Świat mówi coraz głośniej. A kto dziś słucha?

Grupa wsparcia - depositphotos.com (478152504)

W świecie, w którym wszyscy mówią, a coraz mniej osób naprawdę słucha, otwarcie ‘Przestrzeni Słuchania’ w sercu Watykanu brzmi jak znak czasu. Ale czy potrafimy jeszcze słuchać – siebie, innych, Boga?

Kilka dni temu przeczytałam informację, że w Bazylice św. Piotra w Rzymie otwarto Spazio d'Ascolto – Przestrzeń Słuchania – miejsce, gdzie każdy, kto ma jakieś wątpliwości, pytania czy przeżywa trudności egzystencjalne może zostać wysłuchany przez dyżurujących tam ludzi. Nie mam pojęcia, jak ta przestrzeń wygląda w praktyce. Po prawdzie, nie potrafię sobie do końca wyobrazić jej funkcjonowania w harmidrze i wielokulturowym tłumie turystów, jaki każdego dnia przetacza się przez mury tej najważniejszej dla katolików bazyliki. Nie mam jednak wątpliwości, że takie miejsce jest dziś bardzo, bardzo potrzebne. Nie tylko w Rzymie.

DEON.PL POLECA

 

 

Siedzimy w weekend z grupą zaprzyjaźnionych małżeństw i słuchamy dzielenia kolegi. Opowiada o dramatycznym wieczorze, podczas którego pomagał pewnemu człowiekowi uporać się z myślami samobójczymi. „Właściwie w żaden sposób nie mogłem mu pomóc, poza tym, że go wysłuchałem. I to chyba była w tym momencie najlepsza rzecz, jaką mogłem dla niego zrobić. A przy okazji uświadomiło mi to, jak wielkim błogosławieństwem jest dla mnie moja żona, wy, moi przyjaciele i to, że mam się do kogo zwrócić we wspólnocie. Ten człowiek, w sumie młody facet, w momencie kryzysu był przede wszystkim przeraźliwie samotny. Rozwiedziony, od kilku lat na pracy zdalnej, bez rodziny i przyjaciół. Cierpiał do tego stopnia, że w desperacji zadzwonił do mnie, właściwie do kompletnie obcego człowieka, tylko po to, by móc do kogoś otworzyć usta”. Słuchając tej relacji, pomyślałam o tych wszystkich spotkaniach z drugim, w których właściwie tylko milczałam i koniec końców właśnie to okazywało się najlepszym wsparciem danej osoby. Wysłuchanie w tym świetle zaczyna się jawić jako kolejny punkt na liście uczynków miłosierdzia wobec duszy. I coś co niczym maleńkie ziarno może wydać stokrotny plon. Aha. Czyli coś spod znaku ‘Made by Jezus’.

Tylko, że słuchania z mlekiem matki się niestety nie wysysa. To umiejętność, którą człowiek szlifuje całe życie. Przy czym, jeśli zgodzimy się, że nieustający hałas świata z jego rozpraszającym potencjałem ma dziś o wiele większą skuteczność w zagłuszaniu naszych najgłębszych potrzeb niż kiedyś, a naturalna, ludzka skłonność do nadawania komunikatów rozpoczynających się od sakramentalnego ‘JA’ ciągle i ciągle otrzymuje nowe możliwości prezentacji własnych sądów, opinii i wierzeń, to bez trudu zauważymy, że współczesne społeczeństwa cierpią na postępującą degradację kompetencji słuchania. I choć w Kościele mamy na pęczki Mistrzów ‘Apostolstwa Ucha’ – od Maryi i św. Józefa zaczynając, przechodząc przez liczne orszaki świętych i błogosławionych, a na naszych bliskich, którzy są dla nas wzorem zasłuchania kończąc – to jednak praktyka pokazuje, że z racji samego ‘świętych obcowania’ wcale nie stajemy się w słuchaniu innych lepsi. Raczej to żmudny, wytrwały, codzienny trening w naszej codzienności jest miejscem, gdzie odrabiając lekcje ze sztuki słuchania (czyli próbując wdrożyć wskazówki zasugerowane/podpatrzone u najlepszych z najlepszych), możemy rzeczywiście wyćwiczyć mięśnie naszego wewnętrznego słuchacza. Tyle, że jak w każdej nauce, bez sensownej motywacji i dyscypliny daleko się na samych chęciach nie ujedzie. A zatem pytanie: czy poczułeś się choć raz w życiu naprawdę wysłuchany/a – nabiera nowego ciężaru gatunkowego. Także w Kościele.

O efektach synodu o synodalności wielu mruczy niezbyt pochlebnie pod nosem. Tymczasem wydaje mi się, że najlepsze owoce tego czasu zrodziło właśnie to, że wiele osób poczuło się wreszcie we wspólnocie Kościoła wysłuchanych i teraz naturalnie rozprzestrzeniają metodę synodalną w innych miejscach. Niedawno miałam okazję wziąć udział w ćwiczeniu, które bardzo przypominało mi pracę właśnie w synodalnym stylu. Podczas pewnego wydarzenia dostaliśmy pisemną instrukcję słuchania. Jakież to okazało się pomocne narzędzie! I mimo iż rzecz odbywała się w środowisku dialogowym, w którym naszą pierwszą zasadą jest ‘słuchanie przed mówieniem’, to jednak na końcu spotkania wszyscy przyznaliśmy, że dzięki otrzymanej instrukcji słuchania usłyszeliśmy więcej. I nie chodziło wcale o to, że instrukcja dawała jakąś wiedzę tajemną z cyklu ‘jak słuchać, by usłyszeć’. Sukces tkwił w przeprowadzeniu dialogu z bliźnim według ściśle określonych kroków, z poszanowaniem ciszy, dynamiki rozmowy i z kilkukrotnym przypomnieniem o skoncentrowaniu się na drugim człowieku i tym, co ma do powiedzenia. Znowu – niewielka rzecz, a pomogła zdecydowanie więcej usłyszeć w tym, co ktoś inny miał do powiedzenia.

Kilka miesięcy temu byliśmy w Rzymie na rodzinnej pielgrzymce jubileuszowej. Na naszym szlaku nie mogło zabraknąć przejścia przez święte drzwi w Bazylice Matki Bożej Większej (też: Śnieżnej), gdzie pochowano papieża Franciszka. Bardzo chcieliśmy się pomodlić u jego grobu, ale płynąc z rozgadanym tłumem mającym za cel zrobienie sobie selfie z nagrobkiem, nijak ku temu nie było okazji. Pamiętam moje ogromnie przykre emocje, że w tak wielkiej bazylice nie byliśmy w stanie znaleźć ani jednego miejsca, by we względnej ciszy i skupieniu móc się pomodlić. Rozżaleni postanowiliśmy wyjść. Ale przy wyjściu z bazyliki naszą uwagę przykuła inna kolejka. W przeciwieństwie do tej płynącej do grobu Franciszka, ta była mniejsza i przesuwała się powoli. Okazało się, że prowadziła do starszego księdza, obok którego można było przeczytać tabliczkę: jeśli chcesz, podejdź po błogosławieństwo lub na chwilę rozmowy. Stanęliśmy i my. Te kilkanaście minut czekania przyniosło zaskakujące wyciszenie i pokój serca. Przed nami stali ludzie w różnym wieku, o różnych kolorach skóry i ewidentnie z różnymi potrzebami. Niektórzy podchodzili do księdza i gorączkowo coś szeptali, niektórzy płakali, niektórzy – jak my – cieszyli się i (na migi) dzielili radością. Jedni prosili o jakieś słowo, inni o przytulenie. Wszyscy otrzymaliśmy pełną skupienia postawę kapłana i błogosławieństwo. Odchodząc od niego, miałam w głowie – „no i patrz, piękniejszego spotkania w duchu Franciszkowego pontyfikatu sobie wymarzyć nie mogłaś”.

DEON.PL POLECA


Nie wiem, czy w Spazio d’Ascolto będą tłumy czy nie. Nie wiem, jak są rekrutowani dyżurujący tam kapłani i świeccy ani czy mają swoje instrukcje słuchania. Nie wiem, kto będzie chciał skorzystać z takiej przestrzeni i jak do niej trafi. Myślę jednak, że to jest kolejna, niepozorna, ale fundamentalna działalność, którą my, chrześcijanie, możemy wdrażać wszędzie tam, gdzie żyjemy. Bo jestem przekonana, że owo ‘Apostolstwo Ucha’ ma moc wsparcia i tych, którym zwątpienie, cierpienie czy życiowe zagubienie odbiera chęci do życia, jak i naszych współmałżonków, rodziców, znajomych z pracy, dzieci czy seniorów w codziennym funkcjonowaniu. Pytanie tylko, czy będziemy chcieli i umieli ... ’zamienić się w słuch’.

Żona, mama, córka, z zawodu animatorka społeczności lokalnych, z zamiłowania doktorka nauk społecznych, w wolnych chwilach pisze bloga "Dobra Wnuczka" i prowadzi konto na Instagramie. Razem z mężem od lat zaangażowana w Ruch Spotkań Małżeńskich i wrocławską Wspólnotę Jednego Ducha. 

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Świat mówi coraz głośniej. A kto dziś słucha?
Komentarze (4)
ES
~Ewa Słota
13 listopada 2025, 16:03
Może lepiej wsłuchiwać się, rozumieć, współczuć. Czasem można słuchać - a potem zrobić z tego plotkarskie spotkanie i naśmiewanie się, krytykowanie. Znam na własnej osobie krytykę po wysłuchaniu w mojej sprawie.... " osąd, bo sama tego chciałaś". Czułam jakby ktoś na mnie plunął. Tak chciałam - ale teraz potrafię rozeznać Prawdziwe Przyjaźni, Miłość od tej- niby słuchanej - aby potem oddać, zepchnąć i zadać ból. Są osoby niestety, które mimo Wykształcenia, Powołania - zadają policzek. Dlaczego? Może i one mają w tym chceniu swój mały udział? Nie mnie oceniać.
HZ
~Hanys z Namysłowa o
12 listopada 2025, 14:39
Ja korzystam ze Średniowiecza, ktoś wtedy powiedział: idź swoją drogą i pozwól ludziom mówić, jakoś tak całe życie idę tą drogą, zawsze mam jak kierowca ograniczone zaufanie,gdybym go nie miał, to dziś miałbym wielkie problemy, wolę słuchać Boga, ludzie są bardzo ułomni,osoby duchowne też.
BS
Barbara Satława
11 listopada 2025, 15:41
Byłam, potwierdzam. A słuchać sie uczę od ponad pół wieku z różnym skutkiem.
PR
~Ppp Rrr
11 listopada 2025, 09:48
Problem w tym, że wielu ludzi nie umie mówić - mówią niewyraźnie, nieskładnie, rozwlekle lub ciągle o tym samym. Do tego trzeba dodać tych, co mówią tylko o tym, co ważne dla NICH, a nie dla innych. Do tego niektórzy gadają głupoty. W końcu człowiek dojdzie do wniosku, że NIE WARTO słuchać, a już na pewno nie zawsze i nie wszystkich. Pozdrawiam.