W pociągu widać Polskę inaczej niż z pociągu

Wymalowane lub nie, trajkoty z pewnością są wykształcone, choć trudno zgadnąć, w jakich dziedzinach, bo trajkot jest bezprzedmiotowy. Wychowane na mp3 i telefonach komórkowych nie znoszą lektury; cisza je przeraża. (fot. Kevin H. / flickr.com)
Liliana Sonik / slo

Wolę nie liczyć czasu, jaki spędzam w pociągach. W pociągu widać Polskę inaczej niż z pociągu. Z pociągu dostrzec można złote monetowskie wschody słońca, różowe pola kapusty jak z Fałata, siny deszcz, pęknięte niebo i inne podobne. W pociągu perspektywa marniejsza, zwłaszcza, gdy stoimy w szczerym polu, a niektórzy stoją podwójnie, ponieważ nie kupili na czas miejscówki.

W pociągach najtrudniejsze do przeżycia są trajkoty i wucety. Trajkoty obupłciowe bez wytchnienia wymieniają się myślami co nienowe, i opowieściami, które tylko one uznają za ciekawe. Można na nich testować stopień odmóżdżenia segmentu społeczeństwa określanego jako "młodzi zamożni wykształceni z wielkich miast". A to dlatego, że wykształceni, ale starsi - czytają; jeśli konwersują, to dyskretnie. Z kolei biednych niewykształconych ze wsi stać tylko na Interregio lub TLK, gdzie zresztą wucety są jeszcze bardziej przerażające.

PRL ocalał w postaci toalet w pociągach. Wszystko się zmienia, a one trwają. 1) Bo ludzkość nie wie, gdzie spłuczka, a kiedy delikwent znajdzie już zielone kółko - obawia się nacisnąć, bo sądzi, że to alarm; 2) Bo brakuje wody; 3) Bo PKP nie wie, że istnieją środki czyszczące, zatem wucety pokryte są kożuchem oraz łuszczącą się farbą, w której z niewiadomych przyczyn ktoś zobaczył sposób na nowoczesność w domu i zagrodzie. Trudno w to uwierzyć, ale naprawdę w niektórych wagonach muszle klozetowe są wymalowane od wewnątrz.

Wymalowane lub nie, trajkoty z pewnością są wykształcone, choć trudno zgadnąć, w jakich dziedzinach, bo trajkot jest bezprzedmiotowy. Wychowane na mp3 i telefonach komórkowych nie znoszą lektury; cisza je przeraża.

DEON.PL POLECA


Trajkoty mówią głośno, bo brak im kindersztuby, która ocalała tylko w paru rodzinach oraz w Paryżu, Oksfordzie czy Yale. Ale trajkoty dobrze wychowane też mówią głośno, ponieważ są głuche z powodu tysięcy godzin muzyki słuchanej w uchu. Niechcący poznaję więc historie o szefie-ciachu i szefie buraku, o imprezach, odlotach, kredytach we franku i w jenach. Kilka lat temu trajkoty nawijały o polityce. Teraz w ogóle, chyba że pod kątem posłanki Grodzkiej, choć jako żywo w tych analizach nie o politykę chodzi.

I nagle wczoraj rewolucja: trajkotano o pośle Biedroniu. I nie w kwestii jego orientacji, tylko wręcz przeciwnie: w sprawie braku orientacji. Poseł - magister politologii i doktorant Wydziału Nauk Politycznych Akademii Humanistycznej - nie wiedział, co to Konwent Seniorów, ale udawał, że naturalnie, oczywiście, wie, czym doprowadził Monikę Olejnik do łez. Ze śmiechu. I powstała w pociągu dyskusja żywa i głośna. "Żenada - niechby poseł nie wiedział, ale doktorant? I to politologii?". Drugi trajkota uznał, że Biedroń kręci, bo taką ma już naturę: "podstarzały chłopina pewnie robi dla picu genderowy doktorat za 2 złote". Trajkoty żeńskie sykały na to i wydymając usta żarliwie broniły posła Poparcia Palikota, bowiem "wcale się Monice nie dał, nie stracił humoru i powiedział, że się nauczy". Tak powiedział - myślałam klnąc na gadatliwych współpasażerów pociągu, gdzie bilet w 2 klasie kosztuje 119 zł, a kupiony w pociągu 129 zł. Te dziewczyny mówiły prawdę: istotnie, bez śladu irytacji czy zażenowania poseł pozostał niezmiennie zachwycony sobą.

Musicie Państwo przyznać, że podróże z PKP są pasjonującą przygodą. Zwłaszcza jak opóźnienie sięgnie godziny.

Źródło: W pociągach najgorsze są trajkoty i wucety

www.dziennikpolski24.pl

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

W pociągu widać Polskę inaczej niż z pociągu
Komentarze (3)
W
współpasażer
26 października 2011, 21:00
 Mało Pani Lilianna wie o Polsce jeśli jeździ tylko IC. Jak ją trakot razi niech zakupi sobie walkmana albo nasluchuje stukotu pociągu. Taki sam jej trajkot, tylko w drugą stronę. Co właściwie wynika z tego artykułu? Dokładnie nic. Ludzie mają prawo rozmawiac ze sobą, nic na to nie poradzimy że nam sie ich rozmowy nie podobają, prawdopodobnie innym nie spodobałyby się nasze.
G
Gość
26 października 2011, 17:43
Rewelacyjny artykuł !!
Ż
Żuri
26 października 2011, 10:08
Tak zwanym "wykształconym" z większych miast wydaje się, że wykształcenie daje inteligencje, a co więcej mądrość! Jak się im (wszystkowiedzącym najlepiej) przytoczy jakiś kontrargument, że wiedza nie równa się mądrość, choćby z tym doktorantem który nie wie co to Konwent Seniorów (kojarzy z osobami w podeszłym wieku itp. wiadomo, senior przecież to ktoś starszy...takie myślenie tych z wyższych "elyt", poseł RP itd. - notabene takimi właśnie "mądrościami" będzie śmierdział Ruch Palikota przez najbliższe 4 lata) to oni się obruszają i kompletnie nie są w stanie nawet się nad tym zastanowić. Typowa schematyczność w myśleniu, brak kreatywności. Później wykorzystują to, że na "najlepszą" opcję polityczną w Polsce głosują przecież najlepiej wykształceni itd. Ci ze wsi są głupi, więc ich wybory muszą być głupie i szkodzić Polsce (mam kolege wyborce PO,który tak właśnie uważa). Wnioskując, że taka partia przecież musi być najlepsza, najmądrzejsza etc. skoro ma takich wyborców. Nie chce ogólniać, że wszycy...., ale....mało powiedzieć, że jest to po prostu żenujące. Dla nich liczy się najbardziej "tu i teraz", kompletny brak refleksji nad tym, że to wszystko kiedyś NAPEWNO przeminie. Tych lepiej "wykształconych" to po prostu nie interesuje. Taka ich "długookresowa mądrość" zwana przeze mnie głupotą.