Abp Ryś: łatwo nam ominąć Jezusa, gdy przychodzi nagi, głodny, bezdomny...
Każdy wierzący człowiek chciałby spotkać Jezusa. Usiąść z Nim na kawie, porozmawiać, zadać wiele pytań, które go dręczą. Dziś rano przy grobie Jana Pawła II w Watykanie Mszę odprawił abp Grzegorz Ryś. W homilii podkreślił, że na takie spotkanie mamy szansę każdego dnia.
Metropolita łódzki nawiązał do fragmentu Ewangelii według św. Łukasza, który mówi o Herodzie i o jego pragnieniu ujrzenia Jezusa. Dręczyło go ono od miesięcy. Gdy jednak do spotkania doszło, Herod był tak rozczarowany, że Jezusem wzgardził.
Tymczasem – podkreślił abp Ryś – spotkał wówczas Boga w Jego największej prawdzie – w czasie Jego męki.
- Istotne pytanie o Boga objawionego w Jezusie, to nie jest pytanie o to, dlaczego czyni wielkie cuda i znaki. Bóg zawsze czyni wielkie cuda i znaki. To jest pytanie dlaczego Bóg się uniża aż po krzyż? - mówił.
- Nie osądzajmy łatwo Heroda. Każdy z nas nosi w sobie pragnienie spotkania z Jezusem. Do nas, podobnie jak do Heroda, Jezus przychodzi w pełnej prawdzie wówczas, gdy staje przed nami głodny, spragniony, bezdomny, nagi, w więzieniu, chory… Podobnie jak Herod bardzo łatwo przychodzi nam ominąć takiego Jezusa i wzgardzić nim - powiedział abp Ryś.
Zaznaczył, że Ukrzyżowany objawia nam największą prawdę o Bogu, który jest miłością.
- Dramat Heroda polega na tym - jak pisze św. Łukasz - że wtedy kiedy Go takim zobaczył, wzgardził Nim. Jezus, który nie czyni cudów, nie porywa przepowiadaniem, był dla niego zgorszeniem i głupotą - powiedział metropolita łódzki.
Przypomniał słowa Gilberta Chestertona, który napisał o św. Franciszku z Asyżu, że swój szacunek wobec Jezusa okazał nie wtedy, kiedy klękał przed papieżem, bo przed papieżem wszyscy klękają, ale wówczas, gdy klękał przed trędowatym. Trędowatych wszyscy omijają ze wzgardą. A Jezus staje dziś przed nami mówiąc: „byłem chory…”
Łukasz Sośniak SJ, Radio Watykańskie
Skomentuj artykuł