Zmienia się klimat, trzeba budować inaczej
Czy wyobrażacie sobie Państwo świat pod koniec wieku? A chociaż za pięćdziesiąt lat? Naukowcy dysponują nie napawającymi optymizmem symulacjami i prognozami na temat warunków, w których przyjdzie funkcjonować człowiekowi za kilka dekad.
Obecne zmiany klimatyczne wskazują, że temperatura będzie rosła, podniesie się poziom wód i zwiększy wilgotność powietrza. Życie w budynkach wybudowanych przed laty stanie się nieznośne. Trzeba budować inaczej.
Odpowiedzią na przewidywane zmiany klimatyczne jest budownictwo ekologiczne. Energooszczędne, dobrze doświetlone, dobrze izolowane budynki, zapewniające bardzo wydajną wymianę powietrza, zdrowe, wykończone przyjaznymi dla człowieka i środowiska materiałami, są szansą na normalne funkcjonowanie człowieka mimo niekorzystnych zmian klimatycznych. Zastosowanie ekologicznych materiałów i technologii sprawia jednak, że ten rodzaj budownictwa staje się droższy niż tradycyjne. Mimo świadomości szybkiego tempa zmian zachodzących w środowisku, inwestorzy zadają sobie pytanie: czy budownictwo ekologiczne się opłaca? Czy warto się w nie angażować?
- Tak! - odpowiada Jane Henley, Amerykanka, szefowa międzynarodowej organizacji World Green Building Council. - Opłaca się, bo to budownictwo perspektywiczne. Budynki dziś wzniesione postoją przynajmniej 100 lat. Muszą być funkcjonale przez taki czas użytkowania. Opłaca się, bo nie jest aż tak drogie, jak to się wydaje inwestującym. Opłaca się, bo przynosi zyski użytkownikom i środowisku.
Jane Henley powołuje się na badania przeprowadzone trzy lata temu w Stanach Zjednoczonych. Zapytano liderów branży budowlanej, czy budownictwo ekologiczne jest droższe. Deweloperzy nie mieli wątpliwości. Wyliczyli nawet dokładnie różnicę między kosztami budownictwa ekologicznego i tradycyjnego - 17 procent. Ta liczba wynikała z proporcji między zainwestowanymi materiałami a oczekiwaniami odnośnie zwrotu z inwestycji.
- W praktyce różnica okazała się dużo mniejsza. Wyniosła zaledwie 2 procent - mówi szefowa World Green Building Council.
Polskim inwestorom jednak trudno uwierzyć w tak małą rozpiętość w kosztach budownictwa tradycyjnego i wykorzystującego nowatorskie technologie. Sama Jane Heneley przyznaje, że porównywanie standardów i kosztów budowania w tak różnych krajach jest niemożliwe ze względu na odmienne warunki funkcjonowania firm, normy obowiązujące w budownictwie, ceny materiałów, dostęp do technologii, wreszcie politykę kredytową banków i zainteresowanie użytkowników, określające popyt na budynki ekologiczne. Wątpiącym w sens zaangażowania we wznoszenie zielonych budynków cytuje jednak wyniki kolejnych badań. Przeprowadzono je wśród pracowników firm, które przeniosły się ze zwykłych biurowców do budynków wzniesionych zgodnie z zaleceniami budownictwa ekologicznego. Tu krótka dygresja: w Stanach Zjednoczonych awangardę budownictwa ekologicznego stanowią budynki użyteczności publicznej, biurowce będące siedzibami prestiżowych firm i instytucji. Jako sztandarowy przykład wymienia się budynek Bank of America w Nowym Jorku. Wszystkie firmy odnotowały wzrost wydajności pracowników średnio o 10 proc. - Jeśli firma ma roczny obrót rzędu 100 mln dolarów, to jaki zysk tylko ze wzrostu wydajności osiągnie w ciągu 10 lat? - retorycznie pyta szefowa World Green Building Council.
Przedstawiciele Polskiego Stowarzyszenia Budownictwa Ekologicznego (PLGBC) deklarują, że są skłonni przeprowadzić wiarygodne studium przypadku, aby wyliczyć realne różnice w kosztach tych segmentów budownictwa w polskich warunkach. Zielone budynki z prawdziwego zdarzenia muszą jednak zacząć tu powstawać na większą skalę, a wciąż są rzadkością. O tym, że muszą się pojawić, świadczą zjawiska, które dzieją się wokół nas. Chodzi o zmiany klimatyczne, które - jak się okazuje - mają dużo wspólnego z budownictwem.
Choć wiarygodność tezy o ocieplaniu się klimatu została ostatnio nadszarpnięta przez samych klimatologów, bo środowisko nie jest jednomyślne w ocenie zjawisk meteorologicznych, to większość nie ma wątpliwości, że klimat się zmienia. Żeby nie szukać głęboko w pamięci, wystarczy prześledzić tylko bieżące wydarzenia: trzęsienie ziemi na Haiti, fala powodzi w Europie Centralnej, niespotykane upały, które spowodowały pożary lasów w Rosji. Nad Rosją przez wiele tygodni nie pojawiły się chmury, które za to skumulowały się nad Pakistanem, wywołując gwałtowne burze i powodzie. Ucierpiało 20 mln ludzi. Powodzie nawiedziły Chiny, gdzie lawiny błota pozbawiły dachu nad głową około miliona osób.
Tegoroczne tragiczne wydarzenia meteorologiczne przypomina prof. John D. Spengler z Harvard School of Public Health, światowy autorytet w dziedzinie budownictwa ekologicznego. Profesor uważa, że za te zjawiska klimatyczne odpowiedzialny jest niekontrolowany napływ związków chemicznych do atmosfery, zakłócający równowagę środowiska.
Na zmiany klimatyczne wpływa m.in. budownictwo angażujące mnóstwo energii, zwiększające emisję gazów. Zależność jest jednak obustronna. Symulacje, którymi dysponuje prof. Spengler, przygotowane m.in. dla New Hampshire i dla Bostonu, świadczą o tym, że za kilka dekad klimat w tych miastach stanie się bardziej południowy, gorący i wilgotny. Także w Europie Środkowej i Północnej powinniśmy się spodziewać coraz dłuższych i ekstremalnie upalnych pór letnich. Żeby mieszkańcy mogli przetrwać upalne lata, budynki będą potrzebować o około 30 proc. energii więcej niż dotychczas. Produkcja energii to kolejne zanieczyszczanie środowiska, chyba że postawimy na energię odnawialną i na innowacje. W większości krajów świata nie będzie możliwe mieszkanie człowieka w budynkach bez dobrej izolacji i dobrej wentylacji.
Już dziś masowo wymienia się okna i izoluje (ociepla) budynki. Dodatkowo wymieniając systemy oświetlenia na bardziej energooszczędne, systemy ogrzewania i chłodzenia, można, zdaniem profesora, zaoszczędzić 25-27 proc. energii. Czasami za tę modernizację płaci się zdrowiem. Dzisiejsze budownictwo charakteryzuje bowiem zbyt duża szczelność domów, większa ciasnota, wilgotność w pomieszczeniach, zwiększana przez zastosowanie szkodliwych dla człowieka materiałów. Efekt: pojawienie się pleśni, grzybów, skutkujące masowymi alergiami. Oddziaływanie na zdrowie człowieka warunków mieszkaniowych jest jeszcze głębsze. To w nich prof. John Spengler doszukuje się np. przyczyn coraz częstszej niepłodności dotyczącej obu płci.
- Kiedyś budynki wchłaniały wodę. Dziś, w erze plastiku, para wodna z gotowania, z kąpieli czy choćby z oddychania zamienia się w wilgoć, a potem w pleśń - twierdzi prof. Spengler.
Efektywność budownictwa ekologicznego zależy od trzech aspektów: środowiskowego, socjalnego i ekonomicznego. Ten pierwszy bierze pod uwagę wpływ materiałów budowlanych na środowisko, emisję gazów, zużycie wody, energii, surowców naturalnych, mikroklimat wewnątrz budynku, wytwarzanie odpadów itd. Aspekt społeczny uwzględnia zdrowie, komfort użytkowania i dostępność mieszkańców do tego rodzaju budynków. Aspekt ekonomiczny analizujący koszty jest oczywisty. Ideałem byłoby, gdyby wszystkie trzy miały takie same znaczenie. Wciąż jednak dominuje ekonomia.
Źródło: Czy budownictwo ekologiczne się opłaca?, www.dziennikpolski24.pl
Skomentuj artykuł