Abp Szewczuk: Chodzi o naszą i waszą wolność!

(fot. PAP/Tomasz Gzell)
KAI /rj

- Przyjechałem do waszego kraju aby podziękować Polakom i polskiemu Kościołowi za pomoc - mówi KAI arcybiskup większy kijowsko-halicki Światosław Szewczuk, zwierzchnik Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego. Dodaje, że robi wszystko, aby rozwiązać konflikt z Kościołem rzymskokatolickim na Ukrainie w sporze o nie oddane katolikom świątynie.

A oto tekst rozmowy:

DEON.PL POLECA

KAI: Czy spotkanie w tym tygodniu na szczycie najbardziej rozwiniętych państw świata G 7 w Elmau w Bawarii, na których jednym z głównych tematów była Ukraina, spełniły oczekiwania Księdza Arcybiskupa?

Abp Światosław Szewczuk: I tak i nie. Z jednej strony jesteśmy wdzięczni za poparcie, które jest wyrażone w deklaracji po zakończeniu konferencji. Kraje G7 zgodnie potępiły działania Moskwy i prorosyjskich separatystów na wschodzie Ukrainy. Członkowie grupy opowiedzieli się też za utrzymaniem sankcji wobec Rosji, a jeśli zajdzie taka potrzeba - za ich zaostrzeniem.

Widzimy, że państwa G7 są świadome tego, że konflikt na Ukrainie nie jest problemem lokalnym, ale jest to wyzwanie dla całej społeczności międzynarodowej, ponieważ poprzez aneksję Krymu złamano elementarne zasady prawa międzynarodowego.

Niestety podczas szczytu G7 nie usłyszeliśmy nic na temat konkretnych zobowiązań wynikających z podpisanego w 1994 r. Memorandum Budapeszteńskiego o Gwarancjach Bezpieczeństwa. Przecież na ich mocy USA, Wielka Brytania i Rosja zobowiązały się do respektowania suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy oraz powstrzymania się od wszelkich gróźb użycia siły przeciwko jej niepodległości i integralności terytorialnej. Ukraina zobowiązała się do przekazania strategicznej broni nuklearnej Rosji i przystąpienia do układu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej. Widzimy, że państwa te powinny być gwarantami suwerenności i integralności naszego kraju. Podczas szczytu w ogóle o tym nie wspomniano, zwłaszcza teraz gdy Ukraina została zaatakowana i tym bardzie potrzebuje takich gwarancji.

Cieszy nas wielkie zainteresowanie i troska o to, co dzieje się na Ukrainie, mamy różne deklaracje ale teraz potrzebujemy konkretnych kroków poparcia dla naszego kraju i w sferze obronności i gospodarki. Wojna rujnuje naszą gospodarkę i w tej chwili największym wyzwaniem jest kryzys ekonomiczny. Po prostu ludzie nie mają za co żyć. Wspólnota międzynarodowa musi to wyraźnie widzieć i pomóc Ukrainie.

KAI: Na wschodniej Ukrainie każdego dnia giną ludzie... Czy nie obawia się Ksiądz Arcybiskup eskalacji konfliktu? A w związku z tym czy mamy już do czynienia z katastrofą humanitarną?

- Porozumienia jakie zostały podpisane w lutym br. w Mińsku, jak na razie nie zostały wcielone w życie, a przecież powinny one być przestrzegane. Nie działa mechanizm w ramach którego miały być utworzone mniejsze grupy odpowiedzialne za konkretne sprawy dotyczące ekonomii, wojska i polityki. Wojna trwa.

Wielkie zaniepokojenie budzi fakt, że po podpisaniu porozumień z Mińska na granicy i terytoriach okupowanych przez rosyjskich separatystów zwiększyła się ilość czołgów i broni ciężkiej. Mówi się, że siły separatystów i armii rosyjskiej na wschodzie Ukrainy liczą już ponad 40 tys. osób oraz dysponują prawie 600 czołgami. Sam prezydent Ukrainy poinformował o tym i nie kryje wielkiego zaniepokojenia, że wcześniej czy później siły te mogą być użyte.

Eskalacja wojny jest bardzo prawdopodobna. Tydzień temu byliśmy świadkami ataku na Marjinkę pod Donieckiem podczas którego zginęła spora liczba ludzi po obu stronach. Premier Ukrainy Arsenij Jaceniuk wprost powiedział, że z Moskwy przyszedł nakaz aby rozpoczęto ofensywę na terytorium Ukrainy. Sytuacja jest wysoce niestabilna i rośnie ryzyko eskalacji.

Jeżeli wycofano by większość ciężkiej broni z regionu Doniecka i prawdziwie przestrzegano porozumienia o zawieszeniu broni oraz rozpocząłby się poważny polityczny proces wyjścia z konfliktu, wtedy mielibyśmy do czynienia z deeskalacją i moglibyśmy z nadzieją patrzeć w przyszłość. Niestety na obecnym etapie tego nie ma.

KAI: Do czego dąży Rosja? Czy międzynarodowe sankcje wobec niej powinny być utrzymane a nawet rozszerzone?

- Sankcje międzynarodowe to mniej czy bardziej efektywny sposób na powstrzymanie rosyjskiej agresji. Czy one są wystarczające to pokaże czas. Prezydent Władimir Putin podczas swojej ostatniej kampanii wyborczej zadeklarował, że chce wskrzeszenia Związku Radzieckiego. Powiedział to otwarcie i klarownie. Nie możemy zatem w sposób pasywny obserwować tego jak on to robi.

Z drugiej strony musimy dostrzec wielkie kłopoty Rosji. Wiemy, że kraj ten coraz bardziej pogrąża się w kryzysie ekonomicznym. Podkreślmy, że taktyka wychodzenia z kryzysu jest inna na Zachodzie i inna w Rosji. Zachód stara się rozwiązać wszelkimi metodami problemy ekonomiczne, a przede wszystkim rozwijać gospodarkę.

Natomiast receptą Rosji na rozwiązywanie problemów jest wojna. Przypomnijmy, że tak było z wojną w Czeczenii, Gruzji i tak jest teraz w przypadku Ukrainy. Taka jest strategia tego kraju, która daje mu możliwość usprawiedliwienia swojego postępowania. Rosyjskie władze wmawiają swoim obywatelom, że wrogiem kraju jest wróg zewnętrzny i to on jest winny kryzysowej sytuacji. A skoro tak jest, to wówczas trzeba zmobilizować całe społeczeństwo aby całą nadzieję pokładało w swoim wodzu, który dzięki "magicznej różdżce" rozwiąże problemy narodu. W historii Rosji to nic nowego, tak było za czasów carskich, później sowieckich i tak jest teraz.

KAI: Nie raz Ksiądz Arcybiskup zwracał uwagę na niewielkie zaangażowanie watykańskiej dyplomacji w rozwiązanie konfliktu na wschodniej Ukrainie. Czego można oczekiwać od Watykanu w tej sprawie?

- Dla nas bardzo ważna jest klarowność terminologii jakiej powinno się używać mówiąc o naszym konflikcie. Trzeba przestać mówić o "bratobójczej wojnie" a powiedzieć szczerze, że Ukraina jest ofiarą otwartej agresji ze strony Rosji. Bardzo cenimy sobie misję pośrednictwa Stolicy Apostolskiej w rozwiązaniu naszej dramatycznej sytuacji, w tym ostatnie spotkanie papieża z prezydentem Rosji, w trakcie którego mówiono dużo o Ukrainie. Dostaliśmy po raz kolejny mocne wsparcie od Ojca Świętego, który w rozmowie z Putinem podkreślił, że należy zaangażować się w szczery i wielki wysiłek, aby realizować pokój. Ponadto papież wskazał na konieczność przywrócenia klimatu dialogu i zobowiązania się wszystkich stron do przestrzegania układów z Mińska. W naszym sumieniu chrześcijańskim wierzymy, że Pan Bóg jest zawsze po stronie ofiar, gdyż sam Jezus Chrystus poniósł taką ofiarę na krzyżu dla naszego zbawienia. Jeśli Bóg jest po naszej stronie to i dyplomacja kościelna będzie zawsze po naszej stronie.

KAI: Jak wygląda sytuacja grekokatolików na wschodzie Ukrainy?

- Sytuacja naszego Kościoła na Krymie i w Donbasie jest różna. Na Krymie nie toczy się wojna. Za tamtejszą sytuację odpowiadają okupacyjne władze Federacji Rosyjskiej. Na Krymie mamy pięć parafii, które w miarę normalnie funkcjonują. Nasi księża mogą pełnić posługę ale niestety nie mają prawa stałego pobytu. Mogą tylko przebywać tam trzy miesiące z tej racji, że są obywatelami Ukrainy. Muszą co trzy miesiące wracać do kraju i strać się ponownie o rosyjską wizę. Większość naszych wiernych nie chce opuszczać Krymu.

Jeżeli chodzi o Donbas, który jest objęty działaniami wojennymi to tam mamy 12 parafii i tylko trzy z nich, w samym

Doniecku są obsadzone kapłanami. Na przykład podczas Świąt Wielkanocnych w mieście tym nie było kapłanów obrządku rzymskiego więc wierni Kościoła łacińskiego korzystali z posługi kapłanów grekokatolickich. Niestety inne parafie w tym regionie pozostają bez opieki duszpasterskiej.

Zadaję sobie pytanie dlaczego separatyści tolerują naszych księży? Moim zdaniem tak jest dlatego, że nasi księża

pełnią ważną posługę socjalną i humanitarną. Na tamtym terytorium brakuje przede wszystkim żywności i to właśnie nasi księża swoimi samochodami przekraczając linię demarkacyjną wożą tam żywność. Mieszkańcy obwodu donieckiego bardzo cenią sobie obecność naszych księży. Dzielą oni z nimi radości i smutki.

Przypomnijmy, że terytorium okupowane obejmuje jedną czwartą powierzchni naszego donieckiego egzarchatu. Nasz biskup nie rezyduje w Doniecku gdyż jego siedziba została zajęta przez separatystów. Przeniósł się on do Zaporoża i rezyduje w siedzibie biskupa rzymskokatolickiego. Jak możemy staramy się pomagać uchodźcom, którzy mieszkają na obszarach wzdłuż linii demarkacyjnej po stronie ukraińskiej. Oficjalne statystyki mówią o półtora milionie uchodźców, ale moim zdaniem realna ich liczba to - 3 mln. Nasza Caritas ma pełne ręce roboty udzielając pomocy humanitarnej.

KAI: Jak ocenia Ksiądz Arcybiskup wsparcie Polski, polskiego Kościoła dla Ukrainy?

- Między innymi przyjechałem do waszego kraju aby podziękować Polakom i polskiemu Kościołowi za pomoc. W obecnej sytuacji dostrzegamy jedną bardzo ważną sprawę: jak bardzo się nawzajem potrzebujemy.

Będąc na Jasnej Górze podziękowałem ojcom paulinom za modlitwę w intencji Ukrainy. Dziękuję też biskupom za ideę współpracy w ramach partnerstwa parafii. Po raz pierwszy w historii chodzi o współpracę nie tylko pomiędzy parafiami rzymskokatolickimi ale także pomiędzy parafiami rzymskokatolickimi i greckokatolickimi.

Z naszej strony podczas ostatniego posiedzenia Synod Biskupów naszego Kościoła podziękował polskiemu episkopatowi i Polakom za modlitewne wsparcie, solidarność i pomoc materialną. Utworzyliśmy wspólną grupę biskupów ds. kontaktów z Episkopatem Polski. Z naszej strony koordynatorem jest biskup Wasyl Tuczapec z Charkowa. Przypomnijmy też, że w tym roku obchodzimy 10-lecie ogłoszenia w Warszawie i we Lwowie wspólnego listu pasterskiego z okazji aktu wzajemnego przebaczenia i pojednania biskupów greckokatolickich Ukrainy i rzymskokatolickich Polski. Po tych dziesięciu latach wzajemnie odczuwamy, że nie wszystko co zostało ogłoszone zostało wypełnione.

Musimy bardzo dużo wspólnie pracować aby nasze zamiary nie pozostały tylko na poziomie deklaracji ale aby były wcielane w życie. Nie chodzi tu tylko o współpracę materialną, która też jest ważna ale chodzi także o kontakty międzyludzkie, kontakty pomiędzy młodzieżą naszych krajów. Kiedy ludzie się nawzajem poznają i szanują to wtedy upadają uprzedzenia oraz obalane są mury.

KAI: Czy poprawiają się relacje grekokatolików z łacinnikami na Ukrainie?

- Przy okazji odpowiedzi na to pytanie chciałbym zwrócić uwagę na bardzo wiele mitów o Ukrainie, które propaguje rosyjska propaganda. Jednym z nich jest mit o tym, że w naszym kraju trwa woja domowa. Drugi mit to to, że jest to wojna religijna a trzeci, że mamy też konflikt między grekokatolikami a łacinnikami. Jest faktem, że istnieje konflikt dotyczący kościoła matki Bożej Gromnicznej we Lwowie i świątyni w Komarnie. Chodzi o konflikt lokalny, który dla kogoś nam nieżyczliwego staje się konfliktem globalnym.

Obecnie robimy wszystko aby te konflikty rozwiązać. Nadal wielkim problemem na Ukrainie jest to, że nie ma ustawy o restytucji własności kościelnych. Obecnie właścicielami kościoła Matki Bożej Gromnicznej jest parafia greckokatolicka. Miejscowy biskup niestety nie ma prawa ingerować w zmianę statusu użytkowania parafii i stąd problem.

KAI: Jak zatem rozwiązać ten trwający od lat konflikt?

- Wystosowałem list w tej sprawie do naszego metropolity lwowskiego. Podejmuje on kroki aby kościół mógł zostać przekazany wiernym Kościoła rzymskokatolickiego. Z tego co wiem nie jest to wcale takie łatwe. Są poważne obawy, że może dojść do poważnego konfliktu między parafią i biskupem. Jeśli nie będziemy umiejętnie postępować i zmierzać do pozytywnego rozwiązania to może dojść do jeszcze większej konfrontacji.

KAI: Podobną sytuację mieliśmy w Przemyślu w 1991 r. kiedy wybuchły protesty przeciwko oddaniu kościoła

karmelitów Kościołowi greckokatolickiemu. Wtedy Jan Paweł II podczas Mszy św. w Przemyślu przyznał w wieczną własność grekokatolikom, kościół garnizonowy, znajdujący się 50 m. od okupowanego przez protestujących Karmelu...

- Przemyśl jest dobrym przykładem. Ale nie zawsze jest łatwo przekonywać parafian. Podkreślmy raz jeszcze, że celem pojednania polsko-ukraińskiego jest łamanie uprzedzeń. Zwróćmy przy tym uwagę, że w kontekście całej Ukrainy nasze relacje są naprawdę bardzo dobre. Jestem niezwykle wdzięczny biskupom rzymskokatolickim, że w wielu regionach kraju udostępniają grekokatolikom kościoły do celów liturgicznych i modlitewnych.

KAI: Ustępujący prezydent RP Bronisław Komorowski był bardzo zaangażowany w relacje polsko-ukraińskie. Jakie nadzieje Ksiądz Arcybiskup wiąże z nowym prezydentem elektem Andrzejem Dudą?

- Przede wszystkim gratuluję wyboru nowemu prezydentowi RP. Na jego barkach spoczywa wielka odpowiedzialność. Czego oczekujemy od nowego prezydenta? Jako ukraińskie społeczeństwo pragniemy przede wszystkim aby nowy prezydent podtrzymywał obecne przyjacielskie i dobrosąsiedzkie relacje. Nadal będziemy robić wszystko aby współpraca między nami się rozwijała jak najszerzej. Przypomnijmy słowa św. Jana Pawła II wypowiedziane w 1991 r. w Przemyślu. Papież mówił wtedy m. in. "Wzniecanie dawnych nacjonalizmów i niechęci byłoby działaniem przeciwko chrześcijańskiej tożsamości. Byłoby również rażącym anachronizmem, niegodnym obu wielkich narodów. O jakże serdecznie pragnę, aby się wzajemnie miłowali katolicy obydwóch obrządków".

Oczekujemy aby Polska była naszym strategicznym partnerem i adwokatem przy Unii Europejskiej.

Wielki ból napełnił nasze serca gdy doszło do katastrofy smoleńskiej w 2010 r. , w której zginęli przedstawiciele polskiej elity z prezydentem RP Lechem Kaczyńskim. Bardzo ważne jest dotarcie do całej prawdy o tej katastrofie. Podobnie musimy mówić całą prawdę o tym, co dzieje się na Ukrainie. Tylko prawda może nas uzdrowić i jednoczyć.

Przede wszystkim zapraszamy pana prezydenta Dudę aby jak najszybciej odwiedził Ukrainę. W tym roku konferencje biskupów Polski i Niemiec będą obchodzić 50 rocznicę wymiany listów o pojednaniu i przebaczeniu między oboma narodami.

W kontekście tego historycznego wydarzenia musimy spojrzeć także na relacje polsko-ukraińskie. Należy patrzeć nie tylko na przeszłość ale także budować przyszłość. Musimy w tym duchu zrobić w Polsce i na Ukrainie kolejny krok na przód tak aby sprawa pojednania nie była inicjatywą kilku biskupów z jednej i z drugiej strony, ale obudzić w naszych relacjach "pospolite ruszenie", abyśmy zrozumieli, że wolna Ukraina jest niezbędna dla wolnej Polski i odwrotnie. Dzisiaj chodzi o naszą i waszą wolność!

KAI: Na ile prawdopodobna jest bliska wizyta Franciszka na Ukrainie? Czy i jakie działania zostały podjęte w tym kierunku?

- Pracujemy nad tym. Podczas tegorocznej wizyty ad limina w Watykanie jako jeden Kościół biskupi rzymskokatoliccy i greckokatoliccy zaprosiliśmy papieża do złożenia wizyty w naszym kraju. Zrobił to również nasz prezydent. Niedawno był w Watykanie minister spraw zagranicznych Ukrainy, Pawło Klimkin, który również złożył ponowne zaproszenie dla papieża. Jak na razie nie otrzymaliśmy pozytywnej odpowiedzi, ale nie spotkaliśmy się też z odmową. Ze swej strony stale modlimy się mając nadzieję, że papież odwiedzi nasz kraj.

KAI: Jak liczny będzie udział młodych Ukraińców na Światowym Dniu Młodzieży w Krakowie?

- Ukraińska młodzież od dawna intensywnie przygotowuje do Światowego Dnia Młodzieży w Krakowie. Myślę, że z tej okazji może przyjechać ok. 30 tys. młodych Ukraińców. Podczas wizyty na Jasnej Górze miałem okazję podziękować bp Henrykowi Tomasikowi, delegatowi episkopatu polski ds. ŚDM m. in. za to, że język ukraiński stał się jednym z oficjalnych języków tego wielkiego wydarzenia.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Abp Szewczuk: Chodzi o naszą i waszą wolność!
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.