To ona otworzyła jedną z pierwszych szkół rodzenia w Polsce
Poród, zapewnia doktor Beaupré, nie musi, nie powinien być traumą. Jak wyglądała jedna z pierwszych szkół porodowych w Polsce?
Pierwszy syn Renaty urodził się w izbie porodowej. Zapamiętała, że wnieśli ją tam na noszach po schodach, na piętro. Nowa Huta nie miała jeszcze wówczas szpitala i kobiety rodziły po domach, z położnymi, albo właśnie w izbie porodowej, urządzonej w bloku na osiedlu, które najpierw nazywało się A-1 Północ, a później Willowe. Do kliniki do Krakowa było zwyczajnie za daleko. W dodatku fatalną drogą. Najczęściej w ogóle nie było tam jak dojechać.
Żeby znaleźć się w Krakowie, ludzie zabierali się na jakieś ciężarówki, wywrotki, które jechały z budowy do bazy transportowej i jeśli kierowca – z fantazji albo z przyzwyczajenia – nagle opróżnił pakę, łamały się czyjeś ręce i nogi. Był jeszcze tramwaj, puścili go w 1952 roku.
– Co się w tych tramwajach działo, strach mówić! – opowiadała Renata. – Kto się nie zmieścił do środka, uwieszał się na zewnątrz, młodzi mężczyźni wisieli jak kiście winogron. Musieli wiedzieć, kiedy się puścić, zwłaszcza potem, jak już podrosły kasztanowce na zakręcie do placu Centralnego. Kto nie wiedział, był strącany, połamany, zabity... Samochód? A kto miał wtedy samochód? – Jej mąż miał junaka, pierwszego na osiedlu. – Ale nie da się wsiąść na motocykl, kiedy przychodzą skurcze i odchodzą wody, niech mi pani wierzy, nie da się...
Sąsiadki Renaty zadzwoniły, chyba po pogotowie. Renata pamiętała tylko, że zatrzymali się na Willowym 19 i że nieśli ją na noszach po schodach, na piętro. Izba była w zwykłym bloku. Wcześniej były tam jakieś biura czy magazyny.
– A co było potem? – zamyśliła się. – Potem, proszę pani, to pamiętam tylko, że mój syn urodził się piękny i zdrowy.
(...)
Dopiero doktor Jadwiga Beaupré zdoła zaprowadzić prawdziwy porządek w nowohuckiej Izbie Porodowej. Uruchomi przy niej także coś bez precedensu, coś, o czym nikomu jeszcze się tu nie śniło. Jedną z dwóch pierwszych szkół rodzenia w Polsce.
„Aby rodzić dobrze – trzeba się nauczyć rodzić”, zapisuje w ankiecie jedna z położnic doktor Beaupré. Jadwiga notuje sobie jej słowa. Czego – już od końca lat 50. – doktor Jadwiga Beaupré uczy kobiety z Nowej Huty?
Do porodu trzeba się przygotować. Trzeba znać swoje ciało, wiedzieć, jak przebiega akcja porodowa, z wyprzedzeniem nauczyć się opieki nad noworodkiem. Należy poznać techniki właściwego oddychania. Trzeba, stosując gimnastykę, przygotować do porodu mięśnie i kościec. Umieć się rozluźniać i relaksować. Zadbać o odpowiednią dietę i sen. Należy zaangażować w przygotowania do porodu męża. Przede wszystkim się nie bać. Świadomie opanować swój strach przed porodem, przed bólem. Uwierzyć w siebie, w siłę natury, we własne ciało – tak mądrze zbudowane.
Poród, zapewnia doktor Beaupré, nie musi, nie powinien być traumą.
– Babcia kochała kobiety – wspomina jej wnuczka, także Jadwiga. – Była niezwykle światłym człowiekiem, otwartym, uważnym, skupionym na drugiej osobie, a przy tym szalenie obowiązkowym i wymagającym. To babcia pierwsza rozpoznała, że wnuczka jest w ciąży. To był dopiero drugi tydzień, Jadwiga sama nie była jeszcze pewna, ale babcia – babcia już wiedziała.
Fragment pochodzi z książki "Kobiety Nowej Huty. Cegły, perły i petardy".
Skomentuj artykuł