Dlaczego siostra Chmielewska padła ofiarą hejtu?

Fot. Depositphotos

Kard. Krajewski powiedział kiedyś o siostrze Chmielewskiej, że robi tyle dobrego, że właściwie powinna być kardynałem. Tymczasem internetowi mądrale dyskredytują ją, bo ośmieliła się skrytykować prezydenta. Jeden z moich współbraci zwykł kwitować takie rzeczy słowami: „jakie to jest małe…”.

Cyniczni politycy tak bardzo sprali nasze mózgi, że tylko z wielkim trudem przychodzi nam myślenie nieplemienne. Praktycznie nie potrafimy oceniać czyichś wypowiedzi i działań bez politycznego filtra. Jeśli ktoś jest „nasz”, to przejdą największe nonsensy, ale jeśli jest „ich”, to choćby zdziałał w życiu tyle dobrego, co siostra Chmielewska – dostanie ostro w skórę.

Ta postawa to dezercja z myślenia – bo jak inaczej to nazwać. Szkodzi nie tej „drugiej stronie”, ale nam. Ogranicza horyzonty, zamyka oczy na wielkie dobro, które przez innych ludzi przynosi Bóg, zabija wrażliwość na świat, tworzy z nas stado gerazeńskich świń, opętanych plemiennymi demonami, które biegną wprost do urwiska – na zatracenie.

Myślenie plemienne niesie ze sobą także ogromne szkody społeczne. Powoduje polaryzację, która zamyka na rozmowę o konkretnych problemach, a skupia na budowaniu lojalności dla „własnej drużyny”. Społeczeństwo dzieli się na obozy, które coraz mniej ze sobą rozmawiają, a tym samym oddalają się od siebie.

Oponent przestaje być kimś, kto po prostu ma inne poglądy. Staje się wrogiem, czy wręcz zagrożeniem. Prowadzi to do wzajemnej pogardy, hejtu, a w skrajnych przypadkach do przemocy i rozlewu krwi.

DEON.PL POLECA

 

 

Plemienność zabija debatę społeczną, gdyż argumenty merytoryczne schodzą na dalszy plan. Liczy się „kto to powiedział”, a nie „co powiedział”. W ten sposób przepadają świetne pomysły – tylko dlatego, że pochodzą od niewłaściwego plemienia. Skłócone środowiska przestają ze sobą współpracować, bo uznają to za zdradę wobec swojego obozu, co prowadzi do paraliżu decyzyjnego i pogłębienia konfliktu.

W przestrzeni mediów dochodzi do powstawania baniek informacyjnych – ludzie konsumują tylko taki przekaz, który wzmacnia ich przekonania. To prosta droga do zniekształconego obrazu rzeczywistości, a w efekcie do eskalacji niechęci i do coraz głębszych podziałów. Po pewnym czasie wrogie obozy zaczynają żyć jakby w dwóch różnych światach – mają odmienne źródła wiedzy, język, a nawet inne poczucie tego, co jest prawdą.

Niestety mariaż tronu z ołtarzem sprawił, że w Polsce myślenie plemienne dotyka także wspólnoty Kościoła. Tutaj skutki są jeszcze bardziej opłakane, bo dotykają sfery duchowej i moralnej. Zamiast poczucia, że należymy do jednego Ciała Chrystusa, zaczynamy dzielić się na „prawdziwych” i „gorszych” katolików. Zamiast różnorodności w przeżywaniu wiary pojawia się wrogość wobec „innych”. Ważniejsze staje się „trwanie przy naszym obozie” niż życie Ewangelią. W efekcie Kościół przestaje być miejscem spotkania, a staje się polem walki.

Kościół jako rozbita wspólnota, której wierni zamiast z własnymi grzechami i wadami walczą ze sobą nawzajem, traci moc świadectwa wobec świata. Zamiast być przestrzenią pokoju i pojednania, zamienia się w kolejną nudną arenę sporów politycznych i ideologicznych.

Hejt, który wylał się na siostrę Chmielewską, to dowód na to, jak bardzo jesteśmy spolaryzowani. Mowa wszak o osobie, która pomogła tysiącom bezdomnych i która poświęciła swoje życie dla bezinteresownej pomocy najbiedniejszym i wykluczonym.

Gdy Małgorzata Chmielewska skrytykowała weto prezydenta Karola Nawrockiego, wszystkie jej zasługi przestały mieć jakiekolwiek znaczenie. Została automatycznie zredukowana do poglądu politycznego, zaliczona do przeciwnego obozu i stała się wrogiem.

Plemienna polaryzacja niszczy w nas jedną z najważniejszych cech – szacunek do drugiego człowieka, nawet takiego, który całe swoje życie poświęcił dla innych. Gdy logika „my kontra oni” dominuje, każdy gest czy słowo staje się politycznym testem lojalności, a nie zaproszeniem do refleksji. Dopóki patrzymy na siebie przez pryzmat wrogich obozów, dopóty będziemy tracić zdolność do rozmowy, empatii i doceniania dobra – niezależnie skąd do nas przychodzi.

W efekcie utracimy także zdolność dostrzegania darów, którymi każdego dnia obdarza nas Bóg. A wtedy przegramy wszyscy – niezależnie od politycznych barw.

DEON.PL POLECA


Łukasz Sośniak - absolwent teologii, filologii polskiej i dziennikarstwa. Pracował w Gazecie Częstochowskiej, Radiu Jasna Góra i Radiu Watykańskim. Obecnie współautor Podcastu Jezuickiego i Męskiego Punktu Widzenia. Jego pasją i najlepszym sposobem na relaks jest literatura i jazda na rowerze.
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Dlaczego siostra Chmielewska padła ofiarą hejtu?
Komentarze (16)
ŁR
~Łukasz Ruda
4 września 2025, 13:31
Nie sposób nie zauważyć zaangażowania politycznego autora tekstu - po stronie lewej. I jest to takie samo "mieszanie się w politykę" jak po stronie prawej. Ironia losu zawsze w końcu zbierze swoje żniwo.
AB
~Anita Boff
3 września 2025, 11:40
Dlaczego "siostra"? Bo się tak nazwała? Dlaczego nie "matka"?
JS
~Jakub Szymczyk
2 września 2025, 21:39
Jestem zwolennikiem PKN, ale siostra Chmielewska ma rację. Dzięki kolosalnej ofierze krwi ukraińskich żołnierzy, mamy spokojną granicę od Teredpola po Biedzczady. Wsparcie socjalne dla uchodźców z Ukrainy to nasz wkład w obronę tego kraju. Jeśli oni padną albo skapitulują, będziemy mieli kolejną granicę do ufortyfikowania i nie będzie tak spokojnie jak na Bialoruskiej.
JR
Jarosław Rychlik
2 września 2025, 21:34
Po pierwsze to nie żadna Siostra tylko Pani. Czemu to kłamstwo się ciągle powiela. To, że se ktoś założył habit to jeszcze nic nie znaczy. Nie twierdzę, że pani Chmielewska nie prowadzi fundacji, ale nie jest żadną siostra zakonną. - po co tak ludzi kłamać - nie ładnie :/
WG
~Witold Gedymin
3 września 2025, 18:32
Na DEON-ie tytuł: "Maja Moller: Chciałabym, żeby świeccy mogli iść do braci biskupów i powiedzieć im ...". Na tym portalu o biskupach wspomina się tysiące razy. Jak często pojawia się określenie "bracia biskupi"?? To, że se ktoś założył pontyfikalia to jeszcze nic nie znaczy.
MG
~Marta Golina
14 września 2025, 10:32
Ma Pan monopol na przyznawanie określenia "siostra"? Zna Pan zasady wspólnoty do której należy siostra Chmielewska, że tak Pan ją atakuje?
AN
~Agnieszka Nowak
2 września 2025, 19:29
Jakby jeszcze palenie rzuciła to byłoby fajnie.
TS
Tomasz Szarek
2 września 2025, 13:43
A my znowu take bardzo ogólnie i na okrągło. Hejtu dopuścili się między innymi pisowscy polityce mający imię i nazwisko. Na przykład Mariusz Błaszczak. Oczywiście to przedstawiciel partii, która idzie ręka w rękę z Episkopatem, więc..., więc trzeba tak na okrągło, bez nazwisk.
TB
~Tadeusz Borkowski
2 września 2025, 13:06
Siostra Chmielewska jest wspaniałym człowiekiem, wielu ludziom pomogła. Podziwiam ją, przy niej jestem karłem. Czy to znaczy, że nigdy sie nie myli?
EM
~Ewa Maj
2 września 2025, 23:30
Jeśli uważam, że ktoś się myli, to mogę zostawić to swoje przekonanie dla siebie, mogę też dyskutować o sprawie, która nas różni. Hejt nie jest jednym ani drugim. Hejt jest krzywdą wyrządzoną konkretnej osobie i niszczy relacje społeczne.
BD
~Beata D
2 września 2025, 10:49
Wspaniały człowiek, który wie co robi i dużo robi, niezależna, bardzo inteligentna i przeszkada tym, którzy nic sensownego nie robią.
Jan OPs
3 września 2025, 08:06
Tak niewątpliwie. Jedna wspaniała i całe rzesze "nic sensownego nie robiących" Pani oczywiście każdego zna z osobna i to na tyle dobrze, by wystawiać takie uogólniające oceny.
E3
edoro 333
2 września 2025, 00:15
Prawdziwe słowa rozsądku
BS
Barbara Satława
1 września 2025, 21:49
W punkt. Bóg zapłać za ten głos.
EM
~Ewa Maj
1 września 2025, 17:27
To jest tak przykre, że brakuje słów. Dziękuję autorowi, że je znalazł.
NW
~Nikt Ważny
1 września 2025, 16:34
10/10