Urlop? Co najmniej trzy tygodnie
Co najmniej trzytygodniowy urlop jest niezbędny, żeby nasz organizm mógł naprawdę wypocząć. Jak podkreśla psycholog pracy, Beata Dawidziuk, specjalistka w zakresie poradnictwa zawodowego w białostockiej Wyższej Szkole Administracji Publicznej, w Polsce coraz powszechniejsze jest zjawisko pracoholizmu, które może prowadzić do depresji lub uzależnień.
- Biorąc pod uwagę uwarunkowania fizjologiczne człowieka, trzy tygodnie urlopu to absolutne minimum, aby organizm mógł zregenerować siły - zaznacza Dawidziuk.
- Pierwszych parę dni od momentu zakończenia pracy (co najmniej 3-4), potrzeba na "wyhamowanie" i adaptację do warunków urlopowych. Kilka dni też trzeba przewidzieć na "wyhamowanie" w domu, po przyjeździe z wakacji. Organizm bardzo źle znosi sytuację, kiedy po powrocie z wakacji od razu na drugi dzień trzeba rozpocząć pracę. To dla niego swoisty szok - tłumaczy psycholog.
Jak mówi, należy stopniowo przestawiać organizm i świadomość - z fazy aktywności na fazę relaksacji i na odwrót.
Liczy się jednak nie tylko długość urlopu, ale także sposób, w jaki go spędzamy.
Konieczna jest zmiana dotychczasowego, związanego z pracą trybu życia, a także zmiana środowiska. Lepiej nie spędzać urlopu w domu, w otoczeniu wciąż tych samych osób.
Sposób spędzania urlopu, podobnie jak rodzaj wykonywanej pracy, uzależniony jest od temperamentu. Jeden człowiek woli odpoczynek bierny, leżenie całymi dniami na plaży i czytanie książek, inny natomiast - intensywne zwiedzanie i uprawianie sportu. - W wielu małżeństwach jest tak, że żona woli spędzać urlop biernie, a mąż już po dwóch dniach takiego urlopu jest tym zmęczony i szuka aktywnych form wypoczynku - mówi psycholog.
W Polsce coraz bardziej powszechne staje się zjawisko uzależniania się od pracy, czyli pracoholizmu. - O pracoholizmie mówi się wtedy, kiedy praca dominuje nad całym naszym życiem, kiedy nie jesteśmy w stanie kontrolować stopnia zaangażowania się w nią. Odkładamy na dalszy plan życie rodzinne, towarzyskie, wszelkie przyjemności, zaniedbujemy nawet higienę psychiczną - wyjaśnia Dawidziuk.
- Najbardziej narażeni na pracoholizm są ludzie w początkowych fazach rozwoju kariery zawodowej. Są to zwykle osoby, które wyniosły z domu takie zasady, jak konieczność odpowiedzialności i samodzielnego radzenia sobie z trudnościami. Tacy ludzie, zamiast wypoczywać podczas urlopu, załatwiają zaległe sprawy, ponieważ uważają, że odpowiedzialność tego od nich wymaga - mówi psycholog.
Jak dodaje, konsekwencje pracoholizmu mogą być bardzo groźne: wyniszczenie organizmu, "wypalenie pracą", czyli permanentne zmęczenie, stany depresyjne, rozwój uzależnień, np. od alkoholu lub narkotyków. - Skrajną konsekwencją fizyczną pracoholizmu jest śmierć z przepracowania, której przypadki odnotowywano już w Japonii - ostrzega psycholog.
PAP - Nauka w Polsce
Skomentuj artykuł