrześcijanie nosili tatuaże w kształcie krzyża albo ryby. Do dziś w Kościele etiopskim spotyka się chrześcijan z wytatuowanym krzyżem na czole, a żyjący w Egipcie koptyjscy katolicy tatuują krzyż na przegubie ręki. Taki tatuaż oznacza przynależność do Chrystusa. Chociaż w 787 roku papież Hadrian zabronił robienia tatuaży, gdyż kojarzyły się z niewolnictwem i wiarą w zabobony, to jednak wrócono do tego zwyczaju w obawie przed przejściem na islam.
Nie ma w chrześcijaństwie zakazu robienia tatuaży. Tak jak nie ma wielu innych zakazów obowiązujących w Starym Testamencie (por. Kpł 19,28). Jest za to zachęta do tego, byśmy robili z sensem cokolwiek robimy. Dla prześladowanych Koptów wytatuowany krzyż to świadectwo wiary. A czego świadectwem jest blady motylek nad tyłkiem wychowanej w katolickim domu polskiej nastolatki?
Skomentuj artykuł