Jaki wpływ mają zapachy na życie duchowe?
Pachnące świeże kwiaty. Ledwie wyczuwalna woń topiącego się wosku adwentowych świec. I już wkrótce zapach kadzidła i bukiet leśnych aromatów spływający w Boże Narodzenie z ustawionej obok ołtarza choinki. A gdzieniegdzie nawet zapach siana unoszący się z szopki betlejemskiej. Uczta zapachów. Zmysł węchu zawsze pomagał mi w odświętnym, uroczystym przeżywaniu liturgii.
Wiele mówi się i pisze o aromaterapii, czyli o wykorzystywaniu zapachów, zwykle olejków eterycznych, w terapii. O wiele mniej wiemy o wpływie zapachów na życie duchowe. Niektórzy uważają, że zapachy mogą leczyć różne dolegliwości, a nawet zwalczać bakterie. Czy mają jednak wpływ na naszą modlitwę? Poprawiają nastrój i samopoczucie, ale czy ułatwiają relację z Bogiem?
W Biblii hebrajskiej pojawia się często sformułowanie „miła woń dla Pana” i odnosi się do zapachu ofiar składanych Bogu. W Księdze Wyjścia mówi Pan do Mojżesza, aby z najlepszych wonności (mirry, cynamonu, wonnej trzciny, kasji i oliwy z oliwek) zrobił „święty olej do namaszczania” (Wj 30,25). Olej ten czynił świętym każdy namaszczony przedmiot kultu oraz człowieka, który ich dotknął. Namaszczani nim byli także kapłani.
Dał Pan Mojżeszowi instrukcję, jak sporządzić kadzidło, ścierając na proszek „żywicę pachnącą, muszelki i galbanum pachnące, i czyste kadzidło” (Wj 30,34). Ale tylko Bóg mógł rozkoszować się zapachem tego kadzidła. Apokalipsa wyjaśnia, że symbolizuje ono „modlitwy świętych” (Ap 5,8), którzy również sami pachną Chrystusem (por. 2 Kor 2,15). Ten zapach świętości roztaczany przez wiernych naśladowców Chrystusa ma przyciągać, odprężać, wprowadzać harmonię, zachwycać.
Matka Teresa z Kalkuty prosiła w modlitwie, aby Jezus pomógł jej rozprzestrzeniać wszędzie Jego woń, aby każdy człowiek, z którym się zetknie, poczuł obecność Jezusa w jej duszy. Natomiast Teresa z Lisieux chciała być kwiatkiem, który pachnie miłością do Boga.
W Pieśni nad Pieśniami znajdziemy wiele fragmentów, które podkreślają znaczenie zapachu w relacji miłości. Tutaj imię ukochanej osoby pachnie olejkiem, a jej obecność sprawia, że woń olejku nardowego uaktywnia się. Zapach mirry podkreśla intymność i bliskość, a woń oddechu porównywana jest do zapachu jabłek. Miłość zachwyca swoją wonią i wymyka się materialnemu światu. Pachnie jak „nard i szafran, wonna trzcina i cynamon, i wszelkie drzewa żywiczne, mirra i aloes, i wszystkie najprzedniejsze balsamy” (PnP 4,14). To jakby zapowiedź rajskiego ogrodu, który nie został na zawsze utracony i za którym tęskni ludzka dusza.
Zmysł powonienia jest ważny w ignacjańskiej medytacji. Ignacy Loyola podaje w książeczce ćwiczeń zasady zastosowania zmysłów i zachęca do czucia przyjemnych zapachów: czułej wonności Boga i zapachu poranka zmartwychwstania. Rozmyślając natomiast o piekle, by je obrzydzić, każe nam Ignacy pobudzić wyobraźnię i „wąchać powonieniem dym, siarkę, smród i zgniliznę” (ĆD 68).
Zapachy są jakby mostem łączącym świat materialny z rzeczywistością niematerialną, towarzyszą modlitwie zanoszonej do Boga, ale również wskazują na Jego czułą obecność. Świąteczne zapachy są dla mnie szczególnym zaproszeniem do modlitwy. A nawet zapach porannej kawy przypomina mi, by rozpocząć dzień wielbiąc Boga.
Skomentuj artykuł