Biskup o św. Szarbelu: Po Matce Bożej to największy cudotwórca. Istnieje 45 tys. potwierdzonych cudów
- Zaraz po Matce Bożej świętym, który czyni najwięcej cudów jest obecnie św. Szarbel. Aktualnie istnieje 45 tysięcy potwierdzonych cudów – powiedział w rozmowie z Polskifr.fr bp Samer Nassif, duchowny katolicki obrządku maronickiego, pochodzący z Libanu – ojczyzny św. Szarbela. 28 lipca Kościół w Polsce wspomina tego niezwykłego pustelnika.
Dziadek bp. Nassifa i jego wujowie byli świadkami niezwykłych okoliczności, które towarzyszyły otwarciu grobu św. Szarbela po wielu latach od śmierci pustelnika.
Szarbel został ogłoszony świętym w 1977 roku przez św. Pawła VI. Obecnie jest czczony w bardzo wielu miejscach na całym świecie, również w Polsce. Jego grób znajduje się w Annaja – miejscu szczególnie związanym z jego życiem pustelniczym. - Kiedyś byłem w miejscu pochówku Szarbela i spotkałem grupę Chińczyków. Rozmawiałem z kobietą, która krzyczała: Uzdrowił mnie! Uzdrowił! – opowiedział bp Samer Nassif.
Marzenia o życiu pustelniczym
Św. Szarbel Makhlouf OLM (właściwie Jusuf Antun Makhlouf) urodził się 8 maja 1828 roku jako najmłodsze z pięciorga dzieci. Zmarł 24 grudnia 1898 roku w wieku 70 lat. Wcześnie został osierocony przez ojca, który nie wrócił z wojny. Jego matka wyszła ponownie za mąż.
Od najmłodszych lat przyszły święty chciał zostać pustelnikiem. - Jak tylko zaczął mówić i chodzić, znalazł grotę blisko swojego domu, do której chodził się modlić. Modlił się również w kościele przed figurą Matki Bożej. Od narodzin pragnął więc modlić się i kochać Pana – podkreślił bp Samer Nassif. Zaznaczył, że św. Szarbel nigdy nie chciał niczego poza byciem zjednoczonym z Bogiem, dlatego nazywa się go świętym "upojonym Bogiem". - On był w Nim zakochany – dodał.
Jako z najmłodszym z pięciorga dzieci wcześnie osieroconych przez ojca, matka Szarbela była z synem bardzo związana. - Darzyła go wielką miłością aż do tego stopnia, że chciała o wszystkim za niego decydować: kiedy i z kim się ożeni, gdzie zamieszka, ile będzie miał dzieci. Szarbel chciał jednak zostać pustelnikiem, ale jego rodzice się nie zgodzili – podkreślił bp Nassif.
Rodzinne miasteczko Szarbela Bika Kafra to bardzo urokliwy zakątek, położony na wysokości ok. 1650 m n.p.m. - Kiedy więc chodził do wspomnianej groty, miał piękny widok na góry, a w samej grocie płynęła woda, która do dziś uznawana jest za najczystszą w Libanie. Liban jest jedynym arabskim państwem, w którym nie ma pustyni ‒ są tylko góry – przypomniał libański duchowny.
Szarbel postanowił uciec z domu rodzinnego w Bika Kafra do klasztoru w miasteczku oddalonym o tydzień drogi. Kiedy dotarł na miejsce po męczącej górskiej drodze i chciał wstąpić do klasztoru zadano mu tam pytanie: "Czego pan szuka?". O to samo Jezus pytał uczniów. Kiedy Jan Chrzciciel mówił do swoich uczniów o Jezusie: "Oto Baranek Boży", Jezus odwrócił się i zapytał ich: "Czego szukacie?". Zadał im to samo pytanie. Szarbel odpowiedział: "Szukam zbawienia mojej duszy". Opat odpowiedział mu: "Czy nie jesteś więc egocentryczny? Kochasz tylko siebie?". Szarbel odpowiedział: "Nie. Nie mogę zbawić innych dusz, jeśli najpierw moja dusza nie będzie zbawiona".
Rodzice szukali Szarbela wszędzie, podobnie jak rodzice Jezusa szukali Syna w świątyni. Kiedy matce udało się go znaleźć, prosiła, aby wrócił do domu. Szarbel wiedział, że jeśli będzie blisko matki, nie zostanie nigdy pustelnikiem, ani księdzem, ani mnichem. Bardzo kochał swoją mamę i był z nią związany. Powiedział jej: "Mamo, nie zobaczymy się więcej na ziemi, ale spotkamy się w niebie". - I od tej chwili już nigdy więcej nie zobaczył swojej mamy. Przyszła na jego święcenia, ale on już się z nią nie zobaczył. Był jednak świadomy, że w niebie ją spotka – opowiedział bp Samer Nassif.
Szczególna interwencja Boga
Szarbel rozpoczął studia, w czasie których jego profesorem był Nimatullah Al–Hardini – późniejszy święty beatyfikowany i kanonizowany przez św. Jana Pawła II. Szarbel w czasie studiów nadal bardzo pragnął zostać mnichem pustelnikiem. Chciał opuścić wspólnotę, aby oddać się pustelnictwu. Potrzebne było głosowanie. - Prawo maronickie mówi, że nie można kochać Boga, jeśli najpierw nie przeżyło się wzorowego życia miłosiernego wobec swoich braci we wspólnocie – podkreślił bp Nassif. Wszyscy bracia zgromadzili się wokół opata, żeby głosować ‒ jeśli uważają, że Szarbel wykazał się wzorową postawą miłosierdzia wobec nich, kładą ziarno pszenicy, jeśli nie ‒ ziarno jęczmienne. Trzykrotnie zebrał tylko ziarno pszeniczne. Jak się okazało, opat nie pozwolił Szarbelowi, żeby opuścił ich i został pustelnikiem, bo potrzebowali go u siebie.
Wtedy doszło do szczególnej interwencji Boga. - Szarbel całymi nocami się modlił. Być może hałasował i przeszkadzał swoim sąsiadom: klęczał, wstawał, śpiewał. Co wieczór dostawał lampę oliwną – opowiedział biskup z ojczyzny Szarbela. Jak mówił dalej, "pewnej nocy do lampy świętego wlano wodę zamiast oliwy. Lampa mimo tego się zapaliła. Opat przyszedł sprawdzić, czy w lampie na pewno była woda i kiedy to stwierdził, zrozumiał, że Szarbel był świętym człowiekiem i powinien poświęcić się życiu pustelniczemu".
Surowe życie pustelnika otwartego na potrzeby innych
Szarbel był pustelnikiem przez trzydzieści lat, a życie pustelnika nie było łatwe w jego czasach. Jadał raz dziennie i nie mógł spożywać niczego, co pochodziłoby od zwierzęcia: nawet jaj czy serów. Poza tym nie mógł jeść surowych warzyw czy owoców, wszystko musiało być gotowane. Nie mógł też używać soli, pieprzu, oliwy. Jadł raz dziennie gotowane warzywa i zupy. W momencie swojej śmierci ważył zaledwie 50 kg. Miał ok. 170 cm wzrostu.
Szarbel ciężko pracował w polu. Po południu natomiast był zobowiązany przyjmować tych, którzy przychodzili po poradę, byli chorzy lub potrzebowali spowiedzi. - Według maronitów mnich pustelnik ma obowiązek przyjmować po południu wszystkich, którzy do niego przychodzą, nie może im odmówić – poinformował bp Nassif. - W taki sposób można było ewangelizować pogan, którzy dzięki przyjęciu ich stawali się chrześcijanami – dodał. Czasami zdarzały się uzdrowienia bez spotkania i to nie tylko wśród chrześcijan. Muzułmanie również szanowali Szarbela jako Bożego wysłannika. - Muzułmanie podziwiają świętość, kłaniają się przed nią – zaznaczył biskup z Libanu.
Szarbel był wielkim miłośnikiem Eucharystii. - Chciał kochać Jezusa, a w Eucharystii widział ciało Jezusa. Czym jest Eucharystia? Jezus, który chce zbawić dusze, daje się nam cały – podkreślił libański duchowny. Wskazał też na jedno ze słów Chrystusa na krzyżu: "Kiedy Jezus na krzyżu mówił: 'Pragnę', ludzie myśleli, że chodzi o pragnienie wody. Wiemy, że chodziło o pragnienie dusz. Za każdym razem, kiedy dusza nie jest zbawiona, Jezus cierpi, natomiast kiedy dusza dostępuje zbawienia, odczuwa radość". Jak podkreślił bp Nassif, "Szarbel chciał przeżywać to przez całe życie, pragnął czynić wolę Bożą i rozumieć ludzi tak, jak Bóg ich rozumie. Dlatego podczas Eucharystii widział wszystkie dusze, które potrzebują zbawienia, by pomóc Jezusowi się nimi zająć".
Cuda św. Szarbela
11 grudnia 1898 r. Szarbel bardzo cierpiał, a 24 grudnia zmarł. - Bardzo kochał Maryję i stale modlił się na różańcu. Przez ostatnich trzynaście dni życia, między 11 a 24 grudnia modlił się na różańcu i być może to sama Matka Boża przyszła po niego – zaznaczył w rozmowie z Polskifr.fr maronicki biskup z Libanu.
Na drugi dzień po śmierci pustelnika jego ciało zaczęło jaśnieć nadziemskim blaskiem ‒ wszyscy ludzie zbiegali się do tego światła, które rozciągało się nad jego grobem.
13 kwietnia 1899 roku, a więc ponad trzy miesiące później nad klasztorem rozpętała się wielka burza. Grób Szarbela, który najpierw znajdował się przy wejściu do klasztoru, otworzył się. Widać było jego ciało, a szaty były zniszczone. Lekarz, który zobaczył ciało, zapytał: "Kiedy on zmarł, dzień czy dwa dni temu?". Odpowiedziano mu, że trzy miesiące wcześniej. Kiedy ciało się rozkłada, wydziela nieprzyjemny zapach. Św. Szarbel pachniał różami. Jego ciało było nadal giętkie i ciepłe. Kiedy chciano obmyć jego ciało, odkryto, że miejsce, w którym został złożony jest pełne krwi. Krew, a właściwie płyn ustrojowy zmieszany z krwią, wypływała z całego jego ciała: z szyi, z nosa, z boku. Ludzie dotykali tej cieczy i byli uzdrawiani.
W 1922 roku lekarz polecił, aby wystawić ciało Szarbela na słońce przez miesiąc. W 1927 roku jego ciało nadal pozostawało odkryte i mnisi je pielęgnowali. - Papież sprzeciwił się otaczaniu kultem kogoś, kogo nie nakazał czcić. Trzeba było więc zaczekać, aż papież nakaże otoczyć go kultem, a w międzyczasie schowano ciało. Złożono je więc w żelaznej trumnie, która spoczęła w murze klasztoru – opowiedział biskup z Libanu.
W 1950 ze ściany zaczęła wypływać ta sama ciecz, którą widziano wcześniej na ciele zmarłego pustelnika. W wydarzeniu brali udział członkowie rodziny bp. Samera Nassifa. - W tym czasie mój dziadek ze strony mamy był przełożonym policji w miejscowości, w której był pochowany Szarbel. Musiał być obecny przy otwarciu trumny jako przedstawiciel państwowy. Było z nim również dwóch moich wujów ze strony mamy, z których jeden nadal żyje. Powiedział mi, że kiedy otwarto trumnę, płynęła z niej krew – zaznaczył bp Nassif. Według relacji wujka biskupa, ciecz wypływała przede wszystkim z nosa Szarbela. - Jak jest to możliwe, że z ciała zmarłego człowieka wypływała krew zmieszana z płynem ustrojowym? Nigdy wcześniej w historii ludzkości czegoś takiego nie widziano. Moi wujkowie opowiadali, że próbowano zatkać mu nozdrza, by zatamować wypływ krwi, ale bezskutecznie. Mój dziadek powiedział wtedy: 'Teraz więc klękamy i modlimy się na różańcu' – opowiedział biskup.
Włożono Szarbela do szklanej trumny i w tym roku, 1950, ludzie gromadzili się przy tym grobie, by uczcić pustelnika. Dotykali cieczy, która nadal płynęła. - Będąc w trumnie oddał wtedy ok. 50 kg krwi, a więc tyle, ile sam ważył – podkreślił biskup. Papież Paweł VI beatyfikował go w 1965 roku. Dzień później zakończył się Sobór Watykański II. Ogłoszono go świętym Soboru Watykańskiego II oznajmiając, że życie pustelnicze pozostaje najwyższą formą modlitwy i życia chrześcijańskiego. - Francuzi często powtarzają, że Sobór Watykański II skupił się na ewangelizacji i głoszeniu, a nie na modlitwie. Nie jest to prawdą. Człowiek ukryty w górach, który zajmował się tylko modlitwą został uczczony przez wszystkich biskupów świata zgromadzonych na soborze. To niespotykane – ocenił bp Samer Nassif.
45 tys. potwierdzonych cudów za przyczyną św. Szarbela
Obecnie znanych jest 45 tysięcy potwierdzonych cudów za przyczyną św. Szarbela. Jedną z osób, która doświadczyła takiego cudu, jest Nouhad Al-Chami. - Św. Szarbel operował ją, dzięki czemu mogła chodzić, i zaszył nicią nieznaną medycynie, która okazała się być jednym z jego włosów. Rzeczywiście zostało to potwierdzone, że była to prawdziwa operacja – opowiedział libański biskup.
- Szarbel operuje, czyni wiele cudów, jednak jego celem jest pokazanie – po pierwsze: zobaczcie, jak jeden chrześcijanin, który staje się święty, może wiele zdziałać w świecie. Po drugie: trzeba zjednoczyć się z Chrystusem w swoich cierpieniach, aby móc przeżyć zmartwychwstanie. Po trzecie: nie poddawać się beznadziei. Po czwarte: kochać Maryję i po piąte: kochać Boga – wyliczył bp Nassif. - Św. Szarbel jest naszym bratem, przyjacielem, członkiem naszej społeczności. Nie modlimy się do Szarbela dla samego Szarbela. On prowadzi nas do Jezusa i Maryi. I całe mnóstwo osób przychodzi do niego. To jest cudowne – podsumował biskup z Libanu.
***
Bp Samer Nassif został wyświęcony na kapłana katolickiego obrządku maronickiego w 1993 r. w diecezji Saida (biblijny Sydon). Odbył studia we Francji. Przez ostatnie 20 lat we Francji był kaznodzieją-świadkiem, aby uwrażliwić katolików na sprawę chrześcijan prześladowanych na całym świecie, zwłaszcza w Libanie. Obecnie pracuje dla stowarzyszenia „Phoenix, Siewcy Pokoju” (fr. „Phoenix, semeurs de paix”), które wspiera Kościół w Libanie, prześladowany i znajdujący się w trudnej sytuacji od pół wieku. Od 2022 roku jest biskupem w Kościele maronickim.
Źródło: Polskifr.fr / tk
Skomentuj artykuł