Nowy lek w terapii agresywnnego raka piersi
W najbliższych latach należy spodziewać się nowych leków do terapii nowotworów piersi. W 2012 r. prawdopodobnie zarejestrowana zostanie substancja przywracająca wrażliwość na leczenie jego agresywnej postaci - HER2-dodatniej.
Jak mówił 20 października na konferencji prasowej w Katowicach ordynator oddziału onkologii szpitala im. Leszczyńskiego w Katowicach dr Wojciech Poborski, rak piersi ma znacząco różniące się, choć często przenikające pod względem różnych cech, odmiany. U ok. 20 proc. kobiet cierpiących na raka piersi przyczyną rozwoju choroby jest tzw. nadmierna ekspresja receptora HER2.
Chorobę tę może zahamować tzw. terapia celowana. Jest ona możliwa, jeśli u pacjentki wykona się badanie na status receptora HER2 - za pomocą nie zawsze wykonywanej tzw. biopsji gruboigłowej. Poborski apelował, by kobiety domagały się takiej diagnostyki. Przypomniał, że czas rozwoju raka piersi od jednej komórki do 1 cm - to 4 do 10 lat, a od 1 do 4 cm - to od roku do trzech. - To nie jest choroba, która biegnie w sposób błyskawiczny, (…) tydzień nie przesądza o wynikach - wskazał.
W leczeniu u kobiet z nadmierną ekspresją receptora HER2 stosowane są obecnie dwa leki, które m.in. łączą się z receptorem i hamuje wzrost guza nowotworowego. Leczenie nimi jest dostępne w Polsce i - m.in. dzięki staraniom Amazonek, czyli stowarzyszeń kobiet po odjęciu piersi - refundowane przez NFZ.
- Jest szansa, że w ciągu kilku lat pojawią się leki kolejne. W tej chwili zaczyna być w onkologii takie założenie, że wcale nie musimy zniszczyć ostatniej komórki nowotworowej, jak było do niedawna, tylko musimy sprowadzić komórkę do tego, by była nieaktywna. Wymaga to pewnego przestawienia pacjenta, że on co prawda nie jest zdrowy, ale może długo żyć z nowotworem - mówił dr Poborski.
Wskazał, że np. w przyszłym roku spodziewana jest rejestracja substancji, która powoduje odblokowanie wrażliwości na leczenie tej postaci nowotworu. - Wygląda na to, że tych możliwości leczenia będziemy mieć coraz więcej. (…) Podejrzewam, że będzie problem z finansowaniem - dodał wskazując, że w takich sytuacjach stowarzyszenia pacjentów, jak ruch amazoński, są realnym środkiem nacisku na NFZ.
Jak mówiła kierująca klubem amazonek z Rudy Śląskiej Teresa Wilczyk, wciąż aktualnym, a związanym z pieniędzmi problemem części pacjentek z rakiem piersi jest np. niezarejestrowanie jako jednostki chorobowej pooperacyjnego obrzęku limfatycznego. Z tej przyczyny refundacji nie podlegają potrzebne w rehabilitacji specjalne rękawy - warte od 200 zł do 700 zł. - I do tego dojdziemy. Tak walczyłyśmy o protezy, które kiedyś - olejowe - były brzydkie i ciężkie. W tej chwili mamy wybór, jest to refundowane - wskazała Wilczyk.
Zdaniem pacjentek, coraz wyraźna staje się też potrzeba tworzenia onkologicznych centrów wielospecjalistycznych, gdzie każdy chory miałby szansę na kompleksową diagnozę i opiekę - także rehabilitanta i psychologa. Problem wynika m.in. z faktu, że kontrakty na operacje nowotworów piersi ma dziś bardzo wiele placówek. Niektóre z nich przeprowadzają raptem kilka takich zabiegów rocznie, więc trudno tam o kadrę znającą najaktualniejsze metody leczenia.
Rak piersi jest najczęstszym nowotworem u kobiet w Polsce. Rocznie odnotowuje się ok. 14 tys. nowych zachorowań, łącznie z przypadkami nieujawnionymi, tę liczbę szacuje się na 15-15,5 tys. Co roku na tę chorobę umiera ok. 5 tys. chorych, w 2008 r. było ich 5362. Jeden na sto przypadków nowotworu piersi wykrywa się u mężczyzn. Na całym świecie przyjęto październik za miesiąc walki z rakiem piersi.
Skomentuj artykuł