Pamiętajmy! Plaża to nie piaskownica
Wakacyjnym plażowaniem uniemożliwiamy swobodny rozwój wydm, stanowiących naturalną ochronę lądu. Na polskim wybrzeżu przyrastają one jedynie w czterech miejscach. "Dlatego pamiętajmy: plaża to nie piaskownica" - podkreśla dr Tomasz Łabuz z Uniwersytetu Szczecińskiego. Dr Tomasz Łabuz od 15 lat bada nadmorskie wydmy.
W ramach projektu naukowego dofinansowanego w programie "Lider" Narodowego Centrum Badań i Rozwoju chce opracować kompleksową mapę zmian i procesów zachodzących na wydmach całego polskiego wybrzeża.
- Wydmy powstają z piasku gromadzącego się na plaży, który zwiewany przez wiatr jest zatrzymywany przez rośliny rosnące w jej górnej części. Są wałem, który ma chronić niskie zaplecze brzegu przed zalewaniem przez powódź i przed sztormami. Jest miejscem strategicznym z punktu widzenia człowieka i ochrony jego dobytku - powiedział PAP dr Tomasz Łabuz z Uniwersytetu Szczecińskiego.
Tymi miejscami są: część wybrzeża należąca do Parku Słowińskiego na wysokości Jeziora Łebsko (pomiędzy Wydmą Czołpińską a Łącką Górą); mierzeja Bramy Świny (między Międzyzdrojami a Świnoujściem) oraz cypel Półwyspu Helskiego. - Brzeg przyrasta również po obu stronach ujścia Wisły. To są cztery miejsca, w których plaża poszerza się, a jednocześnie powstają nowe wydmy - zaznacza uczony. W pozostałych miejscach - np.: rejonie Grzybowa, Mrzeżyny, Jeziora Wicko - odcinki akumulacyjne nie przekraczają długości 2 km.
Problem cofania się brzegów wydmowych dotyczy nie tylko Polski, ale jest charakterystyczny dla całego świata. - Człowiek na brzegach wydmowych osiedlał się od zarania dziejów. Łatwiejszy był tam dostęp do brzegu i tam budowało się porty, powstawały ośrodki przemysłowe. W XX wieku ingerencja człowieka w tereny przybrzeżne nasiliła się wraz z boomem turystycznym - opisał rozmówca PAP.
Wyjaśnił, że rozrastanie się wydmy jest możliwe tylko jeśli będą na niej rosły specjalne gatunki traw, a na samej plaży siedliska roślin słonolubnych. - To pierwsze rośliny, które zatrzymują piasek pozwalając na wzrost tzw. wydmy embrionalnej. To są takie małe kopczyki do wysokości pół metra. Niestety z powodu naszego plażowania na wybrzeżu te wydmy embrionalne nie powstają. Jeśli one nie powstaną, to nie powstanie też wydma - powiedział naukowiec.
- W dodatku przykrywając piasek przez cały dzień kocykiem, uniemożliwiamy przesypywanie go przez wiatr i tworzenie wydmy - wyjaśnił. Zbudowanie pubu na plaży, postawienie dmuchanego balonu do skakania, czy boiska do siatkówki powoduje, że zabierana jest jeszcze większa powierzchnia. - Te inwestycje lokalizuje się w wyższej części plaży, gdzie niszczy się zupełnie rośliny, podcina się stok wydmy i przez cały sezon nie jest ona się w stanie wykształcić i rozbudowywać - podkreślił dr Łabuz.
Jesienią - tłumaczył uczony - gdy zbiera się tę infrastrukturę zaczynają się sztormy. - Jeśli wydma wiosną i latem nie odbuduje się po poprzednich sztormach, to sztorm z następnego roku zabiera kolejne pół metra wydmy. Potem na wiosnę znów nie ma ona szansy się odbudować bo wchodzą turyści i proces niszczenia wydm przyspiesza - powiedział rozmówca PAP.
Jego zdaniem potrzebna jest kampania edukacyjna, bo często turystom plaża kojarzy się z piaskownicą. - Turyści nie wiedzą jakie rośliny rosną na plażach i tak naprawdę - z ich perspektywy - najlepiej byłoby gdyby rosła tam zwykła trawa. Dla nas zieleń to trawnik miejski. Jednak ta zwykła trawa nie będzie zatrzymywała piasku koniecznego do uformowania wydmy - wyjaśnił uczony.
W dodatku - jak zaznaczył dr Łabuz - wchodząc na wydmy przenosimy nasiona zwykłych traw, pokrzyw, mniszków lekarskich. Rozrastają się one zwłaszcza przy wejściu na plażę. - Jedyna informacja jaką można znaleźć to ostrzeżenie przed kleszczami. To jest zabieg, który skutecznie zniechęca do wchodzenia na wydmy - zauważył uczony.
Porównując polskie wybrzeże do tych znajdujących się w innych europejskich krajach przyznał, że wciąż mamy długie odcinki, które nie zostały zabudowane. - Mamy duży stopień naturalności wybrzeża, tymczasem wszędzie indziej w Europie mamy nadmorskie promenady i 10 piętrowe hotele - dodał.
W dodatku polskie plaże przyciągają miłośników słonecznych kąpieli, bo nadbałtycki piasek jest bardzo czysty i jasny, a więc dogodny do opalania. - Wiele plaż jest zbudowanych z bardzo drobnego, ciemnego i lepkiego piasku wulkanicznego. On szybko przylepia się do skóry, a ponieważ jest ciemny szybko się nagrzewa - opisał uczony.
Polskie wydmy są również środowiskiem o dużej wartości ekologicznej. - Są miejscem bytowania bardzo wielu gatunków zwierząt: żuków, pająków, pszczół, mrówek aż po jaszczurki, padalce czy żmije zygzakowate. Nawet ptaki zakładają tu swoje gniazda, powoli wracają też zające i lisy - opisał dr Łabuz.
Jak przypomniał siedliska polskich wydm w unijnej Dyrektywie Siedliskowej zostały zakwalifikowane do obszarów Natura 2000, ze względu na swoje walory przyrodnicze i strategiczne działanie, a wiele z nich objęto ochroną.
Dr Tomasz Łabuz na realizację projektu "Rozmieszenie i morfodynamika środowiska wydm przednich i fluktuacje roślinności - bioróżnorodne siedlisko polskiego wybrzeża" (FoMoBi) otrzymał 700 tys. złotych w ramach II edycji programu "Lider" Narodowego Centrum Badań i Rozwoju.
Skomentuj artykuł