Abp Michalik: Kościół nie boi się dyskusji
„Kościół nie boi się poważnej i pogłębionej dyskusji, ponieważ wiele spraw można w ten sposób wyjaśnić” – mówi abp Józef Michalik, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski w rozmowie z KAI. Metropolita przemyski podkreśla, że ludzie zawsze będą niedoskonali, a przypadki słabości duchownych nie oznaczają że Kościół jest w kryzysie. „Trzeba obiektywnie patrzeć. Wolno jednak wymagać, aby wszyscy członkowie Kościoła, świeccy i duchowni, byli lepsi, doskonalsi a nawet święci” – uważa abp Michalik.
W minionym roku na Kościół często sypały się głosy krytyki. Czy dyskusja o problemach Kościoła jest potrzebna?
– Kościół nie boi się poważnej i pogłębionej dyskusji, ponieważ wiele spraw można w ten sposób wyjaśnić. Kościół jest rodziną ustanowioną nie przez ludzi, ale przez Chrystusa. Jest więc miejsce na wiarę, modlitwę i ludzkie dochodzenie do prawdy, czyli na dyskusje i decyzje. Jeśli kocha się Kościół, jeśli się chce żeby był doskonały, to najpierw powinno się trudne sprawy omówić właśnie w tej rodzinie, jaką on stanowi. Nie od razu przez telewizję czy gazetę. Widać wyraźnie, że dziś są w Polsce obiektywni i uczciwi zakonnicy i media, które mają zdrowe ambicje promocji prawdy i piękna, ale niestety są także media, które szukają przede wszystkim sensacji i szczególnie specjalizują się w wyszukiwaniu i nagłaśnianiu ataków na Kościół – jeśli jakiś ksiądz czy biskup dopuścił się nieroztropności czy ujawnił słabość, to od razu wszystkich chcieliby ukrzyżować.
Trzeba obiektywnie patrzeć najpierw na siebie, potem na wszystkich ludzi i na wszystkie instytucje, zauważyć także, że to co czyni i głosi Kościół oraz każdy ksiądz, jest nastawione na wierność nauce Chrystusa. Kościół w Polsce nigdy nie promował i nie promuje zła. Nieraz może ma problemy w pełnym nawróceniu do Ewangelii siebie samego czyli każdego z ochrzczonych, ma trudności w dotarciu do prawdy o konkretnym wydarzeniu czy sytuacji, ma problemy z zastosowaniem odpowiedniego języka czy z wejściem we współczesną mentalność, ale głosi prawdę o zbawieniu, o potrzebie życie zgodnego z przykazaniami Bożymi, a także i przede wszystkim głosi Miłosierdzie Boże dla każdego konkretnego, żyjącego dziś człowieka a nie dla jakiegoś „wyimaginowanego grzesznika”.
Przesłanie i misja Kościoła jest zatem ciągle ważna i potrzebna, ale jej istota zakorzeniona jest w Bogu a nie w ludziach, którzy zawsze będą niedoskonali. Nie ma nic złego w domaganiu się, aby wszyscy członkowie Kościoła, świeccy i duchowni, byli lepsi, doskonalsi a nawet święci.
Mówił Ksiądz Arcybiskup o trudnościach. W jakim kierunku powinien pójść Kościół, aby je przezwyciężać?
– Trzeba głosić całość nauki Bożej, prawdę o wielkości Boga i słabości człowieka, niczego nie pomijać. I mieć odwagę stawiać wymagania sobie i innym, powiedzieć szczerze, że niekiedy pewne sprawy wymagają głębszego przemyślenia. Ale nie odsuwać żadnego z wymagań Ewangelii, chociaż warto mówić, że z każdym możemy mieć trudności, ale pełny rozwój następuje tylko przy uwzględnieniu, że wiara to coś więcej niż wymagania moralne, to przede wszystkim spotkanie osobowe z Bogiem i uznanie Go za Ojca i prawodawcę, przyjaciela żywego i obecnego na co dzień w naszym życiu.
W minionym roku cieszyliśmy się z beatyfikacji ks. Jerzego Popiełuszki. Czy już wkrótce doczekamy się beatyfikacji Papieża-Polaka?
– O tym, że ona kiedyś nastąpi jestem przekonany. Ale czy wkrótce? Są naciski wielu entuzjastycznych dziennikarzy, ludzi świeckich, także duchownych, aby jak najszybciej. Nie sądzę jednak, że to jest najważniejsze. Okres oczekiwania jest okresem przygotowania, żeby dobrze przyjąć przesłanie życiowe kandydata do chwały ołtarzy, które warto cały czas pogłębiać. W czasie październikowej audiencji u Benedykta XVI, Ojciec Święty wyznał, że codziennie modli się do Jana Pawła II, przebywa duchowo w jego obecności, radzi się go ... może to i dla nas wskazówka?
W ostatnim liście do księży archidiecezji przemyskiej pisze Ksiądz Arcybiskup o ubóstwie kapłana. Jest to temat, który zawsze wywołuje emocje w różnych dyskusjach. Czy niewłaściwe zachowania niektórych księży w tej kwestii mogą prowadzić do niechęci ludzi do Kościoła?
– Najpierw chcę powiedzieć, że mój list jest hołdem wobec postawy księży przemyskich w relacji do dóbr materialnych. Ja naprawdę nie odbieram skarg w tej dziedzinie od ludzi świeckich. Wyjątkiem jest przypadek nieporozumienia, że nowy proboszcz przeznaczył na inny cel zgromadzone przez poprzednika pieniądze, ale ich nie zawłaszczył. Nie ma jednak wątpliwości, że każde zadrażnienie albo wymaganie, jeśli jest niezrozumiane, budzi słuszny zgrzyt. Ale przekaz Ewangelii nie może odbyć się bez środków materialnych, we wszystkim trzeba mieć umiar i prawe sumienie. Księża muszą godnie żyć, aby dobrze pracować. W naszej diecezji w niektórych parafiach jest siedem kościołów filialnych, więc jak ksiądz miałby je obsługiwać; bez samochodu duszpasterz jest tam inwalidą.
Sprawy materialne, jeśli są dobrze w parafii ustawione, prowadzą do dużych satysfakcji. Mogę wymienić szereg miejscowości, liczących zaledwie kilkuset mieszkańców, gdzie wierni, dzięki zaufaniu do księdza, budują lub zbudowali kościół własną pracą i ofiarami. Ludzie rozumieją te potrzeby. W kwestiach finansowych na pewno trzeba zachować delikatność i przejrzystość.
Niewątpliwie oddziaływanie księdza skromnego jest głębsze, zwłaszcza jeśli jest duszpastersko zaangażowany, twórczy. Ludzie chętnie przychodzą mu z pomocą, bo wcale nie pragną księdza abnegata, zaniedbanego i „martwego” duszpastersko. Chcą, żeby w ich parafii coś się działo i wspierają w tym duszpasterzy. Wielu księży na małych, liczących 400-500 osób parafiach, żyje bardzo skromnie a nawet dzieli się otrzymanymi ofiarami, ale tego nie rozgłasza.
W moim liście piszę nie tylko o ubóstwie materialnym. Ważniejsze jest poczucie ubóstwa wewnętrznego czyli świadomość własnej niemocy. Ubóstwo duchowe to dystans do siebie, to świadomość własnej słabości i potrzeba bliskości Boga oraz drugiego człowieka. Ono leży u podstaw pokory i rozwoju człowieka; bez niego nie ma wzrostu.
Głosy oskarżeń pojawiają się także wobec biskupów, że mają swoje taryfikatory za konkretne posługi.
– Nie znam żadnego podobnego przypadku, a powiem więcej, że pierwszy raz o czymś podobnym słyszę mimo, że już 25 lat posługuję jako biskup. Jeśli ktoś zna taki przypadek, czy przedstawił go zainteresowanemu? Mam prawo mówić, że według mnie jest to oszczerstwo, które obciąża kłamcę. Wszystkie posługi biskupie są bezpłatne, a ofiary żadne, albo dobrowolne
Realnych potrzeb i oczekiwań jest wiele i są różnorodne. Chociażby teraz – Boże Narodzenie – pomaga się różnym ośrodkom, świetlicom, schroniskom domom dziecka, nie do wszystkich się dociera, ale skoro dostajemy coś od ludzi, to staramy się także dzielić. Corocznie też składane jest dokładne sprawozdanie Księżom Dziekanom z prac, dochodów i wydatków diecezjalnych.
Może pójść za radami, aby księża wszystkie ofiary oddawali do kurii i otrzymywali stałą pensję, przez co wszyscy mieliby równe zarobki, bez względu na zasobność parafii lub wprowadzić kasy fiskalne?
– Biorąc pod uwagę, że w diecezji mamy ponad 100 parafii, liczących mniej niż tysiąc wiernych, a przy tym obsługujących więcej niż jeden kościół, dlatego mamy diecezjalną zbiórkę na pomoc tym właśnie kościołom, co stanowi formę solidarności kapłańskiej. Jakąś skromną, comiesięczną sumą wspieramy też Księży emerytów, a jest ich ponad stu. Raz do roku pomagamy każdemu Księdzu pracującemu na misjach a jest ich kilkudziesięciu. Są więc jakieś formy wzajemnej pomocy na różne cele, ale wcale nie jest dziś łatwo utrzymać parafię i wywiązać się ze wszystkich zobowiązań. Stąd na spotkaniach Rady Kapłańskiej omawiamy wszystkie sprawy, szukając stosownych rozwiązań. Ludzie chodzący co niedzielę do kościoła dobrze wiedzą jak wygląda składka w ich parafii i jakie są wydatki na ogrzewanie czy odnowienie kościoła.
Sami parafianie z ich proboszczem muszą podejmować tematy także dotyczące wydatków związanych z utrzymaniem księdza. Pan Jezus też utrzymywał się z ofiar i się nimi dzielił z biedniejszymi, zatem i nam nie uwłacza ten sposób utrzymania..
Czego, na początku nowego roku, życzyłby Ksiądz Arcybiskup wiernym w Polsce?
- Chciałbym życzyć, abyśmy w Nowym Roku więcej troski i uwagi poświęcali na apostolstwo, głoszenie Ewangelii, a mniej na „dobra materialne”, ale jeśli już, to po to, aby intensywniej wesprzeć misje Kościoła, środowiska i ludzi (także parafie i diecezje) doświadczonych kataklizmami; żebyśmy ofiarą własną doceniali Fundację Nowego Tysiąclecia, wspierającą uczniów i studentów w potrzebie... Misje, misjonarze i Caritas to szczególna miara naszej chrześcijańskiej wrażliwości.
Skomentuj artykuł