Życia ze stomią można się nauczyć
Ponad 35 tys. Polaków żyje już ze stomią. - Wiele osób obawia się jej, ale stomia nie jest końcem świata - tak naprawdę jest ceną życia i wybawieniem, a czasami może nawet podnosić jakość życia - przekonuje prof. Krzysztof Bielecki.
Stomia - wyjaśnia specjalista - to chirurgicznie wykonane połączenie światła przewodu pokarmowego lub dróg moczowych z powierzchnią skóry. Przez powstały otwór na brzuchu wydostaje się kał lub mocz. Przylepia się na niego specjalne jednorazowe worki stomijne, które pacjent stale opróżnia.
- Z mojego ponad 30-letniego lekarskiego doświadczenia wynika, że życie ze stomią jest znośne - twierdzi prof. Bielecki z Kliniki Chirurgii Ogólnej Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego w Warszawie.
- Mam pacjenta, któremu 15 lat temu wyciąłem jelito grube i operacja zakończyła się wyłonieniem ileostomii, czyli wyprowadzeniem jelita cienkiego na powierzchnię brzucha. Ten człowiek, wybitny śpiewak, świetny tenor, założył w kilka lat po wykonaniu stomii nową rodzinę, ma dwoje dzieci. Fizycznie i psychicznie funkcjonuje znakomicie. Znalazł kobietę, która go kocha razem z jego stomią - podkreśla specjalista.
Najczęstsza jest kolostomia, czyli zabieg na jelicie grubym. Powodem jej wykonania jest zwykle choroba nowotworowa. - Jest to stomia najmniej wpływająca na funkcjonowanie organizmu. Zawartość wydostająca się z jelita grubego jest dosyć gęsta i uformowana jak stolec u osoby bez stomii. Kolostomia jest też łatwiejsza dla chorego do pielęgnacji w porównaniu z ileostomią, z której wydobywa się płynny stolec - mówi prof. Bielecki.
Dodaje, że w ponad 80 proc. przypadków wskazaniem do wykonania stomii jest nowotwór. Korzystają z niej również chorzy cierpiący na zapalne choroby jelit, takie jak choroba Leśniowskiego - Crohna i wrzodziejące zapalenie jelita grubego. A także osoby z tzw. mnogą rodzinną polipowatością jelita grubego. W tej chorobie konieczne jest całkowite wycięcie jelita grubego ze względu na 100-procentowe ryzyko rozwoju raka tego narządu.
Kolejnym wskazaniem do stomii jest powikłana choroba uchyłkowa oraz urazy odbytnicy i okrężnicy. Jest ona konieczna także u ciężko chorych, leżących, starszych osób z odleżynami. - Dla tych ludzi stomia jest wybawieniem, bo łatwiej z nią utrzymać higienę krocza i pielęgnować odleżyny - zapewnia specjalista.
U niektórych osób można założyć stomię jedynie tymczasowo. Po 6-8 tygodniach jest ona zamykana i pacjent znowu może oddawać stolec drogą naturalną.
- Jeżeli pacjent ma żyć ze stomią do końca życia, to jego komfort będzie w dużej mierze zależał od poprawności wykonania stomii. Dlatego, nie powinno się zlecać wykonania jej najmłodszemu lekarzowi, rezydentowi, który będzie to robił po raz pierwszy, bo może to zrobić źle. Stomię powinien wykonać doświadczony lekarz lub zdolny rezydent pod okiem doświadczonego chirurga - podkreśla prof. Bielecki.
Dodaje, że przed operacją należy wyznaczyć najlepsze miejsce dla stomii, uwzględniając życzenia pacjenta, preferencje ubioru (czy nosi pasek czy szelki), aktywność sportową (w Anglii poznał dwie panie, które ze stomią biegają maratony), wykonywany zawód, budowę ciała i wyznanie religijne (muzułmanie muszą mieć stomię po lewej stronie, gdyż nie wolno im prawą ręką dotykać nieczystych miejsc).
- Od razu wykonuje się maturację stomii, czyli dojrzałą stomię - wywija się brzeg jelita na powierzchnię skóry i przyszywa. Bo jelito musi być dobrze ukrwione. Gdy dojdzie do zaburzenia jej ukrwienia, stomię trzeba zrobić ponownie - opowiada prof. Bielecki.
- Samo wydalanie nie musi być deprymujące. Przy kolostomii wszystko idzie do woreczka i nic nie przeszkadza. Kłopotliwe może być jedynie niekontrolowane oddawanie gazów i towarzyszące im odgłosy, ale to daje się wygłuszyć, np. poprzez położenie na stomię kawałka waty lub ligniny - uspokaja specjalista.
Zawartość jelitowa często wydobywa się z ileostomii, ale wszystko jest szczelnie zabezpieczone. - Ale obecnie używany sprzęt jest znakomity i zapewnia duży komfort. Pamiętam, kiedy chorzy używali zwykłych woreczków plastikowych jak woreczki śniadaniowe, które były przymocowywane do skóry gumowymi pelotami - to był dramat. Sprzęt taki był kłopotliwy w użyciu, był nieszczelny i często powodował odparzenia skóry - opowiada prof. Bielecki.
Chorzy są szkoleni w szpitalu, by mogli sami sobie poradzić. - W każdym razie nie powinni zostać wypuszczeni ze szpitala dopóki nie nauczą się pielęgnowania stomii - podkreśla specjalista. Choć przyznaje, że są chorzy, którzy mają blokadę psychiczną przed dotykaniem własnej stomii. I nie chcą samodzielnie jej pielęgnować, wolą by ktoś się nimi opiekował.
- Najważniejsze, aby worek był dobrze dopasowany i przymocowany do skóry. To może być traumatyczne psychicznie, jeżeli worek się odklei np. podczas snu lub seksu - mówi specjalista. Bo stomia nie wyklucza seksu.
- Nie odradzamy też ciąży. Kobiety po operacji, która kończy się wykonaniem stomii mogą zachodzić w ciążę. Ciążę rozwiązuje się zarówno porodem drogą naturalną, jak i cesarskim cięciem - zapewnia.
Chorzy na ogół nie muszą przestrzegać specjalnej diety. Jego zdaniem, nie wymaga tego 70 proc. pacjentów. Trzeba ją tylko zmodyfikować. Warto pamiętać, że picie alkoholu przyspiesza perystaltykę jelit, co zwiększa wydalanie przez stomię. Niektóre produkty spożywcze powodują wzmożone gazy, inne z kolei, takie jak ryba, jajka i czosnek, sprawiają, że gazy brzydko pachną.
Na razie nie ma nadziei na to, że stomię uda się zastąpić nowymi techniki operacyjnymi. - Wprawdzie niedawno metodami inżynierii genetycznej i hodowli tkankowej wyhodowano zwieracz wewnętrzny człowieka, który wszczepiono u myszy i sprawnie działał. Ta informacja może napawać nadzieją na wymianę chorych zwieraczy, ale myślę, że nie szybciej niż w perspektywie 20 lat - prognozuje prof. Bielecki.
Skomentuj artykuł