Warto być mamą!

Warto być mamą!
(fot. adwriter / flickr.com)
Logo źródła: TakRodzinie Marta Dzbeńska-Karpińska / Tak Rodzinie

Śmieję się, że nie pamiętam, co robiłam z czasem, kiedy miałam dwoje dzieci, bo cały czas byłam czymś zajęta. Teraz mam ośmioro, pracuję zawodowo, lubię czytać, interesuję się polityką i czytam tygodniki mówi Anna Wardak.

Marta Dzbeńska-Karpińska: Dzieci…

Anna Wardak: Ośmioro. Zawsze chcieliśmy mieć dużo dzieci. Myślę, że jest to rodzaj powołania. Jesteśmy spokojni i szczęśliwi mimo różnych przeszkód i kłopotów.

Łączy Pani pracę zawodową, aktywność społeczną i wychowywanie dzieci!

Rodzinę stawiam na pierwszym miejscu. Aktywność zawodową podjęłam w wieku 39 lat. Wcześniej przez ponad 10 lat byłam w domu z dziećmi. W tym czasie oboje z mężem zaangażowaliśmy się w działalność Akademii Familijnej, prowadziliśmy kursy i szkolenia. Wtedy też  skończyłam studia podyplomowe i mogłam podjąć pracę w szkole Stowarzyszenia STERNIK. Pracuję dwa dni w szkole i jeden dzień w domu. Gdy jestem w pracy, przyjeżdża do nas kuzynka mojego męża Danusia, która opiekuje się Rafałkiem i pomaga mi w różnych domowych obowiązkach. Dwa, trzy dni tygodniowo spędza też u nas moja teściowa.

Czy znajduje Pani czas dla każdego dziecka?

Na wszystko można znaleźć czas pod warunkiem zachowania porządku. Na pierwszym miejscu Pan Bóg, na drugim mąż, potem dzieci, praca, aktywność społeczna, kontakty z dalszą rodziną i ze znajomymi. Mam ósemkę dzieci, ale każde z nich ma tylko jedną mamę, dlatego rozmawiając z dzieckiem, skupiam się tylko na nim i na jego sprawach.

Jak spędzacie razem czas?

Staramy się z mężem organizować indywidualne wyjścia z dziećmi. Bardzo często, gdy gdzieś wyjeżdżamy, zabieramy ze sobą jedno lub dwoje dzieci. Wykorzystujemy zarówno dłuższy wyjazd na szkolenie, jak i krótszy do myjni. Jeżeli zabieramy je gdzieś dwójkami, to staramy się robić to w różnych konfiguracjach, tak by miały okazję pobyć nie tylko z tą siostrą czy bratem, którego najbardziej lubią, ale i z tym, z którym mają rzadsze kontakty.

Rozmawiacie o dzieciach?

W każdy piątek wieczorem. Rozmawiamy o celach, które wyznaczyliśmy jako rodzice w domu oraz w tym co dotyczy szkoły. Zakładamy, że wychowanie jest projektem, za który odpowiedzialne są konkretne osoby i który jest podzielony na etapy. Podchodzimy do wychowania dzieci w sposób proaktywny, a nie tylko reaktywny, czyli gasząc pożary w momencie, kiedy się coś złego dzieje. To wymaga zatrzymania się i głębszej refleksji oraz systematyczności.

Są różnice w wychowaniu dziewczynek i chłopców?

Chcemy, żeby nasze dzieci były szczęśliwe. A to oznacza harmonijne ukształtowanie we wszystkich sferach: intelektu, woli, emocji, relacji z innymi i relacji z Panem Bogiem. Chcemy, żeby byli ludźmi radosnymi, hojnymi, odpowiedzialnymi, mężnymi, wytrwałymi. Kształtowanie w cnotach dotyczy zarówno chłopców, jak i dziewczynek. Z punktu widzenia metod i środków bardziej istotne są różnice w osobowości i temperamencie dzieci niż różnice płci.

Jak wygląda organizacja dnia i podział obowiązków w domu?

U nas w domu mamy kodeks rodzinny i plan dnia. Codzienny rytm wyznaczają posiłki o ustalonych godzinach. W ciągu roku szkolnego życie samo narzuca pewien rytm. W wakacje proszę dzieci, aby zrobiły sobie samodzielnie plan, w którym powinien się znaleźć element nauki, czas na grę na instrumencie i pracę dla domu. Dzieci mają grafik dyżurów. Dyżury są bardzo różne i nawet najmłodsze dzieci mają swoje obowiązki, co uczy je współodpowiedzialności za dom. Są dyżury codzienne, jak załadowywanie i rozładowywanie zmywarki, podawanie i sprzątanie ze stołu, gaszenie niepotrzebnych świateł. Są tygodniowe, jak sprzątanie łazienki, sprzątanie samochodu. Dom jest podzielony na strefy i każdy oprócz tego, że porządkuje własny pokój, musi się włączyć w sprzątanie części wspólnej.

Pielęgnujecie tradycje w domu?

Mamy niedzielne poobiednie spotkania, na których wszyscy są obowiązkowo obecni. Gramy w gry, oglądamy filmy i zdjęcia, planujemy wakacje. To jest czas, który poświęcamy sobie wzajemnie. Do wspólnych rytuałów rodzinnych należy robienie kartki przed Bożym Narodzeniem. Na tych pocztówkach wcielamy się w różne postacie i co roku znajomi bardzo na nie czekają, bo są ciekawi, co nowego wymyślimy i czy przybyło nam dzieci. Prowadzimy kronikę rodzinną i księgę gości, a także zeszyt z zabawnymi powiedzonkami dzieci, który jest ich ulubioną lekturą. W niedzielę czytamy razem Ewangelię. Każda rodzina, która stara się pielęgnować własne zwyczaje i tradycje, staje się niepowtarzalna.

Jak przekazujecie swoim dzieciom wiarę?

Więcej mówi przykład niż wykład. Praca nad wychowaniem dzieci jest więc przede wszystkim pracą nad sobą. Gdy dzieci widzą, że mama i tata też mają swoje pola walki, że upadają, przepraszają, idą do spowiedzi, powstają do dalszych zmagań, to jest to dla nich wspaniała szkoła życia.

Jak się modlicie?

Mamy z mężem w ciągu dnia stałe momenty kontaktu z Panem Bogiem. Czas na rozmyślanie (10-15 minut), na Mszę świętą, lekturę duchową. To wszystko służy złapaniu właściwej perspektywy, by mając przed oczyma cel, nie popaść w płytki aktywizm i, jak mawiają Hiszpanie, nie "biegać jak kura bez głowy".

Spotykacie się razem na modlitwę?

Ano zachęcamy dzieci do tego, żeby modliły się same. Na ogół mówią akt ofiarowania: "Myśli, słowa, sprawy moje poświęcam na chwałę Twoją. Tobie serce me oddaję, coraz lepszym niech się staję". Wieczorem po kolacji klękamy razem w bibliotece i odmawiamy pacierz, potem jest czas na przeprosiny, podziękowania, prośby i modlitwę w jakiejś szczególnej intencji. Dzieci wiedzą, że po wieczornym pacierzu w salonie odmawiamy z mężem różaniec, i wtedy kto chce, to dołącza.

Znajdujecie czas na randki?

Wychodzimy razem raz w miesiącu: w pierwszy czwartek. Jeżeli któreś z nas musi gdzieś wyjechać, to o ile jest to możliwe, jedziemy razem. Staramy się na tych wyjściach i wyjazdach jak najwięcej rozmawiać. Relacja małżeńska jest podstawą i najlepsze, co możemy zrobić dla dzieci, to pokazać im przy różnych okazjach, jak bardzo się kochamy. Mąż jest moim najlepszym przyjacielem.

Czy ma Pani czas dla siebie?

Śmieję się niekiedy, że nie pamiętam, co robiłam z czasem, kiedy miałam jedno lub dwoje dzieci, bo cały czas byłam czymś zajęta, chociaż nie pracowałam zawodowo. Teraz mam ośmioro dzieci, pracuję zawodowo, a nie czuję się bardziej zmęczona, chociaż żyję w dużym tempie. Lubię czytać, być na bieżąco, interesuję się polityką i czytam tygodniki. Codziennie staram się znaleźć przynajmniej 15 minut, żeby poczytać jakąś lekturę duchową czy książkę o wychowaniu. Mam bardzo dużo kontaktów z ludźmi: rozmów z rodzicami w szkole, koleżankami, dziećmi, więc nie czuję potrzeby wyjścia z koleżanką, żeby sobie popaplać.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Warto być mamą!
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.