Nie lubię poniedziałku
W 2008 r. 35% zwolnień lekarskich zostało podjętych w poniedziałek – wynika z badań firmy konsultingowej Mercer, która przeanalizowała dokumentację z zakresu zwolnień chorobowych 11 000 pracowników z organizacji sektora prywatnego.
Ciekawostką jest fakt, że w pozostałe dni robocze, w miarę jak postępuje tydzień, frekwencja staje się coraz wyższa.
Problemami układu mięśniowo-szkieletowego (jak naciągnięcie mięśni i bóle pleców) wyjaśniano aż 24% absencji, natomiast infekcje wirusowe oraz choroby, których podłożem był stres, stanowiły ok. 17%.
Żeńska część personelu wzięła o 24% więcej dni wolnych niż pracownicy płci męskiej oraz ponad dwukrotnie częściej brała urlop związany ze stresem, zmęczeniem czy depresją. Mężczyźni natomiast dwa razy częściej brali wolne z powodu naciągniętych mięśni, urazów czy innych obrażeń natury fizycznej.
W tej ostatniej grupie, jak podejrzewa profesor Cary Cooper, psycholog higieny pracy na Uniwersytecie w Lancaster, znajduje się wiele osób, które nie potrafią się przyznać do prawdziwego powodu nieobecności, czyli do stresu. – Jako powód nieobecności podaje się ból pleców, bo jest to bardziej wiarygodne, natomiast usprawiedliwianie się stresem jest postrzegane jako kłopotliwe i wstydliwe – twierdzi profesor. Z jego obserwacji wynika, że jeśli pracodawcy umożliwiają swoim pracownikom elastyczne godziny pracy, nie tylko znacznie obniżają absencję chorobową, ale przede wszystkim podnoszą wydajność pracy zespołu.


Skomentuj artykuł