Zapadają na depresję, bo czują się samotni

Jestem jak Hiob: „Bracia ode mnie uciekli, znajomi stronią ode mnie" (fot.aftab / flickr.com)
Wunibald Müller / slo

Istnieją ludzie, którzy zapadają na depresję, bo czują się samotni. Tęsknią za kontaktem z innymi ludźmi, za bliższym związkiem z drugim człowiekiem i załamują się, gdy tego nie znajdują.

Cierpiący na depresję:

Utknąłem, nie wiem co dalej, nie potrafię dać nic z siebie, czuję się skazany na siebie samego, odcięty od barwnego życia, które toczy się poza mną. Jestem jak Hiob: "Bracia ode mnie uciekli, znajomi stronią ode mnie, najbliżsi zawiedli i domownicy, zapomnieli mnie goście mego domu. Dla moich służebnic jam obcy, stałem się w ich oczach nieznany" (Hi 19,13-15).

Czuję, że brak mi czegoś, tęsknię za czymś. Ożyło we mnie coś, co było zapomniane, zaniedbane, i daje znać o sobie, nie chce dłużej być pomijane w życiu i używaniu życia. Widzę innych ludzi, jak cieszą się życiem, są pełni inicjatywy, śmieją się, tańczą, kochają, rozmawiają. Ja jestem zamknięty w moim świecie zimnym, sterylnym, bez życia, nieciekawym, niewartym miłości. Ja sam czuję się zimny, nieciekawy, nie wart miłości. Czuję się wyobcowany nie tylko wobec świata zewnętrznego, ale obcy wobec samego siebie. Nie kontaktuję się z tym, kim jestem naprawdę. Czuję, że jestem skrzywiony. Moje wewnętrzne uczucia i przeżycia są skrzywione, nieautentyczne albo przynajmniej tak to widzę.

Kto widział film "Człowiek-słoń" kanadyjskiego reżysera Davida Lyncha, niech sobie przypomni tytułową, odrażającą postać tej ludzkiej istoty, która była bardziej podobna do zwierzęcia niż do człowieka. Być może, że ludzie samotni i depresyjni tak właśnie widzą swój portret, albo że jest to oblicze, w którym odbija się świat ich przeżyć i uczuć.

Aby w takich sytuacjach "wyjść z dołka", potrzeba pomocy ze strony przyjaciół albo osób towarzyszących, za pośrednictwem których doświadczy się, że nie jest się samotnym. Gdy problemy leżą głębiej i są przyczyną zupełnego wyobcowania pacjenta lub jego przekonania, że jest przez innych niechciany i niekochany, wówczas może być potrzebna pomoc profesjonalnego terapeuty. Czasem jest rzeczą ważną zmierzyć się z własną samotnością, żeby móc się przekonać, iż wiele z tego, czego szukamy u innych, jest w nas samych. Znosząc smutek i ból, możemy spotkać samych siebie, odkryć skarb, którego szukaliśmy gdzie indziej.

Daejo znalazł w Chinach mistrza Baso. Mistrz spytał go:
- Czego szukasz?
- Oświecenia - odrzekł Daejo.
- Masz przecież skarbiec u siebie. Dlaczego szukasz go na zewnątrz? - zapytał Baso.
Daejo był ciekawy: - Gdzie jest mój skarbiec?
Baso odrzekł:
- To pytanie jest twoim skarbcem.
Daejo doznał oświecenia! Odtąd zachęcał swoich przyjaciół:
- Otwórzcie swoje skarbce i korzystajcie ze skarbów, które tam macie!

Właśnie doświadczając samotności przekonujemy się, jak bardzo istotną częścią naszego życia jest to, co tragiczne, trudne i ciemne. Przeżyć tego rodzaju nie da się przecież wyeliminować z naszej egzystencji. Musimy przez nie przejść, zmierzyć się z nimi, dać im się prowadzić ku prawdziwej, głębokiej istocie naszego "ja".

Fragment książki: Jak wyjść z depresji - Wunibald Müller

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Zapadają na depresję, bo czują się samotni
Komentarze (33)
D
depresant
8 września 2014, 09:07
"oddaj cierpienie Panu Bogu" ... to zdanie-wytrych, nie wiadomo co oznacza, jak "oddać" cierpienie? Ludzie, którzy tak doradzają, chcą się pozbyć kłopotu (czyli osoby poranionej, które przychodzi do nich po radę). Naljepiej tak doradzić, żeby poraniony nie zrozumiał, ale odszedł i zostawił ich w błogim spokoju.
BN
boska NIEsprawiedliwość
22 lutego 2014, 12:44
Sluchaj oddac trzeba swoje leki I zmartwienia Panu Jezusowi. Gdy poszedlem za laska nawrocenia dalej cierpie, ale juz nie mam lekow, nie mam depresji, nalogi zostaly przez niego zabrane. Pełna autosugestia. Do tego nie było potrzeba Boga. Wazne by w cierpieniu zawierzyc Panu Jezusowi, wtedy takie cierpienie Cie nie bedzie oslabiac- ofiaruj Jemu Twoje cierpienie. Cierpienie zawsze osłabia a wzmacnia tylko najgorszych drani. Im więcej cierpienia oddasz Bogu, tym więcej Bóg go na ciebie ześle. Bóg lubuje się w ludzkim ciepieniu, więc cię nie uzdrowi. Jego celem jest maksymalizacja cierpienia osób niewinnych.
KM
Kasia mozarin
22 lutego 2014, 11:54
A  Jezus widząc ich wiarę.. Bardzo dziekuje za wsparcie. Pozdrawiam Z Panem Bogiem
H
Hubert
17 lutego 2014, 00:02
Witaj. Sluchaj oddac trzeba swoje leki I zmartwienia Panu Jezusowi. Gdy poszedlem za laska nawrocenia dalej cierpie, ale juz nie mam lekow, nie mam depresji, nalogi zostaly przez niego zabrane. Wazne by w cierpieniu zawierzyc Panu Jezusowi, wtedy takie cierpienie Cie nie bedzie oslabiac- ofiaruj Jemu Twoje cierpienie. Pamietaj jednak by zawsze byc w stanie Laski Uswiecajacej I najlepiej przyjmowac Eucharystie codziennie. Tylko on moze Cie uzdrowic. Pozdrawiam I Z Panem Bogiem
KM
Kasia mozarin
16 lutego 2014, 19:32
Panie Muller nie wiem jak wyjść z depresji. tu nie ma drzwi ani okien. wyskoczyc tez się nie da.
M
M.
16 lutego 2014, 00:59
Nazywam się Wiktor.Mam 22 lata. Pochodzę z niepełnej rodziny, tak naprawdę nigdy w życiu nie widziałem swojego ojca. Nigdy nie miałem dziewczyny. Nigdy nie miałem nawet szansy na dziewczynę. Jestem szczupły, nawet przystojny, ale boję się zagadać, zaprosić gdzieś dziewczynę. Nie wiem tak na prawdę co o sobie myślę: raz uważam, że jestem przecież mądry, uczuciowy, szanujący kobiety i zasługuję by z kimś być, bo przecież bym ją kochał; innym razem nie widzę w sobie żadnych pozytywnych cech, jestem zły na siebie za błędy, które popełniłem i popełniam, jestem zły, że mam niską samoocenę, że nie potrafię zagadać do dziewczyny. Jestem bardzo samotny, mam myśli samobójcze, nie widzę sensu w dalszym życiu. Od dłuższego czasu żyję, bo tak naprawdę popełniając samobójstwo skrzywdziłbym kilku ludzi z mojego otoczenia, narobił kłopotów rodzinie i współlokatorom. Żyję, bo kościół katolicki potępia samobójców. Powoli jednak tracę wiarę; boje się, że jeśli ją stracę, to już nic mnie nie powstrzyma przed tym ostatecznym krokiem...... ... Grupy wsparcia są jeszcze, DDD/DDA. DDD- że z dysfunkcyjnej rodziny (niepełna taka jest), DDA- że gdzie rodzic był alkoholikiem. Spotkałam się z tym, że są takie grupy samopomocowe  i normalnie, niekoniecznie płatne (szpital psychiatryczny, inne ośrodki terapii, pytać o grupy DDD czy DDA). A tekst nie jest banalny. Cóż, trochę dawno autor zamieścił post, ale może jeszcze do niego wróci i coś mu to pomoże, albo komuś innemu o podobnym problemie. Po prostu musi być zawsze dobre wyjście, jakaś furtka. Pytanie gdzie. I jak się nie wie gdzie szukać pomocy, lub już nie wie się co ma się z sobą zrobić, dobrze jest zaczepić Księdza... może potowarzyszy w szukaniu owej pomocy, coś doradzi, a może sam pracuje z osobami z rodzin z dysfukcjami.
M
Maria
14 lutego 2014, 16:40
Wiele lat temu otrzymalam rade, z ktorej ciagle korzystam - jesli nie moge poradzic sobie z soba, wychodze z domu, a "po drodze" decyduje, do kogo pojde z pomoca.  Jest to doskonaly sposob, aby sie pozbyc koncentracji na sobie, ktora poteguje depresje. Maria
M
magdalena
14 lutego 2014, 15:02
Depresja jest schorzeniem szczegolnym ze względu na powiększającą się liczbę pacjentów dotkniętych tą chorobą... A druga sprawa...nie wydaje mi się, żeby cierpienie związane z samotnością wynikało z tego, iż jesteśmy od ludzi uzależnieni i chcemy ich tylko w egoistyczny sposób wykorzystać dla zaspokojenia własnych potrzeb. Jeśli ja jestem dla innych to oni są dla mnie, moim zdaniem jest to transakcja wiązana. Gdyby było inaczej to każdy z nas byłby samotną wyspą, a przecież nikt nią nie jest...
P
przesada
13 lutego 2014, 20:31
Mam wrażenie, że na stronach DENON-a, bardzo często podejmuje się temat depresji. Czy to schorzenie jest jakimś szczególnym pośród innych?
P
pele
13 stycznia 2014, 03:32
W temacie polecam "Pamiętnik samobójczyni" autorstwa Magdaleny Grochowalskiej. Zob. http://www.maternus.pl/index.php?p=ksiazki&k=124. Bardzo pouczająca pozycja. Autobiografia.
Miłosz Skrodzki
5 listopada 2013, 20:24
Towarzystwo nie może być zaspokojeniem naszych zachcianek. Inni ludzie są po to, żeby być dla nich, a nie dla nas samych. Nie można być egoistą. Jeśli ktoś cierpi z powodu samotności, to musi wyzbyć się nieuporządkowanego przywiązania do ludzi, uzależnienia od ich obecności i życzlwości. Drugi człowiek nie jest przedmotem, nie można go wykorzystywać do zaspokajania swoich żądz, dla swojego widzimisię. Trzeba umieć sobie radzić bez ludzi, bo to tylko ludzie. Nie Bóg. A On jest zawsze bardzo blisko nas.
RYSZARD .
15 października 2013, 18:45
Pokonac depresja to znaczy albo zwierzyc sie z klopotow dobremu odbiorcy /tylko nie wrożka/  i nie za kase  ,albo zastosowac terapie muzyczna bo muzyka  typu Viwaldi przykladowo potrafi wytłumiac wnetrze i uspokoic nature. Znalesc mozna ksiedza ale takiego ktory dotknał problemu analizy zaklócen w systemie nerwicy czyli psychoanalityka. Albo wejsc w grupe ludzi pasjonatow tanca bo to jest sposob na poznanie innych i odstresowanie sie ,ale to trzeba chciec a nie siedziec  w domu ,bo samotnosc jest blędem i pokonanie jej jest krokiem do normalnosci. Ostanim sposobem na poprawew jest poprawa wlasnej kondycji i odprezenia  w postaci poddania sie terapii masazu leczniczego ale to juz sa koszty. I tyle na dzisiaj kresowiak24 
20 lipca 2013, 23:27
Jeśli mogę coś zasugerować, to nie szukaj podpory w dziewczynie. Spróbuj znależć grupę w której będziesz dobrze się czuł (wspólnota?). Odnośnie psychologa, to poszukaj w swojej przychodni. Pogadaj z madrym księdzem. Tak na marginesie: skąd jesteś? W Krakowie i Warszawie są meskie grupy. Mógłbyś tam siędobrze poczuć. Trzymaj się. Z Bogiem!
W
Wiktor
20 lipca 2013, 21:30
Nazywam się Wiktor.Mam 22 lata. Pochodzę z niepełnej rodziny, tak naprawdę nigdy w życiu nie widziałem swojego ojca. Nigdy nie miałem dziewczyny. Nigdy nie miałem nawet szansy na dziewczynę. Jestem szczupły, nawet przystojny, ale boję się zagadać, zaprosić gdzieś dziewczynę. Nie wiem tak na prawdę co o sobie myślę: raz uważam, że jestem przecież mądry, uczuciowy, szanujący kobiety i zasługuję by z kimś być, bo przecież bym ją kochał; innym razem nie widzę w sobie żadnych pozytywnych cech, jestem zły na siebie za błędy, które popełniłem i popełniam, jestem zły, że mam niską samoocenę, że nie potrafię zagadać do dziewczyny. Jestem bardzo samotny, mam myśli samobójcze, nie widzę sensu w dalszym życiu. Od dłuższego czasu żyję, bo tak naprawdę popełniając samobójstwo skrzywdziłbym kilku ludzi z mojego otoczenia, narobił kłopotów rodzinie i współlokatorom. Żyję, bo kościół katolicki potępia samobójców. Powoli jednak tracę wiarę; boje się, że jeśli ją stracę, to już nic mnie nie powstrzyma przed tym ostatecznym krokiem. Studiuję na politechnice co wiąże się z robotą i stresem przez cały rok. Nie mam czasu na głupie wyjście na spacer, po którym i tak wracam zdenerwowany, widząc tyle szczęśliwych, kochających się par. Na imprezy nie chodzę, bo nikt mnie o nich nie informuje, nie zaprasza, pomimo iż na dotychczasowe zawsze chętnie chodziłem. Rodzina patrzy na mnie dziwnie, gdy mówię, że nadal nie mam dziewczyny. Mama wywiera na mnie coraz większą presję bym kogoś sobie znalazł, co chwilę pyta "Jak tam dziewczyny?" itp.. Mam kilka koleżanek, jednak one nie widzą we mnie nikogo poza kolegą do pomocy. Nie korzystam z pomocy psychologa, ani grup wsparca z tej przyczyny, że wszystkie te terapie są płatne, a ja ledwo wiążę koniec z końcem. Ten tekst jest tak banalny w swoim podsumowaniu, że aż mnie to boli. Jak w swoim życiu mam znaleźć moje głębokie "Ja"? O co chodzi? 
G
g
8 września 2014, 07:51
Marcin , ni poddawaj się. Rzeczywiście jest chyba tak ,że jeśli nie zaczniesz być szczęśliwy sam ze sobą w swoim życiu to nie znajdziesz też szczęścia z kimś innym , z tą drugą osobą . Ja też kiedyś czułam sie bardzo samotna i mi pomógł Jezus . Żalilam Mu się przy każdej okazji , na każdej modlitwie czy adoracji że jestem taka biedna i samotna  i powiem Ci ,że On miał mnie już chyba dość i naprawdę mi kogoś dał. Mam męża ale nadal nie czuje się tak do końca  szczęśliwa, ciągle jęczę  , teraz już wiem ,ze gwarantem szczęścia nie jest drugi człowiek . Uśmiechaj sie więcej i spróbuj zauważyć innych samotnych ludzi w otoczeniu  i wyciągnąć do nich rękę , zainteresować sie nimi . A ja się za Ciebie pomodlę , jak chory za chorego .Wiesz, znam Jezusa i powiem Mu o Tobie , poproszę aby Ci pomógł , aby uzdrowił Twoje zycie. On na pewno zrobi to w odpowiednim momencie, nie zrażaj sie jeśli nie będzie to od razu. Łazarz zaczął sie już rozkladać i dopiero Jezus przyszedl aby Go wskrzesić ..., On taki jest .Ja też Ciągle czekam na Niego i na uzdrowienie. Właściwie to mogłabym być Twoją mamą więc -tulę Cie do serca . Bądź dzielny i wolaj głośno aby Jezus Cie uzdrowił, On w końcu przyjdzie , znajdzie do Ciebie drogę. (Ktoś mądry mówił ,że samotność nie jest odsunięciem się ludzi od nas ale - odsunięciem sie nas od innych ludzi . To my , samotnicy , budujemy mury wokół siebie. )
S
Sebastian
26 marca 2013, 22:50
Witam. Może komuś nieco pomoże ta książka: http://www.odnowa.jezuici.pl/sklep/ksiazki/109-jak-zwyciy-depresj.html
A
Aśka
26 marca 2013, 18:53
Oj, zgadzam się z przedmówcami. Cierpię na depresję i nie mogę powiedzieć, żeby ten tekst wniósł cokolwiek w moją sytuację. Lepiej zacytować książkę A. Kępińskiego "Melancholia". Serdecznie polecam, autor wiedział, o czym pisze.
M
Michał
25 marca 2013, 14:07
Po co i kto wkleja takie durne tektsty tutaj? To jakiś artykuł sponsorowany dot. książki beznadziejnej jakiejś? Chyba nie wiecie co to depresja. Nie piszcze więc o tym.
M
Magda
23 lutego 2013, 19:52
I to ma być artykuł o depresji w samotności?! Ten, kto go pisał, nie ma o samotności pojęcia. Miałam depresję, wg dzisiejszych testów - ciężką, wynikała z tego, że mimo 23 lat nadal byłam sama, nigdy nie byłam zakochana z wzajemnością. Z każdym rokiem było gorzej, aż doszło do tego, że całe życie starciło dla mnie sens, NIC mnie nie cieszłyo (nawet moje kochane góry), chciałm przejść Orlą Percią i gdybym spadła, byłoby może i dobrze... Wiedziałam, że tylko jedno może mi pomóc, nic więcej. W końcu znalazłam swoją miłość, ale i tak kilka miesięcy trwało zanim zaczęłam normalnie funkcjonować. Wtedy nie mówiło się jeszcze o depresji, tego słowa nie było słychać w telewizji, internet był jeszcze poza moim zasięgiem. Byłam zdana sama na siebie, pisałam pamiętnik i to wszystko... W kilku słowach nie da się tego opisać, może kiedyś swój pamiętnik przerzucę na bloga... To było straszne, potworne, przerażające. Nie można pisać o depresji i samotności w formie takiego artykuliku. Kto go pisał i dla kogo? Na pewno nikomu nie pomoże, a ludzie, którzy nie znają depresji, mogą tylko zbagatelizować problem po przeczytaniu tego. "Istnieją ludzie, którzy zapadają na depresję, bo czują się samotni..." Nie piszcie o depresji i samotności w ten sposób...
DN
do nabycia tutaj:
29 lutego 2012, 16:57
<a href="http://kmt.pl/pozycja.asp?ksid=5635">http://kmt.pl/pozycja.asp?ksid=5635</a>
M
Magnolka
29 lutego 2012, 15:46
Zgadzam się z przedmówcami że to kolejny gniot-teraz widzę że wszystkie niestety artykuły Deonu nt depresji mają tyle wspólnego z rzeczywistością co stado latających zielonych spodków. Jeśli to tylko ignorancja autorów-to pół biedy.Gorzej,jeśli taki jest poziom współczesnej wiedzy medycznej . Nauka już tyle razy  się myliła w tylu sprawach że nie powinno to dziwić.Za jakiś czas okaże się że przyczyny depresji są zuupełnie inne,ze to wszystko wygląda całkiem inaczej.Ale co się człowiek durnot naczytał to naczytał .Ech...
CT
czy to możliwe, że ja?...
7 października 2011, 21:27
Nie lekceważ objawów! Zastanów się, czy ostatnio zaobserwowałeś u siebie kilka spośród takich dolegliwości: poczucie ciągłego zmęczenia, ociężałość, utrata energii smutek, przygnębienie, płaczliwość utrata zainteresowań, "nic Cię nie cieszy" niechęć do pracy, wykonywania codziennych czynności brak zadowolenia z życia, niechęć do życia pogorszenie pamięci, trudności ze skupieniem uwagi przy czytaniu, oglądaniu telewizji zamartwianie się (o dzień dzisiejszy, o przyszłość) unikanie spotkań ze znajomymi uczucie wewnętrznego napięcia, niepokoju wczesne budzenie się, płytki sen lub odwrotnie, trudności z porannym wstawaniem złe samopoczucie rano brak apetytu, chudnięcie zaparcia, zasychanie w ustach bóle: głowy, różnych grup mięśni myśli samobójcze. Jeśli takie objawy pojawiają się codziennie i trwają dłużej niż dwa tygodnie, nie lekceważ ich. Możesz mieć depresję. To, że w Twoim odczuciu jeszcze "jakoś" funkcjonujesz, nie oznacza, że nie potrzebujesz pomocy. Nieleczona depresja nasila się. Im wcześniej podejmiesz leczenie, tym większe masz szanse na uzyskanie trwałej poprawy i zapobieżenie ewentualnym nawrotom. Depresję leczy psychiatra (tak jak kardiolog leczy nadciśnienie). Zgłoś się do lekarza. Do psychiatry nie trzeba mieć skierowania, nie obowiązuje też rejonizacja. Adresy poradni zdrowia psychicznego (PZP) znajdziesz tutaj. Zapoznaj się bliżej z mechanizmem choroby. Wiedza ta może pomóc w walce z chorobą. Jeżeli masz jakieś pytania lub wątpliwości, możesz poradzić się psychiatry, który dyżuruje przy Antydepresyjnym Telefonie Zaufania Centrum ITAKA.
T!
TELEFON !!
7 października 2011, 21:25
Antydepresyjny Telefon Zaufania Centrum ITAKA 22 654 40 41 Czynny w poniedziałki i czwartki w godz. 17-20 Przy telefonie dyżurują lekarze psychiatrzy - specjaliści od leczenia depresji. Udzielają porad, wspierają chorych i ich rodziny. Nie stawiają diagnozy, nie leczą - nie da się tego zrobić przez telefon. Telefon jest skierowany do osób, które podejrzewają, że mogą mieć depresję. W trakcie rozmowy dowiedzą się, co w tej sytuacji mogą i powinni zrobić. Zachęcamy tych, którzy wiedzą, że chorują na depresję lecz nadal mają opory przed pójściem do specjalisty. Czasem obawiają się reakcji otoczenia na wiadomość, że są pacjentami psychiatry, być może mają wątpliwości, co do sposobów leczenia depresji. Wierzymy, że rozmowa z ekspertem pomoże im podjąć leczenie. Czekamy też na telefony od osób, które są w trakcie leczenia, a mają pytania, których nie zadali lekarzowi prowadzącemu. Rozmowę z psychiatrą polecamy bliskim chorych na depresję. Wiemy, że nie zawsze rozumieją, co się z chorymi dzieje. Pragną im pomóc, zachęcić do leczenia lecz nie wiedzą jak. Zwłaszcza, że często chorzy są temu niechętni.
C
CD.
7 października 2011, 21:24
<a href="http://leczdepresje.pl/index.php">http://leczdepresje.pl/index.php</a>
C
CD.
7 października 2011, 21:23
Nie wysyłaj swojego bliskiego na urlop, żeby odpoczął. To nie zastąpi leczenia. Nie staraj się na siłę swojego bliskiego rozweselać, organizować mu czasu. Nie narzucaj się, ale bądź w pobliżu, oferuj swą pomoc, gdy jest taka potrzeba. Odradzaj choremu podejmowanie ważnych decyzji. On widzi swoje sprawy w "czarnych barwach". Pesymistycznie patrzy w przyszłość. Wszystkie wypowiedzi o samobójstwie traktuj z powagą. Nie jest prawdą, że jeśli ktoś mówi o samobójstwie, to go nie popełni. Statystyki mówią, że 80% osób, które popełniło samobójstwo, mówiło o takich planach w swoim otoczeniu. Pamiętaj o sobie. Bądź cierpliwy i wyrozumiały. Wiele dodatkowych obowiązków może spaść na Twoje barki. Choroba bliskiego może rodzić frustrację, złość, bezsilność, poczucie winy. To jest zrozumiałe. Czasem Ty też możesz potrzebować wsparcia. Uzyskasz je u psychologa, on pomoże Ci poradzić sobie z trudnymi uczuciami. Z doświadczeń Centrum ITAKA wynika, że spośród osób zaginionych chorujących na depresję, część zniknęła z domu w dniu lub tuż przed wizytą u psychiatry. Często chorzy obawiają się leczenia, jednocześnie mają świadomość oczekiwań rodziny. Te sytuacje wzmacniają u nich pragnienie ucieczki. Jeżeli masz jakieś pytania lub wątpliwości, możesz poradzić się psychiatry, który dyżuruje przy Antydepresyjnym Telefonie Zaufania Centrum ITAKA.
U!
UWAGA !!
7 października 2011, 21:20
Podejrzewasz, że Twój bliski może cierpieć na depresję... Co robić w takiej sytuacji? Jak mu pomóc? Jeśli u bliskiej osoby występuje kilka spośród takich dolegliwości: smutek, przygnębienie, niemożność odczuwania radości ("nic nie cieszy") zmniejszenie zainteresowań (np. niechęć zajmowania się swoim hobby) zmniejszenie aktywności, apatia, spowolnienie, niechęć do działania problemy ze snem (bezsenność lub nadmierna senność) zmniejszenie apetytu, spadek wagi ciała, suchość w ustach uczucie ciągłego zmęczenia, brak energii lęk, uczucie wewnętrznego napięcia, "niepokój w środku" trudności w koncentracji i zapamiętywaniu, wrażenie niesprawności intelektualnej poczucie beznadziei, niska samoocena dolegliwości bólowe (bóle głowy, brzucha, bóle w klatce piersiowej, nerwobóle) myśli samobójcze możesz podejrzewać, że ma ona depresję. Konieczna jest konsultacja u specjalisty. Staraj się nakłonić bliskiego do wizyty u lekarza psychiatry lub psychologa. Oni znają się najlepiej na tej chorobie. Powiadom lekarza rodzinnego lub lekarza, do którego chory ma zaufanie, o objawach choroby. Zwróci on na nie uwagę w trakcie spotkania z chorym i dokona wstępnej diagnozy. Depresję leczy lekarz psychiatra (tak jak kardiolog leczy nadciśnienie). Do psychiatry nie trzeba mieć skierowania, nie obowiązuje też rejonizacja. Rozmawiając z chorym zaznacz, że konsultacja służy wykluczeniu lub potwierdzeniu depresji. Zaproponuj np., że poszukasz odpowiedniego specjalisty, umów terminy, pomóż dojechać na konsultację. Informuj o tych działaniach, nie umawiaj lekarza w tajemnicy przed bliskim, możesz zniechęcić go tym do leczenia. Gdy masz trudności z przekonaniem swojego bliskiego o potrzebie konsultacji lekarskiej, zwróć się po pomoc do osoby, która ma u niego autorytet. Pamiętaj: Nieleczona depresja nasila się. Im wcześniej chory podejmie leczenie, tym większe ma szanse na uzyskanie trwałej poprawy i zapobieżenie ewentualnym nawrotom. Często osoby chore odrzucają sugestie rodziny, że mogą mieć depresję. Boją się etykiety osoby chorej psychicznie, często depresję kojarzą wyłącznie z jej najcięższym stadium, gdzie objawy są bardzo nasilone i ma miejsce znaczne zaburzenie codziennego funkcjonowania. Unikaj przygodnie zasłyszanych opinii. Zdobądź jak najwięcej rzetelnej wiedzy na temat depresji. Zapoznanie chorego z objawami depresji, uświadomienie konieczności podjęcia leczenia powinny go nakłonić do skonsultowania jego stanu z psychiatrą. Zapoznaj się z objawami choroby i mechanizmami jej leczenia. Nie traktuj depresji jako lenistwa, słabego charakteru, złej woli. Depresja jest chorobą taką jak nadciśnienie tętnicze, zawał serca, cukrzyca. Nie udzielaj rad typu: "weź się w garść"; "otrząśnij się"; "nie histeryzuj - inni mają gorzej" (nie udzielasz ich przecież osobom z zawałem serca czy udarem mózgu).
;
;(
7 października 2011, 13:34
jak wyjść z depresji z powodu samotności, pomóc powinni przyjaciele, tak jak się jest samotnym to się nie ma przyjaciół, co za bzdury popisane, ludzie którzy nigdy nie byli samotni nie powinni doradzać jak wyjśc z samotności
A
Andrzej
9 października 2010, 22:42
Duzo paplaniny o depresji, pełno rad jak sobie z nia radzić SAMEMU. Prawda jest taka, że samemu z depresji NIE DA SIE WYJŚĆ a tym którzy się tak natrząsają z ludzi zrozpaczonych życzę nieskończonej samotności i życia na krawędzi samobójstwa.
X
XVRQ7
9 października 2010, 22:09
Mierzę się ze swoja samotnością już zbyt wiele lat i czuję że którejś nocy nie wytrzymam dłużej i popełnię samobójstwo.
F
Frezja
9 października 2010, 16:47
katolik nie szuka "oświecenia". artykul pachnie mi NewAge.
M
mik
18 sierpnia 2010, 17:02
Zgadzam się , że to bzdet. W innym artykule napisali , że na depresję najlepsza jest eucharystia. Generalnie depresja jest zaprzeczeniem wiary i nadziei. To tak jakby pisać że na grypę najlepszym lekarstwem jest brak grypy. Bydet i gniot
18 sierpnia 2010, 11:58
Zgadzam się - bzdet. O depresji nie powinni wypowiadać się ludzie, którzy jej na wlasnej skórze nie doświadczyli.
R
R
17 sierpnia 2010, 17:17
Co za bzdet.